Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyd. Genius Creations. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyd. Genius Creations. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 kwietnia 2018

Recenzja: "Fobia"

Tytuł: "Fobia"
Autor: Dawid Kain
Wydawnictwo: Genius Creations
Cena rynkowa: 29,99 zł
Premiera: 2016
Opis wydawcy:


"Bliska przyszłość, w której ludzie zasłonili sobie świat nakładkami nowej sieci – Immersjonetu. Żyją w gigantycznych kompleksach mieszkalnych, z całodobową obsługą dronów i botów.


Magdalena Kordowa musiała porzucić studia i znajomych, by zaopiekować się ojcem – pisarzem, który postradał zmysły w pogoni za arcydziełem. Ten pewnego dnia zniknął, zostawiając po sobie jedynie ostatnią powieść, „Kres Komunikacji” skrywającą wskazówki dotyczące swojej niewytłumaczalnej ucieczki.

Czy Magda rozwiążę zagadkę i odnajdzie ojca mimo obezwładniającego ją lęku?"




MOJA RECENZJA:


"Dawid Kain to pisarz grozy, tłumacz i redaktor, jeden z prekursorów polskiego bizarro-fiction, horroru eksperymentalnego i grozy postmodernistycznej, autor m.in. "Pikniku w Piekle", "Makabresek", "Kotku, jestem w ogniu", licznych tekstów publikowanych w magazynach o tematyce fantastycznej, a także scenarzysta gier video, takich jak nominowany do Paszportu Polityki "Get Even". Sięgając po "Fobię", stanowiącą połączenie horroru z science fiction, byłam bardzo ciekawa, czy wykreowana przez Kaina historia podąży w stronę surrealistycznej, klimatycznej opowieści, czy też może okaże się bardziej groteskowa i naturalistyczna, do czego przyzwyczaiła czytelników część jego opowiadań. Co otrzymałam?

"Fobia" przedstawia losy Magdaleny Kordowy, córki Dawida Kordowy, zaburzonego i wyalienowanego pisarza, która sama zmaga się z batofobią, czyli chorobliwym lękiem przed głębokością, w jej przypadku zarówno przed tą fizyczną, jak i metaforyczną, przejawiającą się m.in. poprzez niechęć do szczegółowych, wielowątkowych dyskusji i ukrytych znaczeń. Czując się zobowiązana do roztoczenia opieki nad rodzicem, kobieta musiała porzucić studia i z nim zamieszkać.

Postacie zostały osadzone w niedalekiej przyszłości, której opisem jest koncepcja kresu komunikacji, ale w gruncie rzeczy niewiele różniącej się od współczesnych realiów. Światem zaczynają rządzić nowoczesna technologia, proste rozrywki, globalizacja i social media, co stanowi karykaturę aktualnej codzienności. Pewnego dnia ojciec Magdaleny znika, pozostawiając jedynie swoją niezwykłą powieść, która może stanowić klucz do rozwiązania zagadki związanej z jego zniknięciem. Magda musi przezwyciężyć swoje obawy i rozpocząć intensywne poszukiwania. W międzyczasie intryguje ją postać Adama Remieckiego, zdającego się odgrywać istotną rolę w zaistniałej sytuacji. O czym dokładnie pisał Dawid Kordowa? Jak potoczą się losy Magdaleny? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i wsiąknąć w pełną niedopowiedzeń historię zaginięcia pisarza - zapoznajcie się z tą książką.

Główni bohaterowie powieści Dawida Kaina są niemalże zatraceni w swoich lękach i przez to odgradzają się od reszty świata. Przy tym bardzo zależy im na rodzinnej więzi, która motywuje ich do przekroczenia swoich barier. Reszta społeczeństwa stanowi niejako tło dla ich zaburzeń i w groteskowy sposób koncentruje się na materializmie, medialnych trendach i pogoni za kreowaniem modnego wizerunku. Taka kreacja postaci wskazuje na ostrą krytykę specyfiki rozwoju ludzkości XXI wieku, piętnuje powszechnie występujące zjawiska. Pierwszoosobowa narracja umożliwia wgląd w sposób funkcjonowania zarówno Magdaleny Kordowej, jak i jej ojca, sprawiając, że stworzona przez Kaina historia i jej sekrety przykuwają uwagę czytelnika.

"Fobia" niemalże otacza odbiorcę tajemniczą, surrealistyczną atmosferą i stawia na grozę w bardzo subtelnej, egzystencjalnej wersji, przejawiającej się poprzez przenikanie się rzeczywistości, lęki głównych bohaterów i zagadki. Z pewnością nie jest to książka łatwa w odbiorze bądź przeznaczona dla większości miłośników horrorów i lekkiej rozrywki. Rozbudowana warstwa psychologiczna, socjologiczna i filozoficzna zmuszają do refleksji i chwili do zastanowienia się nad niejednoznaczną, intrygującą treścią. Język powieści charakteryzuje plastyczność i szczegółowość, dzięki czemu pasuje do przedstawionej historii i sprawia, że główni bohaterowie stają się bardziej wiarygodni oraz wielowymiarowi.


Najnowsza powieść Dawida Kaina stawia na surrealizm i subtelną grozę o charakterze egzystencjalnym. Jest ciekawym eksperymentem literackim, na tle większości współczesnych książek prezentuje się oryginalnie i potrafi zaintrygować czytelnika. Z przyjemnością zapoznam się z kolejną książką tego pisarza."



