Pokazywanie postów oznaczonych etykietą science fiction. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą science fiction. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 listopada 2019

Recenzja: "Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca"

Tytuł: "Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca"
Autor: Ray Bradbury
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 49 zł
Opis wydawcy:


"Ray Bradbury, jeden z najpopularniejszych dwudziestowiecznych pisarzy amerykańskich, zachwycał pokolenia czytelników nastrojowymi opowieściami science fiction, fantasy i grozy. W tym niezwykłym zbiorze zebrano trzy najpopularniejsze książki tego autora. Kroniki marsjańskie/Człowiek Ilustrowany/Złociste jabłka słońca to ponadczasowe historie dla czytelników w każdym wieku, niezależnie od upodobań."




Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją przeczytać również tu: https://gexe.pl/kroniki-marsjanskie-czlowiek-ilustrowany-zlociste-jablka-slonca/art/6847,recenzja






Futurystyczne wizje Bradbury'ego



"Ray Bradbury to pisarz ponadczasowy, wszechstronny i wizjonerski, laureat licznych nagród literackich, autor m.in. powieści "451 stopni Fahrenheita", "Jakiś potwór tu nadchodzi" oraz wielu opowiadań, które stanowią kanon literatury fantastycznej i po dziś dzień inspirują nowych twórców. Jako miłośniczka ambitnego science fiction nie mogłam przejść obok jego "Kronik marsjańskich..." obojętnie. Miałam nadzieję, że oprócz refleksji zapewnią rozrywkę wysokich lotów. Wydanie ich w serii "Artefakty" wydawnictwa MAG stanowiło dla mnie gwarancję wspaniałej oprawy graficznej, co zapowiadała niezwykle klimatyczna okładka autorstwa Dark Crayon.

W siedemnastym już tomie "Artefaktów" zgromadzone zostały właściwie trzy najpopularniejsze dzieła Bradbury'ego z pogranicza fantasy, science fiction i literatury grozy – zbiory opowiadań "Kroniki marsjańskie", "Człowiek ilustrowany" i "Złociste jabłka słońca". Książki te można generalnie umieścić w nurcie fantastyki socjologicznej, w których wątki naukowe nie odgrywają znaczącej roli, a ważniejsze są nawiązania do problemów społecznych i trafne spostrzeżenia na temat ludzkiej natury. "Kroniki marsjańskie" ukazują człowieka jako kolonizatora, mogącego doprowadzić do zagłady nie tylko Ziemi, ale także innych planet. W ogólnym rozrachunku krytykują powszechny konsumpcjonizm i egocentryzm, w przejmujący oraz pesymistyczny sposób pokazując odbiorcy ich możliwe konsekwencje. Historie przedstawione w "Człowieku ilustrowanym" łączy jedynie postać głównego bohatera, który niejako posiada je wytatuowane na swoim ciele. W "Złocistych jabłkach słońca" autor snuje nieco bardziej optymistyczne i zróżnicowane pod względem tematycznym wizje, dzięki czemu wydźwięk zgromadzonych w tomie utworów nie jest tak dołujący dla czytelnika.

Sięgając po "Kroniki marsjańskie..." można oczekiwać niezwykle proroczych, częściowo już spełniających się, filozoficznych, czasem wręcz metafizycznych historii o miejscu człowieka i jego działalności we wszechświecie. Technologia jest wyraźnie na drugim planie. To proza, która nie traci aktualności, odważnie stawiając pytania dotyczące ludzkiej natury i nie boi się udzielania trudnych, niekiedy skrajnie pesymistycznych, odpowiedzi. Choć styl Raya Bradbury'ego – miejscami nieco archaiczny – może męczyć, wymagając od odbiorcy skupienia i cierpliwości, ma swoje zalety. Plastyczne, rozbudowane, nastrojowe opisy i bardzo trafne komentarze dotyczące ludzkich działań zapadają w pamięć. Bohaterowie natomiast, nawet jeśli teoretycznie stanowią skrajnie zróżnicowane pod względem pochodzenia i gatunku grono, zazwyczaj niewiele się od ludzi różnią, pokazując, że często to, co wydaje się obce i przerażające, tak naprawdę ma z nami więcej wspólnego niż się spodziewamy.


