Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7/10. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7/10. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 czerwca 2018

Recenzja: "Dym i lustra"

Tytuł: "Dym i lustra"
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Premiera: 2018
Cena rynkowa: 39 zł
Opis wydawcy:


"Zebrane w tej książce historie pochodzą z niezliczonych krain Po drugiej stronie lustra. Są wytworem bujnej wyobraźni Neila Gaimana – jednego z największych współczesnych mistrzów literatury fantastycznej. Opowiadają o wydarzeniach zabawnych, wzruszających, budzących grozę lub po prostu cudownych. Łączy je nie tylko osoba autora, ale przede wszystkim niezwykła sugestywność i oryginalność kreowanych wizji."





Za taflą lustra


Twórczość Neila Gaimana stała się ostatnio bardzo popularna, m.in. za sprawą serialowej ekranizacji "Amerykańskich bogów" i wydawnictwa MAG, które postanowiło wznowić wiele jego dzieł. Jednym z tych wznowień jest "Dym i lustra", pierwszy zbiór opowiadań brytyjskiego pisarza. Znajdują się w nim bardzo różnorodne teksty, niejednokrotnie publikowane wcześniej w antologiach tematycznych i nie tylko. Zapoznając się z tą książką, miałam nadzieję, że zgodnie z zapowiedzią doczekam się tworów niejednoznacznych, tajemniczych i surrealistycznych, w których nie zabraknie grozy i, tak typowej dla Gaimana, fantastycznej baśniowości. Oczekiwałam przewrotnych, magicznych, przejmujących historii, do jakich mnie już przyzwyczaił. Co zastałam? Czy krótkie formy literackie Brytyjczyka wywarły na mnie tak samo pozytywne wrażenia, jak jego powieści?

Nowe wydanie "Dymu i luster" od początku imponuje już samą, bogato zdobioną oprawą graficzną i obszernym wstępem autorstwa samego Gaimana, w którym zamieścił wiele ciekawostek dotyczących znajdujących się w zbiorze tekstów oraz, co zaskakujące, krótkie opowiadanie. Na kolejnych stronach znalazły się dzieła różnej długości, od liczących zaledwie kilkadziesiąt słów shortów, przez nieco poetyckie eksperymenty, do kilkudziesięciostronicowych opowieści. Wszystkie łączy jakiś pierwiastek niesamowitości, wiele z nich przypomina przypowieści, zawiera przesłanie czy refleksję o życiu i upływającym czasie.

Tego zbioru nie da się jednoznacznie zaklasyfikować do konkretnego gatunku, znajdują w nim twory, które można by uznać m.in. za historie obyczajowe, science-fiction, fantasy, subtelną grozę lub baśń dla dorosłych. W zależności od preferencji czytelniczych, to spora wada bądź zaleta. Niektóre są bardzo proste i skupiają się na problematyce dojrzewania, inne zaś trudne w odbiorze, oniryczne, z zaskakującym zakończeniem, brutalne, ocierające się o dość prymitywną pornografię bądź nieco ckliwe, rozczulające i humorystyczne. Przyznam, że osobiście najbardziej podobały mi się te wpisujące się wyraźnie w szeroko pojętą fantastykę, ale nawet obyczajowe w ogóle mnie nie nudziły, gdyż są bardzo treściwe i skondensowane.

Niewiele jest tu miejsca na dywagacje bądź dokładne opisy, toteż "Dym i lustra" praktycznie się pochłania, a skupia się na bardziej zapadających w pamięć historiach. Do moich faworytów należą zwłaszcza: "Prezent ślubny", który pokazuje, że często w życiu nie ma prostych wyborów i jednoznacznie dobrych rozwiązań, "Rycerskość", z niezwykle urzekającą postacią staruszki, "Cena", opowiadająca o waleczności i poświęceniu pewnego zwierzęcia domowego, nieco surrealistyczne "Fakty w sprawie zniknięcia panny Finch", tragiczne i futurystyczne "Zmiany", opowiadająca o zemście "Córka sów", dotyczące pogoni za fantazjami i marzeniami "Szukając dziewczyny" i humorystyczno-apokaliptyczne "Załatwimy ich panu hurtowo". Bardzo podobały mi się również opowiadania nawiązujące do twórczości Lovecrafta. Uważam, że najgorzej wypadły shorty i teksty, w których autor sięgnął po prostolinijną i dosłowną erotykę, gdyż na tle możliwości pisarskich Gaimana wypadają dość nijako i ubogo, wydają się niepotrzebne, ale na szczęście nie ma ich tu dużo.


