niedziela, 28 lipca 2013

Recenzja: "Chłopaki Anansiego"

Autor:  Neil Gaiman
Tytuł oryginalny: Anansi Boys
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 344
Cena rynkowa: 29, 90 zł
Wydawnictwo: Mag
Polska premiera: luty 2006
Opis wydawcy:


"Czytelnicy z Ameryki i całego świata po raz pierwszy poznali pana Nancy’ego (Anansiego), pajęczego boga, właśnie w Amerykańskich bogach. Chłopaki Anansiego to historia o jego dwóch synach, Grubym Charliem i Spiderze.
Gdy ojciec Grubego Charliego raz nadał czemuś nazwę, przyczepiała się na dobre. Na przykład kiedy nazwał Grubego Charliego „Grubym Charliem”. Nawet teraz, w dwadzieścia lat później, Gruby Charlie nie może uwolnić się od tego przydomku, krępującego prezentu od ojca – który tymczasem pada martwy podczas występu karaoke i rujnuje Grubemu Charliemu życie.
Pan Nancy pozostawił Grubemu Charliemu w spadku różne rzeczy. A wśród nich wysokiego, przystojnego nieznajomego, który zjawia się pewnego dnia przed drzwiami i twierdzi, że jest jego utraconym bratem. Bratem tak różnym od Grubego Charliego, jak noc różni się od dnia, bratem, który zamierza pokazać Charliemu, jak się wyluzować i zabawić... tak jak kiedyś ojciec. I nagle życie Grubego Charliego staje się aż nazbyt interesujące. Bo widzicie, jego ojciec nie był takim zwykłym ojcem, lecz Anansim, bogiem-oszustem. Anansim, buntowniczym duchem, zmieniającym porządek świata, tworzącym bogactwa z niczego i płatającym figle diabłu. Niektórzy twierdzili, że potrafił oszukać nawet Śmierć.

Sam Gaiman pisze o swojej wykraczającej poza granice gatunków książce: „To zabawna i straszna historia, nie będąca do końca thrillerem, i nie do końca horrorem, nie pasująca też do szufladki opowieści o duchach (choć występuje w niej co najmniej jeden duch) ani komedii romantycznej (mimo że pojawia się w niej kilka romansów, i z pewnością jest komedią, no, prócz tych strasznych kawałków). Jeśli musicie ją jakoś zaklasyfikować, to jako magiczno-komiczno-rodzinno-obyczajowy-horroro-thrillero-romans-z duchami, choć w ten sposób pominiecie elementy detektywistyczne i kawałki o jedzeniu.” (Nie zapominajmy, że pojawia się w niej bardzo interesująca limonka.)

"Chłopaki Anansiego" to szalona przygoda, popis biegłości literackiej i urocza, zwariowana farsa, opowiadająca o tym, skąd pochodzą bogowie – i jak przeżyć we własnej rodzinie."




Tkając sieć intryg

Neil Gaiman jest jednym z najpopularniejszych pisarzy fantasy dzisiejszych czasów. Jego książki i scenariusze zdobyły wiele prestiżowych nagród i uznanie ze strony krytyków. Część jego powieści doczekała się ekranizacji - mowa tu o surrealistycznej, psychodelicznej "Koralinie" - przez niektórych uznawanej za następczynię "Alicji w Krainie Czarów" - oraz o "Gwiezdnym Pyle". Twórczość tego autora miałam w planie już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz natknęłam się na jedno z jego dzieł w bibliotece. O "Chłopakach Anansiego" wiele osób wypowiadało się pochlebnie, opis tej pozycji również był bardzo zachęcający. Odkąd pamiętam uwielbiam tematykę mitologii, bóstw, grozy i intryg. Historia o pajęczym bogu, który wszystko komplikuje i lubi płatać innym figle wydawała mi się obiecująca. Byłam ciekawa wizji pająka-inteligenta, miałam nadzieję, że mnie ona nie zawiedzie i zaintryguje oryginalnymi pomysłami Gaimana. Zniechęcała mnie tylko kolorystyka okładki. Czy książka spełniła moje oczekiwania? A może połączenie wielu gatunków literackich okazało się w tym przypadku zwykłym niewypałem?

"Chłopaki Anansiego" to opowieść o Grubym Charlie - z pozoru przeciętnym urzędniku, któremu nie przelewa się najlepiej. Jest cichy, pracowity, unika jakiegokolwiek rozgłosu. Prześladuje go pech, jego ojciec zaś tylko dostarcza mu dodatkowych udręk. Wyśmiewa się z niego, przynosi mu wstyd szlajając się po obskurnych spelunkach, każe uczyć się pocztu amerykańskich prezydentów na pamięć i, co najgorsze - umiera podczas zakrapianej alkoholem zabawy. Jednak największe kłopoty Charlie'go dopiero się zaczynają. Pewnego dnia nasz bohater odbywa dziwną rozmowę ze swoją dawną sąsiadką. Dowiaduje się z niej, że podobno ma brata-bliźniaka i aby go przywołać należy pomówić w tej sprawie z pająkiem. Dzięki swojej narzeczonej, która prosi go o pomoc w usunięciu tego stworzonka z łazienki - lekko podpity pechowiec pyta go o braciszka. A on się zjawia... Wtedy jego życia obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Odkrywa, że zaprosił do domu pół-boga. I to nie jakiegoś miłego, życzliwego krewnego, lecz przystojnego, manipulującego innymi potwora - Spider'a. Wkrótce Charlie staje się potencjalnym przestępcą i pragnie odprawić towarzysza z powrotem. Dlaczego nagle miewa problemy z prawem? Jaki talent posiada? Czy uda mu się przepędzić intruza? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po dzieło Gaimana.

