niedziela, 30 grudnia 2012

Recenzja: "Młot na czarownice"

Autor:  Jacek Piekara
Tytuł serii: Cykl Inkwizytorski - tom 2
Liczba stron: 320
Cena rynkowa: 27,99 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Polska premiera: grudzień 2003
Opis:
  
"Wiekszości ludzi Święte Oficjum kojarzy się wyłącznie ze stosami i torturami. Niesłusznie. W sercu sługi Bożego, młotu na czarownice, płonie święty żar wiary i pragnienie służby. Miecz w ręku Pana tnie, by oddzielić plewy od ziaren, by plewy spalić w ogniu.

Niektórzy wątpią, czy Chrystus rzeczywiście zstąpił z krzyża. A zwątpienie nie jest rzeczą ludzką... jest dziełem Szatana. Wątpisz? Bój się.

Stosy znów zapłonęły, by ocalić sprawiedliwych i sługi Boże."



Gdy Anioł zabrania Ci hazardu... 

Na "Młot na czarownice" Jacka Piekary natknęłam się przez przypadek w bibliotece. Ponieważ wiele osób polecało mi jego książki, a tytuł tej pozycji wywarł na mnie dosyć pozytywne wrażenie, zdecydowałam się ją wypożyczyć. Uwielbiam zapoznawać się z literaturą i sztuką o kontrowersyjnej i szokującej tematyce, co również wpłynęło na mój wybór. Ogromnym sentymentem darzę zwłaszcza twórców, którzy nie boją się łamania wszelkich tabu oraz odważnie i umiejętnie prezentują swoje wariacje na ich temat,  łącząc przy tym ambiwalentne przekonania i symbole. Czy opowiadania spełniły moje oczekiwania? Jak autor poradził sobie z połączeniem tematów Świętej Inkwizycji, ludzkich uciech i polowań na demony?

"Młot na czarownice" składa się z pięciu opowiadań o żyjącym w realiach przypominających średniowiecze Mordimerze Madderdinie - poważanym w kościelnym środowisku inkwizytorze, który działa w imię jego dobrej i złej woli. W każdej opowieści zmaga się z wiedźmami, demonami, wampirami, heretykami oraz broni swojej wiary. Skoro działa w imię szlachetnej idei musi być chodzącym reprezentantem tak wybitnych cech jak rycerskość, troska, skromność, odwaga i sprawiedliwość... prawdziwym wzorcem katolickiego, pobożnego wojownika ... ale... Czy na pewno nim jest?... Czy to doprowadziłoby go do jego pozycji społecznej i uczyniło powszechnie szanowanym autorytetem? A może lepiej byłoby po prostu... postawić na "odrobinę" swojego sprytu, nawiązać kontakty z odpowiednimi ludźmi, wyszkolić się w najbardziej skutecznych sztukach walki i w pełni cieszyć się życiem, włącznie z dobrym trunkiem i wielbiącymi go kobietami... oczywiście wciąż będąc jedynie skromnym "Sługą Bożym"? Jeśli chcecie zapoznać się ze światem, w którym rządzi siła, oszustwa, hipokryzja, ludzkie żądze i tajemnice... gdzie inkwizytor pertraktuje z demonem i rozprawia się z wrogiem przy pomocy kłamstwa i podstępu, wciąż będąc przekonanym o tym, że postępuje w imię wyższego dobra... Zapoznajcie się z opowiadaniami Jacka Piekary.       

Głównym bohaterem historii jest Mordimer Madderdin - inkwizytor i egzorcysta, który ma ogromne szczęście, m. in. w... hazardzie... bo grając trzema kośćmi wyrzuci same szóstki, bezprawnie paląc przełożonego wciąż będzie się cieszył powszechnym uznaniem i nieraz bezkarnie uda mu się wyjść z wielkich opresji. Autor wykreował go na niezwykle bezkompromisową oraz wyrazistą postać. Mordimer nie ma nic wspólnego ze standardowym bohaterem stojącym po stronie dobra. Nie jest też jednak na wskroś zły... Choć można zaobserwować kilka jego cech powielających standardowy schemat wojownika, który nieraz przewija się w książkach fantasy, to większość z nich zdecydowanie się do nich nie zalicza. Będąc "Sługą Bożym" M. Madderdin kieruje się głównie własnym, osobistym dobrem, nieraz łamie zasady, które sam głosi. Miejscami wygłasza opinie przypominające poważne herezje, bezceremonialnie kłamie, wykorzystuje innych i nie szczędzi sobie bogactw i rozkoszy. Przy tym wszystkim wciąż upiera się, że zawsze postępuje w dobre imię Kościoła i  jego zasad. To niesamowicie przebiegła, obłudna i pyszna osoba, z rzadka potrafi też jednak stanąć w obronie słabszych i postępować sprawiedliwie. Jacek Piekara wspaniale bawi się jego osobowością, wręcz czuć, że bucha z tego ogromna ilość sarkazmu, ironii i dystansu... Z odpowiednim dystansem należy też traktować Mordimera i przedstawioną w historiach Świętą Inkwizycję, gdyż jest to jedynie przejaskrawiona wariacja na jej temat.

Wśród innych bohaterów można wyróżnić zarówno rozpustnych kapłanów, słusznie i niesłusznie skazanych na cierpienie ludzi, towarzyszów Mordimera, jak i postacie fantastyczne - m. in. wampira, który teoretycznie nie powinien istnieć, demona i Anioła, którego może przywołać główny bohater "Młota na czarownice". Są bardzo zróżnicowani, ale stanowią jedynie tło dla dominującej w historiach postaci.

Narracja wszystkich opowiadań jest pierwszoosobowa. Autor świetnie manewruje językiem polskim, historie czyta się stosunkowo szybko i bezproblemowo. Opowieści obfitują w dużą ilość właściwej akcji. Miejscami przydałoby się jej trochę więcej przerywników i rozwinięć, ale to tylko mały minus.

"Młot na czarownice" jest pierwszym i z pewnością nieostatnim przeczytanym przeze mnie dziełem Jacka Piekary. Bardzo spodobał mi się styl pisarski autora, jego umiejętność łączenia symboliki satanistycznej z katolicką, bezapelacyjna swoboda w posługiwaniu się takimi skrajnościami i manipulowaniu kontrowersyjną tematyką. Opowiadań nie powinno się brać na poważnie, gdyż są tylko alternatywną, przejaskrawioną wersją czasów Świętej Inkwizycji. Z przyjemnością zapoznam się też z pierwszym tomem przygód Mordimera Madderdina.

POLECAM: osobom, które szukają zbioru fantastycznych opowiadań o kontrowersyjnej tematyce i z odrobinę zadufanym w sobie bohaterem, którego cechy nie do końca odpowiadają pełnionej przez niego funkcji.

NIE POLECAM: tym, którzy bardzo poważnie podchodzą do tematyki religijnej, do "Młotu na czarownice" trzeba mieć pod tym względem ogromny dystans.



Moja ocena:

8,75 /10,              5      

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ponieważ "Młot" bardzo kojarzy mi się z Thorem - dzisiejszy utwór to:

Manowar - "Thor" ;P


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
 



sobota, 29 grudnia 2012

Liebster Blog


Z powodu mojej długiej nieobecności  post z "Liebster Blog" pojawia się dopiero teraz. Myślę, że wszyscy słyszeli już o tej zabawie - więc nie będę przypominać jej zasad.  Do wzięcia w niej udziału zapraszam wszystkich chętnych. Zachęcam do "pożyczenia" sobie pytań, na które odpowiadałam. Za nominację dziękuję Isztar i Dizzy.