Podczas czytania "Dymu i luster" odnosiłam wrażenie, że Gaiman chce zaprezentować odbiorcy pełnię swoich możliwości pisarskich. W celu zalewa czytelnika bogactwem podejmowanej tematyki i zróżnicowaniem formy, jednocześnie pokazując, że nie boi się eksperymentować, co czasami wychodziło mu na dobre, a kiedy indziej zdawało się dość wymuszone. Najbardziej urzekła mnie tu kreacja bohaterów, gdyż zdecydowana większość z nich albo zdobyła moją ogromną sympatię i zdała się niezwykle urokliwa, albo niezmiernie zaintrygowała. Moją uwagę przykuło również bogactwo językowe, ponieważ nie zabrakło zarówno prostych, jak i dość zawiłych stylistycznie tekstów. Osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowana z przeczytania tego zbioru i możliwe, że kiedyś powrócę do zawartych w nim opowiadań.







Moja ocena:



7/10,       4/6








RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE I MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ RÓWNIEŻ POD TYM LINKIEM:











Za książkę bardzo dziękuję portalowi Game Exe






oraz wydawnictwu MAG










piątek, 28 sierpnia 2015

Recenzja: "Katedrale"

Polski tytuł: "Katedrale"
Autor: Joanna Kubica
Liczba stron: 304
Cena rynkowa: 34,50 zł
Wydawnictwo: Alegoria
Polska premiera: 2015
Opis wydawcy:

"Nigdy nie jesteś sam", nawet wtedy gdy wydaje ci się, że nikogo przy tobie nie ma. Zapewne nie wiesz, że nasz świat także nie jest tym jednym, jedynym. I właśnie tam, w tym drugim świecie istnieje ktoś taki sam jak ty, a przynajmniej pozornie. 

Światy równoległe nie są tożsame i twój sobowtór po drugiej stronie tylko z wyglądu jest twoją bliźniaczą połówką, bo charakter i upodobania... o, to już zupełnie inna sprawa! Może być twoją przeciwnością lub uzupełnieniem. Nic o sobie nie wiecie do czasu, gdy otwarte zostaje przejście między światami, a ktoś po tamtej stronie ma ochotę przejąć kontrolę także nad naszą rzeczywistością. Los zrządził, że w stolicy Dolnego Śląska, we Wrocławiu rozpoczyna się walka o władzę i dominację. Przyjaźń i miłość kontra duma i nienawiść. Magia kontra technika. Ciepło kontra lodowe okowy zimy. Nikt nie jest bezpieczny, tym bardziej że tylko nieliczni zdają sobie sprawę z zagrożenia, o którym nie sposób powiedzieć komuś, kto na własnej skórze nie doświadczył działania katedrali. 

Barwna, dynamiczna akcja, interesujący bohaterowie i alternatywna historia świata to ogromne zalety tej opowieści. A to dopiero początek...




Czary w alternatywnej rzeczywistości


Joanna Kubica od prawie dwudziestu lat mieszka we Wrocławiu. Uwielbia podróżować, a w międzyczasie pisze. "Katedrale" to jej debiut literacki utrzymany w konwencji fantasy. Jestem wielką miłośniczką stolicy Dolnego Śląska oraz tematyki magii w literaturze. Kiedy tylko więc natknęłam się na zapowiedź powieści, która łączy w sobie te dwa elementy, postanowiłam ją przeczytać. Nie ukrywam, że przepiękna kolorystyka okładki również zwróciła moją uwagę. Motyw światów równoległych wydał mi się obiecujący i byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób autorka go wykorzysta. Miałam nadzieję, że za tak intrygującym opisem książki kryć się będzie niemniej pasjonująca i wciągająca, a zarazem oryginalna i mało schematyczna fabuła. Czy historia spełniła moje oczekiwania? A może tym razem mój początkowy entuzjazm okazał się bezzasadny?

"Katedrale" to opowieść rozgrywająca się równocześnie w dwóch rzeczywistościach - w alternatywnym oraz współczesnym Wrocławiu. Pewnego, z pozoru przeciętnego dnia nastoletnia Natalia ma bardzo dziwny sen, w którym to ktoś ją topi. Koszmar staje się zapowiedzią nadchodzących niesamowitych wydarzeń związanych z nieznanym jej wcześniej światem, rządzącym się zupełnie innymi prawami. Wkrótce część wrocławian spotyka się ze swoimi ekscentrycznymi sobowtórami, niemniej zaskoczonymi zaistniałą sytuacją, niż oni sami. Tymczasem zamieszanie staje się przyczyną konfliktu, w którym giną ludzie. W sprawę uwikłane są osoby z wyższych sfer, władcze i wykształcone. Czy Natalii uda się rozwiązać zagadkę tajemniczych katedrali? Jak potoczy się los bliźniaczo podobnej do niej dziewczyny? Dlaczego równoległe światy wzajemnie się przenikają? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i na chwilę wciągnąć się w fantastyczną historię mającą miejsce w malowniczej stolicy Dolnego Śląska - sięgnijcie po "Katedrale".    

