poniedziałek, 7 grudnia 2015

Recenzja: "Pamiętnik lesbijki"

Tytuł: "Pamiętnik lesbijki"
Autor: Eryk Edwardsson
Liczba stron: 240
Cena rynkowa: 34,99 zł
Wydawnictwo: Wieża Czarnoksiężnika
Premiera: 25 maja 2015
Opis wydawcy:



"Utwór obrazoburczy i prowokujący, pełen skrajności – z jednej strony pokazujący w sposób realistyczny i obnażający życie współczesnej młodzieży, z drugiej zaś traktujący o kwestiach egzystencjalnych, problemach płci, orientacji seksualnej, uprzedzeniach i stereotypach, a także o uczuciach przyjaźni i miłości.

Powieść, napisana w sposób stanowiący połączenie strumienia świadomości i narracji pierwszoosobowej, ukazuje pełen odważnych oraz niebezpiecznych zabaw świat współczesnej młodzieży przez pryzmat doświadczeń ponadprzeciętnie inteligentnej i nadwrażliwej dziewczyny, która, czując wobec niego nieznośny dystans, stara się na różne sposoby go zrozumieć i zarazem nie zatracić siebie.

Akcja powieści, w której nie brakuje imprez, seksu i przemocy, przepleciona jest rozważaniami i obserwacjami z pogranicza filozofii, psychologii oraz socjologii, które stopniowo zarysowują skomplikowany światopogląd głównej bohaterki, stykającej się z ludźmi najróżniejszego typu – od najbardziej prymitywnych po najbardziej wyrafinowanych, od pospolitych po nietuzinkowych, od dobrodusznych po nikczemnych, od przyjacielskich i swojskich po obcych i niezrozumiałych."





Skrajności, alienacja i filozofia


Homoseksualizm w Polsce wciąż jest tematem tabu. Niewiele książek polskich autorów koncentruje się właśnie na nim, a przynajmniej ja do tej pory na żadną z nich się nie natknęłam. Kiedy tylko więc dowiedziałam się o "Pamiętniku lesbijki", postanowiłam dać mu szansę i przekonać się na własnej skórze, czy będzie tak fascynujący i obrazoburczy, jak zapowiadał jego opis. Zwłaszcza, że bardzo lubię literackie kontrowersje i wszelkich indywidualistów, czuję się częściowo powiązana z subkulturą gotycką oraz studiuję psychologię. Miałam nadzieję, że powieść Eryka Edwardssona okaże się satysfakcjonującą czytelniczą przygodą, a rozważania z pogranicza filozofii i socjologii będą zrozumiałe i intrygujące. Co zastałam? Czy "Pamiętnik lesbijki" spełnił moje oczekiwania?

Historia przedstawiona w "Pamiętniku lesbijki" skupia się na studentce socjologii - Nati oraz jej doświadczeniach, przemyśleniach i odczuciach związanych z otaczającą ją rzeczywistością, niezrozumieniem ze strony znajomych, relacją z jej najbliższą przyjaciółką, do której zaczyna żywić skomplikowane uczucia. Pewnego dnia, podczas nudnego wykładu na uczelni, przysiada się do niej tajemnicza gotka - Manat. Choć początkowo ekscentryczna dziewczyna nie wywiera na Nati pozytywnego wrażenia, z czasem wzbudza w niej żywe zainteresowanie i przychylność. Nasza bohaterka postanawia wybrać się z nową koleżanką do gotyckiego klubu. Tam styka się z nieznanym jej środowiskiem, otwiera na ludzi, ale jednocześnie doświadcza bardzo przykrego incydentu, który wprawia ją w prawdziwy szok i przerażenie. Zaczyna mieć również wątpliwości związane z własną tożsamością i orientacją seksualną, przez co wkrótce postanawia podjąć odważne kroki w celu jej manifestacji. W międzyczasie przeżywa wewnętrzne rozdarcie, nie wiedząc, jaka tak naprawdę jest jej natura. Jak Nati poradzi sobie w tak ciężkiej sytuacji? Czy jej przyjaźń przetrwa? Co dokładnie stanie się podczas klimatycznej imprezy? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po powieść Eryka Edwardssona.

