niedziela, 14 kwietnia 2013

Recenzja: "Nad Niemnem"


Autor:  Eliza Orzeszkowa
Liczba stron: 400
Cena rynkowa: ok. 10 zł
Wydawnictwo: Greg
Opis wydawcy:

"W zacisznym i przytulnym dworze korczyńskim mieszka piękna, ale uboga szlachcianka, Justyna Orzelska. Ma już za sobą nieszczęśliwe uczucie do Zygmunta Korczyńskiego, bogatego kuzyna, który ją porzucił. Czy tym razem Justyna dobrze ulokuje swoje uczucia? Czy dziewczyna potrafi docenić szczerą miłość Jana Bohatyrowicza?"



Od stóp do głów 
  
Jak dotąd żadna lektura szkolna nie utwierdziła mnie w  przekonaniu o tym, że książki potrafią być fascynujące. Wprost przeciwnie - ich analizowanie i konieczność pamiętania o drobnych szczegółach historii zawsze mnie do nich zrażała. Prawdziwą radość czytania odnalazłam jedynie dzięki własnej chęci do zapoznania się z dziełami innych autorów, nieobjętych podstawą programową. To one otworzyły mi furtkę do innego, lepszego, bogatszego świata, przepełnionego najróżniejszą tematyką, ograniczonego jedynie przez wyobraźnię i interpretację człowieka, stwarzającego możliwość do posiadania wiedzy, której prawie nikt inny nie posiada. Pokazały, że zapoznawanie się ze słowem pisanym nie jest tylko przetwarzaniem kolejnych nazw i literek, podręcznikowej i historycznej wiedzy owiniętej w otoczkę nudnej fabuły, analizą faktów i wydarzeń, przetwarzaniem treści zdanie po zdaniu. Stanowi bowiem tęczę przeróżnych emocji i wrażeń, tworzony przez nasz umysł film, który prawie wizualizuje się przed naszymi oczami - takim, jakim chcemy go widzieć. Z naszą własną, idealną obsadą aktorską bądź nawet z nami samymi jako bohaterami tej wizji. Mimo wszystko nigdy nie wykluczałam możliwości, że pewnego dnia przerabiana przeze mnie w szkole lektura okaże się pozycją, po której przeczytaniu odniosę wreszcie wrażenie, że warto było spędzić z nią trochę czasu. Z tą nikłą nadzieją podeszłam też do "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Przewracając kolejne kartki chciałam poczuć słynny klimat nadniemeńskich krajobrazów, rzekomo ujawniający się wielu czytelnikom dzięki malowniczym, bogatym w detale, licznie obecnym w powieści opisom. Czy zabieg  zastosowany przez autorkę okazał się strzałem w dziesiątkę? A może stał się jedynie kolejną przyczyną moich rozczarowań?  

"Nad Niemnem" jest jednym z głównych przedstawicieli polskich powieści pozytywistycznych. Opowiada historię pewnej grupy Polaków żyjących w latach osiemdziesiątych XIX-wieku, niedługo po Powstaniu Styczniowym. Justyna Orzelska, po nieudanym romansie z Zygmuntem Korczyńskim, który zostawił ją dla bogatej, wykształconej Klotyldy wciąż wspomina dawne uczucie i zmaga się z kolejnym - tym razem do mężczyzny o niższym od niej statusie społecznym - pracującym na polu, uczciwym Janie Bohatyrowiczu. Jednak od szybkiej decyzji związania się z Janem odwodzi ją nie tylko strach przed popełnieniem mezaliansu, ale też wciąż szukający okazji do zdradzenia z nią swojej żony Zygmunt. Dodatkowo między osobami ją otaczającymi dochodzi do licznych nieporozumień, które mogą stać się przyczyną procesu sądowego. Czy dziewczyna zaryzykuje i pójdzie za głosem serca? Jak potoczą się losy waśni poszczególnych bohaterów? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