Jak na swoją objętość, "Katedrale" ma bardzo wielu bohaterów. Z większością z nich może utożsamiać się nastoletni odbiorca powieści, bo ci zmagają się z typowymi dla tego wieku problemami. Strzałem w dziesiątkę okazał się zabieg ukazania osobowości bliźniaczo podobnych do siebie postaci na zasadzie kontrastu. Grono wykreowanych przez Kubicę osób prezentuje się ciekawie i wyraziście, ale jednocześnie dość schematycznie. Przez liczność występujących w powieści charakterów, są one potraktowane dość ogólnikowo i zazwyczaj stricte czarne bądź białe, bez odcieni szarości. Nie jest to jakiś wielki minus, aczkolwiek przedstawienie odbiorcy mniej licznego, ale bardziej złożonego charakterologicznie grona bohaterów byłoby zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Postacie fantastyczne umilają czytelnikowi rozrywkę, dodając jej nuty baśniowego klimatu.   

Debiut literacki Joanny Kubicy pełen jest wartkiej, wciągającej akcji oraz nieoczekiwanych zwrotów fabularnych. Stworzona przez nią alternatywna wizja Wrocławia prezentuje się nad wyraz oryginalnie i nietuzinkowo. Współczesna stolica Dolnego Śląska została natomiast przedstawiona w dość oszczędny, ale malowniczy sposób. Styl autorki jest lekki i przyjemny, dodatkowe smaczki stanowią nawiązania m. in. do twórczości Terry'ego Pratchetta oraz humor sytuacyjny. Niewielkim minusem były dla mnie liczne błędy językowe - np. literówki, kulejąca interpunkcja, powtórzenia. Sądzę jednak, że jest to wina niedokładnej korekty i mi osobiście praktycznie w ogóle nie przeszkadzało to w czytaniu. Sam pomysł i trzecioosobowa narracja bardzo przypadły mi do gustu oraz sprawiły, że bez problemu całkowicie wciągnęłam się w lekturę. 

"Katedrale" to intrygujące, lekkie, odprężające, klimatyczne fantasy dla młodzieży. Czas spędzony z tą powieścią będę wspominać bardzo miło. Z całego serca kibicuję młodej autorce i mam nadzieję, że kolejne części przygód Karoliny, Natalii, ich znajomych oraz magów będą jeszcze lepsze.


POLECAM: wielbicielom wciągających, młodzieżowych książek fantasy charakteryzujących się intrygującą fabułą oraz wartką akcją.

NIE POLECAM: czytelnikom wrażliwym na wszelkie błędy językowe, poszukującym ciężkich, skomplikowanych uniwersów z małą ilością bohaterów o bardzo zawiłych osobowościach. 




Moja ocena:

7/10,        4




Za egzemplarz do recenzji dziękuję akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają. oraz wydawnictwu Alegoria.










poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Recenzja: "Przysięga"

Autor: Michael Palmer
Tytuł oryginalny: OATH OF OFFICE
Tłumaczenie: Grzegorz Kołodziejczyk
Liczba stron: 432
Cena rynkowa: 32,90 zł
Wydawnictwo: Albatros
Polska premiera: 6 lutego 2015
Opis wydawcy:

"Doktor Lou Welcome chciał dobrze.
Sam jest alkoholikiem od pięciu lat skutecznie walczącym z nałogiem, dlaczego więc nie miałby wierzyć, że jego podopieczny, John Meacham, po wyjściu z psychicznego dołka będzie w stanie na nowo podjąć praktykę lekarską?

Skąd miał wiedzieć, że skończy się to siedmioma morderstwami i samobójstwem?
Lou Welcome nie może zostawić śledztwa samemu sobie, ponieważ to on ręczył za zdrowie psychiczne Meachama i to on jest obwiniany o tę tragedię. Wygląda też na to, że tylko on zauważa dziwne zachowanie ludzi z otoczenia Meachama.
Ślad prowadzi na pole kukurydzy. I kto wie, co można na nim znaleźć…"



Obłęd nowoczesnej technologii


Temat żywności modyfikowanej genetycznie pojawia się w mediach od lat. Wraz z postępem nauki, wzrasta też możliwość sztucznej ingerencji w DNA roślin i zwierząt. Działania te nieraz przyczyniają się do zwiększenia odporności danych upraw na szkodniki i warunki środowiska, a więc też i do polepszenia jakości oraz ilości plonów. Pomimo tego, manipulacje te wciąż wzbudzają kontrowersje i rodzą obawy, czy nie będą mieć też skutków negatywnych. Michael Palmer, popularny autor thrillerów medycznych, postanowił podjąć tę tematykę w "Przysiędze".