"Chłopaki Anansiego" to podróż po ludzkim zmaganiu się z niedoskonałościami, odrzuceniem i niesprawiedliwością. Neil Gaiman stworzył historię, która z pewnością stanie się bliska każdemu, kto czuje się niedowartościowany, ma problemy z rodzicami, nie może sprostać absurdalnym wymaganiom rodziny. Połączył ze sobą wątek obyczajowy, romantyczny, fantastyczny, kryminalny i całość oprawił w surrealistyczną otoczkę, pełną grozy, czarnego humoru, dziwacznych, intrygujących, nieco skomplikowanych rozwiązań. Jego styl jest bardzo charakterystyczny, książka ma miejscami charakter prześmiewczy. Ekscentryczność - to określenie, które zdecydowanie pasuje do tego zdumiewającego dzieła. Oryginalnym i świetnym pomysłem było nawiązanie do mitologii afrykańskiej, bo zdecydowanie nie cieszy się ona wystarczającą popularnością w dzisiejszych czasach. Całość charakteryzuje duża doza absurdu, specyficznego dystansu i niesłychanej wyobraźni. Można odrzucić je w kąt i pogubić się w niektórych jego wątkach, ale można też siedzieć nad nim przez kilka godzin i zachwycać się każdą zadrukowaną stroną.

Główny bohater powieści zyskał przezwisko "gruby" tylko dzięki pomysłowi swojego ojca. Charlie jest wielowymiarowy, jego charakter zmienia się w trakcie czytania "Chłopaków Anansiego". Z początku jego głównymi cechami są nieśmiałość, ofermowatość, a przede wszystkim - pechowość i brak wiary we własne możliwości. Ma obniżone poczucie własnej wartości, ucieka przed publicznymi wystąpieniami, prowadzi spokojny tryb życia i stara się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Po poznaniu brata zostaje jednak wciągnięty w wir otaczających go z różnych stron ludzi - głównie wielbicieli uroku osobistego Spider'a i osób/stworzeń próbujących go zabić. Powoli staje się pewnym siebie, odważnym mężczyzną. Nagły nawał nieszczęść i absurdalnych sytuacji załamuje go, ale jednocześnie wzmacnia na przyszłość. Przygotowuje go do pełniejszego czerpania z życia i wykorzystywania swoich możliwości. Wzbudza sympatię czytelnika.

Spider jest pod wieloma względami przeciwieństwem Charlie'go, ale wbrew pozorom łączy go z nim więcej, niż sam się spodziewa. Zawsze przyciąga do siebie tłum wielbicieli, potrafi manipulować ludzkimi emocjami, ingerować w czyjąś wolną wolę. I on przechodzi tu przez pewien rodzaj przemiany. Zaczyna pojmować, że nie zawsze powinien kierować się tylko swoimi własnymi zachciankami. Przestaje być kompletnym egoistą i hedonistą.

Neil Gaiman wykazuje się tu niemal mistrzostwem w kreacji bohaterów, zwłaszcza tych drugoplanowych. Na uwagę zasługują zwłaszcza Rosie oraz jej chłodna, poważna matka i grono znajomych ojca bliźniaków - bogowie o niecodziennym wyglądzie i charakterze. Są oni przedstawicielami przeróżnych ludzkich cech i postaw, mają głęboką symbolikę, którą można by analizować godzinami.

Akcja powieści jest zaskakująca, miejscami nieprzewidywalna, absurdalna, intrygująco dziwna i odkrywcza. Problem dla niektórych czytelników może stanowić niezwykły sposób łączenia różnych, dziwnych wątków i zestawianie ich ze światem rzeczywistym. Zachęcam jednak do próby podążenia za wyobraźnią autora, bo z pewnością będzie to ciekawe doświadczenie. Co nie zmienia faktu, że kilka utartych schematów również się w tej opowieści znajdzie. Sam język powieści i trzecioosobowa narracja powinny przypaść wszystkim do gustu.

"Chłopaki Anansiego" to książka, której długo nie zapomnę. Z pewnością sięgnę też po inne dzieła tego autora i mam nadzieję, że będą one tak samo intrygujące i oryginalne. Czytało mi się ją szybko i nie przeszkadzał mi  brak znajomości "Amerykańskich bogów", z którymi również mam zamiar się później zaznajomić.


POLECAM: miłośnikom książek fantasy z odniesieniem do wielu innych gatunków literackich, absurdalnych, surrealistycznych opowieści z morałem i wieloma odniesieniami do życia codziennego.

NIE POLECAM: wielbicielom prostej, mało skomplikowanej literatury, unikającym absurdu i czarnego humoru.




Moja ocena:

8/10,       5-




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwór na dziś:

King Diamond - "The Spider's Lullaby"




INFORMACJA:

Jutro rano wyjeżdżam nad morze, więc przez kilkanaście najbliższych dni nie będę miała dostępu do internetu. Wracam ok. 12 sierpnia i wtedy też możecie się spodziewać nowych postów, wcześniej niestety nie będę obecna w blogosferze. A w kolejce do recenzji czekają m. in. "Pośród złudzeń" i"Dom 1000 trupów" (film). Do zobaczenia!






piątek, 26 lipca 2013

Recenzja: "Slash"

Autor:  Anthony Bozza, Saul Hudson (Slash) 
Tytuł oryginalny: Slash
Tłumaczenie: Bartosz Donarski
Liczba stron: 484
Cena rynkowa: 64, 90 zł
Wydawnictwo: Kagra
Gatunek: autobiografia
Polska premiera: sierpień 2012
Opis:


"Jeden z największych rockowych gitarzystów naszych czasów oddaje w Wasze ręce pamiętnik, który redefiniuje pojęcie "sex, drugs and rock'n'roll".



