Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 5-. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 5-. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 listopada 2019

Recenzja: "Nowy dom na wyrębach II"

Tytuł: "Nowy dom na wyrębach II""
Autor: Stefan Darda
Wydawnictwo: Videograf
Opis:


"Akcja trzeciej części cyklu Wyręby rozgrywa się w ostatnich miesiącach 1996 roku. Po wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec września, budowa nowego domu staje pod znakiem zapytania, a Hubert Kosmala zastanawia się, czy niebezpieczeństwo nie przywędrowało za nim do Lublina. Ewa Firlej ma wrażenie, że niebo runęło jej na głowę, ale to dopiero początek jej problemów z Mikołajem. Tymczasem w okolicach Wyrębów mają miejsce przerażające wypadki wiązane przez niektórych z tragiczną śmiercią Marty i jej nienarodzonego dziecka. Czy słusznie? A może niebezpieczeństwo czai się zupełnie gdzieś indziej...? Aby sprostać wyzwaniom stawianym mu przez los, Hubert musi skorzystać z pomocy swojego przyjaciela."



Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2019/07/koniec-fatum-strasznego-domostwa-recenzja-ksiazki-nowy-dom-na-wyrebach-ii/







"Koniec fatum strasznego domostwa


Stefan Darda to pisarz znany przede wszystkim z umiejętnego łączenia typowo obyczajowych wątków z subtelnym klimatem grozy. Pierwszy tom jego cyklu „Wyręby” zyskał uznanie zarówno ze strony czytelników, jak i krytyków, dzięki czemu zdobył nominację do Sfinksa i Zajdla. „Nowy dom na wyrębach II” to już trzecia – po „Domie na wyrębach” i „Nowym domie na Wyrębach” – część serii o nawiedzonym domostwie i zarazem jej zwieńczenie. Miałam nadzieję, że oczaruje mnie nastrojowością i będzie stanowić porządne zakończenie cyklu cenionego przez wielbicieli horrorów, tym samym ugruntowując wysoką pozycję prozy Dardy na polskim rynku.

Trzeci tom „Wyrębów” stanowi kontynuację dziejów Huberta Kosmali. Ten przeprowadził się w okolice Lublina i planuje budowę nowego lokum, która niestety nie przebiega do końca po jego myśli. Wszystko wskazuje bowiem na to, że nie udało mu się uciec przed mroczną przeszłością i fatum prześladuje go też i tam, jakby wręcz uporczywie za nim podążało. Niebezpieczeństwo zdaje się narastać, prześladują go również niezwykle realistyczne koszmary i lęk o losy swojej rodziny. Nie do końca wiadomo, co jest tylko straszliwym snem, a co przeraźliwą rzeczywistością. Tymczasem Ewa Firlej ukrywa się przed tajemniczym Mikołajem, a on zajmuje się głównie wykańczaniem ich domu na Wyrębach. W Kostrzewie ma natomiast miejsce fala potwornych, zagadkowych morderstw, zdająca się być w jakiś sposób powiązana z przeszłością bohaterów, co dodatkowo ich niepokoi. Hubert zwraca się w końcu o pomoc do przyjaciela i egzorcysty, gdyż sam nie potrafi się zmierzyć z czyhającym na niego nadprzyrodzonym złem.

Narracja „Nowego domu na wyrębach II” jest prowadzona głównie z perspektywy Huberta i Ewy, gawędziarskim stylem, i skupia się zazwyczaj na przedstawieniu sennych mar Kosmali oraz pamiętniku Firlej. Choć ich historie są różne, łączą ich Wyręby i związane z nimi lęki. Są wiarygodni pod względem psychologicznym, a ich losy śledzi się z ciekawością. Jednakże czasem dość leniwe tempo opowieści sprawia, że fabuła odrobinę nuży. Nie brakuje nastrojowości słowiańskiej demonologii, subtelnej, umiejętnie wykreowanej, atmosfery grozy i napięcia, dobrze znanych czytelnikom z poprzednich części trylogii. Horror Dardy ponownie raczej nie szokuje brutalnością, a stawia na oniryzm, utrzymując wysoki poziom poprzednich części i rozbudowane, intrygujące tło obyczajowe. Dużą rolę odgrywają w nim rozbudowane opisy, szczególnie przyrodnicze, ale i możliwość utożsamienia się odbiorcy z bohaterami oraz ich przeżyciami daje niemałą satysfakcję.