Bohaterką, wokół której toczą się wydarzenia powieści  jest Justyna Orzelska. Znajduje się w trudnej sytuacji, staje przed wyborem między szczęśliwym, ale ubogim życiem z osobą, którą kocha, a związaniem się z bogatym, ale nie wzbudzającym w niej pozytywnych uczuć morfinistą - Teofilem Różycem, wciąż wspomina też dawny, nieudany związek z Zygmuntem. Charakteryzuje ją otwartość na ludzi z różnych grup społecznych, stara się uczyć na błędach, nie tylko swoich, ale też innych osób. Niestety nie wyróżnia się zbytnio od przeciętnej postaci z telenoweli z wątkiem miłosnym - jest zamknięta raczej w świecie własnych emocji i najbliższych jej osób, przeżywa też podobne do zwyczajnej fabuły opery mydlanej rozterki - ma wybrać między uczuciem, pieniędzmi, opinią publiczną, porywami dawnej namiętności... Zdecydowanie nie przyciąga szczególnej uwagi czytelnika, bije od niej aura przeciętności. Co do dokonywanych przez nią wyborów i tolerancyjności... oczywiście - ma wiele pozytywnych cech, stara się postępować zgodnie z wartościami moralnymi... podobnie jak niektórzy bohaterowie serialowych tasiemców. Nie ma w niej nic godnego większej uwagi.

"Nad Niemnem" jest przepełnione wieloma bohaterami, autorka zadbała o to, by każdą pojedynczą postać opisać poprawnie pod względem psychologicznym, zachowawczym i nie tylko. Dzięki temu zyskujemy wiele informacji na temat nazwisk postaci, opisy ich dawnych dziejów, szczegółowo przedstawioną psychikę i system wartości każdej z nich. Nie zapominajmy o ich wyglądzie... Eliza Orzeszkowa nie odpuściła sobie nawet zamieszczenia tu opisu stopy, sposobu padania promieni słonecznych na włosy. Większość książki stanowią właśnie opisy. Przez sposób ubierania się, chorowania, zmarszczki... prawie każda możliwa cecha została opisana centymetr po centymetrze. Autorka bardzo niewiele pozostawiła czytelniczej wyobraźni. Styl książki jest chirurgicznie wręcz precyzyjny. Miałam wrażenie, że opowieść została napisana przy użyciu wielu schematów, bardzo szablonowo. Zaobserwowałam też powtarzalność w sposobie przedstawiania poszczególnych wątków - Orzeszkowa zawsze przedstawia nam scenerię, w której toczy się "akcja" (złożona przede wszystkim z wielu dialogów) - w tym m. in. szczegółowe nazwy rosnących w okolicy roślin. 

Wyjątkowo ograniczona przez liczne opisy fabuła jest bardzo przewidywalna, bohaterzy czarni albo biali, szczegółowo opisane postacie nie wyróżniają się zbytnio od każdego, najprzeciętniejszego człowieka. Akcja toczy się powoli i opiera się głównie na nostalgicznych wspomnieniach  dotyczących Powstania Styczniowego, sprawach sercowych, kłótniach, różnicach społecznych i poglądowych między postaciami. Narrator wspomina tu nawet o sposobie wymiany poszczególnych, często niewielu znaczących słówek...  Język nie sprawia problemów w odbiorze, zawiera dużą ilość epitetów. "Nad Niemnem" obfituje w dokładne rysy psychologiczne - wykreowano je tak szczegółowo, jakby opisywać budowę człowieka komórka po komórce - nie widzę tu uzasadnienia dla takiego zabiegu. 

Książka spowodowała u mnie ból głowy, prawie nad nią zasnęłam. Zdecydowanie może konkurować o tytuł najgorszej pozycji, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Nie rozumiem jej fenomenu. Z chęcią rzuciłabym nią o ścianę.


POLECAM: wielkim wielbicielom książek, które składają się głównie z niezwykle szczegółowych opisów, miłośnikom powieści i seriali obyczajowych z wątkiem miłosnym w tle, oczekującym bohaterów o możliwie jak najprzeciętniejszym, realistycznym systemie zachowań.