Po raz pierwszy Slash opowiada tu historię, której od środka nikt z nas dotąd nie znał: jak powołano do życia legendarną grupę Guns N’ Roses, jak tworzyli muzykę, która zdefiniowała nasze czasy, jak udało im się przeżyć szalone, niekończące się trasy, jak ocalili samych siebie i, wreszcie, jak wszystko to legło w gruzach. Slash daje nam możliwość przyjrzenia się życiu słynącego ze skrytości gitarzysty, zabierając nas w niebezpieczną podróż przez historię jednej z najwspanialszych instytucji w dziejach rock’n’rolla, zawsze na krawędzi samozagłady, nawet w chwilach największych triumfów, gdy świat był u ich stóp. Slash jest dokładnie taki jak Slash: zabawny, szczery, pomysłowy, inspirujący, zaskakujący i... jednym słowem – niepohamowany."




W rytmie kłopotów i dobrej zabawy

Trudno dziś o osobę, która nie słyszałaby niczego o Guns N' Roses, zmianach w ich składzie, konfliktach między Slashem a Axl'em Rose. Ciężko byłoby również znaleźć kogoś, kto nie znałby takich utworów, jak "Welcome To The Jungle", "Sweet Child O' Mine", czy "Paradise City". Choć dorobek zespołu nie musi przypadać wszystkim do gustu, nie można zaprzeczyć, że odegrał znaczną rolę w historii rocka, pobijając przy okazji wiele rekordów - w tym dzięki najlepiej sprzedającej się płycie debiutanckiej i jednoczesnej obecności dwóch albumów na szczycie rankingu Billboard 200 (mowa tu o ‘Use Your Illusion I’ i ‘Use Your Illusion II’), zdobył również pokaźne, oddane grono fanów, a jego muzyka często pojawia się w filmach i serialach. Ale G N' R to nie tylko muzyczny fenomen - to grono ambitnych ludzi, którzy wypracowali wspólnie charakterystyczne brzmienie. To osoby po przejściach, które oddając swoje życie muzyce rockowej - poddały się wielu pułapkom, ale i przyjemnościom, jakie czekały na nich za kulisami. Jedną z nich jest właśnie Saul Hudson - znany wszystkim pod pseudonimem Slash - obecnie wciąż jeden z najpopularniejszych gitarzystów na świecie, członek i założyciel Velvet Revolver, współpracujący niegdyś m in. z: Michael'em Jackson'em, Lenny'm Kravitz'em, Iggy'm Pop'em, Lemmy'm Kilmister'em. Po latach milczenia zdecydował się spisać historię swojego życia, w którym nie brakowało używek, ekscesów i znanych osobistości. Po jego autobiografię sięgnęłam nie tylko ze względu na uznanie dla muzyki, jaką tworzy, ale również z powodu chęci odkrycia dokładnych przyczyn konfliktów w G N' R i zainteresowania środowiskiem, w którym się obracał. Obawiałam się trochę subiektywnego spojrzenia autora na przytaczane przez niego wydarzenia i zastanawiałam się, czy nie będzie mi ono przeszkadzało podczas lektury. 

"Slash" prezentuje nam dzieje Slash'a, jego działalność muzyczną, zespoły i projekty, w których brał udział. Znaczna część książki została poświęcona Guns N' Roses i opowiada zarówno o przyczynach i okolicznościach jego powstania, jak i stosunkach towarzyskich pomiędzy muzykami, historii tekstów piosenek, okładek płyt, koncertów i  związkach zespołu z innymi wykonawcami. Nie zabraknie w niej również informacji o dzieciństwie gitarzysty, środowisku, w którym się wychował, jego przygodach miłosnych, pasjach, imprezach, narkotykowych omamach, odwykach, alkoholowych wybrykach oraz wielu innych nietuzinkowych przygód rockmana. Slash uzasadnił większość swoich decyzji dotyczących odejścia z G' N' R' i związaniu swojej kariery z kolejnymi zespołami -  Slash's Snakepit, Slash's Blues Ball, Velvet Revolver. Autobiografia obfituje w ciekawostki dotyczące atmosfery panującej podczas nagrywania kolejnych utworów, teledysków, rozwoju muzyki rockowej, zainteresowania ze strony mediów. Saul Hudson wspomniał też o swojej rodzinie - żonie - Perli Hudson i synach - London'ie i Cash'u. Skąd wziął się pomysł na takie imiona dla dzieci? Z jakimi stworami walczył Slash, gdy wpadał w narkotyczny amok? I kogo zaraził miłością do hodowania... węży? Jeśli chcecie poznać szczegółową historię Slasha, Guns N' Roses, przepełnioną absurdem, przyjemnościami, kłopotami, muzyką i dobrą zabawą - zapoznajcie się z książką. 

Saul Hudson rozpoczyna swoją opowieść od przedstawienia nam krótkiej charakterystyki jego rodziców - Afroamerykanki i Anglika - oraz ich liberalnych metod wychowawczych, artystycznej działalności, guście muzycznym i życiu w ciągłej podróży. Następnie przechodzi do kwestii związanej ze swoim upodobaniem do adrenaliny, zainteresowań, przyjaźni z czasów nastoletnich i pierwszych problemach z prawem. Wtedy też zaczyna się jego przygoda z gitarą i muzykowaniem w zespołach. Slash streszcza nam również proces swojej edukacji, twórczych inspiracji i wkładu w rozwój Guns N' Roses. Analizuje wszystkie dobre i słabe (w jego opinii) strony grupy, przeprowadza czytelników przez jej sukcesy, porażki, konflikty pomiędzy jej członkami - aż do swojej decyzji o odejściu z niej. Opowiada o wydarzeniach zza kulis, koncertach i późniejszych projektach, w których brał udział.

"Slash" to również przeprawa przez wszelkie możliwe uzależnienia, hulanki i awanturniczy tryb życia. Gitarzysta wyznaje nam, że miał problem m. in. z alkoholem i narkotykami, które mieszał na wiele różnych sposobów. W rezultacie miewał omamy, doprowadzające go do m. in... biegania w negliżu.
Jego wyznania i konsekwencje, które pociągnęły za sobą takie wybryki mogą (ale  nie muszą) być ostrzeżeniem dla każdego, kto ma ciągoty do eksperymentowania z używkami.