Główna bohaterka "Pamiętnika lesbijki" to przeintelektualizowana, skoncentrowana na swoim wnętrzu, zamknięta na ludzi postać, która pewnego dnia zaczyna przeżywać zupełnie nieznane jej dotychczas wątpliwości na tle własnej orientacji seksualnej. Jest ciekawą, złożoną charakterologicznie postacią, zmaga się z własnymi uczuciami i często wpada w melancholijne nastroje. Przełamuje swoje dotychczasowe uprzedzenia i odważnie postanawia odnaleźć się w nowej sytuacji. Ma bardzo złą opinię na temat mężczyzn, głównie przez swoje własne obserwacje i doświadczenia, a także styczność z prymitywnymi szowinistami i stereotypowymi idiotami, którzy traktują kobiety skrajnie przedmiotowo. Zmaga się z zazdrością o Patrycję, niedostrzegającą ich wad. Posiada oryginalną, bogatą osobowość, a jej sposób postrzegania rzeczywistości jest bardzo krytyczny, zimny i frapujący. Stanowi jeden z największych atutów książki, potrafi zachować się nieobliczalnie i przykuwa uwagę odbiorcy. Pozostałe postaci to dość niewielkie, mniej zarysowane, ale różnorodne grono. Nie stwierdziłabym, że reprezentują życie współczesnej młodzieży, ale nie zmienia to faktu, że zostały wykreowane w dość intrygujący sposób.

Ponieważ narratorką "Pamiętnika lesbijki" jest Nati, w książce roi się od różnych, złożonych przemyśleń na temat sensu życia, relacji międzyludzkich, przełamywania tabu. Nie brakuje ciężkich w odbiorze wyrażeń, ale osobiście praktycznie nie przeszkadzało mi to w lekturze. Poza momentami, w których główna bohaterka oddaje się swoim myślom, język jest prosty, lekki i przyjemny, dialogi ciekawe, ale pełne wulgaryzmów i potocznych zwrotów, akcja wartka i dosyć nieprzewidywalna. Temat subkultur został tylko delikatnie zarysowany, nie brakuje pełnych przemocy  i okrucieństwa scen, a także obrazowania różnych stereotypów, poruszania problemów związanych z nietolerancją i alienacją. Scen erotycznych i obrazoburczych nie ma zbyt wiele, dobrze dopełniają całą historię.

Powieść Eryka Edwardssona uważam za udaną i wartą uwagi. Portret psychologiczny głównej bohaterki bardzo mi się podobał, chętnie zapoznałabym się również z inną książką tego autora.


POLECAM: miłośnikom indywidualistów, tematyki subkultur, filozofii egzystencjalnej, oryginalnych bohaterów literackich.

NIE POLECAM:  czytelnikom wyczulonym na wulgaryzmy, którym przeszkadza obfita ilość rozważań filozoficznych i mocno skoncentrowani na swoich przeżyciach wewnętrznych bohaterowie.



Moja ocena:

8/10,        4+





Za książkę dziękuję wydawnictwu Wieża Czarnoksiężnika

    











piątek, 13 listopada 2015

Recenzja: "Droga do Nawi"

Tytuł: "Droga do Nawi"
Autor: Tomasz Duszyński
Liczba stron: 544
Cena rynkowa: 36,90 zł
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: sierpień 2015
Opis wydawcy:



"Polak – Alek Bielski, weteran z Afganistanu. Rosjanie – Misza Asieniewicz, moskiewski milicjant, i Ksenia Morozowa, (nie)zwykła dziewczyna. Losy tej trójki, początkowo wydawałoby się ze sobą niezwiązane, łączą się za sprawą intrygi tajemniczego świata, z którego istnienia zwykli ludzie nie zdają sobie sprawy. Ksenia, Misza i Alek stają się zabawkami w rękach bogów, od wieków planujących intrygę mającą na celu doprowadzenie do zmiany dominacji w istniejącym świecie. Czy Perunowi uda się zawładnąć światem bogów i ludzi? Po czyjej stronie jest Światowid? A może wszyscy spotkają się w Nawii, podziemnym królestwie Welesa?

Odrobina humoru, dużo mocnej i wartkiej akcji, nietuzinkowi bohaterowie, realia społeczne, obraz Rosji i pierwsza tak rozbudowana wizja słowiańskiej fantasy umiejscowiona w XXI wieku.

Gdy bogowie obmyślą plan, nie masz wyjścia i musisz tańczyć tak, jak ci zagrają… a może jednak nie?"



Intrygi słowiańskich bogów

Tomasz Duszyński to dziennikarz, który w 2007 r. debiutował zbiorem opowiadań "Produkt uboczny". Od tamtego czasu stworzył kilka powieści i kilkanaście opowiadań, które pojawiły się m. in. w "Nowej Fantastyce" oraz licznych antologiach. "Droga do Nawi" to jego najnowsze dzieło, podejmujące tematykę słowiańskich wierzeń. Jako wielbicielka wszelkich nawiązań mitologicznych w literaturze, nie mogłam odpuścić sobie tej pozycji, zwłaszcza że piękna, nawiązująca do Światowida okładka od razu przyciągnęła mój wzrok, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach. Opis fabuły skojarzył mi się z książkami Neila Gaimana, więc wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Miałam nadzieję, że moja intuicja mnie nie zawiedzie i zastanę pasjonującą, pełną akcji, fantastyczną przygodę z mnogością odniesień do świata zapomnianych wierzeń i kultur. Czy historia wykreowana przez Duszyńskiego spełniła moje oczekiwania? Co stanowi jej największą zaletę? 