Odpowiedzi na pytania, które otrzymałam od Dizzy:

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
 - Głównie chęć podzielenia się swoimi opiniami na temat książek z innymi. Od dłuższego czasu czytałam recenzje blogerów i nieraz pomogły mi one w wyborze odpowiedniej lektury. Stwierdziłam więc, że skoro czytanie sprawia mi wielką przyjemność - szkoda byłoby nie podzielić się gdzieś swoimi wrażeniami, przy okazji chciałam też zachęcić kilka osób z mojego otoczenia do sięgnięcia po jakiś utwór literacki.
2. Jaka była najdziwniejsza reakcja społeczeństwa na to, że czytasz książki?
- Nie doświadczyłam żadnych takich dziwnych reakcji, od lat większość osób wie, że dużo czytam. Jako "mól książkowy" byłam definiowana już w podstawówce i nikt nigdy nie zdziwił się, gdy powiedziałam mu, że nim jestem ;-)
3. Czy jest jakaś książka, która jest dla Ciebie szczególnie ważna?
- "Mitologia" Jana Parandowskiego. Ze względu na niektóre konkursy mitologiczne, w których kiedyś brałam udział. Jedyna książka, którą przeczytałam trzy razy.
4. Co sądzisz o epidemii "paranormal romance"?
- Z jednej strony nad nią ubolewam, bo rynek - aby zadowolić czytelników - wydaje tych książek naprawdę mnóstwo - przez co większość z nich powiela już pewne określone schematy i nie daje szansy na zaistnienie w Polsce niektórych powieści innych gatunków. Z drugiej strony - skoro jest popyt i moda na "paranormal romance" - więcej osób czyta i odnajduje w  tym przyjemność. Wszystko, co zachęca ludzi do sięgnięcia po jakąkolwiek literaturę bardzo mnie cieszy. Myślę też, że wiele osób czytających tylko romanse paranormalne - przerzuci się po jakimś czasie na trochę cięższe pozycje i ostatecznie wyrobi sobie piękny nałóg czytelnictwa do końca życia :-)
5. W jaki sposób umilasz sobie czytanie?
- Często czytając słucham muzyki, czasem piję też herbatę bądź cappuccino.  
6. Masz swoje motto życiowe bądź ulubiony cytat?
- Mam kilka bliskich mi sentencji, ale nie potrafiłabym wybrać tej ulubionej.
7. Czy jesteś od czegoś uzależniona/y?
- Jestem uzależniona od... soli xD I to praktycznie od urodzenia. Moim ulubionym smakiem jest słony, nie istnieje też dla mnie pojęcie "przesolony" - chyba, że ktoś przez przypadek wysypie do mojej porcji całą solniczkę... wtedy nawet i ja nie przełknę takiego "dania". Teoretycznie powinno mi to szkodzić, ale jedyne badania krwi, które miałam robione wykazały, że sód wciąż mam na bardzo niskim poziomie. Co do ciśnienia zaś... jestem niskociśnieniowcem, dzięki soleniu moje ciśnienie - choć wciąż niskie - jest jeszcze na granicy normy.
8. Preferujesz czytanie w domu czy na łonie natury?
- Mogę czytać wszędzie - w domu, na dworze, w szkole, w tramwaju. Zdarzało mi się nawet czytać książkę
 ... chodząc - i nie miałam najmniejszego problemu ze zrozumieniem jej treści xD Nic nie przeszkadza mi w czytaniu... Tak więc nie mam określonych preferencji.
9. Czy chciałabyś/łbyś wydać w przyszłości książkę? Jesli tak to o jakiej tematyce?
- Na razie niczego takiego nie planuję, ale kto wie... może kiedyś. Zapewne byłby to horror opierający się na wrażeniach wywołanych przez ludzką psychikę... obejrzałam chyba z kilkaset horrorów, sporo też przeczytałam (mój pierwszy - "Carrie" - chyba w wieku dziewięciu albo dziesięciu lat... i bardzo mi się wtedy spodobał) Najbardziej lubię te psychodeliczne, obfitujące w dobre sceny gore, ale nimi nieprzeładowane. Mam naprawdę pokaźną wyobraźnię w tej dziedzinie, interesuję się trochę chorobami psychicznymi i sądzę, że najlepiej sprawdziłabym się pisząc książkę o podobnej tematyce.  
10. Posiadasz jakiegoś futrzanego bądź jakiegokolwiek innego milusińskiego w domu?
- Od lat w moim domu goszczą czarne koty. Był czas, że miałam dwa naraz, jakieś dokarmiałam, obecnie mam jednego zwariowanego, gryzącego kocura - Jeża
11. Co sądzisz o wymianach książkowych?
- Sądzę, że to jeden z wielu sposobów na zapoznanie się z interesującą książką bez potrzeby wydawania na nią pieniędzy... pomysł dobry, gorzej może być z wykonaniem, bo nie wszystkie osoby chcące się "wymienić" naprawdę przesyłają innym książkę na wymianę... Osobiście nie czuję potrzeby brania w nich udziału.

Odpowiedzi na pytania, które otrzymałam od  Isztar:

1. Kawa czy gorąca czekolada?
- Gorąca czekolada
2. Jaką książkę cenisz najbardziej i za co?
- "Mitologia" J. Parandowskiego - wiedza, którą dzięki niej zdobyłam przydała mi się na kilku konkursach mitologicznych.
3. Z którym pisarzem chciałabyś/ chciałbyś przeprowadzić wywiad?
- Nie mam ulubionych pisarzy, nie lubię przeprowadzać wywiadów... na chwilę obecną z żadnym.
4. Ulubiona książkowa postać męska, czyli Twój ideał faceta? 
- Unikam szukania mojego "ideału faceta" wśród książek. Nie widzę takiej potrzeby... wiem, że wiele kobiet porównuje swoje ulubione postacie literackie do mężczyzn, których spotyka - przez co ich sytuacja jest... opłakana. Nigdy nie znajdą chodzącego ideału, tylko utrudniają sobie życie porównując wszystkich do wytworu czyjejś wyobraźni... nie chcę się kimś rozczarować tylko dlatego, że nie wpasował mi się w obrazek jakiegoś wymyślonego zestawu cech.
5. Jaki jest Twój ulubiony cytat?
- Mam kilka cytatów, które lubię i nie potrafiłabym wybrać najlepszego.
6. Co masz w planach na nadchodzące dwa miesiące?
- Przede wszystkim więcej czytać i pisać więcej recenzji :-)
7. Co najbardziej lubisz czytać?
- Mam kilka ulubionych gatunków, ale się do nich nie ograniczam, m. in: horrory, fantasy, paranormal romance
8. Czy jest taka książka, do której wracasz bardzo często? Co to za utwór?
- Raczej takiej nie mam, wolę przeczytać nową książkę niż wrócić do tej, którą już przeczytałam.
9. Ulubiony serial TV
- Chwilowo nie oglądam seriali, ale do tych, które podobały mi się najbardziej mogę zaliczyć: "American Horror Story", "Gotowe na wszystko", "Supernatural"
10. Ulubiony film
"Sweeney Todd: Demoniczny Golibroda z Fleet Street" - Uwielbiam jego nastrój, mistrzowski dobór obsady, mocne zakończenie i te kanibalskie poczucie humoru... ;D
11. Co robisz w wolnym czasie? (oprócz czytania książek oczywiście) xD
- To zależy od długości tego "wolnego czasu" ;D, m. in: spotykam się ze znajomymi, słucham muzyki, oglądam filmy - głównie horrory i fantasy, rzadziej anime, czytam artykuły dotyczące m. in. psychiatrii, psychologii, religioznawstwa, muzyki, parapsychologii, demonologii, okultyzmu, satanizmu, sekt, biologii, mitologii, literatury i sztuki.