Zaskoczeniem było dla mnie to, że Slash do swojego życia podchodzi z dość chłodnym dystansem, brakuje mu gwiazdorskiego zadęcia, jego wypowiedzi są szczere i zaznacza w nich swój szacunek do innego punktu widzenia konfliktów w G' N' R' (mowa tu głównie o opinii Axl'a). Umie przyznać się do własnych błędów, raczej unika przesadnego chełpienia się sukcesami, docenia wszystkich muzyków, z którymi współpracował.

Książka obfituje w wiele zdjęć ilustrujących różne etapy muzycznej działalności Slash'a i Guns N' Roses, ale nie zabraknie też tych z jego prywatnych zbiorów i imprez ze znajomymi. Kolorowe znajdują się w kilkunastostronicowej wkładce, czarno-białe odnajdziemy zaś zamieszczone w tekście. Całość podzielono na rozdziały, co jest znacznym ułatwieniem, bo szybko można wrócić do najbardziej interesujących dla nas fragmentów historii.

Autobiografia Slasha to porządne kompendium wiedzy o jego muzycznej działalności, konfliktach i pracy w G N' R, przyczynach odejścia Saul'a z zespołu i skupieniu się na innych projektach muzycznych. Może być dobrą książką zarówno dla jego fana, jak i dla osoby, która nim nie jest, bo autor prosto, szczegółowo i ciekawie przeprowadza odbiorcę przez rozwój swoich dokonań. Opowieść bywa zaskakująca, dużo w niej poczucia humoru, luzu i prostoty. Miło spędziłam z nią czas i z pewnością jeszcze do niej wrócę.   


POLECAM: miłośnikom Slash'a, Guns N' Roses, niebanalnych biografii i każdemu, kto lubi interesujące, lekko napisane opowieści pełne kontrowersji, uzależnień, muzyki, imprez i awantur.

NIE POLECAM:  poszukującym biografii przedstawiającej szczegółowy punkt widzenia zespołu osób z zewnątrz bądź innych muzyków, którzy go tworzyli.





Moja ocena:

9/10,      5+






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwory na dziś:

Guns N' Roses - "November Rain"

Guns N' Roses - "Welcome To The Jungle"

Velvet Revolver - "Slither"








sobota, 20 lipca 2013

Wymiar serialu: "American Horror Story: Asylum" - Tortury i romanse w psychiatryku

Tytuł oryginalny: "American Horror Story: Asylum" 
Twórcy: Ryan Murphy, Brad Falchuk 
Sezon: 2 (niezwiązany fabularnie z sezonem pierwszym ! )
Gatunek: horror
Muzyka: James S. Levine
Polska premiera: 2012 - 2013
Kraj produkcji: USA
Ilość odcinków: 13
Obsada: Jessica Lange, Evan Peters James Cromwell, Zachary Quinto,  Sarah Paulson, Joseph Fiennes,  Lily Rabe
Opis:


"Zdobywca rekordowej ilości nominacji do nagrody Emmy, serial twórców „Bez skazy” i współtwórcy „Glee”, który definiuje pojęcie współczesnego horroru, znów powraca na ekrany telewizorów.



„American Horror Story: Asylum” to historia rozgrywająca się w latach 60tych w prowadzonym przez kościół katolicki zakładzie dla obłąkanych w Nowej Anglii. Zakład ten niegdyś był sanatorium dla chorych na gruźlicę teraz zaś zarządza nim Monsignor Timothy Howard (Joseph Fiennes) z pomocą siostry Jude (Jessica Lange) oraz doktora Ardena (James Cromwell). Z powodu restrykcyjnej natury epoki trafia tu cała gama pacjentów, z których nie wszyscy są chorzy psychicznie, lecz zostali zamknięci w zakładzie z powodu swoich nawyków i wyborów lub preferencji seksualnych, które wówczas nie były akceptowane przez społeczeństwo(...)"



Tortury i romanse w psychiatryku



Trudno dziś o serial utrzymany w konwencji horroru, który nie powiela znanych już wszystkim wątków, wybija się z gatunkowej niszy, zdobywa międzynarodową popularność i straszy dobrą fabułą, a nie marną jakością, czy też bezsensownym gore i lataniem po świecie z siekierką dla samej przyjemności widoku rozbryzgującej się krwi. Jeszcze ciężej zaś o taką perełkę, która obfituje we wszelkie nienaturalne, fantastyczne stwory, ale nie robi z nich cyrku śmiesznych, gumowych potworków podobnych do tych z filmów kategorii B, a jednocześnie nie brak jej przejmującego wątku obyczajowego oraz ciekawych, wielowymiarowych bohaterów. Kiedy jakiś tasiemiec zyskuje wielomilionową aprobatę - zazwyczaj osiąga to dzięki brakowi elementów paranormalnych i skupieniu się na analizie osobowości psychopaty bądź po prostu zwykłej, krwawej sieczce - w końcu wywołuje ona wiele intensywnych emocji. "American Horror Story" - jeden z wyjątków, kamieni szlachetnych małego ekranu i makabrycznych fenomenów ostatniej dekady, który zdobył sobie pokaźne grono fanów, uznanie krytyków i wiele prestiżowych nagród oraz nominacji - bez wątpienia zasłużenie wybił się do szerszej świadomości publicznej. Świetna gra aktorska i oryginalny, intrygujący scenariusz zrobiły swoje. Dzięki temu pierwszy sezon cyklu zdecydowanie wyróżnił się na tle innych, makabrycznych widowisk ostatnich lat i pozostawił odbiorców w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejny. Wśród nich także i mnie. Nie ukrywam, że z "American Horror Story: Asylum" wiązałam spore nadzieje i ciekawiło mnie, co jeszcze zaprezentują nam twórcy oraz czy utrzymają dotychczasowy poziom produkcji. 



