środa, 13 listopada 2019

Recenzja: "Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca"

Tytuł: "Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca"
Autor: Ray Bradbury
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 49 zł
Opis wydawcy:


"Ray Bradbury, jeden z najpopularniejszych dwudziestowiecznych pisarzy amerykańskich, zachwycał pokolenia czytelników nastrojowymi opowieściami science fiction, fantasy i grozy. W tym niezwykłym zbiorze zebrano trzy najpopularniejsze książki tego autora. Kroniki marsjańskie/Człowiek Ilustrowany/Złociste jabłka słońca to ponadczasowe historie dla czytelników w każdym wieku, niezależnie od upodobań."




Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją przeczytać również tu: https://gexe.pl/kroniki-marsjanskie-czlowiek-ilustrowany-zlociste-jablka-slonca/art/6847,recenzja






Futurystyczne wizje Bradbury'ego



"Ray Bradbury to pisarz ponadczasowy, wszechstronny i wizjonerski, laureat licznych nagród literackich, autor m.in. powieści "451 stopni Fahrenheita", "Jakiś potwór tu nadchodzi" oraz wielu opowiadań, które stanowią kanon literatury fantastycznej i po dziś dzień inspirują nowych twórców. Jako miłośniczka ambitnego science fiction nie mogłam przejść obok jego "Kronik marsjańskich..." obojętnie. Miałam nadzieję, że oprócz refleksji zapewnią rozrywkę wysokich lotów. Wydanie ich w serii "Artefakty" wydawnictwa MAG stanowiło dla mnie gwarancję wspaniałej oprawy graficznej, co zapowiadała niezwykle klimatyczna okładka autorstwa Dark Crayon.

W siedemnastym już tomie "Artefaktów" zgromadzone zostały właściwie trzy najpopularniejsze dzieła Bradbury'ego z pogranicza fantasy, science fiction i literatury grozy – zbiory opowiadań "Kroniki marsjańskie", "Człowiek ilustrowany" i "Złociste jabłka słońca". Książki te można generalnie umieścić w nurcie fantastyki socjologicznej, w których wątki naukowe nie odgrywają znaczącej roli, a ważniejsze są nawiązania do problemów społecznych i trafne spostrzeżenia na temat ludzkiej natury. "Kroniki marsjańskie" ukazują człowieka jako kolonizatora, mogącego doprowadzić do zagłady nie tylko Ziemi, ale także innych planet. W ogólnym rozrachunku krytykują powszechny konsumpcjonizm i egocentryzm, w przejmujący oraz pesymistyczny sposób pokazując odbiorcy ich możliwe konsekwencje. Historie przedstawione w "Człowieku ilustrowanym" łączy jedynie postać głównego bohatera, który niejako posiada je wytatuowane na swoim ciele. W "Złocistych jabłkach słońca" autor snuje nieco bardziej optymistyczne i zróżnicowane pod względem tematycznym wizje, dzięki czemu wydźwięk zgromadzonych w tomie utworów nie jest tak dołujący dla czytelnika.

Sięgając po "Kroniki marsjańskie..." można oczekiwać niezwykle proroczych, częściowo już spełniających się, filozoficznych, czasem wręcz metafizycznych historii o miejscu człowieka i jego działalności we wszechświecie. Technologia jest wyraźnie na drugim planie. To proza, która nie traci aktualności, odważnie stawiając pytania dotyczące ludzkiej natury i nie boi się udzielania trudnych, niekiedy skrajnie pesymistycznych, odpowiedzi. Choć styl Raya Bradbury'ego – miejscami nieco archaiczny – może męczyć, wymagając od odbiorcy skupienia i cierpliwości, ma swoje zalety. Plastyczne, rozbudowane, nastrojowe opisy i bardzo trafne komentarze dotyczące ludzkich działań zapadają w pamięć. Bohaterowie natomiast, nawet jeśli teoretycznie stanowią skrajnie zróżnicowane pod względem pochodzenia i gatunku grono, zazwyczaj niewiele się od ludzi różnią, pokazując, że często to, co wydaje się obce i przerażające, tak naprawdę ma z nami więcej wspólnego niż się spodziewamy.


"Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca" to znakomicie wydany i napisany zbiór opowieści, w których futuryzm łączy się z aktualnością przedstawionych przez autora motywów, skłaniając odbiorcę do pogłębionej refleksji oraz rozważań na temat miejsca naszego gatunku w przyrodzie. Fantastyka stanowi tu zazwyczaj tylko ciekawe tło dla uniwersalnej, niejednokrotnie wstrząsającej i przygnębiającej tematyki, lecz jej elementy potrafią też zapewnić czytelnikowi rozrywkę i wiele różnorodnych emocji. Proza Bradbury'ego powinna przypaść do gustu każdemu wielbicielowi społecznej problematyki w science fiction, niezależnie od wieku zachwycając i zapadając w pamięć.