"Kroniki marsjańskie. Człowiek ilustrowany. Złociste jabłka słońca" to znakomicie wydany i napisany zbiór opowieści, w których futuryzm łączy się z aktualnością przedstawionych przez autora motywów, skłaniając odbiorcę do pogłębionej refleksji oraz rozważań na temat miejsca naszego gatunku w przyrodzie. Fantastyka stanowi tu zazwyczaj tylko ciekawe tło dla uniwersalnej, niejednokrotnie wstrząsającej i przygnębiającej tematyki, lecz jej elementy potrafią też zapewnić czytelnikowi rozrywkę i wiele różnorodnych emocji. Proza Bradbury'ego powinna przypaść do gustu każdemu wielbicielowi społecznej problematyki w science fiction, niezależnie od wieku zachwycając i zapadając w pamięć.





Moja ocena: 




9/10,       6-"







Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją przeczytać również tu: https://gexe.pl/kroniki-marsjanskie-czlowiek-ilustrowany-zlociste-jablka-slonca/art/6847,recenzja







Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mag









oraz portalowi Game Exe

 






niedziela, 15 września 2019

Recenzja: "451 stopni Fahrenheita"

Tytuł: "451 stopni Fahrenheita"
Autor: Ray Bradbury
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 29 zł
Opis wydawcy:



"Przerażająco prorocza powieść o przyszłości w świecie postliterackim…


Guy Montag jest strażakiem. Jego praca polega na niszczeniu najbardziej zakazanego ze wszystkich dóbr, źródła wszelkich niesnasek i nieszczęść: książek. Nie przychodzi mu do głowy, że mógłby kwestionować swoje nijakie życie – dopóki nie zostanie mu objawiona przeszłość, w której ludzie nie żyli w strachu, i teraźniejszość, w której można postrzegać świat przez pryzmat idei. 

Zaczyna ukrywać w domu książki, które wkrótce zagrożą jego życiu."





RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ TAKŻE TU: https://gexe.pl/451-stopni-fahrenheita/art/6651,recenzja




Spalona przeszłość 



Ray Bradbury, jeden z czołowych twórców fantastyki, laureat m.in. Nagrody World Fantasy i Nagrody Brama Stokera, skupiał się głównie na science fiction i to właśnie tworami utrzymanymi w tym gatunku zaskarbił sobie największe uznanie ze strony czytelników i krytyki. Wznowione niedawno przez wydawnictwo MAG "451 stopni Fahrenheita" to jedno z jego najpopularniejszych dzieł, otwarcie krytykujące wpływ mediów na społeczeństwo i podkreślające negatywne efekty nieczytania książek. Byłam ciekawa, jak bardzo pesymistyczna i przejmująca okaże się jego literacka wizja i na ile do tej pory się spełniła.

Fabuła "451 stopni Fahrenheita" toczy się w futurystycznej Ameryce, w której książki od lat są zakazane i palone przez specjalnie wyszkolonych do tego strażaków, a ludzie są otumaniani przez nowoczesne media i polityczną propagandę, kontrolującą ich działania i sposób myślenia. Praktycznie nikt nie sprzeciwia się tak przekłamanej rzeczywistości albo nie chce jej zmieniać, bezpiecznie otaczając się kokonem złudzeń i niewiadomych. Tylko nieliczni ukrywają woluminy sprzed lat, skazując się tym samym na ryzyko interwencji, pilnującej ustalonego porządku władzy, i pożaru. Osobą zawodowo wywołującą takie pożary jest Guy Montag. Prowadzi dość przewidywalne i monotonne życie, aż pewnego dnia poznaje tajemniczą Klarysę, która pyta się go, czy czuje się szczęśliwy. Wtedy Guy zaczyna się nad tym zastanawiać, po raz pierwszy odczuwając potrzebę refleksji. Analizuje swoje najbliższe otoczenie i z zainteresowaniem odkrywa skrywaną przez literaturę wiedzę, przynoszącą mu zarówno ukojenie, jak i podsycającą niejednokrotnie niebezpieczną w takim świecie ciekawość.