Fabuła sezonu drugiego nie wiąże się z historią przedstawioną nam w pierwszym. Wątki , pomysły, bohaterowie - wszystko jest tu świeże i intrygujące. Twórcy odpuścili sobie usilne kontynuowanie dziejów miejskiego domu i jego mieszkańców. Postanowili na kompletnie nową koncepcję,  dającą im całe multum możliwości rozwoju akcji i realizację wielu pomysłów jednocześnie. Tylko część obsady pozostała taka sama - ponownie spotkamy się tu m. in. z  Jessicą Lange, Evan'em Peters'em, Zachary'm Quinto - oczywiście w nowych rolach, z którymi poradzili sobie doprawdy rewelacyjnie - wielkie brawa kieruję tu zwłaszcza do Lange, bo postać grającej przez nią zakonnicy prezentowała się bardzo wiarygodnie i przejmująco, choć gra reszty aktorów również nie pozostawała daleko w tyle. Wszyscy mieli szerokie pole do popisu, każdy bohater serialu był wielowymiarowy i pozostawiał za sobą bogatą spuściznę kontrowersji, tragicznych przeżyć, grzechu oraz deprawacji. Jednocześnie posiadał też jaśniejszą stronę osobowości, tę delikatniejszą i bardziej ludzką, wrażliwą, emocjonalną, charakterystyczne dla siebie poglądy, zachowania, mimikę, pochodzenie, orientację seksualną, zawód - zdecydowanie wyróżniające go od innych. 

Głównym ośrodkiem akcji jest zakład dla umysłowo chorych w Nowej Anglii. Wydarzenia mają miejsce w latach 60-tych XX-ego wieku oraz w czasach współczesnych. Punktem wyjścia do cofnięcia się o kilkadziesiąt lat wstecz staje się pobyt zakochanej pary w zaniedbanym, opuszczonym już budynku. Podczas ich amorów przebywa tam jednak ktoś jeszcze... nie jest to osoba przypadkowa, ale zimnokrwista i wyrachowana, uparcie dążąca do wypełnienia swoich chorych zamiarów jednostka. Po tym swoistym wstępie fabuła przenosi się do czynnego ośrodka dla obłąkanych. W realia zabobonów, staroświeckich metod leczenia, nietolerancji.  Nie wszyscy pacjenci są chorzy psychicznie. Część z nich umieszczono tam za homoseksualizm, niecodzienny wygląd bądź dlatego, że po prostu znacznie różnili się od reszty społeczeństwa. W dobrym interesie placówki zatrzymano również tych, którzy mogliby komuś donieść o panujących w niej warunkach. Bo te - delikatnie mówiąc - znacznie odbiegają od wszelkich norm. Władzę nad wszystkim sprawują siostra Jude (Jessica Lange), ksiądz Timothy Howard (Joseph Fiennes) i dr Arden (James Cromwell). Przynajmniej do czasu... Niespodziewanie na miejscu pojawia się szukająca sensacji dziennikarka - Lana Winters (Sarah Paulson). Podąża za znanym mediom mordercą - Bloody Face - kolejnym "nabytkiem" zakładu. Jej przybycie rozpoczyna szereg tragicznych wydarzeń, niefortunnych zbiegów okoliczności i masę cierpienia. Również dla niej samej. Czy Lanie uda się pogrążyć tę straszną placówkę? Kto wesprze ją w tych działaniach? Jakie tajemnice skrywa budynek i jego personel? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - obejrzyjcie "American Horror Story: Asylum".  

Każdy odcinek tego sezonu stanowił dla mnie prawdziwą ucztę dobrze podanej, błyskotliwie wkomponowanej i różnorodnej grozy. Autorzy pobawili się wszelkimi filmowymi gatunkami, które były naprawdę genialnym dodatkiem do wielowątkowego horroru. Zawarli elementy dramatu, thrillera, sci-fi, a nawet... muzycznego show i komedii. Wykazali się pokaźną ilością intrygujących pomysłów, naprawdę podziwiam wyobraźnię scenarzystów i to, że umieli je wszystkie razem połączyć. Wygląda to naturalnie, poszczególne wątki umiejętnie się ze sobą wiążą. Historia każdego bohatera przyciąga uwagę, nie nudzi i sprawia, że wprost nie można oderwać się od ekranu. Odpowiedni nacisk położono na przedstawienie psychiki postaci, krótką analizę psychologiczną ich sytuacji, zachowania, dokonywanych przez nich wyborów. Nie zabrakło istot nadprzyrodzonych, naukowych eksperymentów, seryjnych morderców, psychopatów, ofiar wojny i systemu, szczypty erotyki, wątków miłosnych i obyczajowych. Ukazano wizję nazistowskich zbrodni, eksperymentów na ludziach, tortur, elektrowstrząsów. Poruszono tematykę religijną, problem dyskryminacji, trudnego dzieciństwa. 

Dobrą oprawę zapewniła też muzyka. Zwłaszcza stara francuska piosenka - "Dominique" The Singing Nun. Z pozoru lekka, niezobowiązująca i beztroska (często pojawia się tu fraza "nique" - kto chce - może sprawdzić sobie tłumaczenie słowa "niquer"). Tu staje się ona dodatkową udręką pacjentów placówki dla obłąkanych. Reprezentuje nieubłaganą i niezauważalną przemijalność czasu, obłąkaną monotonię życia w ośrodku, stanowi świetny kontrast dla beznadziejności i tragizmu przebywających tam ludzi. Jest po prostu absurdalna. Uwypukla niedorzeczność całej sytuacji - ubarwianie publicznego wizerunku placówki, dbanie o słodkie, miłe pozory, które w rzeczywistości kryją deprawacje, masochizm, poniżanie i upadek moralny zarządzających budynkiem. Na uwagę zasługuje również "The Name Song" (link do wykonania tutaj)

Całość otacza tajemniczy, miejscami mroczny bądź na odwrót - nienaturalnie wręcz beztroski nastrój. Placówka prezentuje się bardzo realistycznie, surowo, czasami obskurnie, miejscami przypomina loch. Nadaje produkcji charakteru. Należałoby tu też wspomnieć o otaczającym ją lesie - i on odgrywa tutaj znaczącą rolę.