*****************************************************************************************************
Utwór na dziś: 
Otyg - "Trollslottet" (szwedzki folk metal)



czwartek, 27 grudnia 2012

Recenzja: "Nevermore: Cienie"

                           Wracam po długiej przerwie spowodowanej nawałem nauki i koniecznością czytania szkolnych lektur, które skutecznie zniechęcały mnie do częstszego sięgania po literaturę w ciągu ostatnich kilku miesięcy (za to dostarczyły mi nowych życiowych doświadczeń - chyba po raz pierwszy zasnęłam w trakcie czytania książki!) Z drugiej strony...może wreszcie udało mi się znaleźć solidny i nieszkodliwy dla zdrowia środek nasenny, po którym rzeczywiście uda mi się dobrze pospać... ;-) Nasi wielcy polscy pisarze pewnie "przewracają się w grobach", gdy to piszę, ale na szczęście jestem świetnie przygotowana na ewentualną "zombie-apokalipsę" - toteż niezbyt się tym przejmuje... (bo w końcu "pisarz -  nie- pisarz" - trup jak każdy inny i wątpię, czy podczas ewentualnej możliwości rozprostowania starych kości - zrezygnowałby z wzięcia udziału w tak przyjemnym wydarzeniu kulturalno - społecznym, no i ze świeżutkiej wyżerki)...  ;D Nareszcie udało mi się przełamać złą passę i przygotować dla Was recenzję "gotyckiego romansu" - "Nevermore: Cienie"  P.S. Bardzo, bardzo dziękuję  Isztar i Dizzy za nominację do "Liebster Blog" Odpowiedzi na pytania zamieszczę niedługo w kolejnym poście ;-)


Autor:  Kelly Creagh

Tytuł oryginalny: "Nevermore: Enshadowed"

Tytuł serii: "Nevermore" - tom 2

Tłumaczenie: Barbara Jaroszuk
Liczba stron: 389

Cena rynkowa: 39,90 zł

Wydawnictwo: Jaguar

Polska premiera: październik 2012

Opis:
 
"Drugi tom książki “Nevermore: Kruk”, gotyckiego romansu opartego na twórczości Edgara Allana Poego.
Varen zniknął. Schwytany w pułapkę koszmarnej rzeczywistości, gdzie chore sny Edgara Allana Poego stają się jawą, znajduje się poza zasięgiem żywych i umarłych. Ale Isobel nie zgadza się go porzucić. Rusza do Baltimore, by odnaleźć Reynoldsa, tajemniczego mężczyznę, który co roku spełnia toast na grobie pisarza i który w ciągu ostatnich miesięcy oszukiwał ją i zwodził. Tylko on ma klucz do innego świata...

Kiedy Isobel znajduje wreszcie przejście, odkrywa, że miejsce, w którym przebywa Varen zdążyło się zmienić. Pełen bólu i przerażających istot świat zamieszkują teraz również stworzenia, które zrodziły się w pełnym gniewu umyśle chłopaka. Miłość przemienia się w nienawiść, radość w smutek, śmiech w płacz. Stając naprzeciw Varena, Isobel zaczyna rozumieć, że jej ukochany stał się jej największym, śmiertelnym wrogiem." 


Tam, gdzie obserwują Cię potrzaskane twarze...


Z planem zakupu drugiej części "Nevermore" obnosiłam się odkąd tylko przeczytałam pierwszy tom serii, który bardzo mi się spodobał. Był jak świeży powiew powietrza na paranormalnym rynku, całkowicie nieschematyczny, przesiąknięty poetyckim obłędem Edgara Allana Poego. Łamał bariery pomiędzy rzeczywistością i snem, subtelnie bawił się postaciami powstałymi w umyśle przeklętego poety i wyznaczał im nowe ścieżki egzystencji. Ostatecznie "Nevermore: Cienie" dostałam w prezencie na moje urodziny i byłam z tego niezmiernie zadowolona. Czy Kelly Creagh udało się utrzymać wysoki poziom opowieści? Jak autorka poradziła sobie z wykreowaniem świata pozbawionego magnetycznego przyciągania pomiędzy czirliderką i buntownikiem? 

"Nevermore: Cienie" opowiada o dalszych losach związku ślicznej, popularnej czirliderki i wyobcowanego, zamkniętego w sobie Varena. Nieoczekiwany zbieg wydarzeń sprawia, że chłopak znika w świecie swoich koszmarów, gdzie na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo... Koszmary zaś powoli stają się rzeczywistością i zaczynają żyć własnym życiem. Zdeterminowana by odzyskać ukochanego Isobel rozpoczyna walkę zarówno ze swoimi słabościami, snami, jak i Nokami - upiornymi stworzeniami, które zaczynają prześladować ją na jawie. Jedyną osobą mogącą pomóc dziewczynie w osiągnięciu celu zdaje się byś tajemniczy Reynolds - postać, która wcześniej ją oszukała. Aby odnaleźć furtkę do innego świata bohaterka decyduje się odwiedzić grób Edgara Allana Poego w Baltimore. Tam zaś czekają na nią kolejne zasadzki... Wszystkiemu towarzyszy tajemnicza, piękna postać, która prawdopodobnie omamiła chłopca do tego stopnia, że on sam może stać się zagrożeniem jeszcze większym, niż mszczące się na bohaterce istoty... Czy Isobel uda się odzyskać Varena? Jaką rolę w historii odgrywa królowa wszystkich demonów? Jak potoczą się dalsze losy stworzeń o długich, szponiastych paznokciach, zdolnych do zawładnięcia ludzkimi działaniami? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w książce.

Główną bohaterką drugiego tomu trylogii jest nastoletnia Isobel - z pozoru przeciętna, niesamowicie utalentowana czirliderka, która trochę straciła na popularności przez związanie się z nielubianą przez otoczenie osobą - tajemniczym, zafascynowanym twórczością Edgara Allana Poego Varenem. Charakter dziewczyny staje się w tym tomie dużo bardziej rozbudowany i przemyślany, niż był wcześniej. Musząca działać na własną rękę, pozbawiona większego wsparcia ze strony innych postać przechodzi pewnego rodzaju przemianę, staje się bardziej samodzielna, zdecydowana, odważna. Jest gotowa do wielkich poświęceń i w pełni świadoma podejmowanych przez siebie decyzji. Aby uratować chłopca nie boi się ryzykować własnym życiem i stanąć twarzą w twarz ze swoimi lękami.