Ostatni tom cyklu, podobnie jak poprzednie, charakteryzuje przystępny, barwny, bogaty język i zderzenie polskiej codzienności, tradycji i mentalności z niezwykłymi wydarzeniami. Nie powinien zawieść żadnego miłośnika pióra Stefana Dardy, jak i wszystkich zwolenników zestawienia powieści obyczajowej z elementami słowiańskiej grozy. Choć zakończenie pozostawia odbiorcę z lekkim niedosytem, nie dając mu odpowiedzi na wszystkie pytania, całość zdecydowanie jest warta uwagi i nie zawodzi. Możliwe, że jeszcze kiedyś powrócę do lektury „Wyrębów”, a zwłaszcza do ich bardziej przerażających fragmentów."





Moja ocena: 



8,5/10,       5-







Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją przeczytać również tu: https://bestiariusz.pl/2019/07/koniec-fatum-strasznego-domostwa-recenzja-ksiazki-nowy-dom-na-wyrebach-ii/






Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf








oraz portalowi Bestiariusz

 








środa, 14 września 2016

Recenzja: "Transmisja"

Tytuł: "Transmisja"
Autor: Marcin Strzyżewski
Liczba stron: 491
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cena rynkowa: 36, 90 zł
Polska premiera: luty 2016
Opis wydawcy:



"Na Stany Zjednoczone Ameryki Północnej spadły dziesiątki pocisków z głowicami atomowymi. Wszystkie metropolie zamieniły się w oceany gruzów, a na ruinach cywilizacji zaczęło wyrastać nowe, dzikie i bezwzględne pokolenie ludzi. Na teren Strefy Zakazanej Ameryki Północnej, 70 lat po wojnie atomowej, przybywa Timur Denikin, reporter portalu internetowego, opisujący mieszkańcom niedotkniętej zagładą Azji i Europy życie za oceanem. Droga, którą ma do przebycia, prowadzi z Vancouver do San Francisco. Nie wszystko jednak rozegra się zgodnie z planem.

Co odkryje Timur podczas swojej podróży? Czego cywilizowane rządy nie mówią obywatelom o Strefie? Jakie miejsce dla Timura przeznaczyły one w swojej wielkiej grze?

"Transmisja" to brudna i ponura wizja ludzkości żyjącej po obu stronach granicy Strefy Zakazanej."






Technologiczna zagłada


"Transmisja" to druga książka Marcina Strzyżewskiego - dziennikarza serwisu internetowego gry.onet.pl i absolwenta filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, który zadebiutował powieścią "Dziewiąte życie czarnoksiężnika". Ponieważ tym razem autor postanowił podjąć się tematyki post-apokaliptycznej i zapowiedź przedstawionej przez niego historii wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, rozpoczęłam jej lekturę z optymizmem, ale i dość sporymi wymaganiami. Miałam nadzieję, że zaprezentowana przez niego wizja kontynentu po katastrofie nuklearnej będzie oryginalna, a fabuła pełna niespodziewanych zwrotów akcji i naturalistycznych scen. Co otrzymałam? Czy wykreowana przez Strzyżewskiego opowieść spełniła moje oczekiwania i zaspokoiła mój czytelniczy apetyt?

Powieść Marcina Strzyżewskiego skupia się na losach dziennikarza - Timura Denikina, który w ramach swojej działalności zawodowej przybywa na tereny zniszczonej przez pociski atomowe Ameryki Północnej. Zamieszkała tam ludność musiała dostosować się do ciężkich warunków. Przetrwali nieliczni, ludzie stworzyli nowe normy i reguły zdobywania dóbr, pracy i codziennego życia. Prymitywne warunki funkcjonowania przełożyły się na powstawanie sytuacji rodem sprzed okresu średniowiecza. Najważniejsze stało się zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb, społeczności zaczęły przypominać stada zwierząt, które kierują się popędami i instynktami. Okrucieństwo, wyzysk i władza najsilniejszych zdominowały życie w tej zapomnianej sferze. To i wiele więcej ma za zadanie opisać Timur, nie wszystko jednak idzie po jego myśli i wkrótce sam doświadcza losu opisywanych przez siebie nieszczęśników. W jakie i czyje sprawy zostanie uwikłany Tim? Czy uda mu się przetrwać? Co może wydarzyć się na terenach zniszczonych przez głowice atomowe? Jeżeli ciekawią Was odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po "Transmisję".