"American Horror Story: Asylum" to zdecydowanie jeden z najciekawszych i najbardziej specyficznych seriali grozy ostatnich lat. Imponuje wielowątkowością, obsadą i scenariuszem. Choć niektórych może zrazić przez obecność dosadnych scen i wielu bohaterów - całkowicie mnie pochłonął i na pewno go nie zapomnę. Drugi sezon produkcji utrzymał, a nawet przebił poziom pierwszego. Pozostaje tylko lekki niedosyt, że nie trwał dłużej, bo każdy wątek spokojnie mógłby posłużyć twórcom na kilkanaście dodatkowych odcinków.


POLECAM: miłośnikom seriali grozy charakteryzujących się wielowątkowością, zabawą z różnymi konwencjami, starannie wypracowanymi bohaterami.

NIE POLECAM: osobom poszukującym produkcji subtelnych, niewymagających, wrażliwym na brutalność.




Moja ocena:

9/10,         5+



TRAILER:


I NA KONIEC PYTANIE DO WAS: To moja pierwsza recenzja serialu, którą tutaj opublikowałam. Co o niej sądzicie? Czy chcecie, aby - poza recenzjami książek - pojawiały się tu również recenzje filmów/seriali? Czekam na Waszą opinię na ten temat :-)





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwór na dziś:

Anthrax - "Madhouse" (thrash metal)








czwartek, 18 lipca 2013

Recenzja: "Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne. Zapobieganie, leczenie i cofanie skutków"

Autor:  Bruce Fife 
Tytuł oryginalny: Stop Alzheimer's Now!: How to Prevent & Reverse Dementia, Parkinson's, ALS, Multiple Sclerosis & Other Neurodegenerative Disorder
Tłumaczenie: Zuzanna Kaszkur
Liczba stron: 520
Cena rynkowa: 49,40 zł
Polska premiera: 7 maja 2013
Opis wydawcy:

"Demencje i inne choroby mózgu nie są częścią normalnego procesu starzenia. Mózg jest w pełni zdolny do prawidłowego funkcjonowania przez całe życie. Książka przedstawia program poparty długoletnimi badaniami medycznymi, który okazał się skuteczny w przywracaniu prawidłowych funkcji mózgu i ogólnej poprawie stanu zdrowia. Dowiesz się, jak zapobiec, a nawet odwrócić objawy choroby Alzheimera, Parkinsona, (MS), (ALS), padaczki, cukrzycy, udaru mózgu i różnych form demencji. Autor opisuje przyczyny powstawania tych chorób i udowadnia, że wszystkie można wyeliminować poprzez odpowiednią profilaktykę i dietę. Książka dla każdego, kto chce uniknąć lub cofnąć objawy chorób degeneracyjnych. Zachowaj młody umysł przez całe życie."





Przez właściwą dietę do długiego i  zdrowego życia



Pomimo znacznego rozwoju nauki i medycyny w ostatnich latach, wielu z nas zmaga się ze sporymi problemami zdrowotnymi, za które w pewnej mierze sami jesteśmy odpowiedzialni. Zaniedbujemy swoją dietę, nie dbamy o właściwy tryb życia, decyzję o zmianie szkodliwych nawyków odkładamy w czasie. Nie chcemy brać odpowiedzialności za lekceważenie złej kondycji naszego organizmu. Od długiego życia wolimy krótkie chwile przyjemności, które często mogą być przyczyną późniejszych chorób neurodegeneracyjnych, raka, cukrzycy i nie tylko. Starzejemy się, ale to nie znaczy, że po pięćdziesiątce nie możemy normalnie funkcjonować. Wielu przypadłości dałoby się uniknąć, gdybyśmy wcześniej trochę o siebie zadbali. A my nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Czasami zmiana jednego nawyku może znacznie poprawić kondycję naszego umysłu, dlatego warto jak najwcześniej zacząć myśleć o przyszłości i podjąć środki zapobiegawcze. Pomoże nam to ustrzec się od wielu schorzeń. Bruce Fife podjął się stworzenia poradnika, który ułatwi nam utrzymać dobrą kondycję psychiczną i fizyczną, poradzi, w jaki sposób zapobiec i zmierzyć się m. in. z Alzheimerem, Parkinsonem, SM, a nawet zlikwidować i odwrócić częściowe szkody wywołane przez choroby degeneracyjne. Czy ta publikacja rzeczywiście może zmienić sposób ich postrzegania i pomóc nam z nimi walczyć?

"Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne"
to obszerne źródło informacji o chorobach neurodegeneracyjnych - ich przyczynach, objawach, skutkach. Bruce Fife stworzył poradnik, który może pomóc z nimi walczyć, zapobiegać im, zmienić sposób postrzegania niektórych schorzeń przez odbiorcę. Autor udowadnia, że można ograniczyć i cofać postęp tych dolegliwości, dogłębnie analizuje powiązania między nimi a trybem życia, dietą, środowiskiem, stanem uzębienia, przyjmowanymi lekami, aktywnością fizyczną. Nawiązuje do badań, statystyk, poszczególnych pacjentów, znanych osób, które się z nimi zmagały. Opisuje przebieg neurodegeneracji, mechanizmy, które przebiegają wtedy w ludzkim organizmie, wyjaśnia ich znaczenie. Prezentuje również żywieniowy program walki z Alzheimerem, przedstawia przepisy na dania wspomagające walkę z chorobą, leki, których zażywanie może doprowadzić do rozwinięcia się demencji. Wyjaśnia wpływ kwasów tłuszczowych, pierwiastków i metali ciężkich na nasze zdrowie. Jeśli szukasz bogatego poradnika pomocnego przy zmaganiach się z chorobami neurodegeneracyjnymi bądź ustrzec się przed nimi w przyszłości - sięgnij po tę książkę.