NIE POLECAM: miłośnikom książek o wartkiej akcji, porywającej, oryginalnej fabule, wyróżniających się, nowatorskich.



Moja ocena:
1,         1/10 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Utwór na dziś:
 Desdemona - "Bring In All"

 

35 komentarzy:

  1. Ja czytałam obowiązkowo tylko fragmenty, ale jakoś nie ciągnie mnie, aby poznać całą treść:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam nasza polonistka włączyła film i na podstawie fragmentów książki i ekranizacji przerabialiśmy. Nie wiele pamiętam i mam nadzieję, że Orzeszkowej na maturze nie będzie... nie wiele lektur szkolnych (z całego mojego okresu szkolnego) mi się podobało - Miło wspominam tylko W pustyni i w puszczy, Dzieci z Bullerbyn, Pana Kleksa i Potop ;) A teraz, w literaturze drugiej wojny też nie łatwo mi się odnaleźć i bazuję na wszelkich streszczeniach, jakie uda mi się dorwać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja szkolna zmora, nie udało mi się przez nią przebrnąć i nie czuję żalu z tego powodu

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze, ale spodobał mi się Twój blog. Cieszy mnie to, że Twoi ulubieni aktorzy to Helena Bonham-Carter i Johnny Depp. Ja również ich bardzo lubię i zapraszam Cię na mojego bloga gdzie ukazują się rożne przemyślenia, recenzje literackie, filmowe i muzyczne.
    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy jest chlebek na okładce.
    Nie wiem, komu większą krzywdę robią lektury obowiązkowe - uczniom, czy tym książkom.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, przeczytałam tą książkę dosyć dawno temu i nie pamiętam, czy byłam nią zadowolona czy nie. Na pewno w pełni mnie nie zachwyciła, ale... nie potrafię sobie przypomnieć. Chciałam sięgnąć po nią drugi raz, jednakże teraz nie jestem pewna, czy to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie miałam tej lektury.. Ale coś czuje że jej nie przeczytam..

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą lekturą. Nie dość, że jestem negatywnie nastawiona do wszelkich lektur to Twoja recenzja dodatkowo mnie zniechęca. Znając życie przeczytam, bo mus to mus albo wezmę się za streszczenie, aby być jako tako przygotowana do omawiania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie tak dawno omawiałam w szkole, jednak przeczytanie całości jest raczej ponad moje siły.

    OdpowiedzUsuń
  10. I weź tu przekonaj młodzież do czytania taką książką. Ja rozumiem, klasyka literatury itede, ale ile można?

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba się nie dziwię, że taka ocena i recenzja. Sama oglądałam tylko film i mnie ni przekonał ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo miło wspominam lekturę tej książki. Film również mnie poruszył. Polecam wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś pewnie spróbuję przez nią przebrnąć... Mam podobne podejście do lektur szkolnych, choć zdarzają się wyjątki (taki "Pies Baskerville'ów" na przykład), a dawno temu zainteresowała mnie historia przedstawiona w "Ten obcy" i to właśnie był chyba mój pierwszy impuls do rozpoczęcia czytania dla przyjemności, choć nie jestem tego pewna ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno nie sięgnę po to z własnej i nieprzymuszonej woli, ale nie wiadomo jakie cholerstwo mnie jeszcze do tego zmusi :P.
    Po pierwsze... wiele osób mi mówiło, że "Nad Niemnem" jest najnudniejszą książką, jaka powstała na tym łez padole Drogi Mlecznej...
    Po drugie... to jest lektura, więc ona musi się nie podobać :D.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te osoby chyba nie czytały "Chłopów" :)

      Pozdrawiam :D

      Usuń
    2. Nie wiem... Ale wszystkie lektury to jeden pies :P.

      Usuń
  15. Mnie bardzo podobała się historia przedstawiona, jednak sam sposób jej wykreowania sprawił, że nawet nie dałam rady całej przeczytać. Mnóstwo lektur szkolnych jest koszmarem, tak naprawdę w szkole podobała mi się tylko "Granica" Nałkowskiej i "Przedwiośnie" Żeromskiego.
    U nas w szkole nawet polonistka mówiła, że można przeczytać 1-2 opisy krajobrazu a potem lecieć z fabułą, bo to nie ma sensu. Tylko szkoda, że wśród tych zacnych opisów tę fabułę tak trudno uchwycić...