Moja ocena:



 8,5/10,      5






RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE I MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ RÓWNIEŻ POD TYM LINKIEM:










Za książkę bardzo dziękuję portalowi Game Exe



oraz wydawnictwu Genius Creations










niedziela, 14 maja 2017

Recenzja: "Trupojad i dziewczyna"

Tytuł: "Trupojad i dziewczyna"
Autor: Ahsan Ridha Hassan
Wydawnictwo: Genius Creations
Cena rynkowa: 34,99 zł
Premiera: 2017 r.
Opis wydawcy:


"Czarny Kot przebiegł Adrianie drogę. Kiedy go zobaczyła i spojrzała w kocie ślepia, straciła kontrolę nad kierownicą i swoim życiem. Skończyło się to śmiertelnym wypadkiem. No, prawie śmiertelnym.

Obudziła się w tajemniczym świecie, który wydawał się utkany z mitów, baśni, legend i snów. Kraków leżący w tej rzeczywistości jest miastem podobnym, lecz innym niż ten, który zapamiętała. Nad miastem króluje potężny Monastyr, zamieszkiwany przez kapłanów i morloqów. Adriana spotyka przerażających władców miasta, diabolicznego Konsyliarza, legenadarnego Kostucha, a nawet Śmierć i Jej Uczennicę. Wszyscy oni jednak boją się jej, gdyż Adriana jest w tym świecie Panią Klątwą, istotą o niezmierzonej mocy.

Adriana podejmuje się rozwiązania tajemnicy Trupojada, który terroryzuje miasto. Za przewodnika ma jedynie Czarnego Kota."





Podążając za czarnym kotem


Ahsan Riddha Hassan to polski pisarz o irackich korzeniach, założyciel portalu Wydaje.pl i absolwent Kursu Kreatywnego Pisania Miasta Literatury UNESCO, który ukończył z wyróżnieniem. „Trupojad i dziewczyna” jest drugą, po „Wieży”, powieścią jego autorstwa, utrzymaną w konwencji szeroko pojętej fantastyki. Sięgając po nią, miałam nadzieję na intrygującą, oniryczną historię z pogranicza grozy i realizmu magicznego, jaką zapowiadał zachęcający opis i klimatyczna okładka oraz, że zachwyci mnie nieprzewidywalnością, nastrojowością i wartką akcją.

„Trupojad i dziewczyna” traktuje o losach Adrianny, która uległa poważnemu wypadkowi. Dziewczyna budzi się w szpitalu, odkrywając, że jest w bardzo złym stanie i praktycznie nie może się ruszać. Pewnego dnia zauważa, iż w jej sali grasuje czarny kot. Wkrótce zapada w śpiączkę. Śni jej się, że przebywa w tajemniczej, równoległej rzeczywistości. Choć wciąż znajduje się w Krakowie, ten – alternatywny - zamieszkują straszne istoty i ludzie wyznający dziwną religię. Dowiaduje się, że jest Panią Klątwą, postacią o wielkiej mocy, mającą za zadanie odkryć kilka tajemnic tego miejsca. Jej przewodnikiem staje się gadający, cyniczny, czarny kocur. Zostaje wplątana w sieć lokalnych intryg i zbrodni, wszędzie czają się na nią niebezpieczeństwa i potencjalni wrogowie. 

Bohaterowie wykreowanej przez Hassana historii zachwycają swoją różnorodnością i osobliwością. Niemalże każda postać wbija się odbiorcy w pamięć, ma bardzo charakterystyczny sposób bycia, wypowiadania się, wygląd i sekrety. Główna bohaterka, Adrianna, wzbudza sympatię czytelnika i dość śmiało zmaga się z licznymi zadaniami, jakie ma wypełnić, wykazując się otwartością, odwagą, wytrwałością, ale często i naiwnością, która wynika z jej niewiedzy. Jej przewodnik sypie błyskotliwymi komentarzami jak z rękawa, choć odnosi się do niej z dystansem i sceptycyzmem. Postacie poboczne nieraz zaskakują ukrywanym okrucieństwem i licznymi intrygami, uparcie dążąc do osiągnięcia swoich celów, ale niektóre okazują się nad wyraz łagodne, pomimo początkowej zgrozy, jaką budzą wśród miejscowych. Ich rozmowy są pełne ciekawych spostrzeżeń, nacechowane indywidualizmem i stopniowo ujawniają kolejne tajemnice.

Ahsan Riddha Hassan stworzył fascynującą, niezwykle klimatyczną, surrealistyczną, baśniową opowieść z pogranicza snu i jawy, która pod wieloma względami przypomina mroczniejszą wersję "Alicji w Krainie Czarów". Zamieścił w niej wiele nawiązań do baśni, modyfikując je oraz dodając im drapieżności i czarnego humoru. Pojawiające się w powieści opisy są dość treściwe, ale bardzo plastyczne i nieraz przywodzą na myśl wytwory umysłu H.R. Gigera oraz Zdzisława Beksińskiego, odwołując się do makabrycznej, przemysłowo-organicznej mieszanki, jaką jest przedstawione w powieści miasto. Nie brakuje w niej scen grozy, choć częściej wynika ona ze stopniowo potęgowanego napięcia, niż z krwawych, brutalnych scen. Trzecioosobowa narracja, wielowątkowa, często nieprzewidywalna fabuła i niezwykle wartka akcja sprawiają, że książkę czyta się przyjemnie i z ciekawością. 

