Autor: Stephen King
Tytuł oryginalny: Salem's Lot
Tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik
Liczba stron: 528
Cena rynkowa: 36,00 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Polska premiera: marzec 2009
Opis wydawcy:
"W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę.
Miasteczko Salem, klasyczny horror Stephena Kinga, ukazało się po raz pierwszy w roku 1975. Demoniczna opowieść natychmiast przeraziła i oczarowała czytelników i stała się światowym bestsellerem. Doczekała się też dwóch ekranizacji."
Morderstwa w sennym miasteczku
Do przeczytania "Miasteczka Salem" S. Kinga przymierzałam się już kilka razy, ale zawsze coś stawało mi na drodze do pełnego zapoznania się z powieścią - niechęć, zmęczenie lub zwykły brak czasu. W końcu do nadrobienia zaległości skłoniła mnie pozytywna opinia znajomej na temat jej ekranizacji - bo, nie ukrywając - poza byciem molem książkowym jestem też miłośniczką dobrego kina grozy. Wyznaję też zasadę, że - w miarę możliwości - przed obejrzeniem filmu nakręconego na podstawie książki - najpierw zapoznaję się z jego literackim pierwowzorem, aby mieć dobrą skalę porównawczą. Sam autor zalicza to dzieło do swoich ulubionych. Czy jednak rzeczywiście przewyższa poziomem resztę jego twórczości?
"Miasteczko Salem" przedstawia historię spokojnej, cichej mieściny - Jerusalem (potocznie zwanej Salem), której centrum kulturalne opiera się głównie na plotkach rozgłaszanych przez starsze kobiety i drobnych sekrecikach sąsiadów. Pewnego dnia coś się zmienia, do miasteczka przyjeżdża jego dawny mieszkaniec - znany powszechnie pisarz - Ben Mears. Co więcej - w swoim najnowszym dziele ma on zamiar opisać miejscowy opuszczony dom. Nawiązuje też romans z dziewczyną, którą tam poznaje i wywołuje tym skandal, będący nowym tematem rozmów lokalnej społeczności. Z pozoru nudne, zapomniane miejsce staje się też od tej pory ośrodkiem dziwnych, niewytłumaczalnych wydarzeń i nagłych, masowych zgonów. Co stoi za sprawą makabrycznych zbrodni? Jaki był rzeczywisty powód powrotu Bena do Jerusalem? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce S. Kinga.
Głównym, znajdującym się w centrum właściwej akcji bohaterem "Miasteczka Salem", jest Ben Mears. Niegdysiejszy mieszkaniec Salem wraca do miejsca, które stało się przyczyną jego dziecięcych lęków. Odwiedza starych znajomych, przypomina sobie swoje dzieciństwo i zakochuje się w Susan Norton. Jednak szczęście pary rujnuje stary, opuszczony dom Marstenów - dom, którego aura odstrasza od siebie mieszkańców miejscowości oraz samego Bena. Pewnego dnia znajduje on nabywcę - Strakera. Wkrótce spokojna mieścina zamienia się w istne pole śmierci, wypitej z żył krwi i świeżutkich nagrobków. Trauma, którą pisarz przeżył wiele lat wcześniej ponownie zbiera swoje plony.
Stephen King ukazuje nam kalejdoskop różnorodnych, stykających się z codziennymi problemami postaci. Odniosłam jednak wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo jak na rolę, którą przypisał im w książce. Każda z nich ma rozbudowany system wartości, zachowań, głęboki aspekt psychologiczny, oparty m. in. na przemocy w rodzinie, zjawiskach patologicznych, z którymi miała do czynienia. Opisy ich codziennego życia, wyglądu i relacji z innymi ludźmi zajmują znaczną część książki. Wszystkie są interesujące, ale zbytnio dopracowane. Bardzo spowalniają właściwą akcję, która przez to osiąga niewiele punktów kulminacyjnych. Cierpliwsi czytelnicy mogą przejść obok tego obojętnie, ale mi burzyło to odbiór poszczególnych wydarzeń, utrudniało wciągnięcie się w lekturę i nastrój. Zauważyłam również kilka długich opisów wyglądu otoczenia, które - zamiast odgrywać rolę budowania odpowiedniej atmosfery - po prostu zaczęły mnie nużyć.