Główny bohater historii stworzonej przez Strzyżewskiego to zaradna, ambitna i sprytna postać, która wzbudza sympatię czytelnika. Ma jednak typowo ludzkie słabości i motywacje, daleko mu więc do sztucznego, wyidealizowanego wytworu bądź stereotypowego macho. Społeczność zamieszkująca zniszczone tereny Ameryki potrafi być odrażająca i stanowi świetny kontrast dla znanych wcześniej Timowi ludzi, wzbudza w odbiorcy więcej emocji i staje się źródłem licznych, zaskakujących, niekorzystnych dla Tima wydarzeń, przez co ten wkrótce musi porzucić swoje ideały na rzecz przetrwania i zmierzyć się z problemami niewystępującymi w cywilizowanym świecie.

Akcja "Transmisji" na początku toczy się w miarę spokojnym rytmem, by wraz z rozwojem historii przyśpieszyć i pod jej koniec osiągnąć niemalże zawrotne tempo. Przyznaję, że rozpoczynając lekturę miałam lekkie problemy z wciągnięciem się w nią, ale z każdą kolejną stroną opowieść intrygowała mnie coraz bardziej. Częściowo jest to spowodowane zapewne tym, że największe i najbardziej mrożące krew w żyłach przygody Tima mają miejsce w dalszej części powieści. Bardzo mile zaskoczyło mnie zakończenie i ogólna refleksja nad skutkami nadmiernego postępu technologicznego oraz politycznej przemocy. Trzecioosobowa narracja, przystępny język i przerywniki w postaci artykułów napisanych przez Timura umilały mi czytanie. Trochę zwrotów fabularnych mnie zaskoczyło, a obecność mocnych, naturalistycznych, ale nieprzesadzonych scen zapewniła wiele intensywnych wrażeń. Dialogi i relacje między bohaterami wypadły wiarygodnie. Choć opowieść nie jest może wybitnie oryginalna, została bardzo sprawnie skonstruowana, zmusza odbiorcę do refleksji i przy okazji zapewnia mnóstwo rozrywki.

"Transmisja" to bardzo dobra, mocna powieść postapokaliptyczna, której zakończenie mile mnie zaskoczyło. Możliwe, że kiedyś do niej wrócę. Chętnie zapoznałabym się z jej ewentualną kontynuacją.


Polecam: miłośnikom tematyki postapokaliptycznej, naturalistycznych opisów i zaskakujących zwrotów akcji.

Nie polecam: czytelnikom poszukującym delikatnej powieści, wszystkim nadwrażliwym na obecność brutalnych scen.





Moja ocena:


8.5/10,        5-


  



                  


  Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona














piątek, 8 kwietnia 2016

Recenzja: "Król Wron"

Tytuł: "Król Wron"
Autor: Szymon Krug
Liczba stron: 378
Wydawnictwo: MadMoth Publishing
Cena rynkowa: 34 zł
Premiera: lipiec 2015
Opis wydawcy:



"Dźwięki zawisły w powietrzu. Król Wron imię o ostrych krawędziach, niepokojące jak szelest piór w ciemności, niedorzeczne jak odwrócone niebo. Król Wron szeptała cisza, jakby słowa były wyryte w powietrzu i nie miały ochoty się stamtąd wynieść. To jego spotkał w ciemnym zaułku. Pozszywana twarz, za długi uśmiech, dickensowski frak i laska, która przyniosła mu śmierć. Król Wron potwór, który przyszedł do niego w nocy i przywiódł do niego całe zło, jakie znalazł po drodze.

Podobno nie można o nim mówić, bo to przynosi pecha. Nawet Skrybowie w Wielkiej Bibliotece Światła nie mają ani jednego skrawka papieru na jego temat. Mówi się, że to on zabiera oddech nowo narodzonym dzieciom i tańczy w pustych butelkach, podobno wrony dla niego szpiegują i nic nie uchowa się przed jego spojrzeniem.

Mieszka w Szarej Katedrze w Dolinie Mgieł, a nie prowadzi tam żadna z dróg. Można tam trafić śledząc jedną z wron, ale one zbijają się w stada, oszukują i kłamią… Co się stanie jeżeli taka istota wybierze Cię na swoją zabawkę? Co jeśli po ciebie sięgnie zza cienia zasłony i wciągnie cię w swój świat pełen zębów i chętnych szponów?

Adam ma ponad trzydzieści lat i jedyne co można o nim powiedzieć, to że jest raczej nijaki. Bardziej zadufany w sobie niż powinien być człowiek w jego wieku i trochę bardziej samotny niż większość ludzi. Razem ze swoim przyjacielem prowadzi mały biznes i mieszka kilka kilometrów za miastem. Adam ma pecha, wybrał skrót, którego nie powinien i spotkał w nim Króla Wron."