Gdy tylko zapoznałam się z opisem książki, oczekiwałam wciągającego, bezkompromisowego, sensacyjnego dreszczowca, który nieraz mnie zszokuje, zaskoczy i poruszy. Miałam też nadzieję, iż obok morderstw i odniesień do nowoczesnych technologii natknę się na intrygujący zarys psychologiczny lekarza po przejściach oraz jego walki o życie pacjentów, nieszczędzący odbiorcy zarówno drastycznych, jak i pięknych, pełnych lekarskich sukcesów scen. Co zastałam? Czy książka Palmera spełniła moje oczekiwania i stała się przyczyną wielu czytelniczych zachwytów i skrajnych emocji?

W szpitalu w Waszyngtonie nagle dochodzi do tragedii. Doktor John Meacham morduje personel medyczny, kilka obcych osób, a na koniec strzela sobie w głowę. Gdy dowiaduje się o tym jego dobry przyjaciel i terapeuta, Lou Welcome, praktycznie cała wina za to wydarzenie spada na jego barki. Kompletnie nie potrafi zrozumieć przyczyn takiego zachowania Johna i postanawia przeprowadzić w tym kierunku osobiste śledztwo, czym wplątuje się w świat politycznych i przedsiębiorczych spisków. Wkrótce miasto ogarnia fala niewyjaśnionych wypadków i dramatów, początkowo zdających się nie mieć ze sobą żadnego powiązania. Ludzie zaczynają zachowywać się irracjonalnie, zagrażając tym samym własnemu zdrowiu i bezpieczeństwu, popadają w obłęd, sami nie wiedząc dlaczego. Jakby tego było mało, Lou obserwuje rażące zaniedbania w działaniach lekarzy znajdującego się w stanie krytycznym Johna, mogące doprowadzić do jego rychłej śmierci. Co, bądź kto, stoi za tragicznymi, niewyjaśnionymi napadami szału mieszkańców miasta? Czemu Meacham zachował się w tak absurdalny sposób? Z jakimi problemami osobistymi zmaga się Lou Welcome? Dokąd zaprowadzi go chęć pozyskania informacji na temat przyczyn działania Johna? Jeśli macie ochotę poznać odpowiedzi na te pytania i przez chwilę potowarzyszyć lekarzowi w jego zmaganiach z okrutną rzeczywistością - zapoznajcie się z "Przysięgą". 

Michael Palmer stworzył intrygujący thriller polityczno-medyczny, w którym sensacja łączy się z kryminalną zagadką, współczesnymi problemami społecznymi i tematyką antynałogową. Rozwiązania fabularne są trudne do przewidzenia, postacie ciekawie i oryginalnie wykreowane. Więź doktora Lou Welcome z córką jest bardzo ciepła i dość szczegółowo przedstawiona. Niektóre sceny związane z poszczególnymi wypadkami zostały opisane dokładnie i drastycznie, mogą wstrząsnąć bardziej wrażliwym odbiorcą. Obok brutalności i klinicznej precyzji związanej z chirurgicznymi interwencjami Palmer zaserwował czytelnikom wiarygodnie psychologicznych, wielowymiarowych bohaterów. Nie ma tu większej idealizacji, czy też jednoznacznego potępienia czyichś czynów. Prolog jest prowadzony z perspektywy Johna Meacham'a, dzięki czemu czytający szybko zostaje rzucony na głęboką wodę i w wartko toczącą się, wciągającą akcję. Kolejne rozdziały, prowadzone przez narratora trzecioosobowego, charakteryzuje prosty język i bardzo realistyczne, treściwe opisy, które świetnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika. Palmer bardzo dobrze poprowadził wątek główny, ale znajdzie się tu też kilka gorzej dopracowanych, niepotrzebnych, bardziej infantylnych relacji pomiędzy postaciami powieści, w tym delikatnie zarysowany wątek miłosny.

