sobota, 28 grudnia 2013

Wymiar serialu: "Wikingowie" - Krwią i toporem do Walhalli

Tytuł oryginalny: "Vikings" 
Twórcy: Michael Hirst 
Sezon: 1
Gatunek: dramat historyczny
Muzyka: James S. Levine
Polska premiera: 2013
Kraj produkcji: Kanada, Irlandia
Ilość odcinków: 9
Czas trwania odcinka: 60 min
Obsada: Travis Fimmel, Clive Standen, Gabriel Byrne, Katheryn Winnick, Jessalyn Gilsig, George Blagden, Gustaf Skarsgård
Opis:


"WIKINGOWIE opowiadają o ambicjach Ragnara, który pragnie odkryć cywilizacje po drugiej stronie wielkiego oceanu, na zachodzie, co nieuchronnie wywołuje rozmaite konflikty. Dzięki pomocy jego przyjaciela, uwielbiającego żarty Flokiego, powstaje nowa generacja statków – szybszych, smuklejszych i piękniej wykonanych niż wszystko, co dotąd pływało po morzu.

Serial pokazuje też, jak wikingowie – ostatni poganie – czcili prastarych bogów: Odyna, Thora, Freja i Lokiego. Ragnar uważa się za potomka nordyckiego Odyna, patrona wojowników poległych w walce, ale także boga ciekawości.

Ale prócz tych wszystkich wojen i rozlewu krwi „Wikingowie” to również historia rodziny i braterstwa, miłości i przywiązania Ragnara do jego żony Lagerthy (Katheryn Winnick), także szanowanej wojowniczki. To opowieść o bracie Ragnara Rollo (Clive Standen), okrutnym wojowniku chorym z zazdrości, o żonie jarla Haraldsona Siggy (Jessalyn Gilsig), pięknej, acz niekoniecznie wiernej, oraz o mnichu Athelstanie (George Blagden), którego chrześcijańska moralność zderza się z pogańskimi obyczajami wikingów. Kiedy ambicje i innowacje wstrząsają fundamentami społeczności, wszyscy zostaną wystawieni na próbę – a ich styl życia już nigdy nie będzie taki sam"




Krwią i toporem do Walhalli


W październiku 2013 r. miała miejsce polska premiera "Wikingów" na kanale History. Po sukcesie kasowym serialu w Stanach Zjednoczonych, gdzie każdy odcinek śledziło średnio cztery miliony widzów, stacja zdecydowała się na jego emisję i u nas, tym samym pozwalając nam cieszyć się produkcją nie stricte historyczną, a fabularną. Oprócz bowiem osadzeniu akcji w mniej-więcej historycznych, średniowiecznych realiach, przedstawieniu większości obyczajów, wiary i kultury wojowników północy, dostaliśmy również opowieść przepełnioną dopowiedzeniami, tętniącą swoim życiem, dopełnioną dawką świeżych rozwiązań, bohaterów i relacji pomiędzy nimi. Na historycznym podłożu informacji pokazano widzom dzieje rodziny i jej znajomych, epickością i rozmachem podobne do tych z książek fantasy. Na tym porównanie do fantasy się jednak kończy, bo nie spotkamy się tu z magią, dziwacznymi stworzeniami, ożywionymi bóstwami, czy też z nadprzyrodzoną siłą. Kontrowersja związana z niedokładnym odwzorowaniem historycznej prawdy jednak pozostaje i bulwersuje część zapalczywych miłośników wikingów.




Do pierwszego odcinka "Wikingów" podeszłam z raczej neutralnym nastawieniem. Do obejrzenia go zachęciły mnie interesujące zwiastuny i rosnąca popularność serialu za granicą. Byłam ciekawa, skąd bierze się częste porównywanie tej produkcji do "Gry o tron", ciągnęło mnie do głębszego poznania obyczajowości wikingów, a przede wszystkim ujrzenia serialowej wizji ich społeczeństwa. Nie ukrywam również, że moje zainteresowania zahaczają nieco o nordycką i germańską mitologię, a i kultura ludów północy nie pozostaje mi obojętna, choć do większej fascynacji tym tematem i tak mi jeszcze daleko. Czy serial rzeczywiście zasłużył na swoją popularność?  A może cały szum medialny dotyczący tej produkcji jest zupełnie nieuzasadniony bądź przesadzony?  Jak jest z tą historyczną nieścisłością? Czy jest na tyle duża, by wykluczyć "Wikingów" z gatunku dramatu historycznego? I skąd biorą się porównania do "Gry o tron"?