Moja ocena: 




9/10,       6-"







Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją przeczytać również tu: https://gexe.pl/kroniki-marsjanskie-czlowiek-ilustrowany-zlociste-jablka-slonca/art/6847,recenzja







Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mag









oraz portalowi Game Exe

 






wtorek, 5 listopada 2019

Recenzja: "Nowy dom na wyrębach II"

Tytuł: "Nowy dom na wyrębach II""
Autor: Stefan Darda
Wydawnictwo: Videograf
Opis:


"Akcja trzeciej części cyklu Wyręby rozgrywa się w ostatnich miesiącach 1996 roku. Po wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec września, budowa nowego domu staje pod znakiem zapytania, a Hubert Kosmala zastanawia się, czy niebezpieczeństwo nie przywędrowało za nim do Lublina. Ewa Firlej ma wrażenie, że niebo runęło jej na głowę, ale to dopiero początek jej problemów z Mikołajem. Tymczasem w okolicach Wyrębów mają miejsce przerażające wypadki wiązane przez niektórych z tragiczną śmiercią Marty i jej nienarodzonego dziecka. Czy słusznie? A może niebezpieczeństwo czai się zupełnie gdzieś indziej...? Aby sprostać wyzwaniom stawianym mu przez los, Hubert musi skorzystać z pomocy swojego przyjaciela."



Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2019/07/koniec-fatum-strasznego-domostwa-recenzja-ksiazki-nowy-dom-na-wyrebach-ii/







"Koniec fatum strasznego domostwa


Stefan Darda to pisarz znany przede wszystkim z umiejętnego łączenia typowo obyczajowych wątków z subtelnym klimatem grozy. Pierwszy tom jego cyklu „Wyręby” zyskał uznanie zarówno ze strony czytelników, jak i krytyków, dzięki czemu zdobył nominację do Sfinksa i Zajdla. „Nowy dom na wyrębach II” to już trzecia – po „Domie na wyrębach” i „Nowym domie na Wyrębach” – część serii o nawiedzonym domostwie i zarazem jej zwieńczenie. Miałam nadzieję, że oczaruje mnie nastrojowością i będzie stanowić porządne zakończenie cyklu cenionego przez wielbicieli horrorów, tym samym ugruntowując wysoką pozycję prozy Dardy na polskim rynku.

Trzeci tom „Wyrębów” stanowi kontynuację dziejów Huberta Kosmali. Ten przeprowadził się w okolice Lublina i planuje budowę nowego lokum, która niestety nie przebiega do końca po jego myśli. Wszystko wskazuje bowiem na to, że nie udało mu się uciec przed mroczną przeszłością i fatum prześladuje go też i tam, jakby wręcz uporczywie za nim podążało. Niebezpieczeństwo zdaje się narastać, prześladują go również niezwykle realistyczne koszmary i lęk o losy swojej rodziny. Nie do końca wiadomo, co jest tylko straszliwym snem, a co przeraźliwą rzeczywistością. Tymczasem Ewa Firlej ukrywa się przed tajemniczym Mikołajem, a on zajmuje się głównie wykańczaniem ich domu na Wyrębach. W Kostrzewie ma natomiast miejsce fala potwornych, zagadkowych morderstw, zdająca się być w jakiś sposób powiązana z przeszłością bohaterów, co dodatkowo ich niepokoi. Hubert zwraca się w końcu o pomoc do przyjaciela i egzorcysty, gdyż sam nie potrafi się zmierzyć z czyhającym na niego nadprzyrodzonym złem.

Narracja „Nowego domu na wyrębach II” jest prowadzona głównie z perspektywy Huberta i Ewy, gawędziarskim stylem, i skupia się zazwyczaj na przedstawieniu sennych mar Kosmali oraz pamiętniku Firlej. Choć ich historie są różne, łączą ich Wyręby i związane z nimi lęki. Są wiarygodni pod względem psychologicznym, a ich losy śledzi się z ciekawością. Jednakże czasem dość leniwe tempo opowieści sprawia, że fabuła odrobinę nuży. Nie brakuje nastrojowości słowiańskiej demonologii, subtelnej, umiejętnie wykreowanej, atmosfery grozy i napięcia, dobrze znanych czytelnikom z poprzednich części trylogii. Horror Dardy ponownie raczej nie szokuje brutalnością, a stawia na oniryzm, utrzymując wysoki poziom poprzednich części i rozbudowane, intrygujące tło obyczajowe. Dużą rolę odgrywają w nim rozbudowane opisy, szczególnie przyrodnicze, ale i możliwość utożsamienia się odbiorcy z bohaterami oraz ich przeżyciami daje niemałą satysfakcję.