„Trupojad i dziewczyna” to świetnie napisana, wciągająca, klimatyczna, nastrojowa powieść, z którą warto się zapoznać. Urzeka intrygującymi bohaterami, wartką akcją i malowniczymi opisami. Będę bardzo miło ją wspominać i możliwe, że kiedyś do niej powrócę, by po raz kolejny wsiąknąć w tę baśniową, mroczną historię.




Moja ocena:



 5,     8,75/10





Recenzja została napisana dla portalu Bestiariusz, można ją znaleźć tu:  


http://literatura.bestiariusz.pl/ksiazki/recenzje/3532/podazajac-za-czarnym-kotem-recenzja-ksiazki-trupojad-i-dziewczyna








Za książkę dziękuję Wydawnictwu Genius Creations




oraz portalowi Bestiariusz











poniedziałek, 7 marca 2016

Recenzja: "Spalić wiedźmę"

Tytuł: "Spalić wiedźmę"
Autor: Magdalena Kubasiewicz
Liczba stron: 300
Cena rynkowa: 34,99 zł
Wydawnictwo: Genius Creations
Premiera: grudzień 2015
Opis wydawcy:



"Sara Weronika Sokolska, zwana Saniką, w niczym nie przypomina nadwornej czarodziejki. Młoda, żywiołowa i dzika jak magia, którą włada, stanowi jedną z największych tajemnic królewskiego dworu. Nie wiadomo, gdzie uczyła się magii i kto był jej mistrzem, ani nawet skąd przybyła do Krakowa. Plotki mówią, że jest najbliższą przyjaciółką i powiernicą króla Juliana, a może nawet kimś więcej. Media donoszą o jej spektakularnych wyczynach: polowaniach na biesy, inkuby i strzygi, o pojedynkach z członkami Loży Czarodziejów.

Wydaje się, że Sanika jest najpotężniejszą czarownicą w Polanii i tylko szaleniec mógłby rzucić jej wyzwanie. A jednak nawet moce wiedźmy mogą okazać się niewystarczające w starciu z przeciwnikiem, który pragnie zniszczenia Krakowa. Wrogiem, za którym stoi pradawna i niezwykle potężna magia…


„W alternatywnej, przesyconej magią rzeczywistości monarchią Polanii rządzi król Julian, a drugą co do ważności osobą po władcy jest Pierwsza Czarownica, harda i nieugięta Sara Weronika Sokolska. Gdy nad Krakowem zawisa widmo czarnoksięskiej apokalipsy, to ona staje przed wyborem: chronić miasto czy… siebie.

Magdalenie Kubasiewicz udało się zgrabnie wpisać motywy z krakowskich legend w nowoczesność, a baśniową symbolikę połączyć z wartką akcją. Smok wawelski, czarnoksiężnik Twardowski, diabeł z Krzysztoforów zyskują nowe oblicze, ale to pyskata Sara skradła moje serce.”
                                                      Agnieszka Hałas, autorka cyklu Teatr węży




Jędza w akcji

Magdalena Kubasiewicz to krakowianka, która publikowała w magazynie "Science - Fiction. Fantasy i Horror". Natykając się na zapowiedź jej debiutanckiej powieści pt. „Spalić wiedźmę”, miałam bardzo dobre przeczucia. Uwielbiam motyw czarownicy w literaturze, zwłaszcza gdy owa postać jest przedstawiona jako charakterna, aktywna kobieta. Sara Weronika Sokolska, tytułowa wiedźma, od samego początku mnie intrygowała. Miałam nadzieję, że spełni moje oczekiwania i okaże się fascynującą, oryginalną osobistością. Tym bardziej, że ilustracja na okładce bardzo mi się spodobała. Co zastałam? Czy Sara Sokolska okazała się na tyle interesującą bohaterką, by z uwagą śledzić jej poczynania? 

Fabuła "Spalić wiedźmę" ma miejsce w nietypowej, alternatywnej wersji Krakowa. Miejscowością rządzi król Julian, którego chroni Pierwsza Czarownica Polanii - Sara Weronika Sokolska,  zwana Saniką. Polania jest mocarstwem europejskim i zmaga się z wieloma fantastycznymi istotami, siejącymi chaos, popłoch i zniszczenie. To właśnie, między innymi, przed nimi Sanika ma bronić władcę i miasto. Niewykształcona, ale nad wyraz zdolna i potężna wiedźma, non stop wplątuje się w coraz to nowsze intrygi i niebezpieczne zdarzenia. Prześladuje ją mroczna przeszłość, a wrogowie czyhają na każdym kroku, gdyż nasza bohaterka nie należy do sympatycznych postaci. Uparcie stawia na swoim i nie przejmuje się konwenansami. Zarówno jej wygląd, jak i charakter oraz sposób bycia, stanowczo odbiegają od tamtejszych standardów, przysparzając mnóstwa nieprzychylnych spojrzeń  i uwag. Tymczasem Kraków znajduje się w niebezpieczeństwie. Czy Sanika poradzi sobie z wyzwaniami? Jakie tajemnice skrywa? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po powieść Magdaleny Kubasiewicz. 