Wroni koszmar

MadMoth Publishing to wydawnictwo, które dzięki finansowemu wsparciu użytkowników platformy crowdfundingowej Wspieram.to wydało "Króla Wron", debiutancką powieść fantastyczną autorstwa Szymona Kruga. Przyznam, że dużo się o tej inicjatywie naczytałam i miałam nadzieję, że jej owoc zaspokoi moje czytelnicze podniebienie. Jako miłośniczka fantastyki, zwłaszcza tej ponurej i klimatycznej, byłam zachwycona świetną, upiorną okładką powieści, a także bardzo ciekawa, czy dorówna jej wykreowana przez Kruga historia. Zawsze lubiłam baśniowe motywy, dobre urban fantasy i oniryczny nastrój, który zdawał się zapowiadać opis tej książki. Co otrzymałam? Czy "Król Wron" spełnił moje oczekiwania i pozostawił z odczuciem literackiego usatysfakcjonowania? 

Powieść Szymona Kruga opowiada o losach Adama - dość przeciętnego, pracującego w wydawnictwie samotnika ze skłonnością do nadużywania alkoholu. Pewnego dnia jego pijacki wypad kończy się nieszczęściem.  Kiedy idzie przez park, zostaje zaatakowany przez dziwną, upiorną postać i traci przytomność. Nazajutrz budzi się w szpitalu, niewiele pamięta i nie wie, co było wytworem jego wyobraźni, a co rzeczywistością. Jakby tego było mało, wkrótce spotyka kolejną przerażającą istotę i ląduje w szpitalu psychiatrycznym, gdzie czekają na niego podobne problemy. Sytuacja robi się coraz bardziej zawiła i tragiczna. Całemu zamieszaniu zdają się być winne wrony. Co tak naprawdę przytrafiło się Adamowi? Kogo spotka w psychiatryku? Dlaczego widuje szkaradne, tajemnicze postacie? W jakim celu  i przez kogo został zaatakowany? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i wsiąknąć w oniryczną, pełną złowróżbnych wron historię z pogranicza snu i jawy - zapoznajcie się z "Królem Wron".

Bohaterowie powieści Szymona Kruga są bardzo urzekający, oryginalni, ekscentryczni i fascynujący. Postacie drugoplanowe ujęły mnie swą specyficznością i tajemniczością. Karzeł Wiąz, panna Bluszcz i inni mroczni, wyraziści pacjenci szpitala psychiatrycznego nadają całej historii charakteru. Baśniowe, upiorne istoty i tyczące się ich legendy cudownie budują nastrój grozy. Najbledziej wypada Adam, ale to dlatego, że przy tak różnorodnym i intrygującym gronie po prostu zdaje się nieco prosty i przewidywalny. Jego losy śledzi się jednak z zaciekawieniem i przyjemnością. Motyw wron został wykorzystany w świetny, klimatyczny sposób. Rozmowy bohaterów prezentują się ciekawie i wiarygodnie.

"Król Wron" to mieszanka urban fantasy z powieścią grozy. Całość jest bardzo klimatyczna, czasami wręcz mrozi krew w żyłach i obfituje w nieco makabryczne sceny. Sugestywne opisy, odrobina czarnego humoru, około-filozoficzne rozważania, sceny z pogranicza jawy i majaków oraz mnóstwo zagadek sprawiają, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy. Akcja toczy się szybko i obfituje w nieprzewidywalne, nieco przerażające wydarzenia. Choć niektóre wątki wydają się być nieco chaotyczne, nie przeszkadza to w lekturze. Mam nadzieję, że zostaną rozwinięte w kontynuacji. Oniryczna atmosfera to dodatkowy, uprzyjemniający czytanie atut dzieła Szymona Kruga. Oprawa wizualna książki robi wrażenie. Genialne, świetnie dopasowane do opowieści ilustracje zasługują na uznanie. 

Książka autorstwa Szymona Kruga to bardzo dobry, nastrojowy, nieco surrealistyczny debiut, który przeczytałam z nieskrywaną przyjemnością. Przedstawiona przez Kruga historia doskonale wpisała się w mój gust. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie równie intrygujący, a MadMoth Publishing gratuluję udanej publikacji. 


Polecam: miłośnikom wciągających, baśniowych, oddziałujących na wyobraźnię powieści urban fantasy z dreszczykiem.