Ostatni tom cyklu, podobnie jak poprzednie, charakteryzuje przystępny, barwny, bogaty język i zderzenie polskiej codzienności, tradycji i mentalności z niezwykłymi wydarzeniami. Nie powinien zawieść żadnego miłośnika pióra Stefana Dardy, jak i wszystkich zwolenników zestawienia powieści obyczajowej z elementami słowiańskiej grozy. Choć zakończenie pozostawia odbiorcę z lekkim niedosytem, nie dając mu odpowiedzi na wszystkie pytania, całość zdecydowanie jest warta uwagi i nie zawodzi. Możliwe, że jeszcze kiedyś powrócę do lektury „Wyrębów”, a zwłaszcza do ich bardziej przerażających fragmentów."





Moja ocena: 



8,5/10,       5-







Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2019/07/koniec-fatum-strasznego-domostwa-recenzja-ksiazki-nowy-dom-na-wyrebach-ii/






Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf








oraz portalowi Bestiariusz

 








piątek, 1 listopada 2019

Wywiad na temat mojej twórczości oraz bycia kobietą w świecie grozy


Zachęcam do przeczytania wywiadu, który udzieliłam (w ramach akcji "Groza jest kobietą") dla portalu Grozownia. Opowiadam w nim m.in. o swoich początkach związanych z pisaniem horrorów, recenzowaniem, planach na przyszłość oraz byciu kobietą w świecie grozy i fantastyki.


Rozmowa jest dość wyczerpująca i (jak sądzę) miejscami może kogoś zaciekawić, bo nawiązuję w niej też m.in. do obecnej sytuacji na polskim rynku literatury grozy i wielu uznanych pisarzy.




Wywiad ukazał się tu:










niedziela, 15 września 2019

Recenzja: "451 stopni Fahrenheita"

Tytuł: "451 stopni Fahrenheita"
Autor: Ray Bradbury
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 29 zł
Opis wydawcy:



"Przerażająco prorocza powieść o przyszłości w świecie postliterackim…


Guy Montag jest strażakiem. Jego praca polega na niszczeniu najbardziej zakazanego ze wszystkich dóbr, źródła wszelkich niesnasek i nieszczęść: książek. Nie przychodzi mu do głowy, że mógłby kwestionować swoje nijakie życie – dopóki nie zostanie mu objawiona przeszłość, w której ludzie nie żyli w strachu, i teraźniejszość, w której można postrzegać świat przez pryzmat idei. 

Zaczyna ukrywać w domu książki, które wkrótce zagrożą jego życiu."





RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ TAKŻE TU: https://gexe.pl/451-stopni-fahrenheita/art/6651,recenzja




Spalona przeszłość 



Ray Bradbury, jeden z czołowych twórców fantastyki, laureat m.in. Nagrody World Fantasy i Nagrody Brama Stokera, skupiał się głównie na science fiction i to właśnie tworami utrzymanymi w tym gatunku zaskarbił sobie największe uznanie ze strony czytelników i krytyki. Wznowione niedawno przez wydawnictwo MAG "451 stopni Fahrenheita" to jedno z jego najpopularniejszych dzieł, otwarcie krytykujące wpływ mediów na społeczeństwo i podkreślające negatywne efekty nieczytania książek. Byłam ciekawa, jak bardzo pesymistyczna i przejmująca okaże się jego literacka wizja i na ile do tej pory się spełniła.

Fabuła "451 stopni Fahrenheita" toczy się w futurystycznej Ameryce, w której książki od lat są zakazane i palone przez specjalnie wyszkolonych do tego strażaków, a ludzie są otumaniani przez nowoczesne media i polityczną propagandę, kontrolującą ich działania i sposób myślenia. Praktycznie nikt nie sprzeciwia się tak przekłamanej rzeczywistości albo nie chce jej zmieniać, bezpiecznie otaczając się kokonem złudzeń i niewiadomych. Tylko nieliczni ukrywają woluminy sprzed lat, skazując się tym samym na ryzyko interwencji, pilnującej ustalonego porządku władzy, i pożaru. Osobą zawodowo wywołującą takie pożary jest Guy Montag. Prowadzi dość przewidywalne i monotonne życie, aż pewnego dnia poznaje tajemniczą Klarysę, która pyta się go, czy czuje się szczęśliwy. Wtedy Guy zaczyna się nad tym zastanawiać, po raz pierwszy odczuwając potrzebę refleksji. Analizuje swoje najbliższe otoczenie i z zainteresowaniem odkrywa skrywaną przez literaturę wiedzę, przynoszącą mu zarówno ukojenie, jak i podsycającą niejednokrotnie niebezpieczną w takim świecie ciekawość.

