Tytuł: "Transmisja"
Autor: Marcin Strzyżewski
Liczba stron: 491
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cena rynkowa: 36, 90 zł
Polska premiera: luty 2016
Opis wydawcy:
"Na Stany Zjednoczone Ameryki Północnej spadły dziesiątki pocisków z głowicami atomowymi. Wszystkie metropolie zamieniły się w oceany gruzów, a na ruinach cywilizacji zaczęło wyrastać nowe, dzikie i bezwzględne pokolenie ludzi. Na teren Strefy Zakazanej Ameryki Północnej, 70 lat po wojnie atomowej, przybywa Timur Denikin, reporter portalu internetowego, opisujący mieszkańcom niedotkniętej zagładą Azji i Europy życie za oceanem. Droga, którą ma do przebycia, prowadzi z Vancouver do San Francisco. Nie wszystko jednak rozegra się zgodnie z planem.
Co odkryje Timur podczas swojej podróży? Czego cywilizowane rządy nie mówią obywatelom o Strefie? Jakie miejsce dla Timura przeznaczyły one w swojej wielkiej grze?
"Transmisja" to brudna i ponura wizja ludzkości żyjącej po obu stronach granicy Strefy Zakazanej."
Technologiczna zagłada
"Transmisja" to druga książka Marcina
Strzyżewskiego - dziennikarza serwisu internetowego gry.onet.pl i absolwenta
filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, który zadebiutował
powieścią "Dziewiąte życie czarnoksiężnika". Ponieważ tym razem autor
postanowił podjąć się tematyki post-apokaliptycznej i zapowiedź przedstawionej
przez niego historii wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, rozpoczęłam jej
lekturę z optymizmem, ale i dość sporymi wymaganiami. Miałam nadzieję, że
zaprezentowana przez niego wizja kontynentu po katastrofie nuklearnej będzie
oryginalna, a fabuła pełna niespodziewanych zwrotów akcji i naturalistycznych
scen. Co otrzymałam? Czy wykreowana przez Strzyżewskiego opowieść spełniła moje
oczekiwania i zaspokoiła mój czytelniczy apetyt?
Powieść Marcina Strzyżewskiego skupia się na losach
dziennikarza - Timura Denikina, który w ramach swojej działalności zawodowej
przybywa na tereny zniszczonej przez pociski atomowe Ameryki Północnej.
Zamieszkała tam ludność musiała dostosować się do ciężkich warunków. Przetrwali
nieliczni, ludzie stworzyli nowe normy i reguły zdobywania dóbr, pracy i
codziennego życia. Prymitywne warunki funkcjonowania przełożyły się na
powstawanie sytuacji rodem sprzed okresu średniowiecza. Najważniejsze stało się
zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb, społeczności zaczęły przypominać
stada zwierząt, które kierują się popędami i instynktami. Okrucieństwo, wyzysk
i władza najsilniejszych zdominowały życie w tej zapomnianej sferze. To i wiele
więcej ma za zadanie opisać Timur, nie wszystko jednak idzie po jego myśli i
wkrótce sam doświadcza losu opisywanych przez siebie nieszczęśników. W jakie i
czyje sprawy zostanie uwikłany Tim? Czy uda mu się przetrwać? Co może wydarzyć
się na terenach zniszczonych przez głowice atomowe? Jeżeli ciekawią Was
odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po "Transmisję".
Główny bohater historii stworzonej przez
Strzyżewskiego to zaradna, ambitna i sprytna postać, która wzbudza sympatię
czytelnika. Ma jednak typowo ludzkie słabości i motywacje, daleko mu więc do
sztucznego, wyidealizowanego wytworu bądź stereotypowego macho. Społeczność
zamieszkująca zniszczone tereny Ameryki potrafi być odrażająca i stanowi
świetny kontrast dla znanych wcześniej Timowi ludzi, wzbudza w odbiorcy więcej
emocji i staje się źródłem licznych, zaskakujących, niekorzystnych dla Tima
wydarzeń, przez co ten wkrótce musi porzucić swoje ideały na rzecz przetrwania
i zmierzyć się z problemami niewystępującymi w cywilizowanym świecie.
Akcja "Transmisji" na początku toczy się w
miarę spokojnym rytmem, by wraz z rozwojem historii przyśpieszyć i pod jej
koniec osiągnąć niemalże zawrotne tempo. Przyznaję, że rozpoczynając lekturę
miałam lekkie problemy z wciągnięciem się w nią, ale z każdą kolejną stroną
opowieść intrygowała mnie coraz bardziej. Częściowo jest to spowodowane zapewne
tym, że największe i najbardziej mrożące krew w żyłach przygody Tima mają
miejsce w dalszej części powieści. Bardzo mile zaskoczyło mnie zakończenie i
ogólna refleksja nad skutkami nadmiernego postępu technologicznego oraz
politycznej przemocy. Trzecioosobowa narracja, przystępny język i przerywniki w
postaci artykułów napisanych przez Timura umilały mi czytanie. Trochę zwrotów
fabularnych mnie zaskoczyło, a obecność mocnych, naturalistycznych, ale
nieprzesadzonych scen zapewniła wiele intensywnych wrażeń. Dialogi i relacje
między bohaterami wypadły wiarygodnie. Choć opowieść nie jest może wybitnie
oryginalna, została bardzo sprawnie skonstruowana, zmusza odbiorcę do refleksji
i przy okazji zapewnia mnóstwo rozrywki.
"Transmisja" to bardzo dobra, mocna powieść
postapokaliptyczna, której zakończenie mile mnie zaskoczyło. Możliwe, że kiedyś
do niej wrócę. Chętnie zapoznałabym się z jej ewentualną kontynuacją.
Polecam: miłośnikom tematyki postapokaliptycznej,
naturalistycznych opisów i zaskakujących zwrotów akcji.
Nie polecam: czytelnikom poszukującym delikatnej powieści, wszystkim nadwrażliwym na obecność brutalnych scen.
Fabuła prezentuje się bardzo kusząco, odrobinę odstrasza mnie, to, że na początku miałaś problemy wczuć się w fabułę.Drastyczne sceny mnie nie odstraszają :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ksiązka powinna mi się spodobać, gdyż fabuła jest w moim guście. Bęe miała na ten tytuł uwagę :>
OdpowiedzUsuń