Obraz Isobel dopełnia Varen. Choć w tej części "Nevermore" pojawia się jedynie momentami i nie bierze większego udziału w akcji, stanowi dla niej właściwy punkt odniesienia. Najmocniejszą stronę książki stanowią postacie zaczerpnięte z pomysłów Edgara Allana Poego. Precyzyjnie i subtelnie osadzona w nich groza, krótkie opisy ich nierzeczywistego wyglądu i działania, które już dawno wymknęły się spod kontroli snów i wyobraźni sprawiają, że czytelnik, oczarowany ich obłędem, pragnie czytać o nich więcej i więcej... 

Właściwa akcja książki rozwija się na jej ostatnich stronach. Podobnie jak w wielu innych paranormalnych seriach, tak i tu w drugiej części serii ma miejsce zjawisko odseparowania od siebie głównych bohaterów, zaniku większych relacji pomiędzy nimi. Mimo wszystko autorka poradziła sobie z tą sytuacją doskonale, uciekła od schematu tworzenia nowych bohaterów i kolejnych, słabo wykreowanych wątków, chaosu i nudy wywołanego zazwyczaj takim posunięciem. Nie zabrnęła również w ślepy zaułek, jakim byłoby wypełnienie książki długimi opisami uczuć i tęsknoty. Historia ma za to niesamowity klimat poetyckiej grozy, pełnej napięcia i fascynacji, które wręcz emanują z kartek "Nevermore: Cienie", prosty, acz miejscami wyszukany, płynny język, bardzo oryginalny koncept i tajemniczy nastrój.

Książka "Nevermore: Cienie" zachowała zachwycający, dziwny klimat poprzedniczki i choć miejscami przydałoby się jej więcej właściwej akcji, to seria "Nevermore" wciąż pozostaje jedną z ciekawszych pozycji na paranormalnym rynku, która całkowicie łamie barierę powielania schematu rozbudowanych opisów uczuć i płaskich postaci. Choć pierwszy tom cyklu bardziej mi się podobał, to i ten zasługuje na uznanie.             

POLECAM: miłośnikom Edgara Allana Poego, osobom szukającym dobrego romansu paranormalnego, który obfituje w wiele wyjątkowch pomysłów, subtelność, potęgujący się nastrój tajemnic i oryginalność.

NIE POLECAM: miłośnikom książek, które opierają się głównie na rozbudowanej akcji, bardzo szczegółowej relacji miłosnej między głównymi bohaterami.


Moja ocena:

8,5/10,      5-



RECENZJA CZĘŚCI PIERWSZEJ:    TUTAJ 

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 No i na zakończenie utwór pasujący do książki:

Nox Arcana - "Nevermore"



sobota, 13 października 2012

Recenzja: "Zagadka Kuby Rozpruwacza"

                Po ponad miesięcznej przerwie w recenzowaniu znalazłam trochę czasu na zajęcie się blogiem. Tym razem pod nóż pójdzie coś z polskiej literatury- żeby nie było, że promuję prawie tylko zagraniczną- pora na "Zagadkę Kuby Rozpruwacza" Andrzeja Pilipiuka  ;D


 Autor:  Andrzej Pilipiuk
Tytuł oryginalny: "Zagadka Kuby Rozpruwacza"
Tytuł serii: "Oblicza Wędrowycza" - tom 4
Liczba stron: 338
Cena rynkowa: 27,99 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Polska premiera: 2004
Opis:

 "Książka dla wszystkich, którzy dostrzegają absurdy codzienności, ludzkich przyzwyczajeń, współczesnej kultury...

Andrzej Pilipiuk nawiązuje do znanych i uznanych mitów — w szerokim znaczeniu tego słowa — naszej kultury. Zagadka Kuby Rozpruwacza, która przez sto lat intrygowała kolejne pokolenia, zostaje rozwiązana. Czy jednak pod tym rozwiązaniem nie kryje się lekka drwina z naszej cywilizacji?

To już czwarte spotkanie z Jakubem Wędrowyczem. Z zasady każda kolejna część jest gorsza od pierwszej. Andrzej Pilipiuk łamie wszelkie reguły
także i tę."



Rozterki Bimbru i o Bimbrze 

Na dzieło Andrzeja Pilipiuka natknęłam się przypadkiem w bibliotece, szukając jakiegoś lżejszego przerywnika pomiędzy kolejnymi częściami "Władcy Pierścieni" - tak - w końcu, po kilkukrotnym obejrzeniu ekranizacji autorstwa P. Jacksona - postanowiłam podjąć się przeczytania Tolkienowskiej klasyki. Wciągnęłam się, nie mniej jednak potrzebowałam chwili na odpłynięcie w świat fantastyczno - realistycznego absurdu, pozbawionego wszelkich reguł i zahamowań, który po prostu mnie rozbawi. Zatem widząc na bibliotecznej półce zbiór opowiadań "Zagadka Kuby Rozpruwacza", o którym zdarzyło mi się wcześniej usłyszeć wiele entuzjastycznych opinii - nie zastanawiałam się zbyt długo i go wypożyczyłam. Czy  połączenie motywów egzorcysty, pijaństwa i polskiej wsi z elementami paranormalnymi okazało się dobrym pomysłem? 

W "Zagadce Kuby Rozpruwacza" zapoznajemy się z wieloma różnymi, zabawnymi przygodami Jakuba Wędrowycza - nie-najmłodszego już egzorcysty, mistrza w pędzeniu i spożywaniu bimbru, któremu wigoru i odwagi mógłby pozazdrościć niejeden mężczyzna w kwiecie wieku. No i jego zaradności... nie, jak można tu o niej nie wspomnieć... Nikt tak umiejętnie jak Jakub nie poradzi sobie z armią spragnionych ludzkiego mięsa neandertalczyków, natrętną kostuchą i prawidłowym usunięciem wyrostka robaczkowego... bo co to za problem aby nie posiadając kwalifikacji zastąpić w pracy swojego kolegę-lekarza? No i czego się nie zrobi dla dobrego znajomego, gdy tego dopadnie przykry skutek - jakże cudownego - wspólnego spożywania króla rozweselających trunków? Nic nie stanowi też problemu, kiedy trzeba uratować świat i pomóc samemu Św. Mikołajowi w sprawnym wykonaniu jego pracy... W tych realiach na wszystko trzeba być przygotowanym. Bimber może swoim geniuszem zawładnąć ludzkością... Bimbrem można kogoś skusić... Bimber zniesie karę wymiaru sprawiedliwości... A jego inteligencja może zrewolucjonizować całą naukę! Do czego jeszcze może być przydatny alkohol? Jaki był motyw zbrodni dokonywanych przez Kubę Rozpruwacza?... Tego wszystkiego dowiecie się z opowiadań A. Pilipiuka.

Główny bohater opowiadań to ponad osiemdziesięcioletni Jakub - powszechnie znany mieszkaniec polskiej wsi, któremu wiek prawie w niczym nie przeszkadza. Ma proste, bezproblemowe podejście do życia, bywa wyjątkowo bezpośredni, otwarty i zdecydowany zarówno w wyrażaniu swoich poglądów, jak i w podejmowaniu trudnych decyzji. Jego charakter i absurdalne sytuacje, w które wplątuje się będąc pod wpływem alkoholu bawią i ciekawią. Jest do bólu szczerą, oryginalną, niebanalną, wyraźnie zarysowaną postacią, którą bardzo trudno byłoby się znudzić.
 