Historia przedstawiona w "Drodze do Nawi" skupia się na losach zapomnianych, funkcjonujących w czasach współczesnych bogów oraz rzekomo niepowiązanych ze sobą ludzi: Polaka - Alka Bielskiego oraz Rosjan - Miszy Asieniewicza, moskiewskiego milicjanta i Kseni Morozowej, pozornie trochę nieporadnej, skromnej, przeciętnej, ale pracowitej dziewczyny, której przeznaczenie jest owiane tajemnicą. Perun, Weles, Nyja (i nie tylko) prowadzą ze sobą nieustanne spory i walki, wplątując w to zaskoczonych świadków. Wygląda na to, że konflikt zakończyć może tylko wizyta w Nawi - krainie zmarłych. Tymczasem Ksenia odkrywa, że nie jest tym, za kogo się uważała, zdaje się mieć coraz większy wpływ na życie innych i pozycje niezadowolonych bóstw. Kim tak naprawdę jest Morozowa? Jaki będzie mieć wpływ na pozostałych?  Czego chce od niej Perun? Dlaczego jej decyzje są takie ważne? Jak potoczy się los Bielskiego, Asieniewicza i z czym przyjdzie się im zmierzyć? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i wkroczyć w świat, w którym wiara ma ogromne znaczenie, a metafizyczne byty muszą zabiegać o swoje istnienie - zapoznajcie się z powieścią Tomasza Duszyńskiego.

Bohaterowie "Drogi do Nawi" to grono, na które składają się słowiańskie bóstwa i zwykli ludzie. Wizja Duszyńskiego przedstawia bogów w uwspółcześnionym, nowoczesnym świetle. Nie są wszechmocni, powoli odchodzą w zapomnienie, gdyż maleje liczba ich wyznawców. Bywają bezlitośni, okrutni i toczą ze sobą wieloletnie spory. Ksenia Morozowa przechodzi tu pewien rodzaj przemiany. Wraz z odkryciem prawdy o sobie staje się bardziej pewna siebie oraz swoich działań. Przypomina sobie również mnóstwo wydarzeń z przeszłości. Dużą zaletę przedstawionej historii jest to, że postaci nie są stricte czarno-białe, choć ze względu na ich liczność zostały one przedstawione w nieco okrojony sposób i wolałabym poznać je nieco dokładniej. Książka dzieli się na części, które skupiają się na różnych bohaterach i tyczących się ich wydarzeniach, nieraz nakładających się na siebie w czasie. Narracja jest trzecio- i pierwszo-osobowa. Dialogi są bardzo dobre, nieraz mają nieco humorystyczne zabarwienie. Język charakteryzuje się prostotą i dynamizmem, dzięki czemu powieść nie sprawia żadnych problemów w odbiorze oraz szybko i przyjemnie się ją czyta. Dodatkowym smaczkiem są wplecione w fabułę przemyślenia na temat wagi i funkcji wiary oraz te o nieco bardziej egzystencjalnym charakterze. Pod tym względem moje skojarzenia z "Amerykańskimi bogami" były jak najbardziej słuszne.

Największą zaletą powieści Duszyńskiego jest wartka, dynamiczna akcja, która niemalże wsysa czytelnika w historię, zalewając go licznymi pojedynkami oraz niespodziewanymi zwrotami fabularnymi i niezwykłymi wydarzeniami. Autor skupił się na stworzeniu wciągającej, pełnej napięcia historii, stanowiącej świetną rozrywkę dla czytelnika. W "Drodze do Nawi" nie ma długich, dokładnych, klimatycznych opisów, ale osobiście uważam to raczej za zaletę niż wadę, bo dzięki temu odbiorca nie powinien się ani przez chwilę nudzić. Świetnym pomysłem było skupienie się na słowiańskich bogach, bo nasze rodzime wierzenia są bardzo bogatą kopalnią pomysłów i miło wspominam zetknięcie się z nimi we współczesnej polskiej książce fantastycznej.

"Droga do Nawi" to intrygująca, wciągająca powieść fantasy, którą będę bardzo miło wspominać. Tomasz Duszyński postawił na wartką akcję, dzięki czemu ani przez chwilę się nie nudziłam. Chętnie zapoznam się z inną książką tego autora.



POLECAM: miłośnikom słowiańskiej mitologii, wartkiej akcji, powieści fantastycznych, które stawiają na intrygującą, wciągającą historię.


NIE POLECAM:  wielbicielom długich, dokładnych opisów, zwolennikom fantasy z małą ilością bohaterów.