Jeśli chodzi o pomysł na samą fabułę - autor sprawnie wykreował wątek wampira z krwi i kości - okrutnego, tradycjonalnego mordercę bez większych skrupułów. Ataki, które mają miejsce w małym miasteczku mogą budzić pewnego rodzaju lęk i przerażenie. Uważam jednak, że akcja jest zbyt rozwleczona w czasie, odrobinę mało spójna. King skupił się bardziej na wykreowaniu szczegółowego świata przedstawionego. Zdecydowanie nie spodobał mi się ten zabieg. Książka mogłaby być zdecydowanie krótsza, gdyż wiele opisów nie wnosi nic do samych wydarzeń. Niestety na właściwej akcji "Miasteczka Salem" po prostu się zawiodłam, nie wciągnęła mnie tak, jak w przypadku innych książek i opowiadań tego autora.
Język powieści jest prosty,sposób prowadzenia narracji nie sprawia problemów w odbiorze. Kreacja świata przedstawionego jest wyjątkowo solidna i przemyślana, ale moim zdaniem zbyt szczegółowa, przez co trzeba się trochę wysilić, żeby połapać się we wszystkich wydarzeniach i postaciach. Niektórych może to męczyć i utrudniać im wciągnięcie się w lekturę. Co do nastroju powieści - jest budowany stopniowo, atmosfera grozy stopniowo się potęguje.
Szczerze mówiąc zawiodłam się trochę na "Miasteczku Salem". Powieść nie wciągnęła mnie tak mocno, jak inne książki Stephena Kinga. Pomysł autora był dobry, miejscami wręcz wyśmienicie można było odczuć specyficzny klimat miasteczka, w mojej opinii akcja była jednak za bardzo rozwleczona w czasie. Całą historię oceniam jako zadowalającą, ale zbyt słabą, jak na mistrza grozy, który w swoim dorobku ma wiele naprawdę interesujących dzieł.
POLECAM: miłośnikom stopniowo potęgującej się atmosfery grozy, szczegółowego i skomplikowanego świata przedstawionego, dla których priorytetem nie jest pędząca przez wszystkie strony akcja, raczej cierpliwym czytelnikom.
NIE POLECAM: czytelnikom oczekującym po książce głównie wartkiej akcji, szukającym lekkiej lektury bądź po prostu krwawej, oryginalnej jatki.
Głównym, znajdującym się w centrum właściwej akcji bohaterem "Miasteczka Salem", jest Ben Mears. Niegdysiejszy mieszkaniec Salem wraca do miejsca, które stało się przyczyną jego dziecięcych lęków. Odwiedza starych znajomych, przypomina sobie swoje dzieciństwo i zakochuje się w Susan Norton. Jednak szczęście pary rujnuje stary, opuszczony dom Marstenów - dom, którego aura odstrasza od siebie mieszkańców miejscowości oraz samego Bena. Pewnego dnia znajduje on nabywcę - Strakera. Wkrótce spokojna mieścina zamienia się w istne pole śmierci, wypitej z żył krwi i świeżutkich nagrobków. Trauma, którą pisarz przeżył wiele lat wcześniej ponownie zbiera swoje plony.
Stephen King ukazuje nam kalejdoskop różnorodnych, stykających się z codziennymi problemami postaci. Odniosłam jednak wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo jak na rolę, którą przypisał im w książce. Każda z nich ma rozbudowany system wartości, zachowań, głęboki aspekt psychologiczny, oparty m. in. na przemocy w rodzinie, zjawiskach patologicznych, z którymi miała do czynienia. Opisy ich codziennego życia, wyglądu i relacji z innymi ludźmi zajmują znaczną część książki. Wszystkie są interesujące, ale zbytnio dopracowane. Bardzo spowalniają właściwą akcję, która przez to osiąga niewiele punktów kulminacyjnych. Cierpliwsi czytelnicy mogą przejść obok tego obojętnie, ale mi burzyło to odbiór poszczególnych wydarzeń, utrudniało wciągnięcie się w lekturę i nastrój. Zauważyłam również kilka długich opisów wyglądu otoczenia, które - zamiast odgrywać rolę budowania odpowiedniej atmosfery - po prostu zaczęły mnie nużyć.