Wikingowie rozpoczęli ekspansję w VIII w. n. e. Podbijali i grabili tereny m. in. Anglii, Francji, Irlandii. W swoich wyprawach łupieżczych dotarli aż do terytorium dzisiejszych Włoch. Byli również świetnymi kupcami i prowadzili międzynarodową wymianę handlową. W XI wieku tron Anglii objął Wilhelm Zdobywca - z pochodzenia wiking. Na kartach historii zapisali się głównie dzięki swojej bezwzględności i skuteczności w walce, do dziś w Europie są często kojarzeni z wizerunkiem okrutnego najeźdźcy-barbarzyńcy. 




Po kanale historycznym można byłoby się spodziewać, że "Wikingowie" będą produkcją opartą na suchych faktach i w całej swojej rozciągłości zaprezentują nam dzieje wojowników północy na przestrzeni wieków. Tak jednak się nie stało. Serial skupia się na dziejach Ragnara Lothbroka, jego żony Lagerthy, brata - Rollo, dzieci, ich wrogów i znajomych, nad którymi władzę pełni jarl - Earl Haraldson.  Po wielu wyprawach łupieżczych skierowanych na wschód, Ragnar próbuje skłonić władcę do zmiany dotychczasowego kierunku na zachód, gdzie nikomu wcześniej nie udało się jeszcze dopłynąć. Niezbadane dotąd tereny nie interesują jednak Haraldsona, który nie zgadza się na przeprawę. Wobec zaistniałej sytuacji Ragnar decyduje się popłynąć po łup na własną rękę, wbrew ustalonemu porządkowi. Dzięki pomocy świetnego konstruktora - Flokiego, który buduje mu łódź, udaje mu się zebrać załogę i wypłynąć w nieznane. Pierwsza wyprawa staje się źródłem zarówno sukcesów, jak i konfliktu z urażonym jarlem. Prowadzi również do starcia świata katolików ze światem pogan. Staje się powodem wielu bitew, nowych odkryć, a przede wszystkim - żądzy nowych podbojów, bogactw i władzy przez Ragnara. Czy naszemu bohaterowi uda się załagodzić konflikt z Haraldsonem? Z czym przyjdzie mu się spotkać podczas wyprawy? I jak na rosnącą sławę brata zareaguje Rollo? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, na chwilę przenieść się do surowych, malowniczych krajobrazów oraz przez chwilę potowarzyszyć wikingom w ich walkach i obrządkach - obejrzyjcie serial.

Określając "Wikingów" dramatem historycznym trochę nagięlibyśmy prawdę. O ile ogólny czas akcji, miejsca odwiedzane przez wikingów zostały tu odwzorowane zgodnie z historyczną prawdą, tak już dzieje Ragnara, Lagerthy i Haraldstona bardziej opierają się na prawdziwych postaciach, niż odtwarzają ich rzeczywiste dzieje. Za to ogólne realia życia wikingów, poza drobnymi nieścisłościami, zostały przedstawione z imponującą dbałością o szczegóły - kultura, obyczaje, wiara, kult Odyna. Pod tym względem serial ma wartość edukacyjną i z pewnością zachęci niektórych widzów do samodzielnego zgłębienia historii i mitologii Skandynawów. Ogromne wrażenie robi tu sceneria, dzika przyroda Irlandii i Norwegii, detale kostiumów, domostw i klimat surowego średniowiecza.





Produkcja ma piękną oprawę muzyczną, została szczegółowo dopracowana wizualnie. Fabuła ma sporo wątków, bez wątpienia jednak najważniejsze pozostają tu dzieje Ragnara. Akcja toczy się dosyć szybko, płynnie. Nie zabraknie tu spektakularnych walk, kłótni, konfliktów, taktyki wojennej, religijnych rytuałów, krwawych ofiar, scen erotycznych, brutalności, zdrad, napadów. Pomiędzy nimi a przerywnikami akcji panuje jednak odpowiedni bilans, który sprawia, że każdy odcinek ogląda się przyjemnie, bez gonienia za pędzącymi wydarzeniami, czy też natłokiem zbędnych nazwisk. Podobnie, jak i "Gra o tron", "Wikingowie" przedstawiają społeczeństwo podzielone na warstwy społeczne, system powiązania pomiędzy nimi i funkcjonowanie rodziny w tej społeczności. Historie te są podobnie efektowne, bogate w przemoc, pełne intryg, romansów oraz walk o byt i władzę. I głównie stąd biorą się częste porównania tych produkcji do siebie.