Moja ocena:

8/10,        4+




Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona oraz akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają".











sobota, 7 listopada 2015

Recenzja: "Zatrute ciasteczko"

Polski tytuł: "Zatrute ciasteczko"
Tytuł oryginalny: "The Sweetness at the Bottom of the Pie"
Tytuł serii: Flawia de Luce - tom 1
Autor: Alan Bradley
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Liczba stron: 368
Cena rynkowa: 34,90 zł
Wydawnictwo: Vesper
Polska premiera: 10 lipca 2010
Opis wydawcy:


"Jest początek lata w sennej angielskiej wiosce Bishop's Lacey. W wielkim domu Buckshaw ambitna młoda odkrywczyni Flawia de Luce przeprowadza eksperymenty chemiczne w laboratorium odziedziczonym po ekscentrycznym wuju. Pracuje nad truciznami. Pewnego ranka na grządce z ogórkami odkrywa trupa. Zostawia probówki i palniki Bunsena, postanawia rozwiązać osobiście kryminalną zagadkę, ku utrapieniu miejscowej policji. Ale czyż można ją winić? Czy jedenastoletnie cudowne dziecko ma inny wybór? Tym bardziej, że zostawione jest samo sobie i zmaga się z jawną wrogością sióstr i obojętnością owdowiałego ojca, którego całym światem jest kolekcja znaczków.

Nagradzana i chwalona przez krytykę powieść kryminalna Alana Bradleya przeznaczona jest zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych, którzy będą oczarowani nieustraszoną, zabawną i nieprzejednaną następczynią Miss Marple. Napisana stylowo książka roi się od nagłych zwrotów akcji i wystudiowanych detali. Czyta się ją jednym tchem. Spróbujcie ugryźć to ciasteczko..."







Śmierć, chemia i słodkości


"Zatrute ciasteczko" to pierwszy tom serii kryminalnej o Flawii de Luce - młodziutkiej pasjonatce chemii (zwłaszcza trucizn), która wprost uwielbia przesiadywać w swoim niezwykłym laboratorium, przeprowadzać liczne eksperymenty oraz odkrywać tajemnice zagadkowych zbrodni. Już po spojrzeniu na okładkę tej powieści, byłam niemalże przekonana, że przypadnie mi do gustu, a sama Flawia będzie na tyle ekscentryczną i nietuzinkową osóbką, że z przyjemnością wciągnę się w jej historię. Klimatyczna, nieco gotycka oprawa graficzna wzbudziła we mnie bardzo pozytywne odczucia, postać znajdująca się w centrum ilustracji skojarzyła mi się z Wednesday Addams, za którą wręcz przepadam. Miałam nadzieję, że fabuła okaże się co najmniej tak samo satysfakcjonująca i intrygująca, jak w moich przeczuciach, a nastoletnia bohaterka okaże się fascynującą indywidualistką. Co zastałam? Czy treść pierwszej części przygód Flawii de Luce spełniła moje oczekiwania i odwzorowała nastrojowość okładki? 

Historia przedstawiona w "Zatrutym ciasteczku" rozgrywa się w Anglii lat 50-tych, w małej wiosce - Bishop's Lacey. W siedzibie de Luce'ów zamieszkuje jedenastoletnia Flawia, jej dwie siostry - Ofelia i Dafne oraz ich ojciec - pułkowik i zapalony filatelista. Pewnego dnia Flawia znajduje w ogrodzie trupa. Jakby tego było mało, "trup" okazuje się być umierającym jeszcze człowiekiem i przed swoją rzeczywistą śmiercią przekazuje naszej bohaterce jedno słowo - "Vale". Wkrótce zdarzeniem tym zaczyna interesować się policja, a nasza bohaterka postanawia podjąć śledztwo na własną rękę. Podejrzenia szybko spadają na rodzica dziewczynki. W międzyczasie nastolatka nieustannie kłóci się ze swoim rodzeństwem, knując zemstę i snując liczne intrygi skierowane w ich stronę. Szuka też potencjalnych zbrodniarzy, stopniowo porządkując fakty i prowadząc dość specyficzne rozmowy z podejrzanymi. Kto był sprawcą morderstwa? Czy pułkownik de Luce rzeczywiście był zamieszany w sprawę zabójstwa? Dlaczego zmarły pojawił się na grządce z ogórkami de Luce'ów? I jakich kłopotów nabawi się młoda pasjonatka chemii? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po książkę Alana Bradleya.