Inni bohaterowie opowiadań stanowią doskonałe, różnorodne fantastyczno-realistyczne tło dla mających miejsce wydarzeń. Jest ich więcej niż masa, prezentują różne grupy społeczne bądź też poszczególne rasy paranormalnych stworzeń. W książce spotkamy się zarówno z intelektualistami, Egipcjanami, lekarzami, sędzią, jak i ze Św. Mikołajem, krasnoludami, dżinem... Autor prezentuje nam świeży, umiejętnie zgrany, zabawny zestaw postaci.

Na fabułę składają się surrealistyczne, zabawne przygody Jakuba Wędrowycza związane z przeszłością, przyszłością i teraźniejszością. Nie ma tu długich, wyczerpujących opisów scenerii i wyglądu bohaterów - toteż wiele szczegółów możemy sobie sami wyobrazić. Trzecioosobowa narracja, pędząca, nieprzewidywalna akcja pozbawiona zbędnych wykładni moralnych, hamulców, pełna nieprzesadnego humoru sytuacyjnego, politycznego, erotycznego nie daje nam czasu na nudę, stanowi genialne oderwanie od rzeczywistości. Niemniej jednak może zrazić do siebie ludzi o wyjątkowo konserwatywnym podejściu.

"Zagadki Kuby Rozpruwacza" są pierwszym i z pewnością nie ostatnim przeczytanym przeze mnie dziełem Andrzeja Pilipiuka. Jestem całkowicie usatysfakcjonowana z zapoznania się z tymi opowiadaniami, również z występujących w nich nawiązań do utworów m. in. H.P. Lovecrafta, A. Sapkowskiego, słowiańskiej mitologii i polityki.

POLECAM: osobom szukającym w literaturze świeżych, zabawnych rozwiązań, dużej ilości akcji i przygód, które łączą w sobie elementy realistyczne i fantastyczne, wszystkim, którzy chcą się trochę pośmiać .

NIE POLECAM: ludziom nastawionym bardzo konserwatywnie i poważnie do polskiej obyczajowości, polityki itp.

Moja ocena:
6, 10/10 

***********************************************************************************************************

No i coś pasującego tematycznie - Korpiklaani - fiński zespół grający folk metal z utworem "Vodka"




   


wtorek, 28 sierpnia 2012

Recenzja: "Katie Maguire"

         Wróciłam z Grecji - było cudownie - gorąco, zero alergenów w powietrzu, komary, które nie miały odwagi mnie pogryźć, zero jakichkolwiek oparzeń słonecznych i grecka mitologia... Teraz czas na kolejną recenzję - tym razem książki utrzymanej w klimatach thrillera/horroru - "Katie Maguire" Grahama Mastertona.


Autor:  Graham Masterton
Tytuł oryginalny: "Katie Maguire"
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Liczba stron: 336
Cena rynkowa: 28 zł
Wydawnictwo: Rebis
Polska premiera: sierpień 2003
Opis wydawcy:
  
"Katie Maguire jest policjantką w stopniu generała brygady w irlandzkiej Gwardii Narodowej. Jej kariera to nieustające pasmo sukcesów. Katie próbuje rozwiązać zagadkę masowej zbrodni sprzed lat, równolegle prowadząc śledztwo w sprawie zniknięcia znanego biznesmena. W tę drugą sprawę uwikłany jest jej mąż. Błyskotliwa kariera policjantki koliduje z jej życiem prywatnym, w którym i tak trwa głęboki kryzys."

Kości i laleczki 


Po delikatnych książkach młodzieżowych zapragnęłam - tak dla miłej odmiany - przeczytać coś mocnego, przerażającego i dosadnego. Rozważałam zapoznanie się z kolejnym dziełem Stephena Kinga lub Grahama Mastertona. Z początku myślałam o "Miasteczku Salem" bądź  "Wizerunku zła". Zwłaszcza o tej drugiej pozycji, inspirowanej "Portretem Doriana Graya", ale znalezienie jej w bibliotece graniczyło z cudem. Ostatecznie padło na łatwo dostępną, pozytywnie rozpatrywaną przez krytyków i fanów autora "Katie Maguire". Czy było warto? Jaki poziom zaprezentował tym razem jeden z najpoczytniejszych twórców brutalnej grozy?

"Katie Maguire" prezentuje historię wybitnej pani policjant, która zmaga się z głęboko skrywanymi problemami osobistymi - związanymi ze śmiercią jej jedynego dziecka, brudnymi interesami męża i miejscowymi przestępcami. Jakby tego było mało - musi odkryć tajemnicę okrutnej zbrodni, której jedyną pozostałością są zakopane w ziemi ludzkie kości... z doczepionymi laleczkami - przypominającymi te używane przez osoby odprawiające rytuały Voo-Doo. Teraz nic nie jest tym, czym się wydaje...minione wydarzenia zaczynają przenikać do rzeczywistości - by dokończyć to, co miało być skończone... Kto stoi za zbrodnią sprzed lat? Jakim motywem się kierował i jaką rolę odegra w tym sukces zawodowy samej Katie? Tego wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu książki.

Główna, tytułowa bohaterka opowieści jest silna, ma dobrze rozbudowany, realistyczny system zachowań, odpowiednio zaznaczoną przeszłość, kontakty z innymi ludźmi pojawiającymi się w historii. Cierpliwość, zdobyte doświadczenie, siła woli, umiejętność rozwiązywania problemów zawodowych i osobistych sprawiają, że wyróżnia się na tle innych postaci, jest świeża i nieprzerysowana. Jej tok myślenia również nie rozczarowuje, nie da się go do końca przewidzieć. Zasługuje na uznanie. I tym razem Masterton wykreował kogoś niebanalnego i zaskakującego.

Inni bohaterowie powieści stanowią tylko tło dla głównej postaci. Jej mąż ukazany jest jako mało życiowy, nieco słaby i naiwny. Miejscowi zbrodniarze są tylko delikatnie zarysowani, nie biorą jednak udziału we właściwej akcji - toteż jest to całkowicie zrozumiałe. Ofiary zbrodni - autostopowiczki... cóż... zostały stworzone tak, by stanowiły dla mordercy bardzo łatwą zdobycz. Masterton skupił się bardziej na ich bolesnej agonii. Dlatego ich osobowości są delikatnie niedopracowane. 

Fabuła opiera się na wątku głównym - śledztwie prowadzonym w Irlandii oraz kilku wątkach pobocznych, które stanowią pewne urozmaicenie, ale nie zakłócają odbioru najważniejszych wydarzeń. Akcja przebiega w miarę sprawnie,  punkt kulminacyjny osiąga pod koniec historii. Znajdzie się tu kilka niepotrzebnie długich opisów, na szczęście są one do zniesienia. Narracja trzecioosobowa, powszechne słownictwo ułatwiają czytelnikom odbiór książki. Rozdziały opowiadają o wydarzeniach mających miejsce w czasie teraźniejszym - w trakcie rozwiązywania zagadki kryminalnej i w czasie, gdy morderca popełniał zbrodnie.

Podobnie jak w większości dzieł G. Matertona - i tu mamy do czynienia z wyjątkowo dosadnymi opisami mordu, krwawym gore, które miejscami zakrawa nawet o groteskę, wyczerpującymi opisami scen rzezi - również z anatomicznego punktu widzenia - pod tym względem autor przewyższył nawet Stephena Kinga. Zdecydowanie nie jest to książka dla wrażliwców i ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z horrorem -bo- tu zaznaczę - trzeba mieć do niej bardzo mocne nerwy.  Na szczęście - mimo wszystko - i tak jest tu mniej makabry niż w niektórych opowiadaniach tego twórcy.