Główny bohater "Przysięgi", doktor Lou Welcome, to postać bardzo intrygująca, wzbudza w odbiorcy sympatię. Lou zmaga się z ciężką przeszłością, naznaczoną nałogami i odwykami, a także problemami osobistymi i poczuciem winy związanym z moralną odpowiedzialnością za czyny niezrównoważonego Johna Meacham’a, jego byłego pacjenta. Welcome jest bardzo odpowiedzialny, profesjonalny, skuteczny i wiarygodny. Jego losy śledzi się z przyjemnością i zaciekawieniem. Bohaterowie drugoplanowi również nie zawodzą i stanowią dość różnorodną mieszankę osobowości. Zarówno para prezydencka, jak i Darlene Mallory oraz kilka postaci epizodycznych prezentują się lekko i znakomicie. Nie ma tu płytkich, przerysowanych bądź irytujących charakterów, praktycznie każdy cechuje się głębią i dopracowaniem szczegółów.

Umiejscowiona w Waszyngtonie akcja od samego początku opowieści toczy się w miarę wartko, choć zdecydowanie przyspiesza pod jej sam koniec. Śledztwo prowadzone przez doktora Lou wciąga i zaskakuje. Dialogi również, choć niektóre z nich uznałabym za nużące i niepotrzebne.

"Przysięga" to intrygujący, sprawnie i lekko napisany, nawiązujący do współczesnych problemów thriller, który nieraz zdołał mnie zaskoczyć. Palmer w wiarygodny i poruszający sposób przedstawił historię prowadzącego na własną rękę dochodzenia lekarza oraz traumatycznych wydarzeń, jakie spotkały otaczających go ludzi. Miło wspominam spędzony z nią czas i możliwe, że kiedyś do niej powrócę.


POLECAM: miłośnikom lekko napisanych thrillerów, książek nawiązujących tematyką do medycyny i aktualnych problemów społecznych.

NIE POLECAM:  czytelnikom zainteresowanym skomplikowaną literaturą oraz wszystkim wrażliwym na brutalne, makabryczne, naturalistyczne sceny.

     

Moja ocena:

7 /10,        4





Recenzja ukazała się też tu: http://www.kostnica.com.pl/04,2015/przysiega.htm



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwory na dziś:

Tool - The Pot

System Of A Down - Question!



poniedziałek, 6 stycznia 2014

Recenzja: "Kolor magii"

Autor: Terry Pratchett
Tytuł oryginalny: The Colour Of Magic
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Liczba stron: 208
Cena rynkowa: 29, 90 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Polska premiera: wrzesień 1994
Opis wydawcy:

"To pierwsza część słynnego wieloksięgu rozgrywającego się na płaskiej Ziemi - śmieszna, mądra i cudownie zadowalająca - jak wszystkie książki Pratchetta. W odległym, trochę już zużytym układzie współrzędnych, na płaszczyźnie astralnej, która nigdy nie była szczególnie płaska, skłębiona mgiełka gwiazd rozstępuje się z wolna... Spójrzcie..."



Żółw, na którym stoją cztery słonie 


Twórczością Pratchetta zachwyca się już tylu miłośników fantasy, że aż wstyd choćby nie spróbować dać się wciągnąć przez "Świat Dysku". Pokaźne grono wielbicieli pisarza, który pisze o magii, chaosie i absurdzie, a sam wierzy w cywilizację technologiczną, wciąż rośnie w siłę. Nie wiem, czy kiedyś dorówna potędze żółwia dźwigającego słonie, czy też umiejętnościom biegającej na niezliczonej ilości nóżek skrzynce, ale z pewnością zdoła rozerwać na strzępy autorów niepochlebnych dla cyklu o Rincewindzie recenzji. Tak, Pratchett nie trafia w gusta wielu czytelników, ale wcale nie strąca go to z tronu jednego z najpopularniejszych i najoryginalniejszych autorów współcześnie wydawanej fantastyki. Jego książki doczekały się m. in. ekranizacji i własnej gry planszowej. Powszechne uwielbienie dla pratchettowskiej wyobraźni skłoniło mnie do tego, by na własnej skórze przekonać się, skąd biorą się te wszystkie zachwyty i czy sama dołączę dołączę do grona fanów niby-maga Rincewinda oraz jego nietuzinkowych tarapatów, w które tak łatwo się pakuje. Czy i mnie porwał czar świata "Koloru magii"? Co sprawia, że uniwersum to cieszy się niesłabnącą popularnością, a główny bohater cyklu to postać nieomalże kultowa? 