Główną bohaterką i jednocześnie narratorką powieści jest Flawia. To chodząca indywidualistka, która wielką miłością darzy chemię, różnego rodzaju eksperymenty i substancje. Z jednej strony cechuje ją jeszcze dziecięca ciekawość, upartość, czasami wręcz infantylność i lekkomyślność, z drugiej zaś wykazuje się niespotykaną jak na swój wiek dojrzałością, mądrością, bystrością umysłu, umiejętnością analizy, szybkiego kojarzenia faktów i trzymania nerwów na wodzy w bardzo ciężkich, podbramkowych sytuacjach. Moje skojarzenia z Wednesday Addams były jak najbardziej zasadne, ponieważ nasza bohaterka ma bardzo specyficzne, czarne, ironiczne poczucie humoru i interesuje się raczej poważnymi, "śmiercionośnymi" wręcz tematami, wliczając w to m. in. zagadki kryminalne i sposoby pozyskiwania wszelkich trucizn. Dziewczynka jest bardzo intrygującą postacią i stanowi jeden z największych atutów "Zatrutego ciasteczka", bowiem spogląda na rzeczywistość w bardzo oryginalny sposób. Pozostali bohaterowie wykreowani przez Bradleya nieco nikną przy tak wyrazistym charakterze, ale stanowią ciekawe i zróżnicowane grono. Zatracony w swoim świecie i pasji zbierania znaczków pułkownik, wiecznie zatracona w lekturze Dafne, próżna Ofelia, tajemniczy Dogger świetnie uzupełniają obraz ekscentrycznego rodu.

Pierwsza część serii o Flawii de Luce to niezwykle klimatycznie napisany kryminał w stylu retro, z dość prostą, ale intrygującą zagadką kryminalną, zaskakującym zakończeniem, olbrzymią dawką czarnego humoru, przewrotną główną bohaterką i nastrojowym obrazem malutkiej angielskiej wsi. Akcja toczy się dość leniwym tempem, ale charakterystyka Flawii  oraz jej otoczenia sprawia, że książkę czyta się nad wyraz szybko i przyjemnie. Alan Bradley posługuje się żywym, plastycznym, bogatym w słownictwo językiem i często nawiązuje do klasyki angielskiej literatury, co stanowi dodatkowy atut powieści. Bardziej doświadczony czytelnik powinien mieć olbrzymią frajdę znajdując te licznie występujące odniesienia i rozkoszując się miejscami wyszukanym stylem autora. Opisy w wykonaniu Bradleya bywają bardzo szczegółowe i nastrojowe, niektóre jednak przez swoje rozbudowanie mogą odrobinę nużyć mniej cierpliwego odbiorcę.

"Zatrute ciasteczko" będę wspominać jako intrygujący, bardzo klimatyczny kryminał. Bardzo polubiłam ekscentryczną Flawię i z przyjemnością zapoznam się z kolejną częścią jej przygód, mając nadzieję, że będzie co najmniej równie satysfakcjonująca.


POLECAM: wielbicielom klimatycznych kryminałów retro, w których główną bohaterką jest indywidualistka, ekscentryczna nastolatka, miłośnikom czarnego humoru.

NIE POLECAM: odbiorcom nastawionym na prosty język, szybko toczącą się akcję, osobom z wybitną awersją do chemii.





Moja ocena:

8.75/10,        5+



                                        


                                           Za książkę dziękuję wydawnictwu Vesper







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwory na dziś:

Alice Cooper - Poison

Clan Of Xymox - Twisted





wtorek, 27 października 2015

Recenzja: "Nieśmiertelni z Meluhy"

Polski tytuł: "Nieśmiertelni z Meluhy"
Tytuł oryginalny: "The Immortals of Meluha"
Tytuł serii: Trylogia Śiwy - tom 1
Autor: Amish Tripathi
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Liczba stron: 563
Cena rynkowa: 36,90 zł
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Polska premiera: 7 października 2015
Opis wydawcy:



"Rok 1900 p.n.e. Kraina, którą w dzisiejszych Indiach nazywa się cywilizacją doliny Indusu. Ówcześni mieszkańcy zwali ją Meluhą. To idealne państwo stworzył przed wieloma stuleciami Pan Rama, jeden z największych władców w dziejach.

Dumne ongiś cesarstwo oraz władający nim Surjawanśi mają jednak problemy. Ich największa rzeka, otaczana czcią Saraswati, powoli wysycha. Surjawanśi stoją także w obliczu groźnych ataków z położonej na wschodzie krainy, którą władają Ćandrawanśi. Co gorsza, sprzymierzyli się oni z Nagami, złowrogą, otoczoną ostracyzmem rasą zdeformowanych ludzi, niezwykle biegłych w walce. Surjawanśi całą swą nadzieję pokładają w starożytnej legendzie: Gdy zło osiągnie olbrzymią moc i będzie się wam wydawało, że wszystko stracone, a wasi wrogowie z pewnością zatriumfują, nadejdzie bohater.

Czy nieokrzesany uchodźca z Tybetu, Śiwa, może być tym bohaterem?
I czy rzeczywiście pragnie nim zostać?

Czy prowadzony przez przeznaczenie i miłość Śiwa wypełni swój los i poprowadzi Meluhan do triumfu nad złem?

Nieśmiertelni z Meluhy to pierwszy tom trylogii o Śiwie – zwykłym człowieku, którego karma uczyniła Mahadewą, Bogiem Bogów."