Masterton pokazał, że zasługuje na miano jednego z najlepszych pisarzy książek grozy. Utrzymał wysoki poziom i popisał się swoimi świeżymi pomysłami. Z pewnością zapoznam się z jego kolejnymi dziełami.

POLECAM: miłośnikom dosadnej grozy, ludziom o mocnych nerwach, którzy szukają wciągającego, świeżego thrillera.

NIE POLECAM: początkującym czytelnikom książek grozy, ludziom szukającym lekkich i odprężających lektur. 

Moja ocena:

8/10,    4

 *************************************************************************************************


 I coś pasującego klimatycznie - zespół grający horror punk, o bardzo adekwatnej do książki nazwie "Murderdolls"




    

piątek, 10 sierpnia 2012

Recenzja: "Wędrówka przez sen"

    
           Po "Wampiratach" pora na recenzję czegoś bardziej znanego w środowisku recenzenckim - popularnego ostatnio paranormala - "Wędrówki przez sen" J. Angelini.



Autor:  Josephine Angelini
Tytuł oryginalny: "Dreamless"
Tytuł serii: Spętani przez bogów - tom 2
Tłumaczenie: Julia Wolin
Liczba stron: 368
Cena rynkowa: 37,80 zł
Wydawnictwo: Amber
Polska premiera: 17 lipca 2012
Opis wydawcy:
"Helena wie już, że tylko ona – potomkini Heleny Trojańskiej – może przerwać odwieczny cykl zemsty i uwolnić od klątwy siebie i swoją boską rodzinę.
 
Nocą wędruje przez bezkresną krainę Podziemia. W dzień walczy z potwornym zmęczeniem i coraz bardziej traci siły – fizyczne i duchowe. Nie dałaby rady wracać tam co noc – gdyby nie Lucas.
 
Lecz Lucas bardzo się zmienił i Helena nie jest już pewna jego uczuć. Czy Orion, nowy chłopak w szkole, pomoże jej walczyć dalej i powstrzymać gniew Furii?
 
Świat antycznych bogów coraz bardziej przenika się ze światem śmiertelników, a życie Heleny pogrąża się w chaosie. Lecz najgorsza jest świadomość, że nie potrafi zapomnieć o Lucasie… i że wciąż myśli o Orionie. Że kocha ich obu.
Czy jest gotowa oddać za nich życie?"



 Po zamknięciu oczu nie zaznasz ukojenia...

Od przeczytania przeze mnie pierwszej części cyklu J. Angelini minął prawie rok. Pamiętam, że książka mnie nie zachwyciła, ale posiadała niesamowity klimat, nastrój, ciekawe, w miarę innowatorskie nawiązanie do greckiej mitologii. Autorka wykazała się kilkoma dobrymi pomysłami, rozwój wypadków był dosyć interesujący. Historia miała szansę i potencjał aby przyciągnąć moją uwagę w kolejnych tomach. Powieść wywołała medialną burzę, stała się bardzo popularna na całym świecie, wydawcy bili się o prawo do wydania następnych części trylogii. Również w Polsce nie zabrakło miłośników "Spętanych przez bogów". Wszystko to sprawiło, że zapragnęłam zapoznać się z "Wędrówką przez sen" i przekonać się, na jakim poziomie się zaprezentuje. Co zastałam? W jakim kierunku podążyła Josephine Angelini? Czy w pełni wykorzystała swoją szansę?

"Wędrówka przez sen" opowiada historię Heleny i Lucasa. Ich związek byłby zapewne normalny i szczęśliwy - gdyby nie byli sukcesorami, osobami spokrewnionymi z greckimi bogami, nie łączyły ich więzi krwi, nie musieli zmagać się z przeznaczoną im odwieczną nienawiścią, wiszącą w powietrzu wojną i szalejącymi ze zła oraz zawiści, spragnionymi śmierci eryniami - boginiami zemsty. Dodatkowo relację pomiędzy nimi niszczy Orion, do którego dziewczyna zaczyna coś czuć. W tym wypadku nawet sen może oznaczać podróż do istnego piekła. I to nie zwyczajnego - znajdującego się pod rządami Hadesa i jego małżonki. Czy Helenie uda się pokonać Erynie i uciec przeznaczeniu? Jak potoczą się losy jej i Lucasa? Jaką rolę przypadnie odegrać jej przyjaciołom? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdują się w książce.

Główną bohaterką cyklu jest Helena - z pozoru normalna osoba - gdyby nie umiejętności, którymi dysponuje. One daleko wykraczają poza określenie "normalność". Jest niewiarygodnie szybka, silna i zwinna. Wygrywanie w szkolnych wyścigach nie sprawia jej najmniejszej trudności. Zwłaszcza, że może poruszać się z prędkością światła. Jej charakter nie jest specjalnie zarysowany i wybitny. Odniosłam nawet wrażenie, że czasem wyznacza się egoizmem, niezdecydowaniem, łatwowiernością. To przeciętna postać, pozbawiona wielowymiarowości. Nie wyróżnia na tle innych bohaterek paranormalnych serii. Uczucia, którymi zaczyna darzyć kolejnego chłopaka są nudne i przewidywalne, powielają już dobrze znany wszystkim schemat i niczym nie zaskakują. Brakuje w nich nawet dopracowania - są po prostu płytkie, mało wyraziste.

Z ważniejszych bohaterów cyklu można jeszcze wymienić Lucasa, Oriona, Matta i Zacha. W porównaniu z  pierwszym tomem serii Lucas schodzi na dalszy plan, dochodzi dużo nowych postaci. Irytowały mnie jego rozterki na temat związku Heleną. Było ich za dużo i nic z nich nie wynikało. Zero konsekwencji w działaniu - raz podejmował się kontynuowaniu romansu, raz na siłę próbował się z niego wyplątać. Jeśli chodzi o Oriona, Zacha i Matta- mimo wszystko byli tylko delikatnie zarysowanymi pomysłami autorki, bez wyraźnie zaznaczonych cech. Reszta osób, które pojawiły się w "Wędrówce przez sen" również demotywuje- jest ich tona, większość stworzona tylko dla pojedynczego dialogu, jakby autorka chciała przy ich pomocy rozpocząć nowy, interesujący wątek, a ostatecznie nie miała pomysłu jak go rozwinąć- i próbowała wymyślić następny.   

Z pozoru w tym tomie występuje więcej akcji, niż w poprzednim. Wątek romantyczny odchodzi na drugi plan - autorka powieliła schemat z tworzeniem części odseparowującej od siebie głównych bohaterów. W moim odczuciu paranormalnym seriom nie wychodzi to na dobre. I w tym przypadku tak było. Wątki, sceny walki, pomysły są po prostu niedopracowane, dialogi bardzo proste, często niepotrzebne, klimat stracił swoją siłę oddziaływania... Trzecioosobowa narracja, prosty język, brak wulgaryzmów sprawiają, że z książką może zapoznać się każda grupa wiekowa. 

Moim zdaniem "Wędrówka przez sen" prezentuje bardzo niski poziom, nie zaskakuje, jest nieustannym ciągiem niedokończonych pomysłów. Raczej nie sięgnę po kolejny tom trylogii, ten bardzo mnie rozczarował.