"Kolor magii" to pierwsza część wielotomowego cyklu "Świat Dysku", który Pratchett zaczął pisać mając piętnaście lat i od tamtej pory nie brakuje mu pomysłów na wciąż wydawane kontynuacje. Książka dzieli się na kilka rozdziałów, w których opisywane są przygody niedouczonego, wyrzuconego z uniwersytetu maga o wątpliwych umiejętnościach magicznych - Rincewinda i Dwukwiata - turystę Świata Dysku, który na swoje szczęście bądź nieszczęście nie szczędzi swojemu przewodnikowi kosztowności i udaje się na wyprawę z pechowym czarodziejem. Odwiedzana przez niego planeta jest kompletnie płaska i otoczona wodospadem. Podtrzymują ją cztery zwrócone do siebie tyłem słonie, które nosi żółw A'Tuin. W tułaczce naszych bohaterów, począwszy od miasta Ankh-Morpork, uczestniczy Bagaż - towarzysz niezwykle funkcjonalny i nieobliczalny, który porusza się na wielu małych nóżkach i lojalnie, jak każdy bagaż powinien, nieustannie podąża za swoim właścicielem. Naszych podróżników często odwiedza Śmierć we własnej osobie, nie omijają ich też spotkania z bogami, smokami, driadami. Największą zarazą tego świata zdaje się być właśnie magia, symbolizowana przez liczbę osiem i nieustannie ingerująca w spokojne życie maga, który sam nie umie czarować. Przez nią staje się więźniem drzewa i zamiast spokojnie, zgodnie ze swoją wygodnicką naturą, cieszyć się brakiem najmniejszych nawet problemów, kolejny raz pakuje się w tarapaty. Czy kolejna wizyta Śmierci skończy się tylko na rozmowach? Jakie moce posiada wykonana z myślącej gruszy skrzynka? I jaką rolę odegra tu Hrun Barbarzyńca? Jeśli macie ochotę na chaotyczną przygodę z pechowym magiem - sięgnijcie po książkę Pratchetta.

"Kolor magii" to prześmiewcza, humorystyczna, lekka, oryginalna, iskrząca się od zabawnych dialogów i nieco poplątanej, intensywnej akcji pozycja, wobec której trudno pozostać czytelnikowi obojętnym. Pratchett postawił na absurd, chaotyczność, groteskę i licznego rodzaju żarty zarówno na tle fantastyki, jak i te bardziej poruszające treści życia codziennego. Ilość tych odniesień jest całkiem spora, bardziej uważny odbiorca może wyłapać ich naprawdę dużo. Kolejnym niezaprzeczalnym plusem książki jest bogate, wyraziste i zaskakujące nieraz uniwersum wykreowane przez autora. Roi się tu od dziwacznych stworków, gadających przedmiotów. Łamane są tu prawa fizyki, fabuła ma dziwne, chaotyczne zaskoki i zwroty akcji, która nieraz toczy się aż nazbyt prędko, nie pozostawia czytelnikowi chwili na wytchnienie i odpoczęcie, czasami wymaga pełnego skupienia nad czytaną treścią. Miejscami miałam wrażenie, że niektóre wydarzenia są nieco wyrwane z kontekstu. Pan Terry ma bardzo bogatą wyobraźnię i charakterystyczny, czasami trochę urywkowy i "pomieszany" styl pisania. Nie ma tu typowych dla epickich fantasy przerywników. Niewiele jest dłuższych opisów, czy też monologów wewnętrznych bohaterów. Nieustannie coś się dzieje, a osobowość poszczególnych postaci poznajemy wraz z rozwojem wydarzeń, które czasami w ogóle się ze sobą nie wiążą. 

Narracja również jest co najmniej specyficzna. Przez nią z początku miałam mały problem z wciągnięciem się w fabułę, z czasem, jak już zdążyłam się do niej przyzwyczaić, było coraz lepiej. Zaliczam się do wielbicieli absurdu i historii nieraz tak poplątanych w swoim wyrazie, że przeciętny czytelnik, który za kryterium oceny książki bierze przykładowo szczegółowość, logikę, przekaz z morałem, realizm psychologiczny bohaterów, czy też dbałość o szczegóły i piękno literackiego języka, uznałby je za twórcze omyłki bądź też mało warte, pomieszane twory wyobraźni. "Kolor magii" to barwna zabawa z fantastycznym światem, która, zgodnie z regułą słoni stojących na żółwiu, nie każdemu przypadnie do gustu. Nie można traktować jej w stu procentach poważnie, trzeba umieć się wczuć w ten twórczy chaos i płynąć z szybkim nurtem rzeki wydarzeń, bez wytchnienia i oczekiwania na malowniczą, wdzięczną, wzorową i przejrzystą konstrukcję fabularną. Tu najważniejsza jest sama opowieść, rozrywka, nawiązania, humor i nieposkromiona wyobraźnia Pratchetta.