Gdy przepowiednia staje się rzeczywistością


"Nieśmiertelni z Meluhy" to pierwszy tom "Trylogii Śiwy" - serii autorstwa Amisha Tripathi, międzynarodowy bestseller i zarazem moje pierwsze spotkanie z indyjską literaturą fantasy. Już przeglądając jej pierwsze zapowiedzi zwróciłam uwagę na dość rzadko spotykane w fantastyce nawiązanie do mitologii starożytnych Indii, które bardzo mnie zaintrygowało. Obiecujący trailer i świetna okładka również przyczyniły się do tego, że z przyjemnością i dość wysokimi oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę. Miałam nadzieję, że i mnie poniesie epicki klimat historii rozgrywającej się niemalże 2000 lat p.n.e, a tytuł "pierwszej gwiazdy indyjskiej literatury popularnej", jakim został okrzyknięty jej autor, okaże się w pełni uzasadniony. Obawiałam się natomiast tego, że ze względów różnic kulturowych będę mogła napotkać problemy ze zrozumieniem niektórych zwyczajów i zachowań napotkanych w książce postaci, etnicznych obrzędów oraz specyficznej, południowoazjatyckiej mentalności. Co zastałam? Czy moje przypuszczenia i obawy się potwierdziły? 

Fabuła pierwszego tomu "Trylogii Śiwy" osadzona jest w 1900 r. p.n.e., w niezwykłej krainie zwanej Meluhą. Choć jej mieszkańcy (Meluhanie) żyją znacznie dłużej i w lepszych warunkach niż sąsiadujące społeczności, zmagają się z licznymi atakami z ich strony. Tamci mają przewagę liczebną oraz kontakty z przerażającymi Nagami - zdeformowanymi, okrutnymi wojownikami. Jakby tego było mało, pozornie idealna cywilizacja napotyka również problemy związane z niesprawiedliwością społeczną. Nadziei wypatrują w przybyciu legendarnego Nilkantha - bohatera, który przezwycięży wszelkie zło i zapewni im dobrobyt. Pewnego dnia do Meluhan przybywa ranny Śiwa. Miejscowa ludność szybko rozpoczyna postrzegać w nim wyczekiwanego zbawiciela, natomiast sam sprawca zamieszania nie jest co do tego przekonany. Z czasem zaczyna jednak odkrywać zasady i zwyczaje rządzące ich społeczeństwem. Poznaje władcę oraz królewską córkę - Sati. Angażuje się w miejscową politykę, zaznajamia się z jej tradycjami, dobrymi, jak i kulejącymi aspektami systemu, w którym funkcjonują. Czy Śiwa rzeczywiście jest zbawcą Meluhan? Jak potoczą się jego losy? I jakie znacznie odegra tu Sati? Jeżeli intrygują Was odpowiedzi na te pytania - zapoznajcie się z "Nieśmiertelnymi z Meluhy".

Śiwa to intrygujący, budzący sympatię odbiorcy bohater, któremu dość blisko jednak do stereotypowego herosa bądź postaci kreowanych w baśniach i legendach - jest nieco zbyt wyidealizowany, wszechmocny i niemalże wszyscy automatycznie uznają go za autorytet, przez co czytelnik może miejscami uznać jego zachowanie za nużące bądź przewidywalne. Pomimo lekko patetycznej kreacji, sylwetka odważnego przybysza, który musi odnaleźć się w nowej, nieprzewidywalnej sytuacji bardzo przypadła mi do gustu. Pozostałe postaci to grono bardzo różnorodne i niebanalne, choć wyraźnie słabiej zarysowane. Jedną z największych zalet powieści jest ukazanie nierówności społecznych panujących w potencjalnie idealnym systemie, wplecione w historię rozważania natury filozoficznej, dylematy moralne, nawiązania do indyjskiej mentalności i religii. Intrygujące było również ukazanie licznych problemów z różnych perspektyw - odwołujących się zarówno do racjonalnych, jak i metafizycznych argumentów. Można więc powiedzieć, że siłą przedstawionej przez Amisha historii jest ukazanie dualizmu natury, obalenie pewnych stereotypów tyczących się postrzegania innych ludzi, podkreślenie tego, że nic nie jest czarno-białe. Fragmenty rozważań na podobne tematy zostały jednak bardzo lekko wplecione w wartką akcję i epicką, prowadzoną z rozmachem opowieść przypominającą nowoczesną, wartościową baśń dla dorosłych. 