POLECAM: osobom w każdym wieku, szukającym niezobowiązującej, lekkiej lektury, miłośnikom greckiej mitologii.

NIE POLECAM: doświadczonym czytelnikom paranormali- ta książka nie wnosi niczego nowego, tym, którzy w książkach szukają innowacyjnych rozwiązań i świeżych pomysłów.
    
Moja ocena:

3-,     5/10



I na zakończenie coś pasującego do tematyki:

Avenged Sevenfold - "Nightmare" 
    

 ************************************************************************************************

OGŁOSZENIE: 

Wyjeżdżam na wycieczkę objazdową do Grecji. Wracam za kilkanaście dni z recenzją czegoś mocniejszego...  Jakiegoś dzieła Kinga albo Grahama Mastertona...

Do zobaczenia po moim powrocie!





 

wtorek, 7 sierpnia 2012

Recenzja: "Wampiraci. Imperium nocy"

     Po bardzo długiej przerwie wracam do pisania recenzji. W trakcie roku szkolnego nie miałam zbyt wiele wolnego czasu. Choć znajdowałam kilka chwil na czytanie książek, to z pisaniem na ich temat sprawy miały się nieco gorzej. Dodatkowo zniechęciła mnie do tego konieczność analizowania książek, które rzadko kiedy były dla mnie interesujące. (Niestety jestem miłośniczką grozy i szeroko pojętej fantastyki. Lista lektur obowiązkowych nie podziela moich zainteresowań) Choć prowadzenie tego bloga nie sprawia mi już takiej radości jak rok temu oraz posty pojawiają się bardzo rzadko i nieregularnie- nie porzucam tego zajęcia i powracam świeżo po przeczytaniu kolejnej części "Wampiratów". Dodam, że bardzo wyczekiwanej przeze mnie części ;-)  



 

 Autor:  Justin Somper
Tytuł oryginalny: Empire of Night
Tytuł serii: Wampiraci - tom 5
Tłumaczenie: Edyta Skrobiszewska
Liczba stron: 472
Cena rynkowa: 36,90 zł
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Polska premiera: wrzesień 2011
Opis wydawcy:
  
"Grace i Connor zmagają się z przerażającą prawdą o swoim pochodzeniu. A także z głodem krwi, który w nich narasta. Tymczasem Sidorio zamierza wznieść imperium zła i chaosu, aby niepodzielnie władać na morzach i oceanach. Nie działa jednak samotnie. Ma tajemniczą wspólniczkę…

Czy Sidorio zdoła przeciągnąć bliźnięta na stronę mroku? Dołącz do młodych Tempestów w dramatycznej walce o losy świata!"


Gdy ze śmierci można zrobić dobry użytek...

Na piąty tom "Wampiratów" czekałam bardzo długo i stanowiło to dla mnie istną męczarnię. Nic tak nie poprawia mi humoru, jak zapoznawanie się z historią łączącą piractwo z wampiryzmem. I to w tak świeży, umiejętny sposób.  Największym zaskoczeniem jest dla mnie to, że ostateczne podziękowania za przeczytanie książki należą się pobliskiej bibliotece - bo wcześniej (nie wiem jakim cudem) nie udało mi się jej zdobyć nawet w Empiku! Już miałam znaleźć sobie "jakieś - coś" do czytania, a tu - ni stąd, ni zowąd - na półce widzę taką rewelację! Czy tak długie oczekiwanie się opłaciło? A może Justin Somper wyczerpał już swoje dobre pomysły i pisze tylko na siłę?

Jest rok 2512 i wszystko zaczyna się od... opłakiwania pięknej, trzymanej w ramionach głowy. I to głowy nie byle kogo! Główki władczej, okrutnej pani kapitan, pogromczyni mórz i oceanów, żony samego Sidoria - króla wampiratów.  Sprawy zaczynają jednak przybierać pomyślny obrót. Ambitny władca nie rezygnuje z realizacji swojego planu. Wciąż próbuje stworzyć własne, niezwyciężone imperium. Posuwa się również do prób stworzenia rodzinnych więzi z Grace i Connorem - swoimi biologicznymi dziećmi, które wcześniej darzyły go nienawiścią i bez skrupułów unicestwiały członków jego załogi. Jednak nawet im zaczęła doskwierać okrutna prawda i rodząca się żądza krwi... Czy bliźnięta połączą swoje siły z Sidoriem? Jak potoczą się losy śmiertelnej grupy morskich rozbójników? Dokąd zaprowadzi ich przebieg wydarzeń? Tego możecie się dowiedzieć z piątego tomu serii. 

Główni bohaterowie cyklu to Grace i Connor Tempest - z pozoru zwykłe bliźnięta. Mają jednak nietypowe pochodzenie i zajęcie - są piratami i większość czasu spędzają na statkach i w walce. Zwłaszcza Connor, który ma za sobą ataki na przypadkowe, bogate okręty. Na każdym kroku musi zmagać się z niebezpieczeństwem. Jest żądny przygód, odważny, waleczny, rycerski, twardy i odrobinę lekkomyślny. Stara kierować się sumieniem (o ile ma taką możliwość), martwi się o swoją siostrę, ale z pewnych oczywistych powodów nie spędza z nią zbyt wiele czasu. Ceni sobie przyjaźnie. Ma jednak swoje priorytety i przez to nie zawsze je pielęgnuje. 

Grace bardziej ceni sobie spokój i nie szuka dodatkowych okazji do wykazania się w bitwie. Jest raczej cierpliwą, zrównoważoną, czułą osobą, ale potrafi wykazać się bezwzględnością. Zdarza jej się ulegać wpływom innych ludzi. W książce widać kładziony przez nią nacisk na relacje międzyludzkie i emocjonalność.

W "Imperium Nocy" występuje mnóstwo interesujących postaci, dochodzi kilku nowych bohaterów. Ciekawie ukazano Sidoria, który pokazuje swoją drugą twarz, uczucia. Dobrze, gdy czarny charakter ma swoje milsze oblicze, nie jest tak jednoznacznie zły i zaskakuje. Justin Somper dopracował również Johnny'ego, Lorcana i innych, zaznaczając odrobinę ich głębię i dynamiczność. Wszyscy tworzą ładną, różnorodną całość.

Ośrodek akcji stanowi walka pirackiej federacji z wampiratami. Najwięcej wydarzeń ma miejsce pod koniec tomu - gdzie ma miejsce bardziej szczegółowo zaplanowana bitwa. Jednak i wcześniej nie zabraknie emocji, walk, tajemnic, spisków. Nie ma miejsca na nudę i wyczerpujące opisy scenerii. Trzecioosobowa narracja, prosty język, dużo ciekawych rozwiązań, mieszanka charakterów, klimat i sprawnie prowadzona fabuła potrafią wciągnąć czytelnika. W tomie brak bardziej realistycznych popisów okrutną brutalnością, wulgaryzmami itp. Somper przekazuje najbardziej sprawdzone wartości. Książka może stanowić doskonałe oderwanie od rzeczywistości.

Sądzę, że seria J. Sompera trzyma poziom. Autorowi wciąż nie brakuje pomysłów na fabułę i z przyjemnością zapoznam się z kolejną częścią "Wampiratów". Mimo wszystko brakuje mi w niej dosadności, która potrafi odpowiednio ożywić akcję, głębi w przekazie i odrobiny mocniejszych scen. 