Publikacja została podzielona na rozdziały, dzięki czemu z łatwością możemy wrócić do zagadnienia, które bardziej nas zainteresowało. Bruce Fife zamieścił tu również licznik węglowodanów, spis najbardziej szkodliwych leków i substancji chemicznych. Książkę rozpoczyna przedmowa lekarza-neurochirurga. Dzieło Fife'a obala mity i rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące przebiegu i leczenia chorób neurodegeneracyjnych. Może być dobrą motywacją do zmiany niezdrowego trybu życia i walki z dolegliwościami. Męczyło mnie trochę częste nawiązywanie do badań i statystyk, które nie zawsze wnosiły coś nowego do treści poradnika.

Książka jest bardzo dobrze napisana, widać, że autor pasjonuje się tą tematyką od wielu lat. Pomimo fachowej terminologii całość czyta się szybko i przyjemnie, język jest prosty i przystępny, wszystkie zagadnienia zostały wyjaśnione od podstaw, prosto i ciekawie, co stanowi duże udogodnienie, zwłaszcza dla laików oraz osób, które dopiero zaczęły zapoznawać się z tą problematyką.

Dzięki publikacji "Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne" odkryłam wiele nowych informacji dotyczących chorób neurodegeneracyjnych, część z nich całkowicie zmieniła mój sposób postrzegania tych schorzeń i sprawiła, że spojrzałam na nie z innej perspektywy. Pomimo tego, że taka tematyka wcześniej mnie nie interesowała, autor potrafił przedstawić ją w taki sposób, że książkę czytało mi się szybko i przyjemnie.


POLECAM:  wszystkim zainteresowanym chorobami neurodegeneracyjnymi,
medycyną, wpływem kwasów tłuszczowych na organizm, zdrowym odżywianiem, osobom zmagającym się z demencją i ich bliskim bądź tym, którzy chcą zmniejszyć swoje ryzyko zapadnięcia na Alzheimera, Parkinsona itp.

NIE POLECAM: poszukującym krótkiej pozycji podejmującej tylko i wyłącznie tematykę leczenia chorób neurodegeneracyjnych, wszystkim zrażonym do statystyk i niekonwencjonalnych metod leczenia.





Moja ocena:

7/10,                4







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwór na dziś:

Sepultura - "Mind War" (thrash metal)









czwartek, 11 lipca 2013

Recenzja: "Opętani"

Autor:  Chuck Palahniuk 
Tytuł oryginalny: Haunted
Tłumaczenie: Maciej Potulny
Liczba stron: 480
Cena rynkowa: 34 zł
Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Polska premiera: 2009
Opis wydawcy:

"Opętani to opowieść o koszmarach, ale nie o tych, które dręczą dzieci we śnie, tylko o upiorach i lękach, prześladujących nas na jawie. Głównym miejscem akcji jest ustronie pisarzy czyli stary, opuszczony teatr, luźno wzorowany na Villi Diodati nad jeziorem Genewskim, gdzie Lord Byron gościł Mary Shelley i kilku innych pisarzy, którzy podczas deszczowego lata opowiadali sobie straszne historie, a opowieść Mary Shelley stała się zalążkiem słynnego Frankensteina. Pisarzom uwięzionym w teatrze brakuje talentu i ochoty do pracy, ale dla sławy gotowi są na wszystko. Kiedy w zamkniętym na głucho budynku zaczyna brakować jedzenia, przestają działać urządzenia i niebezpiecznie spada temperatura, bohaterowie opowiadają sobie własne horrory."




Głód Świętego Bez Kiszki 



Odkąd pamiętam jestem miłośniczką horrorów, ale dopiero niedawno postanowiłam zmierzyć się z twórczością Palahniuka. Na "Opętanych" natknęłam się w bibliotece i przeczytałam ich głównie dzięki mojej mamie, która po skończeniu tej książki była mocno zawiedziona i stanowczo mi ją odradzała. W tym momencie moja ciekawość, podkręcona wcześniej do szybszych obrotów dzięki prostej, ale dosadnej okładce i zachęcającemu opisowi - sięgnęła zenitu i wiedziałam już, że czeka mnie intensywna czytelnicza przygoda. Obrazek ze środkowym paluchem na okładce powinien zobowiązywać.
Spodziewałam się więc dosadnej, brutalnej makabry sprzeciwiającej się wszelkim ograniczeniom, przełamującej granice dobrego smaku. Buntu przeciw klasycznej konwencji horroru, oryginalności i pomysłów poddających nerwy odbiorcy ciężkiej próbie, której nie każdy będzie w stanie sprostać. Łamania tabu, bezczelnej szczerości oraz zabawy z ludzkimi emocjami, ignorancją, psychiką, bezceremonialnej drwiny ze społeczeństwa, a przede wszystkim - lektury, którą zapamiętam. Miałam też nadzieję, że nie znajdę tu tylko i wyłącznie pustego gore, niepopartego jakimś głębszym przesłaniem. Dodatkowo zaintrygował mnie umieszczony na początku książki cytat pochodzący z "Maski śmierci szkarłatnej", bo cenię sobie dzieła Edgara Allana Poego. Czy treść "Opętanych" rzeczywiście wyróżnia się na tle całej literatury grozy? Dlaczego trudno być wobec nich obojętnym?  Co jest punktem wspólnym treści historii i jej oprawy?  