Dużą zaletę "Koloru magii" stanowią wyraziści, nieco przerysowani bohaterowie. Rincewind, jako mag-nieudacznik i pechowiec łatwo zdobywa sympatię czytelnika. Dwukwiat, podróżnik z Imperium Agatejskiego, bawi swoją nieporadnością i naiwnością. Sama chciałabym posiadać jego Bagaż... podróżując w ogóle nie musiałabym się martwić, czy przypadkiem gdzieś go nie zostawiłam, bo chodziłby za mną jak dobrze wytresowany piesek. Fantastycznych stworzeń jest tutaj całe mnóstwo, co tylko uprzyjemnia czytelniczą przygodę. Dobrą parodię Conana stanowi Hrun Barbarzyńca, ciekawa jest również teoria z ateistami, którzy są tutaj... karani przez bóstwa. Brawurowo w moim odczuciu został wykreowany tutaj Śmierć, którego polubiłam od pierwszego "usłyszenia". Bogactwo Świata Dysku zachwyca swoją różnorodnością.

Warto wspomnieć tu jeszcze o okładce, która budzi nieco skrajne emocje. Niektórych odrzuca ukazany na niej nieład, kolorystyka, brak symetrii i chaotyczność ilustracji. W moim odczuciu jednak świetnie obrazuje ona pratchettowski styl, poczucie humoru i pomysły autora, które są równie szalone, specyficzne, lekko nieogarnięte i wymykające się standardom większości schematów. 

"Świat Dysku" to bezsprzecznie oryginalny, zabawny i obiecujący początek cyklu Pratchetta o Rincewindzie. Choć z pewnością jego specyficzność, barwność i chaotyczność nie wszystkim przypadnie do gustu, to osobiście miło spędziłam z nim czas i już nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejny tom serii. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy i ponownie wprawi mnie w dobry nastrój.


POLECAM: wielbicielom zabawnych, absurdalnych historii fantasy, którzy szukają czegoś oryginalnego, niesztampowego, miłośnikom szybko prowadzonej, wciągającej akcji.

NIE POLECAM: czytelnikom zwracającym znaczną uwagę na przejrzystą narrację, skrupulatność, ciągłość fabuły i staranność opisów. 


Moja ocena:

7/10,        4-





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwory na dziś:


DragonForce - Heart of the dragon (power metal)



Electric Wizard - Barbarian (doom metal)








czwartek, 18 lipca 2013

Recenzja: "Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne. Zapobieganie, leczenie i cofanie skutków"

Autor:  Bruce Fife 
Tytuł oryginalny: Stop Alzheimer's Now!: How to Prevent & Reverse Dementia, Parkinson's, ALS, Multiple Sclerosis & Other Neurodegenerative Disorder
Tłumaczenie: Zuzanna Kaszkur
Liczba stron: 520
Cena rynkowa: 49,40 zł
Polska premiera: 7 maja 2013
Opis wydawcy:

"Demencje i inne choroby mózgu nie są częścią normalnego procesu starzenia. Mózg jest w pełni zdolny do prawidłowego funkcjonowania przez całe życie. Książka przedstawia program poparty długoletnimi badaniami medycznymi, który okazał się skuteczny w przywracaniu prawidłowych funkcji mózgu i ogólnej poprawie stanu zdrowia. Dowiesz się, jak zapobiec, a nawet odwrócić objawy choroby Alzheimera, Parkinsona, (MS), (ALS), padaczki, cukrzycy, udaru mózgu i różnych form demencji. Autor opisuje przyczyny powstawania tych chorób i udowadnia, że wszystkie można wyeliminować poprzez odpowiednią profilaktykę i dietę. Książka dla każdego, kto chce uniknąć lub cofnąć objawy chorób degeneracyjnych. Zachowaj młody umysł przez całe życie."