Fabuła "Nieśmiertelnych z Meluhy" jest niezwykle intrygująca, epicka i wciągająca. Mogłaby stanowić podstawę do powstania dobrego filmu. Klimat książki kojarzył mi się nieco z tym znanym mi z "Baśni tysiąca i jednej nocy". W powieści nie ma magii bądź fantastycznych stworzeń, ale zdecydowanie nie stanowi to wadę, bo same społeczeństwa, ich walki, systemy gospodarczo-polityczne i technologiczne rozwiązania są opisane w wystarczający, imponujący i zajmujący uwagę odbiorcy sposób. Plusem są również nawiązania do zwyczajów, specyficznych zachowań, strojów i tradycji Indii, dzięki którym można częściową odczuć orientalizm historii i wczuć się w charakterystykę opisywanych przez Amisha terenów oraz kulturę zamieszkujących ją osób. Język autora jest prosty, przyjemny i malowniczy. Akcja toczy się prędko, wciągając czytelnika w wir licznych konfliktów, w których znaczną rolę musi odegrać Śiwa. Pojawia się również ciekawy, nieirytujący wątek romantyczny i sporo wydarzeń powiązanych z odkrywaniem świata Meluhan przez przybysza. Moje wcześniejsze obawy co do trudności ze zrozumieniem pewnych wątków bądź nazw na szczęście się nie potwierdziły, ponieważ nie ma ich aż tak dużo, a w dodatku na końcu książki został umieszczony słownik wyjaśniający znaczenie obcych określeń.

Pierwszy tom stworzonej przez Amisha serii to wciągająca, wykreowana z rozmachem powieść, która sprawiła, że z niecierpliwością wyczekuję jej kolejnej części. Mam nadzieję, że będzie równie satysfakcjonująca i oryginalna.



POLECAM: miłośnikom epickich, wciągających, pełnych akcji i filozoficznych treści powieści fantasy, którym nie przeszkadza brak fantastycznych stworzeń. 

NIE POLECAM: odbiorcom przewrażliwionym na punkcie nieco schematycznych bohaterów i licznych rozważań natury etycznej.






Moja ocena:

8,5/10,        5-




                             

                                   Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwory na dziś:

Voice Of Eye - Om Shanti

Thomas Bergersen - Immortal


wtorek, 29 września 2015

Recenzja: "S.Q.U.A.T."

Polski tytuł: "S.Q.U.A.T."
Autor: Konrad Kuśmirak
Liczba stron: 400
Cena rynkowa: 34,90 zł
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Polska premiera: 23 września 2015
Opis wydawcy:



"Stanisław Jerzy Lec mawiał: "To się będę śmiał, gdy nie zdążą ze zniszczeniem świata przed jego końcem". Nie zdążyli. Apokalipsa nastąpiła wcześniej. Promieniowanie gamma zamieniło w pył uprawy, spopieliło lasy, wysuszyło rzeki, morza i oceany. Do trzeciej wojny światowej nie doszło, nikt nie nacisnął czerwonego guzika, stalowi aniołowie śmierci pozostali zamknięci w betonowych silosach, śniąc o zniszczeniu. Ale ten piasek, wszechobecny pył i upał… Pustynia, jaką stał się świat, upomniała się o swoją własność.

Rodzaj ludzki to uparty gatunek. Cham się uprze i weź mu daj. Ostatecznie ci, którzy przetrwali, wzięli sami to, co im było potrzebne do przeżycia. Te części miast, które nadawały się do zamieszkania zamieniono w twierdze otoczone kordonem betonowych płyt i wraków aut. Wśród zgliszczy przygranicznego miasta w Polsce B krwawo narodził się Squat Centrum. Oprócz pustyni pojawił się inny wróg – drugi człowiek.



Kamyk – jeden z ostatnich Wolnych Ludzi, przemytnik i handlarz żywym towarem – po latach wraca do Białego Miasta, po którym krążą opowieści o dziwnych zamaskowanych przybyszach, urządzających polowania na ludzi. Niebawem Kamyk, gnany niepokojącymi snami i wizjami, sam przekona się o ich istnieniu…"




Walka o przetrwanie w brutalnym świecie


Opis książki Konrada Kuśmiraka pt. "S.Q.U.A.T." kusił mnie zapowiedzią surowego, brutalnego świata po apokalipsie. Wyrazista, klimatyczna, utrzymana w dość ponurych barwach okładka, w centrum której została umieszczona uzbrojona postać, stanowiła dla mnie obietnicę niebezpiecznych walk i przygód. To wszystko sprawiło, że chciałam przekonać się na własnej skórze, czy fabuła wywrze na mnie podobne wrażenia i jak będzie się prezentować post-apokaliptyczna wizja polskiego autora. Oczekiwałam wartkiej akcji, odrobiny przemocy, intrygujących bohaterów, a przede wszystkim - wciągającej, emocjonującej rozrywki, która pozwoli mi na chwilę kompletnego oderwania się od spokojnej, przeciętnej rzeczywistości. Co zastałam? Czy wykreowane przez Kuśmiraka uniwersum spełniło moje oczekiwania i zapewniło mi odpowiednią dawkę czytelniczej adrenaliny? Jakie są największe plusy tej powieści? 