Wszystkie postacie wykreowane przez autorkę są intrygujące, choć wśród nich zdecydowanie wybija się Sara Weronika Sokolska. Jest tak oryginalna, niepokorna, niebanalna i buntownicza, że pozostali bohaterowie wypadają na jej tle dość blado. Poddający się woli wiedźmy król, uszczypliwe znajome Saniki oraz Twardowski, uprzyjemniają lekturę, dodając jej nieco różnorodności. Mnogość fantastycznych, nawiązujących do słowiańskiej mitologii stworów, nadaje powieści odpowiedni smaczek, co sprawia, że "Spalić wiedźmę" wręcz się pochłania. 

Akcja powieści toczy się szybkim tempem, zapewniając czytelnikowi dużo dobrej rozrywki. Nieoczekiwane zwroty fabularne, odkrywanie tajemnic królewskiej wiedźmy, pojedynki, śledztwa, świetne dialogi - to wszystko sprawia, że książka Magdaleny Kubasiewicz jest bardzo dobrym debiutem fantasy. Język powieści jest bardzo barwny, a jednocześnie lekki i przyjemny. Nawiązania do polskich legend stanowią świetny dodatek do rozgrywającej się historii. Alternatywną, oryginalną wizję Krakowa potęguje niezwykły klimat tego dzieła. 

"Spalić wiedźmę" to świetna, pełna akcji powieść fantasy, która powinna zadowolić każdego miłośnika charakternych wiedźm i słowiańskich nawiązań w literaturze. Bardzo miło ją wspominam i mam nadzieję, że Magdalena Kubasiewicz napisze jeszcze wiele tak dobrych książek. 


POLECAM:  miłośnikom słowiańskiej mitologii i dobrych, rozrywkowych książek fantastycznych z buntowniczymi bohaterkami.

NIE POLECAM: czytelnikom poszukującym bardzo ambitnej, wymagającej lektury.




Moja ocena:

8,5/10,        5





Za książkę dziękuję akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają


oraz wydawnictwu Genius Creations









piątek, 25 września 2015

Wywiad z Pawłem Majką


Paweł Majka to pisarz, którego powieściowy debiut "Pokój światów" został niedawno uhonorowany Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego. Autor trzech książek oraz wielu opowiadań, które ukazały się m. in. w "Nowej Fantastyce".





1. Dzień dobry, gratuluję zdobycia Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. „Pokój światów” to w mojej opinii zdecydowanie jedna z najbardziej oryginalnych książek fantastycznych  ostatnich lat, a jednocześnie Pański powieściowy debiut. Co skłoniło Pana do podjęcia tematyki wierzeń oraz legend i połączenia ich z wątkiem kosmitów? 


Paweł Majka: Dziękuję za gratulacje. Historia inspiracji jest dość długa, wiąże się ze studiowaniem etnologii, a także innym, niezwiązanym z literaturą, projektem do którego niezbędne było bliższe zapoznanie się z polskimi baśniami. W pewnym momencie dysponowałem tak znaczną ilością danych, że wprost nie sposób było z nich nie skorzystać. To zresztą jedna z zalet dokładnego przygotowania - historie układają się same.

A czemu dokonałem niecodziennego połączenia? Częściowo dlatego, że było niecodzienne. Ale tak naprawdę wszystko to wynika z pytań, jakie zadałem sobie na początku pracy nad powieścią. Chciałem, by technologia spotkała się z magią. Jak mogło do tego dojść? Co takiego stało się na Ziemi, że pojawili się na niej bogowie i demony? Teoretycznie można było stwierdzić, że doszło np. do zderzenia wszechświatów, ale nie satysfakcjonowało mnie takie rozwiązanie, inni już z niego, wcale często, korzystali. Zacząłem więc szukać innego klucza, a potem wszystko potoczyło się samo.

2. Ile czasu zajęło Panu napisanie „Pokoju światów”? Którego bohatera darzy Pan największą sympatią i dlaczego?

P.M.: Na pytanie o czas trudno odpowiedzieć. Powstanie powieści to nie tylko czas poświęcony na pisanie, ale także na przygotowania. No i ja rzadko piszę tylko jeden tekst na raz. Zwykle jeśli przychodzi mi do głowy pomysł do jakiejś innej książki, rzucam się go zapisać, choćby w postaci szkicu. Ale można powiedzieć, że samo pisanie zajęło mi około roku. Potem, oczywiście, nastał jeszcze czas redakcji.

Nie jestem pewien, czy w „Pokoju Światów” wyróżniam któregoś z bohaterów. Każdy ma w sobie coś, co przyciąga uwagę – w każdym razie starałem się, aby każdy miał w sobie coś takiego.
Natomiast kiedy zobaczyłem ilustracje do powieści, wykonane dla mnie przez Marka Rudowskiego (można je zobaczyć na stronie szulerlosu.wordpress.com), natychmiast szczególnie przypadł mi do gustu Burzymur.

3. Podczas czytania „Pokoju światów” moją uwagę zwróciło zwłaszcza nazwanie dość komicznego bohatera Grabińskim. Kim jest dla Pana Stefan Grabiński?  Czy wywarł jakiś wpływ na Pańską twórczość bądź sposób postrzegania literatury?