Nie polecam: czytelnikom przewrażliwionym na nieco makabryczne, mrożące krew w żyłach sceny.





Moja ocena:


8,5/10,    5-/6






Za książkę dziękuję wydawnictwu MadMoth Publishing











wtorek, 27 października 2015

Recenzja: "Nieśmiertelni z Meluhy"

Polski tytuł: "Nieśmiertelni z Meluhy"
Tytuł oryginalny: "The Immortals of Meluha"
Tytuł serii: Trylogia Śiwy - tom 1
Autor: Amish Tripathi
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Liczba stron: 563
Cena rynkowa: 36,90 zł
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Polska premiera: 7 października 2015
Opis wydawcy:



"Rok 1900 p.n.e. Kraina, którą w dzisiejszych Indiach nazywa się cywilizacją doliny Indusu. Ówcześni mieszkańcy zwali ją Meluhą. To idealne państwo stworzył przed wieloma stuleciami Pan Rama, jeden z największych władców w dziejach.

Dumne ongiś cesarstwo oraz władający nim Surjawanśi mają jednak problemy. Ich największa rzeka, otaczana czcią Saraswati, powoli wysycha. Surjawanśi stoją także w obliczu groźnych ataków z położonej na wschodzie krainy, którą władają Ćandrawanśi. Co gorsza, sprzymierzyli się oni z Nagami, złowrogą, otoczoną ostracyzmem rasą zdeformowanych ludzi, niezwykle biegłych w walce. Surjawanśi całą swą nadzieję pokładają w starożytnej legendzie: Gdy zło osiągnie olbrzymią moc i będzie się wam wydawało, że wszystko stracone, a wasi wrogowie z pewnością zatriumfują, nadejdzie bohater.

Czy nieokrzesany uchodźca z Tybetu, Śiwa, może być tym bohaterem?
I czy rzeczywiście pragnie nim zostać?

Czy prowadzony przez przeznaczenie i miłość Śiwa wypełni swój los i poprowadzi Meluhan do triumfu nad złem?

Nieśmiertelni z Meluhy to pierwszy tom trylogii o Śiwie – zwykłym człowieku, którego karma uczyniła Mahadewą, Bogiem Bogów."





Gdy przepowiednia staje się rzeczywistością


"Nieśmiertelni z Meluhy" to pierwszy tom "Trylogii Śiwy" - serii autorstwa Amisha Tripathi, międzynarodowy bestseller i zarazem moje pierwsze spotkanie z indyjską literaturą fantasy. Już przeglądając jej pierwsze zapowiedzi zwróciłam uwagę na dość rzadko spotykane w fantastyce nawiązanie do mitologii starożytnych Indii, które bardzo mnie zaintrygowało. Obiecujący trailer i świetna okładka również przyczyniły się do tego, że z przyjemnością i dość wysokimi oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę. Miałam nadzieję, że i mnie poniesie epicki klimat historii rozgrywającej się niemalże 2000 lat p.n.e, a tytuł "pierwszej gwiazdy indyjskiej literatury popularnej", jakim został okrzyknięty jej autor, okaże się w pełni uzasadniony. Obawiałam się natomiast tego, że ze względów różnic kulturowych będę mogła napotkać problemy ze zrozumieniem niektórych zwyczajów i zachowań napotkanych w książce postaci, etnicznych obrzędów oraz specyficznej, południowoazjatyckiej mentalności. Co zastałam? Czy moje przypuszczenia i obawy się potwierdziły? 

Fabuła pierwszego tomu "Trylogii Śiwy" osadzona jest w 1900 r. p.n.e., w niezwykłej krainie zwanej Meluhą. Choć jej mieszkańcy (Meluhanie) żyją znacznie dłużej i w lepszych warunkach niż sąsiadujące społeczności, zmagają się z licznymi atakami z ich strony. Tamci mają przewagę liczebną oraz kontakty z przerażającymi Nagami - zdeformowanymi, okrutnymi wojownikami. Jakby tego było mało, pozornie idealna cywilizacja napotyka również problemy związane z niesprawiedliwością społeczną. Nadziei wypatrują w przybyciu legendarnego Nilkantha - bohatera, który przezwycięży wszelkie zło i zapewni im dobrobyt. Pewnego dnia do Meluhan przybywa ranny Śiwa. Miejscowa ludność szybko rozpoczyna postrzegać w nim wyczekiwanego zbawiciela, natomiast sam sprawca zamieszania nie jest co do tego przekonany. Z czasem zaczyna jednak odkrywać zasady i zwyczaje rządzące ich społeczeństwem. Poznaje władcę oraz królewską córkę - Sati. Angażuje się w miejscową politykę, zaznajamia się z jej tradycjami, dobrymi, jak i kulejącymi aspektami systemu, w którym funkcjonują. Czy Śiwa rzeczywiście jest zbawcą Meluhan? Jak potoczą się jego losy? I jakie znacznie odegra tu Sati? Jeżeli intrygują Was odpowiedzi na te pytania - zapoznajcie się z "Nieśmiertelnymi z Meluhy".