Bohaterowie książki Bradbury'ego w większości są zaledwie pionkami w grze, nieświadomymi i podlegającymi medialnej manipulacji. Przez to nie zauważają problemów wokół siebie, ułatwiając sobie życie uproszczeniami i różnymi bezmyślnymi nawykami. Sam Montag jest po prostu symbolem zmiany, człowieka nabierającego świadomości, który reprezentuje potrzebę wiedzy i stoi niejako w opozycji do reszty postaci, wyraźnie przedstawiających chory, sztywny i zaburzony system. Stanowią one tylko pretekst dla ukazania kontrastu między skrajnymi postawami, a także przedstawienia szczegółowych komentarzy krytykujących pełną nowoczesnych technologii rzeczywistość, często aż zbyt negatywnych i dość generalizujących. Z jednej strony taka wizja spełniła się w pewnych obszarach życia i jej złe strony przejawiają się w dzisiejszym świecie, ale nie w aż takim wymiarze i nie wśród wszystkich ludzi. Bradbury zadaje mnóstwo celnych pytań i skłania do refleksji, ale zdaje się w ogóle nie zauważać możliwych korzyści płynących z postępu i indywidualizmu niektórych jednostek, nie zawsze podatnych na takie manipulacje. Skupia się w sumie na samych negatywach.

Powieść została napisana dość przystępnym, lecz bogatym językiem, ułatwiającym odbiór ważkiej i niezwykle obszernej tematyki, jakiej podjął się Bradbury. Trzecioosobowa narracja, plastyczne opisy i nieśpieszna, ale intrygująca akcja umilają lekturę, pozwalając na zastanowienie i skupienie się na bardziej zawiłych fragmentach. Na tle zaprezentowanej przez autora wizji świata bohaterowie zachowują się dość zrozumiale, prowadząc ze sobą w miarę realistycznie dialogi, dopasowane do takiej koncepcji rzeczywistości. Choć większość z nich nie zaskakuje i zostało zaledwie delikatnie zarysowanych, nie jest to istotne dla tematów podejmowanych przez pisarza. Całość intryguje i stanowi niezapomniane przeżycie dla ciekawskiego czytelnika, otwartego na socjologiczne oraz filozoficzne rozważania.


Choć powieść Bradbury'ego przedstawia dość skrajną wizję przyszłości i skupia się na samych negatywach płynących z medialnego postępu, stanowi jedno z ciekawszych i do pewnego stopnia wciąż aktualnych dzieł science fiction. Wartością książki jest odważne skłanianie odbiorcy do pogłębionej refleksji. Możliwe, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.







Moja ocena:



8,5/10,    5






RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ TAKŻE TU: https://gexe.pl/451-stopni-fahrenheita/art/6651,recenzja 









czwartek, 12 września 2019

Książkowe wymiary na Instagramie!



Znalezione obrazy dla zapytania instagram


Ponieważ usunięto platformę Google+, na której śledziło mnie sporo z Was i znaczna część blogosfery zadomowiła się już dobrze na Instagramie, to zachęcam do obserwowania tam także profilu mojego bloga, który niedawno zdecydowałam się założyć:







oraz profilu mojej strony autorskiej:







środa, 11 września 2019

Recenzja: "Hobbit. Wersja ilustrowana"

Tytuł: "Hobbit. Wersja ilustrowana"
Autor: J. R. R. Tolkien
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Opis wydawcy:



" Pełne magii i przygód wspaniałe preludium do Władcy Pierścieni



Bilbo Baggins to hobbit, który lubi wygodne, pozbawione niespodzianek życie, rzadko podróżując dalej niż do swojej piwnicy. Jego błogi spokój zostaje jednak zakłócony, gdy pewnego na jego progu pojawia się czarodziej Gandalf z gromadą krasnoludów, by porwać go na prawdziwą przygodę. Wszyscy wyruszają po wielkie skarby strzeżone przez Smauga Wspaniałego, wielkiego i bardzo niebezpiecznego smoka. Bilbo niechętnie dołącza do ich misji, nie zdając sobie sprawy, że w drodze do Samotnej Góry spotka zarówno magiczny pierścień, jak i przerażające stworzenie zwane Gollumem.