P.M.: Lubię twórczość Stefana Grabińskiego, jednak nie jest on dla mnie pisarzem, który wywarł szczególnie duży wpływ na moje pisanie. To ważny autor, może troszkę dziś zapomniany. W środowisku miłośników fantastyki pamięta się o nim, nie jestem jednak pewien, czy jest znany poza środowiskami fantastów i literaturoznawców. Kiedy jednak zastanawiałem się jak nazwać inspektora kolejowego o mocno pokręconym życiorysie, nazwisko Grabińskiego nasunęło się samo. Do pewnego stopnia ich losy są zbliżone – obaj zostają skazani na zapomnienie (choć mój Grabiński bardziej z własnej winy), ale powieściowy otrzymuje coś w rodzaju drugiej szansy. Rzeczywiście, mój bohater bywa dość komiczny, celowo zresztą wykorzystałem przy jego tworzeniu archetypiczną postać westernową. Jednak jego historia jest raczej smutna, to człowiek, który stracił wszystko. Poniekąd z winy głównego bohatera powieści, a przecież towarzyszy mu i pomaga.


4. Na chwilę obecną jest Pan autorem trzech książek utrzymanych w granicach szeroko pojętej fantastyki – science fiction, fantasy, post-apokalipsy. Pisanie której z nich wspomina Pan najmilej i dlaczego?

P.M.: Pisanie każdej z tych powieści stanowiło przygodę, za każdym razem trochę inną. „Pokój Światów” był szaloną jazdą poprzez mity, baśnie i historię, z jednej strony radosną zabawą, z drugiej jednak wymagał dużego skupienia i żonglowania setkami notatek pomagających zapanować mi nad wątkami i postaciami. „Niebiańskie pastwiska” to space opera, a ja zawsze chciałem napisać space operę. Tu wątków i postaci było jeszcze więcej, musiałem więc przygotować sobie naprawdę obszerne ściągi pomagające mi zapanować nad tym wszystkim. „Dzielnica Obiecana” była pod tym względem skromniejsza, ale za to zamiast budować swój świat zmieniłem się w eksploratora rzeczywistości stworzonej przez kogo innego co też było pasjonujące. Nie wiem więc, czy potrafiłbym wyróżnić którąś z tych powieści wedle zaproponowanej przez Panią kategorii. Łatwiej byłoby mi wskazać fragmenty, które pisało mi się w nich ze szczególną przyjemnością. Są takie chwile podczas pisania, kiedy atmosfera niespodziewanie się zagęszcza, a ja mam wrażenie, jakby stopniowo otaczała mnie ciemność. Wydaje się, jakby świat zewnętrzny znikał a do tego sterowanie palcami biegającymi po klawiaturze przejęła opowieść. Staję się bardziej obserwatorem niż twórcą. To świetne uczucie.

5. Czy myślał Pan o napisaniu powieści utrzymanej w innym gatunku literackim?

P.M.: Cały czas o tym myślę. Zresztą, więcej niż myślę – mam rozgrzebane coś ze trzy kryminały i jedną powieść przygodową, pozbawioną elementów fantastycznych. Zbieram też materiały do powieści, której akcja toczyć się będzie w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. To nie będzie ani fantastyka ani kryminał, prawdę mówiąc nie jestem jeszcze pewien jej ostatecznego kształtu. Wiem o czym ma opowiadać, ale nie zdecydowałem jeszcze jak będzie to robić.

6. Co radziłby Pan początkującym twórcom szeroko pojętej fantastyki?

P.M.: Dużo czytać, przede wszystkim literatury niefantastycznej. Ktoś piszący lub zamierzający pisać fantastykę nie może się czytelniczo w niej zamykać, ponieważ prowadzi to do wyjałowienia. Pisanie to świetne zajęcie także dlatego, że doskonalenie warsztatu wymaga czytania dobrej literatury. Druga sprawa, to przygotowanie do tematu. Szperanie w archiwach, przeprowadzanie wywiadów – wszystko to stanowi część pracy i niezwykle ubogaca. A przy okazji podpowiada pewne tropy i rozwiązania. To kolejna przyjemna praca. 
Jedną z najważniejszych spraw dla początkującego twórcy jest znalezienie sobie dobrego redaktora oraz umiejętność współpracy z nim. Naprawdę warto słuchać dobrych, często krytycznych redaktorów. Przy czym „współpraca” oznacza rozmowę, trzeba też umieć powalczyć o swoje. Ale nie walczyć poprzez strzeleni focha, ale poprzez przemyślenie uwag i znalezienie dla nich właściwych odpowiedzi.

7. Co w pisaniu sprawia Panu największą trudność?

P.M.: Samo pisanie? Wymyślanie opowieści jest wspaniałą zabawą, ale w trakcie pisania zawsze okazuje się, że wykorzystanie nawet najlepiej zapowiadającego się pomysłu może napotkać na trudności. Bywa, że człowiek musi się solidnie natrudzić nim znajdzie sposób na właściwe opisanie tego, co na poziomie wymyślania, wydawało się być łatwe. Czasem też przychodzi moment uświadomienia, że jakiś na pozór obiecujący wątek może zepsuć konstrukcję całości i trzeba go wyciąć. To trudne chwile, bo nie lubię wycinać wątków i postaci. Ale bywa tak, że trzeba.