Bohaterowie "Wikingów" są różnorodni, charakterystyczni, wielowymiarowi. Nie ma tu jednoznacznego podziału na dobre i złe postacie. Każda z nich jest wiarygodna psychologicznie. Nikt nie jest tu  wyidealizowany i pozbawiony wad. Aktorzy, choć może nie znani i pierwszoligowi, spisują się całkiem dobrze. Zwłaszcza podobała mi się gra aktorska Gustafa Skarsgårda, czyli serialowego Flokiego. Wydała mi się najbardziej wiarygodna, bardzo specyficzna, oryginalna i wyrazista. A może głównym powodem było to, że po prostu uwielbiam wszystkich zdeterminowanych dziwaków? :-)




Ragnar Lothbrok (Travis Fimmel) przechodzi stopniową metamorfozę z poddanego do władcy, bohatera, opętanego żądzą kolejnych łupów barbarzyńcy bez wyrzutów sumienia, który nie zważa na cierpienie podbijanej ludności, a dla osiągnięcia swojego celu gotowy jest umrzeć. Przemiana głównej postaci ma tu wydźwięk nieco negatywny, widać, że rodzina staje się dla niego coraz mniejszym priorytetem, a bardziej liczy się po prostu utrzymanie swojego autorytetu i posiadanie kolejnego syna. Relacja Ragnara z Rollem (Clive Standen) również zmienia się wraz ze wzrostem popularności brata. Wszystko potęguje pycha i ignorowanie jego zasług przez innych. W grę, poza zwykłym braterskim konfliktem, wchodzi zazdrość, a nasz zaślepiony sławą bohater zdaje się nie zauważać problemu. Ważną rolę w życiu społeczeństwa odgrywają tu kobiety. W odróżnieniu od cywilizowanych narodów tamtych czasów, bywają wojowniczkami, blisko im do takiej prymitywnej emancypacji. Przykładem jest silna i odważna żona Ragnara - Lagertha (Katheryn Winnick) Poza byciem troskliwą matką umie bronić swoich racji i przedsiębiorczo zarządzać gospodarstwem. Świetnie walczy i bierze udział w bitwach. Wikingowie brali też jeńców, niewolników. Athelstan (George Blagden), jeden z nich, przedstawia konflikt moralny, obyczajowy, a przede wszystkim wyznaniowy pomiędzy poganami, a chrześcijanami. Jako katolik, kompletnie nie rozumie motywów i wiary barbarzyńców. Musi przystosować się do zupełnie nowych obyczajów, jego chrześcijańska moralność zostaje poddana próbie, stawia go w wielu niezręcznych sytuacjach. Zestawienie katolików z poganami na zasadzie kontrastu wypada tu wiarygodnie, stanowi znaczny plus produkcji, jest barwne i urozmaica akcję. 




Choć "Wikingowie" bywają czasami przewidywalni, a wątki główne mogłyby być jeszcze bardziej urozmaicone, to cały serial wypada bardzo dobrze, urzeka surowym klimatem i wizją pogańskiego, wojowniczego ludu, któremu nie straszna śmierć, a udział w bitwach umożliwia godne i wypełnione przyjemnościami życie po śmierci. Podłoże historyczne daje serialowi dodatkową wartość i przybliża nam realia życia, wiary, obyczajów wikingów. Niedociągnięć i nieścisłości jest sporo, ale w żadnym wypadku mi one nie przeszkadzały. Oglądanie serialu było dla mnie sporą przyjemnością i z niecierpliwością czekam na drugi sezon, który będzie miał premierę wiosną 2014 roku. 


POLECAM: miłośnikom kultury nordyckiej, seriali obfitujących w przemoc, surowy klimat przyrody, średniowieczne realia, którzy będą w stanie przymknąć oko na historyczne nieścisłości. 

NIE POLECAM: odbiorcom wrażliwym na brutalność, szukającym produkcji dokumentalnej o wikingach, która ściśle trzyma się wszystkich historycznych faktów.




Moja ocena:

8/10,              5-


TRAILER:







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwory na dziś:

Wardruna - "Hagall" (neofolk)

Bathory - "Mother Earth Father Thunder" (viking metal)






niedziela, 22 grudnia 2013

Recenzja: "Pośród złudzeń"

Autor:  Julia Deja
Tytuł: Pośród złudzeń
Liczba stron: 350
Cena rynkowa: 12, 90 zł
Wydawnictwo: Bookio
Format: ebook
Opis wydawcy:


"W życiu prawie każdej dziewczyny, pojawia się taki moment, w którym uświadamia sobie, że czas zostawić dumę i rozsądek, kiedy spotyka się kogoś, dla kogo warto porzucić dawne zasady.

