wtorek, 3 września 2019

Recenzja: "Zawsze mieszkałyśmy w zamku"

Tytuł: "Zawsze mieszkałyśmy w zamku"
Autor: Shirley Jackson
Wydawnictwo: Replika
Cena rynkowa: 37, 90 zł
Opis wydawcy:




"Niesamowita gotycka opowieść autorki Nawiedzonego Domu na Wzgórzu!

Merricat Blackwood wraz z siostrą Constance i wujem Julianem zamieszkują rodzinną posiadłość. Nie tak dawno temu rodzina liczyła siedmiu członków – do czasu, kiedy pewnej nocy do cukiernicy trafiła śmiertelna dawka arszeniku. Uwolniona od zarzutu morderstwa Constance wróciła do domu, gdzie Merricat robi wszystko, by uchronić ją przed natarczywością i wrogością miejscowej społeczności. Dni upływają w dosyć szczęśliwym odosobnieniu, aż pewnego dnia do posiadłości przybywa kuzyn Charles…

Na 2018 rok zaplanowano premierę ekranizacji książki."





Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2018/09/wysublimowane-szalenstwo-recenzja-ksiazki-zawsze-mieszkalysmy-w-zamku/







"Wysublimowane szaleństwo"


„Zawsze mieszkałyśmy w zamku” to druga, zaraz po ”Nawiedzonym Domu na Wzgórzu”, najpopularniejsza powieść grozy autorstwa Shirley Jackson. Choć nie doczekała się jeszcze takiego medialnego rozgłosu jak poprzedniczka, w najbliższym czasie planowana jest jej ekranizacja. Znając historię o nawiedzonym domostwie, spodziewałam się po niej podobnie klimatycznej, subtelnej opowieści, która może i mną nie wstrząśnie, ale wzbudzi delikatne odczucie niepokoju i pozwoli mi na kompletne oderwanie się od przyziemnej rzeczywistości. Liczyłam na co najmniej porządnie skonstruowaną, wciągającą lekturę i miałam nadzieję, że treść będzie utrzymana w podobnej atmosferze, co intrygująca ilustracja na okładce.

Fabuła „Zawsze mieszkałyśmy w zamku” skupia się na losach niezwykłej rodziny Blackwood. Mimo że od lat mieszka w olbrzymiej posiadłości i posiada spory majątek, miejscowi praktycznie od zawsze zdają się jej nienawidzić. Odosobnienie i dziwaczność bogatego rodu potęgują sekrety związane ze śmiercią i otruciem części ich krewnych, za które odpowiedzialna zdaje się być zwłaszcza jedna z sióstr Blackwood – Connie. Choć sąd oczyścił ją z zarzutów, pogłoski o morderstwie nie ucichają, sprawiając, że wraz ze zdziecinniałą Merricat i schorowanym wujem Julianem (jedynymi ocalałymi z tragedii) izoluje się w budynku, skupiając się na zupełnie prozaicznych czynnościach i opiece nad bliskimi. Ich życie toczy się dość spokojnym, jednostajnym, prawie sielankowym rytmem, przerywanym jedynie wyprawami Merricat na zakupy i pojedynczymi wizytami gości, do czasu, gdy nagle odwiedza ich kuzyn Charles. Wtedy ich dotychczasowe zwyczaje zaczynają wywracać się do góry nogami. Te zmiany pociągają za sobą tragedie, a tajemnice sióstr powoli się wyjaśniają, coraz bardziej odgradzając je od reszty świata.

Główna bohaterka powieści Shirley Jackson to ekscentryczna Merricat Blackwood. Pozornie niewinna, delikatna dziewczyna ma mnóstwo niecodziennych nawyków, jest bardzo dziecinna i egocentryczna oraz zamknięta w sobie. Żyje głównie w świecie swoich własnych fantazji, pozostając wroga wobec obcych i wszystkich zdających się zakłócać jej porządek dnia bądź przeszkadzać starszej siostrze, nad wyraz przez nią podziwianej i uwielbianej. To fascynująca i przewrotna osobowość, która stopniowo staje się coraz bardziej niepokojąca. Niemniej wyrazista, choć zdecydowanie bardziej prostolinijna jest Connie. Zdolna do niezwykłych poświęceń, całkowicie oddana rodzinie, zdaje się być nad wyraz odpowiedzialna jak na swój wiek. Pozostałe postacie występujące w „Zawsze mieszkałyśmy w zamku” od samego początku zdają się zakłócać życie rodu Blackwood i nie potrafią nawiązać z nim żadnej pozytywnej więzi. Obcy, zazwyczaj wrogo nastawieni miejscowi, mają zupełnie inną mentalność i sprawiają, że odseparowanie starego rodu tylko się pogłębia, nawet jeśli faktycznie mają dobre zamiary.

Pierwszoosobowa narracja „Zawsze mieszkałyśmy w zamku” pozwala czytelnikowi na ujrzenie wydarzeń z wykrzywionej perspektywy Merricat. Dzięki temu może obserwować wszystkie dziwactwa i obsesje dziewczyny, tak lekceważone przez większość osób z jej otoczenia i stopniowo odkrywać tajemnice rodu. Książka Shirley Jackson ma bardzo niepokojącą, czasem wręcz psychodeliczną atmosferę. Choć na początku akcja toczy się dość powolnym rytmem, opisy przeżyć bohaterki i niektóre dialogi zdają się być tak nienaturalne, że wzbudzają w odbiorcy chęć odkrycia, co tak naprawdę kryje się za fasadą tej infantylności oraz przesłodzonych dialogów między bohaterkami. Chociaż w powieści Jackson nie ma jednoznacznie makabrycznych scen, nie brakuje misternych opisów okrutnych fantazji spaczonego umysłu i narastających prześladowań ze strony miejscowych. Porównując to dzieło Jackson do wcześniejszego, moim zdaniem opowieść o rodzinie Blackwood jest bardziej zaskakująca i wywołuje silniejsze emocje. Nie mogę się już doczekać jej ekranizacji.


„Zawsze mieszkałyśmy w zamku” zapamiętam jako wspaniałą, psychodeliczną i przewrotną historię o szaleństwie i izolacji. Zapewniła mi wiele intensywnych wrażeń i w moim odczuciu to zdecydowanie najlepsza powieść Shirley Jackson, a także gratka dla wszystkich wielbicieli subtelnej, acz wyrazistej atmosfery grozy.





Moja ocena: 



5/5,     9/10






Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2018/09/wysublimowane-szalenstwo-recenzja-ksiazki-zawsze-mieszkalysmy-w-zamku/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie jakiś ślad! Podziel się swoją opinią lub zadaj jakieś pytanie. Czytam wszystkie komentarze ;-)