8. Gdyby miał Pan komuś polecić ambitną, ciekawą książkę fantastyczną zagranicznego autora – jaka powieść by to była i dlaczego?

P.M.: Myślę, że dałoby się znaleźć mnóstwo takich powieści. Wybiorę  Rogera Zelaznego, ponieważ odnoszę wrażenie, że może to być obecnie trochę zapomniany u nas pisarz. Wprawdzie całkiem niedawno ukazało się wznowienie Kronik Amberu, ale inne powieści ukazały się w Polsce chyba z dziesięć, piętnaście lat temu. A to znakomity pisarz, udanie łączący np. SF z mitologiami. Do moich ulubionych jego powieści należą „Stwory światła i ciemności” oraz „Pan Światła”. W jednej Zelazny korzystał z mitologii egipskiej (i nie tylko) w drugiej z indyjskiej i buddyzmu. I ta druga, choć zaczyna się niczym wariacja na temat mitów, jest tak naprawdę powieścią SF. 

9. Jakie postacie literackie darzy Pan największym sentymentem? Dlaczego?

P.M.: Chyba te, które poznałem najwcześniej. Obawiam się, że moimi ulubionymi bohaterami są przyjaciele z dzieciństwa: Kubuś Puchatek i czterej muszkieterowie. Nie potrafię też uciec od fascynacji światem Piotrusia Pana. Z późniejszych lektur do tej grupy dołączyliby jeszcze żołnierze i oficerowie Czarnej Kompanii, z Konowałem, Jednookim i Goblinem na czele. O ile z lektur dziecięcych nie muszę się chyba tłumaczyć, tu wielką rolę odgrywa nostalgia, to w cyklu „Czarna Kompania” jego autor Glen Cook powołał do życia bohaterów, do których nie sposób się nie przywiązać. Co więcej, zrobił także coś, co w fantasy często się nie zdarza – pozwolił się im zestarzeć. Nie tyle obserwujemy ich, co towarzyszymy im przez większą część ich życia.





10. Czym (poza pisaniem i fantastyką) się Pan interesuje?

P.M.: Historią. Książek historycznych mam chyba więcej niż fantastycznych. Fascynuje mnie też rozwój ludzkiej kultury, kosmologie, które tworzyliśmy przez tysiące lat. Ogromnie lubię antyczną Grecję, mam zresztą pomysł na książkę, której akcja toczy się właśnie w starożytnych Tebach, wciąż jednak nie potrafię się zdobyć na odwagę, by ją napisać. Gram w gry video, pisuję zresztą o nich na gikz.pl. Sądzę, że jeszcze troszkę by się tych zainteresowań zebrało. Co ważne, wciąż pojawiają się nowe.


11. Czy ma Pan jakieś nawyki, które pomagają Panu w pisaniu?

P.M.: Nie wydaje mi się. Mam za to całe mnóstwo takich, które przeszkadzają. Dość łatwo daję się samemu sobie przekonać, że mogę odłożyć pracę na następny dzień, brak mi cierpliwości. Co gorsza najbardziej lubię pisać rano i przedpołudniem, a tu stoi na przeszkodzi moja praca zawodowa. Mógłbym tak długo jeszcze wymieniać. To właściwie cud, że udaje mi się cokolwiek napisać.



12. I na koniec – jak zachęciłby Pan sceptycznego czytelnika do zapoznania się z Pańską twórczością?

P.M.: Stawiam na rozmaitość i przygodę. Wychowałem się na opowieściach awanturniczych i sam staram się takie tworzyć, przywiązując jednak wiele uwagi do intrygi i kosmologii kreowanego świata. Zerknijcie, proszę na galerię na stronie szulerlosu.wordpress.com i zobaczcie co dzieje się na ilustracjach. Jeśli pociąga was taka przygoda, to zapraszam. Jedni z dwóch najważniejszych dla mnie pisarzy fantastycznych to Roger Zelazny i Dan Simmons. Nie porównuję się z nimi, ale zgadzam się z oboma, że to nie technologie nas definiują, lecz kultura. U Simmonsa nawet dramaty Szekspira mogą być bronią. Staram się iść podobną drogą. Opisywać ludzi, którzy, czy wędrują wśród gwiazd, czy przez magiczne puszcze, są czymś więcej niż zbiorem komórek zaopatrzonych a magiczne bądź technologiczne wspomaganie. Jesteśmy spadkobiercami sięgających tysiące lat wstecz mitów i rytuałów. Nosimy je w sobie i będziemy nosić nawet, jeśli wybierzemy się w podróż do odległych galaktyk. Staram się o tym pisać. Oczywiście, na tle kosmicznych i magicznych awantur.

Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów literackich.
P.M.: Bardzo dziękuję.  