Jeśli chodzi o pomysł na samą fabułę - autor sprawnie wykreował wątek wampira z krwi i kości - okrutnego, tradycjonalnego mordercę bez większych skrupułów. Ataki, które mają miejsce w małym miasteczku mogą budzić pewnego rodzaju lęk i przerażenie. Uważam jednak, że akcja jest zbyt rozwleczona w czasie, odrobinę mało spójna. King skupił się bardziej na wykreowaniu szczegółowego świata przedstawionego. Zdecydowanie nie spodobał mi się ten zabieg. Książka mogłaby być zdecydowanie krótsza, gdyż wiele opisów nie wnosi nic do samych wydarzeń. Niestety na właściwej akcji "Miasteczka Salem" po prostu się zawiodłam, nie wciągnęła mnie tak, jak w przypadku innych książek i opowiadań tego autora.
Język powieści jest prosty,sposób prowadzenia narracji nie sprawia problemów w odbiorze. Kreacja świata przedstawionego jest wyjątkowo solidna i przemyślana, ale moim zdaniem zbyt szczegółowa, przez co trzeba się trochę wysilić, żeby połapać się we wszystkich wydarzeniach i postaciach. Niektórych może to męczyć i utrudniać im wciągnięcie się w lekturę. Co do nastroju powieści - jest budowany stopniowo, atmosfera grozy stopniowo się potęguje.
Szczerze mówiąc zawiodłam się trochę na "Miasteczku Salem". Powieść nie wciągnęła mnie tak mocno, jak inne książki Stephena Kinga. Pomysł autora był dobry, miejscami wręcz wyśmienicie można było odczuć specyficzny klimat miasteczka, w mojej opinii akcja była jednak za bardzo rozwleczona w czasie. Całą historię oceniam jako zadowalającą, ale zbyt słabą, jak na mistrza grozy, który w swoim dorobku ma wiele naprawdę interesujących dzieł.
POLECAM: miłośnikom stopniowo potęgującej się atmosfery grozy, szczegółowego i skomplikowanego świata przedstawionego, dla których priorytetem nie jest pędząca przez wszystkie strony akcja, raczej cierpliwym czytelnikom.
NIE POLECAM: czytelnikom oczekującym po książce głównie wartkiej akcji, szukającym lekkiej lektury bądź po prostu krwawej, oryginalnej jatki.
Moja ocena:
3+, 6,5 /10
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwór na dziś:
Dead Can Dance - "Music for vampires"
świetna książka, już dawno nie czytałem czegoś z Kinga :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam ,,Dallas 63'' tego autora i chociaż zaskoczyło mnie na plus, to jednak niezbyt lubię gawędziarski styl autora.
OdpowiedzUsuńCo do "Miasteczka Salem", nie czytałam, ale oglądałam jej ekranizacje, która bardzo przypadła mi do gustu.
Może w przyszłości sięgnę, lecz na razie nie planuję.
OdpowiedzUsuńPan King na pewno w planach ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam jedną książkę tego autora w sklepie, jednak się nie skusiłam:)
OdpowiedzUsuń"Miasteczko Salem" czytałam już jakiś czas temu. Na pewno sięgnę po inne książki tego autora :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - dawno Cię nie było :) Witaj z powrotem!
OdpowiedzUsuńPo drugie - "Miasteczko Salem" jest jeszcze przede mną, ale zmartwiłaś mnie tym, że się rozczarowałaś. Ja podchodzę do książek Kinga jak do niemalże biblii, więc pewnie też będę zawiedziona. Nie mniej trzeba przeczytać - nie tylko ze względu na to, że jest ekranizacja, ale głównie dlatego, że to.. King :) fani i tak przeczytają! Pozdrawiam Cię!
Miałam podobne wrażenia:)
OdpowiedzUsuńKsiążka i piosenka totalnie dla mnie! ;) Ciągle jednak zwlekam z przeczytaniem z podobnych powodów, co Ty. Nie mogę się doczekać, aż w końcu po nią sięgnę! Chociaż zmartwiła mnie taka niska ocena...