Nastoletnia Mia zakochuje się w swoim nauczycielu. Starając się ukryć swoje kontakty z matematykiem, nie zauważa gdy zwykłe relacje zmieniają się w toksyczny związek. Z czasem zdaje sobie sprawę jak bardzo się pomyliła, a naiwność zaprowadziła ją w pułapkę."





Gdy opada mgła złudzeń i kłamstw

Przyznam się, że książki o tematyce obyczajowej rzadko zadowalają moje czytelnicze podniebienie. Większość problemów życia codziennego nie pasjonuje mnie na tyle, żeby często się w nich zaczytywać. Mimo wszystko cenię literaturę podejmującą trudną, ciężką tematykę, zwłaszcza tę naruszającą pewne tabu, poruszającą i zmuszającą do myślenia. Ze względu na gatunki książek, jakie często pojawiały się na moim blogu, propozycja zrecenzowania pozycji utrzymanej w zupełnie innej konwencji była dla mnie drobnym zaskoczeniem. Po przeczytaniu opisu lektury zdecydowałam się jednak, tak dla pewnej odmiany, oderwać się na chwilę od fantastyki i spróbować czegoś kompletnie innego. Obawiałam się trochę, że "Pośród złudzeń" może się okazać po prostu zwykłą, przewidywalną historyjką o naiwnej nastolatce i jej niewłaściwie ulokowanych uczuciach. Z drugiej strony miałam jednak nadzieję, że ta opowieść udowodni mi, jak wspaniałe potrafią być czasami obyczajówki. Czy ta powieść faktycznie mnie do nich przekonała? A może tylko utwierdziła mnie w mniemaniu, że takie utwory nigdy nie wpasują się w mój gust?

"Pośród złudzeń" to opowieść o nastoletniej Mii - przeciętnej uczennicy liceum w Cliverwood, która pewnego dnia zakochuje się w swoim nowym nauczycielu. Pedagog, w ramach poprawy dotychczasowych ocen, proponuje jej dodatkowe lekcje. Choć z początku jego zachowanie wydaje się być dziewczynie zwykłym wyrazem pomocy i sympatii, wkrótce utwierdza ją w przekonaniu, że jej uczucia są odwzajemnione. To staje się początkiem lekkomyślnego i tragicznego w konsekwencjach romansu. Jakby tego było mało, przyjaciółka nastolatki zaczyna dziwnie postępować i zrywa dotychczasowe kontakty ze znajomymi, obiekt jej westchnień nie został też niezauważony przez inne uczennice i nauczycielki. Poza zawirowaniami w życiu miłosnym, Mia musi poradzić sobie również z tęsknotą za zmarłą matką i odkryciem rodzinnego sekretu, który wyjdzie na świat w nieoczekiwanym zbiegu okoliczności. Jak skończy się pochopny związek nauczyciela i uczennicy? Jaką tajemnicę skrywa rodzina naszej bohaterki? I co jest powodem nagłej zmiany charakteru jej koleżanki? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

Książka Julii Deji porusza, wciąga, zmusza do myślenia i robi to w sposób płynny, lekki i praktycznie niedostrzegalny dla czytelnika. Pomimo ciężkiej tematyki, jaką podejmuje, potrafi na chwilę odciąć odbiorcę od świata zewnętrznego i całkowicie wciągnąć go w historię Mii. Nie sprawia problemów w odbiorze. Jest wielowątkowa, jej fabuła porusza takie problemy, jak uzależnienie od narkotyków, przemoc, gwałt, śmierć rodzica. Nie omija też tych typowych, błahych rozterek życia każdej nastolatki. I dlatego myślę, że najbardziej powinna się spodobać właśnie takiemu odbiorcy, który mniej - lub bardziej - umiałby postawić się w sytuacji bohaterki i choć częściowo się z nią utożsamić. Autorka nie boi się poruszać tematów tabu, wplata je w miarę wartką akcję i przystępną dla każdego formę. Język powieści jest prosty, ale stanowi to raczej zaletę, niż wadę. Akcja toczy się w miarę szybko, choć nie zabraknie tu również przerywników w postaci szerszych opisów uczuć głównej bohaterki. Największy minus stanowi tu gdzieniegdzie przewidywalność i schematyczność rozwoju wydarzeń oraz nieco zbyt poważne i dojrzałe słownictwo nastolatków. Niektórym może również przeszkadzać obfitość poruszanej tematyki, nieszczęść, jakie nagle spadły na Mię. Tyle negatywnych wydarzeń naraz wydaje się być trochę niewiarygodne, mimo wszystko każde z osobna jest wykreowane bardzo realistycznie i można się na nie natknąć w rzeczywistości. Opowieść ma przesłanie, morał i choć wierzę, że niewiele osób w jej wieku postąpiłoby tak lekkomyślnie, to i tak znajdą się takie, które właśnie dzięki tej przestrodze unikną podobnej sytuacji bądź przynajmniej głęboko zastanowią się nad jej możliwymi konsekwencjami.