Paweł Grzegorz Majka


Urodził się w czerwcu 1972 roku w Krakowie i mieszka w nim dotychczas. Dorastał w czasach, kiedy składając papiery na studia należało wypełniać rubrykę: „pochodzenie klasowe”, a słodycze (wyroby czekoladopodobne) i obuwie przydzielano na kartki. Być może książkom było wówczas łatwiej niż dziś, nie musiały wszak konkurować z armią innych rozrywek, możliwe więc, że właśnie dlatego stosunkowo szybko nauczył się czytać na jednym z tomów Tytusa, Romka i A’Tomka. Niedługo później przetrząsając biblioteczkę dziadka w poszukiwaniu książek o muszkieterach i rycerzach (bo takie lubił najbardziej) odkrył Eden Lema. Srebrna (albo biała) smukła rakieta z okładki tej powieści trafiła go prosto w serce. Choć nadal lubił opowieści o podróżnikach i awanturnikach rozmaitych czasów, jego wyobraźnią zawładnęła fantastyka. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że pierwsze opowiadanie, jakie opublikował dzięki zajęciu trzeciego miejsca w konkursie literackim Świata Młodych (gazeta młodzieżowa, bardzo popularna m.in. ze względu na fakt zamieszczania na ostatniej stronie komiksów) było opowiadaniem fantastycznym.



Później publikował w pismach i portalach internetowych: Science Fiction Fantasy i Horror, Fantasy & Science Fiction (edycja polska), Nowa Fantastyka Wydanie Specjalne, Nowa Fantastyka, Czas Fantastyki, Fahrenheit, Esensja, Creatio Fantastica. Jego opowiadania znaleźć można w antologiach: Nowe Idzie, Science Fiction, Kanon Barbarzyńców, Tempus Fugit, „Rok po końcu świata”. Obecnie najłatwiej znaleźć go na forum Drugi Obieg Fantastyki, gdzie pojawia się pod nickiem „agrafek” oraz na stronie gikz.pl, gdzie pisuje jako „bosman plama”.

Ciągle lubi czytać, choć obecnie książki rywalizują z grami video (przede wszystkim z cRPG) oraz filmami i serialami. Gdyby miał stworzyć listę swoich ulubionych autorów fantastyki z pewnością znaleźliby się na niej: Roger Zelazny, Dan Simmons, Neal Stephenson i Glen Cook. Oraz wielu innych, bo byłaby to długa lista.

Jego debiutancka powieść, Pokój światów, została nominowana do Nagrody im. Janusza A. Zajdla, a także zdobyła główną Nagrodę im. Jerzego Żuławskiego.                        
(źródło: http://geniuscreations.pl/autorzy/pawel-majka/)



Wywiad został przeprowadzony w ramach akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają". 








  

poniedziałek, 21 września 2015

Recenzja: "Pokój światów"

Polski tytuł: "Pokój światów"
Autor: Paweł Majka
Liczba stron: 400
Cena rynkowa: 39,99 zł
Wydawnictwo: Genius Creations
Polska premiera: 26 sierpnia 2015
Opis wydawcy:



"Ziemia po Kresie

I wojna światowa była tragedią, ale nie skończyła się tak, jak mówią podręczniki historii. Na Ziemi wylądowali Marsjanie. Inwazja została odparta, a uwięziony na powierzchni planety najeźdźca zasymilowany, jednak odtąd nic już nie było takie jak dawniej.

Sprowadzone przez Obcych mitbomby uwolniły energię wiary, która ożywiła postaci z mitologii, baśni i legend. Domy otoczono ochronnymi barierami, boscy patroni strzegą poszczególnych miast, po ulicach przechadzają się upiory i magowie. Miejsce dawnych państw zajęły spółki handlowe, Republika Narodów i na pół świadome państwa-organizmy: Wieczna Rewolucja, Wiekuista Puszcza czy Matka Tajga.

Czego poszukuje zorganizowana przez Nowakowskiego – bogatego krakowskiego Marsjanina – ekspedycja na wschód? Trwają lata Pokoju, ale wyprawa sterowcem nad Kresami Rzeczypospolitej nigdy nie należała do bezpiecznych… Czy barwna zbieranina indywidualności – opętany przez nienawiść Mirosław Kutrzeba, stworzony w laboratorium ślepy bóg Szuler Losu, uzależniony od czarciego mleka były inspektor kolejowy Grabiński, cyganka Sara, olbrzym Burzymur i naiwny Jasiek – wie, na co się porwała?

Zamieszkująca ciało Kutrzeby zmora dopilnuje, żeby nie zapomniano o zemście.

Brawurowa powieść Pawła Majki to fantastyka przygodowa na najwyższym poziomie, która zachwyca dynamiką wydarzeń, spójnością opisywanego świata i rozmiarem kreacji. Od czasów H.G. Wellsa wojna światów nie została nakreślona z takim rozmachem!"




Gdy legendy ożywają...


Paweł Majka publikował w licznych czasopismach, antologiach oraz portalach internetowych - m. in. w: Esensji, "Fantasy & Science Fiction", "Czasie Fantastyki", "Nowej Fantastyce". Jest autorem "Dzielnicy obiecanej", "Niebiańskich pastwisk". "Pokój światów" to jego powieściowy debiut, który przyniósł mu nominację do Literackiej Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla i został uhonorowany Nagrodą Literacką im. Jerzego Żuławskiego. Sięgając po tę książkę oczekiwałam więc oryginalnego, zaskakującego i wciągającego dzieła, w pełni zasługującego na tak wspaniałe wyróżnienia. Połączenie motywu ożywających postaci z baśni, legend i mitów z wątkami science fiction wydawało mi się obiecujące, choć trudne do wyobrażenia. Byłam bardzo ciekawa, czy taki zabieg nie doprowadzi do nadmiernego chaosu w fabule bądź nielogiczności. Zaintrygowała mnie również bardzo klimatyczna okładka. Czy powieść Pawła Majki mnie usatysfakcjonowała? W jaki sposób pisarz przedstawił tak specyficzny temat?