    OdpowiedzUsuń
  16. Współczuję, nienawidzę książek, w których opisy ciągną się, a akcja po prostu wyszła i już nie wróciła. Nie lubię lektur obowiązkowych, jako iż poznałam magię książek przed lekturami obowiązkowymi, lubię czytać. Jednak moi rówieśnicy, którzy do książek podchodzą jak do ognia, uważają iż każda książka jest nudna, jak lektura szkolna. Dla mnie obowiązkowe książki to kompletna bzdura. Coś czuję, że przede mną ta książka. Teraz muszę czytać "Balladynę". Przeczytam ją chyba dzień przed terminem, bo wtedy potrząśnie mną poczucie obowiązku, a na razie patrzę na nią spod byka.
    Książki z długimi opisami ciężko się czyta, ponieważ skupiając się na opisach, zapomina się o ogólnej fabule książki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sięgnę kiedy ktoś mnie zmusi...

    OdpowiedzUsuń
  18. Spotkałem się już z tyloma negatywnymi opiniami na jej temat, że nie dziwi mnie Twoja ocena. Ja sam sięgnę po nią z resztą jedynie w ostateczności ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. w szkole czytaliśmy tylko fragmenty, ale były tak nudne, że ja dziękuję za całą powieść :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam "Lalkę" Prusa, "Zbrodnię i karę" Dostojewskiego, "Zdążyć przed Panem Bogiem" Krall - nie jestem więc negatywnie nastawiona do lektur, ale stylu Orzeszkowej nie znoszę...

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nawet nie próbowałam czytać tej powieści i na razie nie czuję potrzeby, żeby to zmieniać. :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Należę do klasy o profilu humanistycznym, więc obawiam się, że czeka mnie przebrnięcie przez całość tej lektury. Wszyscy wypowiadają się o niej w podobnym tonie, więc... Może jednak pozostanę na opracowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jedna z moich ulubionych lektur ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Powiem ci, ze nie przepadam za lekturami, a twoja ocena potwierdza, ze nawet nie warto. Jak bede ja musiala przecyztac to bedzie koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  25. Szkolna lektura. Matko, kiedy to było, kiedy ja ją czytałam o.0 Swoją drogą "Nad Niemnem" jest jedną z dwóch książek będących lekturami, których do końca nie doczytałam w czasie lat szkolnych. Drugą powieścią jest "Potop". Całą resztę mam za sobą :) Do końca "Nad Niemnem" zostało mi jakieś 50stron ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Na pewno czeka mnie ta lektura, jednak staram się do niej nie zrażać. Najbardziej przeraża mnie duża ilość opisów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż tak niska ocena? Myślę, że są gorsze książki niż ,,Nad Niemnem". Nigdy jej nie czytałam, oglądałam jedynie fragmenty filmu. Może i czasami nudził, bo to nie moje klimaty, ale ogólnie odebrałam go pozytywnie i na pewno kiedyś przeczytam książkę. Wydaje mi się, że to jedna z ciekawszych historii miłosnych, więc naprawdę zaskoczyła mnie Twoja ocena.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji, ponieważ jak wiadomo, lektury są odbierane raczej z niechęcią. Mam nadzieję, że będę miała jednak lepsze wrażenia niż Ty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Dużo osób twierdzi, że jest to jedna z najgorszych szkolnych lektur. Niedługo będę musiała się za nią zabrać, ale mam nadzieję, że nie będzie najgorzej. :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Dzięki, niedługo wstawię odpowiedzi :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. To była moja najbardziej znielubiana lektura w szkole;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Straszne przeżycie jak czytałem w liceum, straszne...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad! Podziel się swoją opinią lub zadaj jakieś pytanie. Czytam wszystkie komentarze ;-)