Przez właściwą dietę do długiego i  zdrowego życia



Pomimo znacznego rozwoju nauki i medycyny w ostatnich latach, wielu z nas zmaga się ze sporymi problemami zdrowotnymi, za które w pewnej mierze sami jesteśmy odpowiedzialni. Zaniedbujemy swoją dietę, nie dbamy o właściwy tryb życia, decyzję o zmianie szkodliwych nawyków odkładamy w czasie. Nie chcemy brać odpowiedzialności za lekceważenie złej kondycji naszego organizmu. Od długiego życia wolimy krótkie chwile przyjemności, które często mogą być przyczyną późniejszych chorób neurodegeneracyjnych, raka, cukrzycy i nie tylko. Starzejemy się, ale to nie znaczy, że po pięćdziesiątce nie możemy normalnie funkcjonować. Wielu przypadłości dałoby się uniknąć, gdybyśmy wcześniej trochę o siebie zadbali. A my nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Czasami zmiana jednego nawyku może znacznie poprawić kondycję naszego umysłu, dlatego warto jak najwcześniej zacząć myśleć o przyszłości i podjąć środki zapobiegawcze. Pomoże nam to ustrzec się od wielu schorzeń. Bruce Fife podjął się stworzenia poradnika, który ułatwi nam utrzymać dobrą kondycję psychiczną i fizyczną, poradzi, w jaki sposób zapobiec i zmierzyć się m. in. z Alzheimerem, Parkinsonem, SM, a nawet zlikwidować i odwrócić częściowe szkody wywołane przez choroby degeneracyjne. Czy ta publikacja rzeczywiście może zmienić sposób ich postrzegania i pomóc nam z nimi walczyć?

"Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne"
to obszerne źródło informacji o chorobach neurodegeneracyjnych - ich przyczynach, objawach, skutkach. Bruce Fife stworzył poradnik, który może pomóc z nimi walczyć, zapobiegać im, zmienić sposób postrzegania niektórych schorzeń przez odbiorcę. Autor udowadnia, że można ograniczyć i cofać postęp tych dolegliwości, dogłębnie analizuje powiązania między nimi a trybem życia, dietą, środowiskiem, stanem uzębienia, przyjmowanymi lekami, aktywnością fizyczną. Nawiązuje do badań, statystyk, poszczególnych pacjentów, znanych osób, które się z nimi zmagały. Opisuje przebieg neurodegeneracji, mechanizmy, które przebiegają wtedy w ludzkim organizmie, wyjaśnia ich znaczenie. Prezentuje również żywieniowy program walki z Alzheimerem, przedstawia przepisy na dania wspomagające walkę z chorobą, leki, których zażywanie może doprowadzić do rozwinięcia się demencji. Wyjaśnia wpływ kwasów tłuszczowych, pierwiastków i metali ciężkich na nasze zdrowie. Jeśli szukasz bogatego poradnika pomocnego przy zmaganiach się z chorobami neurodegeneracyjnymi bądź ustrzec się przed nimi w przyszłości - sięgnij po tę książkę.

Publikacja została podzielona na rozdziały, dzięki czemu z łatwością możemy wrócić do zagadnienia, które bardziej nas zainteresowało. Bruce Fife zamieścił tu również licznik węglowodanów, spis najbardziej szkodliwych leków i substancji chemicznych. Książkę rozpoczyna przedmowa lekarza-neurochirurga. Dzieło Fife'a obala mity i rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące przebiegu i leczenia chorób neurodegeneracyjnych. Może być dobrą motywacją do zmiany niezdrowego trybu życia i walki z dolegliwościami. Męczyło mnie trochę częste nawiązywanie do badań i statystyk, które nie zawsze wnosiły coś nowego do treści poradnika.

Książka jest bardzo dobrze napisana, widać, że autor pasjonuje się tą tematyką od wielu lat. Pomimo fachowej terminologii całość czyta się szybko i przyjemnie, język jest prosty i przystępny, wszystkie zagadnienia zostały wyjaśnione od podstaw, prosto i ciekawie, co stanowi duże udogodnienie, zwłaszcza dla laików oraz osób, które dopiero zaczęły zapoznawać się z tą problematyką.

Dzięki publikacji "Jak pokonać Alzheimera, Parkinsona, SM i inne choroby neurodegeneracyjne" odkryłam wiele nowych informacji dotyczących chorób neurodegeneracyjnych, część z nich całkowicie zmieniła mój sposób postrzegania tych schorzeń i sprawiła, że spojrzałam na nie z innej perspektywy. Pomimo tego, że taka tematyka wcześniej mnie nie interesowała, autor potrafił przedstawić ją w taki sposób, że książkę czytało mi się szybko i przyjemnie.


POLECAM:  wszystkim zainteresowanym chorobami neurodegeneracyjnymi,
medycyną, wpływem kwasów tłuszczowych na organizm, zdrowym odżywianiem, osobom zmagającym się z demencją i ich bliskim bądź tym, którzy chcą zmniejszyć swoje ryzyko zapadnięcia na Alzheimera, Parkinsona itp.

NIE POLECAM: poszukującym krótkiej pozycji podejmującej tylko i wyłącznie tematykę leczenia chorób neurodegeneracyjnych, wszystkim zrażonym do statystyk i niekonwencjonalnych metod leczenia.





Moja ocena:

7/10,                4







Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii







~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Utwór na dziś:

Sepultura - "Mind War" (thrash metal)