POLECAM: miłośnikom książek lekkich, wciągających, osobom w każdym wieku, które są zmęczone cięższymi pozycjami i w literaturze szukają odrobiny wytchnienia, wszystkim miłośnikom wampirów, piratów i przygód.

NIE POLECAM: osobom szukającym w książkach jakiejś większej głębi, miłośnikom większej dosadności w opisie scen, dialogach itp.

Wystawiam ocenę: 

4,    7/10

_______________________________________________________________________________________________
Strona serii:
  wampiraci.pl              






niedziela, 1 stycznia 2012

Recenzja: "Gildia Magów"

Autor:  Trudi Canavan
Tytuł oryginalny: The Black Magician Trilogy: The Magicians' Guild
Tytuł serii: Trylogia Czarnego Maga - tom 1
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Liczba stron: 520
Cena rynkowa: 35,90 zł
Wydawnictwo: Galeria Książki
Polska premiera: październik 2007
Opis wydawcy:

"Gildia magów to pierwszy tom nowej trylogii fantasy, skrzącej się od magii, akcji i przygód. Co roku magowie z Imardin gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem - wkładając w cios całą swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć - i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto"

Uciekając przed  przeznaczeniem
  
O "Trylogii Czarnego Maga" Trudi Canavan od kilku lat słyszałam już wiele dobrego. Pojawiało się coraz więcej pochlebnych recenzji, uwag zachwyconych czytelników, rankingów, w których ta i inne serie pisarki zajmowały bardzo wysokie pozycje. Nic więc dziwnego, że postanowiłam zapoznać się chociaż z tą trylogią i czekałam na okazję, by nabyć ją po jakiejś niższej cenie. Bardzo zadowolona byłam z pomysłu wydania książek razem jako jednego wielkiego, ciężkiego tomiszcza. Zwłaszcza, że od tej pory wiedziałam już, co chcę dostać na Święta. Czy mój wybór okazał się trafny? A może tym razem ogólne uznanie do powieści nie pokryło się z moją opinią? 

Wydarzenia "Gildii Magów" mają miejsce w Imardinie, słynącego z okresowych "czystek" -  usuwania potencjalnych złodziei i hołoty ze slumsów. Za całą sprawę odpowiedzialni są prowadzący je magowie pochodzący z rodzin arystokratycznych. Przez wiele lat działania te odbywały się bezproblemowo, gdyż atakujący w tym czasie czarodziejów ludzie nie mogli im nic zrobić - wszystko przez magiczną barierę chroniącą Gildię. Pewnego dnia zamiar Sonei - zwykłej, wychudzonej dziewczyny pochodzącej właśnie z tej części miasteczka przeradza się w czyn. Kamień, który rzuca w kierunku sprawców trafia w głowę członka organizacji i pozbawia go przytomności. Wśród czarowników rozpoczyna się zamieszanie. Przebić osłonę mogły tylko czary. W mieście musi więc przebywać nieszkolona czarodziejka, której moc jest na tyle duża, by rozwinąć się samoistnie. To oznacza wielkie zagrożenie zarówno dla niej samej, jak i całej miejscowości. Rozpoczyna się poszukiwanie sprawczyni. Czy Gildia zdoła ocalić mieszkańców przed zniszczeniem? Jak potoczą się losy czarownicy? Do czego może być zdolna niekontrolowana magia? Odpowiedzi na te pytania poznacie podczas czytania trylogii Trudi Canavan. 

Główną bohaterką książki jest Sonea -  drobna dziewczyna przebywająca głównie w Slumsach, znajdująca się pod opieką wujostwa. Jak każdy mieszkaniec tej części miasta - z początku nienawidzi magów i sądzi, że
Gildia się nią brzydzi. Wszystko zmienia się,  gdy sama odkrywa w sobie magię. Od tej pory musi uciekać i kontrolować moc. Jej życie całkowicie się zmienia. Jest odważna, zaradna, porywcza i sprytna. Po prostu silna. Ceni sobie rodzinę i przyjaciół, wśród których dorastała. To, co ją spotyka przypomina tu trochę bajkę o Kopciuszku - z tym, że ta "przemiana" nie podoba się naszej bohaterce. Dotąd żyjąca wręcz w biedzie osoba odkrywa u siebie talent, którym obdarzeni są arystokraci i ma z tego powodu wiele kłopotów. Nie jest może zbyt oryginalną postacią, ale spokojnie da się ją polubić.

Jak w większości książkach fantasy - i tu spotkamy się z dużą ilością przeróżnych charakterów. Bez wątpienia największą uwagę czytelnika skupia jednak Cery, gdyż często ma wpływ na dalszy przebieg wydarzeń. Chłopak to kolega Sonei i członek grupy, do której kiedyś należała. Jest postacią szczególnie przebiegłą, sprytną. Wpływ na to miały głównie środowisko, z którego się wywodzi i jego ojciec - osoba posiadająca niegdyś kontakty ze złodziejami. Tutaj spotykamy się z trochę większą oryginalnością pisarki. Bohater wyróżnia się i osładza czytanie historii. Z pozostałych postaci mogłabym wymienić jeszcze z osobna każdego prawie maga - ale wtedy recenzja byłaby zdecydowanie zbyt długa.

Prawie całą akcję stanowi ucieczka Sonei przed Gildią - ciągnie się od początku książki - do prawie jej samego końca. Ogólnie fabuła, pomysł, trzecioosobowa narracja - są bardzo dobre. Gorzej ze sposobem prowadzenia wydarzeń. Przez kilkaset stron trwa ucieczka dziewczyny - rozumiem chęć potęgowania napięcia, ale było to zbyt rozwleczone w czasie. Zaczęłam się już nudzić podczas czekania na jej ostateczny wynik i czytania od podróży z jednego domu do drugiego. Za mało konfrontacji z Gildią również nie osłodziło mi tej książki. Dopiero kilka ostatnich rozdziałów mnie zaciekawiło. Słyszałam już opinię, że pierwszy tom trylogii to taki wstęp do kolejnych tomów - i całkowicie się z nią zgadzam. Nie rozumiem tylko - po co na sam wstęp autorka przeznaczyła pięćset stron!? Było to z pewnością niepotrzebne i uciążliwe. Wiele opisów, wizyt po mieszkańcach slumsów można by usunąć - wtedy całość byłaby naprawdę znakomita. Świat stworzony przez Trudi Canavan zasługuje jednak na uznanie - gwara, struktury - wymagały sporej ilości pomysłów.

W powieści spotykamy się ze standardowymi wartościami, różnymi grupami społecznymi, odmiennymi punktami widzenia. Bez jakiś większych rewelacji, bez czegoś bardziej gorszącego.

Osobiście "Gildię Magów" uważam za zadowalającą. Dużą wagę przywiązuje do sposobu prowadzenia akcji - a tutaj mnie on trochę rozczarował. Zwłaszcza, że czytałam już wiele książek, gdzie była ona prowadzona naprawdę sprawnie i interesująco.

POLECAM: fanom standardowych, dobrze wykreowanych pod względem świata przedstawionego fantasy, raczej bardziej wytrwałym czytelnikom.
NIE POLECAM: tym, którym zależy głównie na intensywnych emocjach i szybko prowadzonej akcji.

Wystawiam ocenę:

4-,    6,75/10


______________________________________________________________________________

Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!