WYDANIE ILUSTROWANE Z GENIALNYMI ILUSTRACJAMI ALANA LEE, KTÓRE ZAINSPIROWAŁY TWÓRCÓW KINOWEGO PRZEBOJU

"Oszałamiająca opowieść o wielkiej przygodzie, wypełniona napięciem i zaprawiona subtelnym humorem, któremu nie sposób się oprzeć. . .”.


„New York Times Book Review”






RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ RÓWNIEŻ TU: https://gexe.pl/hobbit-wersja-ilustrowana/art/6638,recenzja






Początek fantastycznej przygody



"J.R.R. Tolkiena nikomu nie trzeba przedstawiać. Jego dzieła wchodzą do kanonu literatury fantasy i wciąż inspirują kolejne pokolenia artystów wszelkiej maści, doczekując się ekranizacji i ciesząc się powszechnym uznaniem. "Hobbit", historia spokojnego niziołka odbywającego szaloną podróż, rozgrywa się w czasach poprzedzających dzieje Froda z trylogii "Władca Pierścieni" i opowiada o niezwykłych przygodach jego przybranego ojca, Bilba Bagginsa, który za namową czarodzieja Gandalfa zdobywa się na niezwykłą odwagę. Zostaje m.in. towarzyszem krasnoludów, złodziejem, znajduje magiczny pierścień i niejednokrotnie ryzykuje swoim życiem. Tegoroczna wersja tej niesamowitej powieści ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka i została opatrzona wspaniałymi, klimatycznymi grafikami autorstwa Alana Lee, świetnie oddającymi ducha i barwność wykreowanego przez Tolkiena świata. Chciałam ponownie poczuć magię "Hobbita" i nacieszyć oczy znakomitym wydaniem, jakie zapowiadała przepiękna okładka.

"Hobbit" skupia się głównie na losach niepozornego niziołka, grupy krasnoludów i czarodzieja, którzy niejednokrotnie wędrują przez niebezpieczne rejony, ryzykując swoim życiem i natykając się na wiele niebezpieczeństw grożących im m.in. ze strony goblinów, legendarnego smoka czy tajemniczego Golluma. Sprzyja im szczęście, a dzięki sprytowi Bilba zazwyczaj wychodzą cało z wszelkich tarapatów i znajdują pomocnych sojuszników. Dużą rolę odgrywa tu także mający magiczne właściwości i znaleziony przez hobbita skarb. Ta ponadczasowa historia wciąż wciąga i urzeka, pozwalając czytelnikowi na zatracenie się w świecie fantastycznych kreatur i magii. Jest pełna dynamicznych zwrotów akcji, barwna, lekka, często zabawna i nie ma w niej miejsca na nudę. Lekturę umilają niewielkie, czarno-białe rysunki oraz kolorowe, zajmujące całe strony ilustracje, wspaniale odzwierciedlające klimat książki.

Bohaterów "Hobbita" można w większości podzielić na czarnych i białych, czyli sprzyjających i zagrażających wędrowcom, ale dzięki ich mnogości i charakterystyczności nie wpływa to negatywnie na odbiór historii, gdyż praktycznie każdy z nich przykuwa czymś uwagę czytelnika. Trzecioosobowa narracja, humor sytuacyjny, liczne zwroty akcji, przystępny i zróżnicowany język oraz obfitość występujących w powieści pieśni umilają lekturę i tworzą jej niepowtarzalny nastrój. W odróżnieniu od trylogii "Władca Pierścieni" "Hobbit" ma znacznie lżejszy, bardziej pozytywny wydźwięk, mniej w nim moralnych dylematów i stanowi świetne wprowadzenie do epickiej opowieści o niziołkach i magicznym pierścieniu, która zasłużenie wpisała się w dzieje jako jeden z kamieni milowych fantastyki i najbardziej rozbudowanych fantastycznych uniwersów.

Ilustrowane wydanie "Hobbita" to gratka dla wszystkich miłośników Tolkiena i literatury fantasy, która cieszy ponadczasową, niepowtarzalną treścią oraz kapitalną: genialnie dopasowaną do fabuły i starannie wykonaną, oprawą wizualną. Świetnie prezentuje się na półce i z pewnością jeszcze nieraz do niej powrócę, zarówno po to, by nasycić czytelniczy głód klimatycznej opowieści, jak i by jeszcze raz obejrzeć przepiękne grafiki Alana Lee."







Moja ocena: 



10/10,      6







RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ RÓWNIEŻ TU: https://gexe.pl/hobbit-wersja-ilustrowana/art/6638,recenzja