"S.Q.U.A.T." przedstawia dzieje Ziemi zniszczonej przez promieniowanie gamma. Prawie wszyscy ludzie wyginęli, a szczęśliwcy, którym udało się przeżyć egzystują w pewnego rodzaju zdziczałych wspólnotach - squatach,  w ciągłym strachu przed swoimi towarzyszami, strzygami, wilkołakami i innymi potworami. Większość Ziemian została doświadczona licznymi tragediami i jest zmuszona do funkcjonowania w dość prymitywnych warunkach, gdzie panują niemal zwierzęce reguły bytu - liczy się głównie przebiegłość, bezpośredniość oraz siła. W takich surowych realiach żyje Kamyk - przemytnik i handlarz ludźmi. Pewnego dnia rozpoczyna on polowanie na budzących w innych grozę, zamaskowanych przybyłych. To sprawia, że pakuje się w niemałe kłopoty, poznaje kilka nietuzinkowych osób i rozpoczyna pełną niebezpieczeństw podróż, w której nieraz otrze się o śmierć. Jakby tego było mało, regularnie nawiedzają go sny przypominające o pozostawionych w domu troskach. Kogo Kamyk spotka na swojej drodze? Kim są i czego chcą przerażający przybysze? Jak potoczy się los naszego bohatera? Z czym przyjdzie się mu zmierzyć i gdzie uda mu się dotrzeć? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i zanurzyć się w ponurą wizję okrutnego, bezkompromisowego świata, w którym niczego nie można być pewnym - sięgnijcie po książkę Konrada Kuśmiraka.   

Główny bohater "S.Q.U.A.T." to bardzo nietuzinkowa, barwna i żywiołowa postać. Kamyk jest twardy, pewny siebie, szczery do bólu, bezczelny, brutalny, non stop pakuje się w jakieś tarapaty, ma niewyparzony język i specyficzne poczucie humoru. Zdarza mu się działać pod wpływem impulsu, potrafi jednak zachować zimną krew w nawet najcięższej sytuacji. Można by powiedzieć, że przypomina stereotypowego, bezdusznego twardziela, gdyby nie to, że wyraźnie przejmuje się losem swoich bliskich i ukochanej. Pozostali bohaterowie powieści to grono bardzo różnorodne, choć prezentuje się dość nijako przy wyrazistości charakteru przemytnika. Moją uwagę przykuła tu zwłaszcza dość ekscentryczna para oraz wspominana przez Dziaduszkę i Kamyka Lena, której wątek może zostać rozwinięty w kolejnej części. Kusa również zapowiada się bardzo obiecująco, choć jej osobowość została przedstawiona w dość ogólnikowy sposób. Większość osób, z którymi zmierza się bądź kumpluje i pije nasz ryzykant to dość bezpośrednie, agresywne i nieprzewidywalne jednostki.


Jednymi z największych plusów książki Konrada Kuśmiraka są: wartka, nieprzewidywalna akcja, żywe, czasem humorystyczne, świetnie wykreowane dialogi, plastyczny, bogaty, acz gdzieniegdzie bardzo prosty, przystępny i obfitujący w wulgaryzmy oraz kolokwializmy język, surowe, przykuwające uwagę uniwersum, ciekawe przygody głównego bohatera i opisy - dłuższe, malownicze, nieco poetyckie w przypadku snów Kamyka, dość konkretne i minimalistyczne zaś w innych miejscach. Fabuła jest dobrze rozplanowana, a całą historię śledzi się lekko i przyjemnie. Dużo się dzieje, nie brakuje momentów grozy, naturalistycznych scen i przemocy. Tajemnice związane z przeszłością i rodziną głównego bohatera fascynują. Zakończenie mnie zaskoczyło i sprawiło, że bardzo chętnie poznam dalsze losy bohaterów żyjących w tak ciężkich czasach. Całość określiłabym jako połączenie powieści przygodowej z post-apokalipsą, obiecujący początek serii i świetną, pasjonującą rozrywkę, która czasami rozwesela, innym razem mrozi krew w żyłach. Ilustracje autorstwa Mateusza Wilma genialnie odwzorowują klimat opowieści i stanowią świetny dodatek do historii.



"S.Q.U.A.T." zapamiętam jako wciągającą, intrygującą powieść rozrywkową, którą przeczytałam z przyjemnością. Bardzo przypadła mi do gustu osobowość Kamyka oraz jego liczne perypetie. Chętnie poznałabym dalsze losy tej postaci.




POLECAM: wielbicielom post-apokalipsy, powieści przygodowych, szukającym powieści z wartką, nieprzewidywalną akcją, brutalnymi scenami i surowym, ponurym klimatem.

NIE POLECAM: czytelnikom wrażliwym na wulgaryzmy i naturalistyczne opisy.




Moja ocena:

8/10,        4+




Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona oraz akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają".









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwory na dziś:

Three Days Grace - Animal I Have Become

Blur - Song 2

Combichrist - Sent To Destroy