OdpowiedzUsuńChyba to jednak nie jest książka dla mnie. Odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czekałam na twoją kolejną recenzję, więc taka miła niespodzianka no i w dodatku King. Klasyka sama w sobie :)
OdpowiedzUsuńObecnie czytam i czytam "Nocną zmianę" pana Kinga i skończyć nie mogę. W kolejce czeka jednak "Dallas '63", oczekuję jednak czegoś lepszego. Ktoś tu DCD słucha widzę, tak trzymać!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Miasteczko Salem" dobre kilka lat temu i właściwie mam miłe wspomnienia z tej lektury, chociaż akcja faktycznie nie mknęła z prędkością światła. Ekranizacja natomiast niezbyt mi się podobała.
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu zabrać za książki Kinga. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJedyna Kinga, która przeczytałam. Byłam raczej rozczarowana.
OdpowiedzUsuńEj, ej... my tu chyba mówimy o dwóch różnych książkach ;).
OdpowiedzUsuńOceniasz "Miasteczko Salem", TO "Miasteczko Salem" na trójcynę z niewielkim plusikiem?!
Dla mnie właśnie fajne były te opisy całego miasta, jak powoli w każdym domu coś się dzieje :D.
No, ale mówi się trudno i płynie się dalej ;3.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Melon
PS: Nie "Martenów", tylko "Marstenów" ;).
Faktycznie, literówka, zaraz poprawię :-) Również pozdrawiam :-)
UsuńJakoś nie bardzo mnie ciągnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńKocham Kinga i czytalam wiele jego utworow ale pomimo ze obok miasteczka salem przechodzilam pare razy to jednak jeszcze do tej pory go nie przeczytalam.... ale na pewno jeszcze nadazy ise okazja i nadrobie zaleglosci ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać:))
OdpowiedzUsuńCałkiem miło ją wspominam, ale szału nie ma :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jedna z najlepszych książek Kinga. Stoker doczekał się godnego swego pióra hołdu:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście akcja jest mało wartka, ale i tak mi się podobało, bo to King :P
OdpowiedzUsuńCo do Twojego zdania o akcji - zgodzę się. Książkę oceniam nieco wyżej, ale nie do końca podobał mi się sposób działania bohaterów i ich planowanie.
OdpowiedzUsuńSkoro tak lubisz Kinga, to zapraszam do mojego wyzwania, nie tylko o książkach:)
Ahhh ten King. Wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze ani jednej jego książki. Muszę to koniecznie nadrobić! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam tworczosc Kinga, ta ksiazke mam w zwojej bibloteczce wiec z pewnosciaza niedlugo przeczytam. Szkoda tylko, ze wystawilas tak niska ocene, ale to mnie nie zniecheca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje, bo fajnie u cb :-)
Ja uważam, że to klasyka. Powieść ma w sobie niesamqity klimat.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką horrorów, więc nie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMoże wkrótce wreszcie uda mi się ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie skończyłam czytać i według mnie nawet fajna tylko brakowało mi nieprzewidywalności i grozy.
OdpowiedzUsuńDość słaba ocena, a to przecież mój ukochany King! ;) No cóż, będę musiała przekonać się na własnej skórze, czy ta książka do mnie trafi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Ta czaszunia to podstawka na świeczkę :) Miałam w planach twórczość Kinga, ale nie wiem, jak to wyjdzie... Bo lubię wartka akcję, ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym systemem komu polecasz, komu nie, przejrzyście to wygląda :)
Do "Miasteczka Salem" mam szczególny sentyment, bo to była moja pierwsza powieść Kinga, jaką przeczytałam...
OdpowiedzUsuńNie dałam rady doczytać do końca! Nuda jak flaki z olejem! :)
OdpowiedzUsuńChoć to popularny autor, to jednak nie mam na koncie żadnego tytułu.
OdpowiedzUsuństanowczo wolę inne jego książki...Miasteczko Salem mnie nie wciągnęło tak jak np. Wielki Marsz
OdpowiedzUsuń