Fabuła "Pokoju światów" jest osadzona w alternatywnej Europie po I wojnie światowej, która skończyła się... inwazją kosmitów. Ci zrzucili na Ziemię mitbomby. Te jednak, zamiast tradycyjnie pozwolić im dokonać oblężenia, uniemożliwiły im powrót na rodzimą planetę, a więc zmusiły do asymilacji z Ziemianami. Działania Obcych doprowadziły do uwolnienia energii wiary, a tym samym do pojawienia się licznych upiorów, demonów i innych baśniowych stworzeń oraz zatrzymania i cofnięcia się ówczesnego rozwoju technologicznego. Mirosław Kutrzeba, któremu towarzyszy zmora, otrzymuje ciekawe zlecenie od jednego z najbogatszych krakowskich Marsjan - ma odszukać i sprowadzić do Polski resztki wraku marsjańskiego statku. Dołącza do kilkuosobowej ekipy i, napędzany przez zemstę, udaje się na pełną przygód, walki i niebezpieczeństw wyprawę. Towarzyszą mu: uzależniony od alkoholu inspektor Grabiński, ślepy bóg, Jasiek oraz cyganka Sara, nad wyraz specyficzne grono osobowości. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy dadzą sobie radę w starciu z potężnym smokiem? Dlaczego Kutrzeba chce zamordować kilka osób? Jeżeli ciekawią Was odpowiedzi na te pytania i chcecie poznać dzieje postaci żyjących w tak ciężkich czasach - przeczytajcie książkę Pawła Majki.

Jednym z największych plusów "Pokoju światów" są liczni i wyraziści, oryginalni bohaterowie. Główna postać - mściwy Mirosław Kutrzeba - jest wielowymiarowy, skryty, okrutny, brutalny, fascynujący, ale trudny do polubienia. Bardzo podobała mi się jego niejednoznaczna relacja z zamieszkującą w nim zmorą - nietypową upiorzycą, która czasami wychodziła z jego ciała. Ciekawe było zwłaszcza to,  że Kutrzeba miał do niej pozytywne nastawienie oraz ich wspólne przywiązanie do siebie nawzajem, niezrozumiałe, szkodliwe i absurdalne według pozostałych osób. Moją uwagę przyciągnął również nieco komiczny Grabiński (jeżeli jesteście miłośnikami polskiej grozy z pewnością skojarzycie te nazwisko) i tajemnicza, z pozoru delikatna przybrana córka Szulera Losu - Wanda oraz zabawny Jasiek. Fantastyczny klimat świetnie dopełniły demony, smok, postacie zaczerpnięte z przeróżnych słowiańskich legend i nie tylko. Motyw ożywających bóstw i mitycznych stworzeń już nieraz się w fantastyce przewijał, ale z całą pewnością nie jest to temat wyczerpany, a Paweł Majka rozwinął go w świeży, intrygujący sposób.

Powieściowy debiut Majki to połączenie przygodowego fantasy z post-apokalipsą i science fiction. Książka jest pełna odniesień literackich, zabawy z różnymi konwencjami, wartkiej akcji, nietuzinkowych zawirowań fabularnych, nawiązań do pogańskich wierzeń, momentów grozy i humoru. Stanowi bardzo specyficzną, skomplikowaną mieszankę różnych gatunków, wciąga i wyróżnia się na tle twórczości innych polskich autorów. Język autora jest bardzo barwny, ale konkretny i nie masakruje czytelnika obfitą ilością trudnych wyrażeń bądź epitetów. Niektóre opisy są nieco zbyt dokładne, ale nie utrudniają odbiorcy zatracenia się w lekturze. Mnogość wątków sprawia, że utwór wymaga jednak sporego skupienia ze strony adresata. Liczne retrospekcje są bardzo ciekawym dodatkiem do historii, choć czasami spowalniają tempo zapoznawania się z opowieścią i wytrącają czytelnika z równowagi. Pomimo swojej złożoności, wizja Pawła Majki jest spójna, urzekająca, logiczna oraz przekonująca i stanowi perełkę na naszym rynku wydawniczym.

"Pokój światów" ujął mnie swą oryginalnością, odniesieniami do słowiańskich wierzeń, wyrazistymi postaciami, kreacją świata przedstawionego i udanym połączeniem różnych gatunków literackich. Czas z nim spędzony będę wspominać bardzo pozytywnie, możliwe, że kiedyś do niego powrócę. 


POLECAM: wielbicielom oryginalnych, złożonych powieści fantastycznych z odniesieniami do słowiańskich wierzeń.

NIE POLECAM: zwolennikom książek z niewielką ilością bohaterów i rozwiniętych wątków, którym przeszkadza połączenie różnych gatunków literackich.




Moja ocena:

8.5/10,        5





Za książkę dziękuję wydawnictwu Genius Creations oraz akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają".









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwory na dziś:

Tool - Vicarious

Pain - Shut Your Mouth