Śiwa to intrygujący, budzący sympatię odbiorcy bohater, któremu dość blisko jednak do stereotypowego herosa bądź postaci kreowanych w baśniach i legendach - jest nieco zbyt wyidealizowany, wszechmocny i niemalże wszyscy automatycznie uznają go za autorytet, przez co czytelnik może miejscami uznać jego zachowanie za nużące bądź przewidywalne. Pomimo lekko patetycznej kreacji, sylwetka odważnego przybysza, który musi odnaleźć się w nowej, nieprzewidywalnej sytuacji bardzo przypadła mi do gustu. Pozostałe postaci to grono bardzo różnorodne i niebanalne, choć wyraźnie słabiej zarysowane. Jedną z największych zalet powieści jest ukazanie nierówności społecznych panujących w potencjalnie idealnym systemie, wplecione w historię rozważania natury filozoficznej, dylematy moralne, nawiązania do indyjskiej mentalności i religii. Intrygujące było również ukazanie licznych problemów z różnych perspektyw - odwołujących się zarówno do racjonalnych, jak i metafizycznych argumentów. Można więc powiedzieć, że siłą przedstawionej przez Amisha historii jest ukazanie dualizmu natury, obalenie pewnych stereotypów tyczących się postrzegania innych ludzi, podkreślenie tego, że nic nie jest czarno-białe. Fragmenty rozważań na podobne tematy zostały jednak bardzo lekko wplecione w wartką akcję i epicką, prowadzoną z rozmachem opowieść przypominającą nowoczesną, wartościową baśń dla dorosłych. 

Fabuła "Nieśmiertelnych z Meluhy" jest niezwykle intrygująca, epicka i wciągająca. Mogłaby stanowić podstawę do powstania dobrego filmu. Klimat książki kojarzył mi się nieco z tym znanym mi z "Baśni tysiąca i jednej nocy". W powieści nie ma magii bądź fantastycznych stworzeń, ale zdecydowanie nie stanowi to wadę, bo same społeczeństwa, ich walki, systemy gospodarczo-polityczne i technologiczne rozwiązania są opisane w wystarczający, imponujący i zajmujący uwagę odbiorcy sposób. Plusem są również nawiązania do zwyczajów, specyficznych zachowań, strojów i tradycji Indii, dzięki którym można częściową odczuć orientalizm historii i wczuć się w charakterystykę opisywanych przez Amisha terenów oraz kulturę zamieszkujących ją osób. Język autora jest prosty, przyjemny i malowniczy. Akcja toczy się prędko, wciągając czytelnika w wir licznych konfliktów, w których znaczną rolę musi odegrać Śiwa. Pojawia się również ciekawy, nieirytujący wątek romantyczny i sporo wydarzeń powiązanych z odkrywaniem świata Meluhan przez przybysza. Moje wcześniejsze obawy co do trudności ze zrozumieniem pewnych wątków bądź nazw na szczęście się nie potwierdziły, ponieważ nie ma ich aż tak dużo, a w dodatku na końcu książki został umieszczony słownik wyjaśniający znaczenie obcych określeń.

Pierwszy tom stworzonej przez Amisha serii to wciągająca, wykreowana z rozmachem powieść, która sprawiła, że z niecierpliwością wyczekuję jej kolejnej części. Mam nadzieję, że będzie równie satysfakcjonująca i oryginalna.



POLECAM: miłośnikom epickich, wciągających, pełnych akcji i filozoficznych treści powieści fantasy, którym nie przeszkadza brak fantastycznych stworzeń. 

NIE POLECAM: odbiorcom przewrażliwionym na punkcie nieco schematycznych bohaterów i licznych rozważań natury etycznej.






Moja ocena:

8,5/10,        5-




                             

                                   Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwory na dziś:

Voice Of Eye - Om Shanti

Thomas Bergersen - Immortal