Bohaterowie książki Bradbury'ego w większości są zaledwie pionkami w grze, nieświadomymi i podlegającymi medialnej manipulacji. Przez to nie zauważają problemów wokół siebie, ułatwiając sobie życie uproszczeniami i różnymi bezmyślnymi nawykami. Sam Montag jest po prostu symbolem zmiany, człowieka nabierającego świadomości, który reprezentuje potrzebę wiedzy i stoi niejako w opozycji do reszty postaci, wyraźnie przedstawiających chory, sztywny i zaburzony system. Stanowią one tylko pretekst dla ukazania kontrastu między skrajnymi postawami, a także przedstawienia szczegółowych komentarzy krytykujących pełną nowoczesnych technologii rzeczywistość, często aż zbyt negatywnych i dość generalizujących. Z jednej strony taka wizja spełniła się w pewnych obszarach życia i jej złe strony przejawiają się w dzisiejszym świecie, ale nie w aż takim wymiarze i nie wśród wszystkich ludzi. Bradbury zadaje mnóstwo celnych pytań i skłania do refleksji, ale zdaje się w ogóle nie zauważać możliwych korzyści płynących z postępu i indywidualizmu niektórych jednostek, nie zawsze podatnych na takie manipulacje. Skupia się w sumie na samych negatywach.

Powieść została napisana dość przystępnym, lecz bogatym językiem, ułatwiającym odbiór ważkiej i niezwykle obszernej tematyki, jakiej podjął się Bradbury. Trzecioosobowa narracja, plastyczne opisy i nieśpieszna, ale intrygująca akcja umilają lekturę, pozwalając na zastanowienie i skupienie się na bardziej zawiłych fragmentach. Na tle zaprezentowanej przez autora wizji świata bohaterowie zachowują się dość zrozumiale, prowadząc ze sobą w miarę realistycznie dialogi, dopasowane do takiej koncepcji rzeczywistości. Choć większość z nich nie zaskakuje i zostało zaledwie delikatnie zarysowanych, nie jest to istotne dla tematów podejmowanych przez pisarza. Całość intryguje i stanowi niezapomniane przeżycie dla ciekawskiego czytelnika, otwartego na socjologiczne oraz filozoficzne rozważania.


Choć powieść Bradbury'ego przedstawia dość skrajną wizję przyszłości i skupia się na samych negatywach płynących z medialnego postępu, stanowi jedno z ciekawszych i do pewnego stopnia wciąż aktualnych dzieł science fiction. Wartością książki jest odważne skłanianie odbiorcy do pogłębionej refleksji. Możliwe, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.







Moja ocena:



8,5/10,    5






RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE - MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ TAKŻE TU: https://gexe.pl/451-stopni-fahrenheita/art/6651,recenzja 









wtorek, 26 grudnia 2017

Recenzja: "Anomalia"

Tytuł: "Anomalia"
Autor: Krzysztof T. Dąbrowski
Wydawnictwo: Forma
Cena rynkowa: 33 zł
Premiera: 2016 r.
Opis wydawcy:




"Adrian traci w wypadku rodzinę. Po paru latach dostaje zaproszenie do tajnego eksperymentu - ma być testerem symulatora, który będzie symulował jego tragicznie zmarłych najbliższych. W trakcie testów okazuje się, że symulacja wymknęła się spod kontroli, a jego rodzina nie do końca jest martwa..."

*  *  *

"Krzysztof T. Dąbrowski z właściwą sobie przekorą zwodzi czytelnika na manowce, kluczy, zaskakuje. Anomalia to mroczna opowieść o unoszącym się nad nami, ponurym widmie śmierci... Polecam miłośnikom horroru i wszystkim tym, którzy cenią niebanalne rozwiązania fabularne."

Olga Haber







Rzeczywistość jest subiektywna



Krzysztof T. Dąbrowski to polski pisarz grozy i scenarzysta, który bardzo często posługuje się groteską i zazwyczaj stawia na mocno rozrywkowy charakter swoich tekstów, przez co jego twórczość kojarzy się głównie z horrorem o zabarwieniu humorystycznym, bizarro bądź czarną komedią. Jest autorem m.in. "Anima Vilis", "Grobbingu", "Naśmiercin", "Z życia dr Abble", "Orgazmokalipsy", a także licznych opowiadań publikowanych zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Część z nich doczekała się nawet ekranizacji. Opis "Anomalii" nastawiał mnie na poważniejszą, wielowymiarową, klimatyczną historię i byłam bardzo ciekawa, jak pióro Dąbrowskiego zaprezentuje się w takim wydaniu, czy zatęsknię za jego specyficzną żartobliwością, która wyjątkowa mi odpowiadała, czy też może moje czytelnicze preferencje ulegną zmianie. Co otrzymałam?