"Opętani" opowiadają o wydarzeniach mających miejsce na warsztatach literackich, gdzie przebywa grupa ludzi po ciężkich przejściach, zamknięta i odcięta od reszty społeczeństwa, w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego, poddana swoim własnym, najczarniejszym myślom, wracająca wspomnieniami do swoich zbrodni, niewyobrażalnych nieszczęść, tragedii, które je spotkała.  Wszyscy wciąż myślą o sławie i pieniądzach, a na swoich przeżyciach chcą po prostu porządnie zarobić. Bez większych sentymentów zdradzają towarzyszom największe sekrety, przeżycia, kryminalną przeszłość. Wszystko to w imię stworzenia szokującego dzieła literackiego, wzbudzającego w innych litość, robiącego z nich męczenników i gwiazdy światowego formatu, które przeszły przez prawdziwe piekło. Żądze materialne napędzają bezlitosną walkę o największą sensację, zazdrość, nienawiść. To doprowadza do ostrej rywalizacji. Przemienia się ona w samookaleczenia, morderstwa, kłamstwa, kanibalizm, manipulacje, plan doprowadzenia samego siebie do takiego stanu, by potem wydać się innym tym najbardziej poszkodowanym. A nikomu nie brakuje pod tym względem obrzydliwych pomysłów, nikt też nie ma większych wyrzutów sumienia i oporów przed bólem. Temu wszystkiemu towarzyszą kończące się powoli zapasy żywności i coraz większa umieralność uczestników. Do czego zdolny jest człowiek, by osiągnąć chwilową przyjemność? Jakie tajemnice skrywają członkowie warsztatów? Jeśli interesują Cię odpowiedzi na te pytania i nie przeszkadza Ci spora dawka scen rodem z najmocniejszego gore - sięgnij po książkę Palahniuka.

Chuck Palahniuk stworzył dzieło bezsprzecznie specyficzne, oryginalne, kontrowersyjne i bulwersujące. Można je pokochać, ale można też znienawidzić. "Opętani" to zarówno powieść, jak i zbiór opowiadań oraz poematów. Warsztaty pisarskie stanowią tu punkt wyjścia, by każdy z jego uczestników opowiedział nam swoją historię, osobisty, realistyczny, rzeczywisty horror, którego sam doświadczył. Życie przepełnione udręką, społeczną znieczulicą, godne największych zwyrodnialców bądź nieszczęśliwców. Autor jest bezkompromisowy, odważnie porusza tematykę dewiacji, seksualnej perwersji, masturbacji, kanibalizmu, nazizmu, materializmu, próżności, egoizmu, pogoni za sławą, przyjemnością i majątkiem. Posługuje się naturalizmem, groteską, jego pomysły mogą u niektórych czytelników wywołać odruch wymiotny. Skłania do refleksji. Rzuca wrażliwość odbiorcy na głęboką wodę, poddaje ją granicom wytrzymałości. Przełamuje tabu, wytacza ciężką artylerię nawet dla zagorzałych miłośników makabry. Oburza, przedstawia najgorszą stronę ludzkiej psychiki. Jednocześnie swobodnie bawi się aspektem psychologicznym, porusza również tematykę wyobcowania, obłędu. Koło "Opętanych" nie da się przejść obojętnie i nie da się ich zapomnieć, z pewnością nie jest to też książka dla każdego.

Bohaterowie "Opętanych" są karykaturalni, wszystkie najgorsze cechy ich osobowości zostały wyolbrzymione i przejaskrawione. Z żadnym z nich nie można się utożsamić, bo wszyscy reprezentują najgorsze postawy, poglądy i dążenia. Każdy ma związek z jakimś ohydnym wydarzeniem, nie ma tu nikogo kompletnie pozbawionego winy, wielu zdaje się mieć poważne problemy natury psychicznej. Noszą pseudonimy związane w jakiś sposób ze swoją przeszłością - znajdziemy tu m. in. Żebraczkę, Kucharza Zabójcę, Świętego Bez Kiszki, Odmrożoną Baronową. Są barwni,zaskakujący, bardzo różnorodni pod względem wyglądu i charakteru. Chuck Palahniuk stworzył masę wyrazistych postaci, ale niektórym czytelnikom ta ich obfitość i mnogość różnych wątków może po prostu przeszkadzać.

Fabuła "Opętanych" szokuje, przeraża, niektórych może wręcz odpychać obrzydliwością. Opowiadania są nierówne, znajdzie się tu wiele naprawdę intrygujących i obfitujących w sceny gore historii, ale nie brakuje tu również tych troszkę nudniejszych i nieco delikatniejszych w swojej formie. Autor praktycznie nie daje czytelnikowi odpocząć, masakruje go wieloma pomysłami, non stop trzyma w napięciu, brakuje tu jakiejkolwiek subtelności, przerywników akcji jest niewiele i stanowią je głównie krótkie poematy,  pewnego rodzaju wstępy do poszczególnych opowiadań. Niektórych odbiorców może to po prostu zmęczyć, a nawet sprawić, że zechcą odłożyć książkę na bok i już nigdy do niej nie powrócić. Język nie powinien sprawiać większych problemów w odbiorze, miejscami nie brakuje też ostrzejszych, wulgarnych wyrażeń. Całość stanowi specyficzną, hardcorową mieszankę.

"Opętani" to jedna z najmocniejszych, najbardziej specyficznych, ohydnych i oryginalnych książek, które kiedykolwiek przeczytałam. Autor dostarczył mi sporej dawki emocji. Czytając tę pozycję nieraz się wzdrygałam, niektóre jego pomysły mnie zszokowały i pokazały, że horror może być obsesyjnie brutalny oraz gorszący, a jednocześnie wciąż zasługiwać na uwagę i mieć jakiś głębszy sens. Nigdy nie zapomnę dzieła Palahniuka i z pewnością nieraz do niego wrócę.


POLECAM: czytelnikom poszukującym szokującego, dosadnego, oryginalnego, ohydnego horroru z dużą ilością makabry i niebanalnym podejściem do tematu.

NIE POLECAM:  osobom o słabszych nerwach i poszukującym mało sugestywnych horrorów, w których napięcie potęguje się powoli.





Moja ocena:

8/10,                 4+




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwór na dziś:

Lordi - "Bite It Like A Bulldog" (hard rock)