Siedemnastoletnia Mia Lennox mieszka w Cliverwood ze swoim ojcem. Kilka lat po śmierci matki dziewczyna poznaje nową wybrankę rodzica. Nie jest to jednak jej jedyny problem. Przyjaźnie naszej bohaterki również zaczynają się komplikować. Niegdyś zgrane grono znajomych zaczyna się rozpadać. Daryl i Alyssa oraz Lindsay i Conner tworzą z początku zgrane pary, tylko Mia nie potrafi odwzajemnić uczuć Austina. Staje się to początkiem spięć i nieporozumień między bohaterami. Wkrótce Lindsay odsuwa się od swoich przyjaciół i, co zupełnie do niej niepodobne, wpada w nałóg narkotykowy.
Choć akcja skupia się głównie na wątku romansu Mii z nauczycielem, nie brakuje tu też wielu interesujących wątków pobocznych, które znacznie urozmaicają czytelnikowi czytanie powieści. Dzięki nim całość nie jest mdła, a fabuła staje się urozmaicona i nie nuży. Mia została wykreowana na przeciętną nastolatkę, która nie zawsze umie zapanować nad swoimi emocjami i musi poradzić sobie z natłokiem nieszczęśliwych wydarzeń. Bywa bardzo lekkomyślna i łatwowierna, poddaje się uczuciom i dopóki sądzi, że te są odwzajemnione, nie przewiduje konsekwencji swoich wyborów. Dosyć łatwo podlega manipulacjom. Jest wierną, pomocną przyjaciółką. W końcu musi zmierzyć się z bolesną prawdą o swoim związku, szokiem i konsekwencjami pochopnych wyborów. Pierwszoosobowa narracja jeszcze lepiej przybliża nam postać Mii i bardziej porusza emocje czytelnika, który może dzięki temu spojrzeć na rozwój wypadków z jej perspektywy.

Chociaż książka została wydana w formacie e-booka, za którym osobiście nie przepadam, czytało mi się ją szybko i przyjemnie. Poza drobnymi minusami, takimi jak np. przewidywalność, natłok ilości cięższej, problematycznej tematyki, całość mnie wciągnęła i zmieniła moje zdanie na temat współczesnych książek obyczajowych, których nigdy nie darzyłam zbytnią sympatią. Przekonała, że warto czasami oderwać się trochę od fantastyki i dać szansę realizmowi. Udowodniła, że nawet historie przeznaczone dla młodzieży, opierające fabułę na wątku miłosnym nie muszą być płytkie, mdłe oraz nudne, a odpowiednio podane mogą być dodatkowo wciągające, poruszające i wartościowe. Choć problemy Mii nie dotyczą bezpośrednio mnie i sama nigdy ni postąpiłabym w jej sposób, problemy poruszone w powieści są aktualne i warto o nich pisać. Zwłaszcza, gdy potrafi się je podać tak ciekawie i przystępnie.


POLECAM: miłośnikom powieści obyczajowych, niebanalnych historii miłosnych, które podejmują kontrowersyjną tematykę, zwłaszcza nastoletnim czytelniczkom.

NIE POLECAM: osobom, które zwracają dużą uwagę na język bohaterów oraz tym, którzy nie przepadają za literaturą bazującą na emocjach czytelnika i poruszającą problematykę nastolatków.



Moja ocena:


8/10,                5-



Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce :-)



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwór na dziś:

David Bowie - "As The Worlds Falls Down"


Przepraszam wszystkich za tak długą przerwę w blogowaniu. Wasze blogi, choć raczej niczego nie komentowałam, odwiedzałam w miarę regularnie i już mam utworzoną dłuuuuugą listę książek do nadrobienia ;-) Tęskniliście choć troszeczkę? W następnych recenzjach pojawią się "Wikingowie" (serial) i "Kolor magii" T. Pratchett'a.
David Bowie - As The W