"Anomalia" przedstawia losy Adriana, pozornie zwykłego młodzieńca, który platonicznie zakochuje się w mieszkającej w pobliżu dziewczynie (Joannie). Ponieważ nastolatek zmaga się z olbrzymią nieśmiałością i praktycznie nie posiada żadnych doświadczeń w relacjach damsko-męskich, zanim decyduje się ją bliżej poznać odczuwa ogromny lęk i zmaga się z wieloma problemami. Wkrótce po tym jak wreszcie udaje mu się z nią umówić, bierze udział w tragicznym wypadku samochodowym. Dowiaduje się, że zginęła w nim reszta jego rodziny, ale z czasem zaczyna mieć coraz większe wątpliwości, czy rzeczywiście tak się stało. Ma poczucie, że nocą coś go obserwuje i to z nim samym coś jest nie tak. Obawia się, iż może postradać zmysły, a w końcu decyduje się wziąć udział w tajnym eksperymencie naukowym i stworzyć sztuczną, realistyczną wizualizację zmarłych krewnych. Podczas niej mają miejsce nieoczekiwane zdarzenia, które tylko utwierdzają go w dziwnych przypuszczeniach. Kim tak naprawdę jest Adrian? Co stało się z jego rodziną? Kogo spotka na swojej drodze? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i wsiąknąć w niesamowitą, zagadkową, surrealistyczną historię niezwykłego młodzieńca - sięgnijcie po powieść Krzysztofa Dąbrowskiego. 

Główny bohater "Anomalii", początkowo nastoletni Adrian, to postać intrygująca, złożona i bardzo wiarygodna pod względem psychologicznym. Z racji młodego wieku jeszcze odkrywa swoją tożsamość, często miewa różne obawy, rozterki o charakterze filozoficznym i egzystencjalnym, ale też zmaga się z wieloma przyziemnymi problemami i pobudkami. Z czasem przezwycięża swoje słabości i odważnie stara się rozwikłać zagadkę związaną ze śmiercią rodziny i z samym sobą. Dość szybko zdobywa sympatię czytelnika, który kibicuje jego poczynaniom. Pozostali bohaterowie stanowią niejako dopełnienie dla jego osobistej historii i w związku z tym zostali zarysowani w dość uproszczony sposób. Wyjątek stanowi tu Joanna, która spędza z Adrianem dużo czasu. Na początku wydaje się mu nieprzystępna, ale wbrew stereotypom i pierwszemu wrażeniu okazuje się być ciepłą, trochę nieśmiałą, wyrozumiałą i wspierającą go osobą.  Ich relacja została przedstawiona bardzo realistycznie i w związku z tym odbiorca chętnie obserwuje jej rozwój. Dąbrowski operuje narracją pierwszoosobową i barwnym, ale przystępnym językiem, nieraz pełnym kolokwializmów oraz dostosowanym do indywidualności wykreowanych postaci, dzięki czemu większość dialogów wypada bardzo wiarygodnie.

"Anomalia" to dzieło o poważnym, nieco pesymistycznym wydźwięku, utrzymane w klimacie dość subtelnej grozy, ale miejscami też dość naturalistyczne i charakteryzujące się wartką, nieprzewidywalną akcją oraz szczyptą humoru sytuacyjnego. Nie będą tu zawiedzeni zwłaszcza miłośnicy muzyki rockowej i metalowej. Dzięki temu przedstawiona przez Dąbrowskiego historia wciąga i pasjonuje czytelnika. Łączy ze sobą elementy charakterystyczne m.in. dla science fiction, horroru, dramatu i powieści obyczajowej.  Mnóstwo w niej rozważań o charakterze filozoficznym, często pojawia się w niej motyw przemijania, snu, życia po śmierci, tworzenia swojej tożsamości, subiektywności odbieranego przez jednostkę świata. Całą książkę charakteryzuje wręcz oniryczny, surrealistyczny nastrój, zagadkowość i wielowymiarowość. Dużo w niej niedopowiedzeń, nawet samo zakończenie jest dość nieoczywiste, przez co całą historię można by interpretować na kilka różnych sposobów. 


Podsumowując, "Anomalia" to niesamowita, wielowymiarowa powieść, która łączy w sobie elementy typowe dla powieści grozy i science fiction. Pióro Krzysztofa T. Dąbrowskiego wypada moim zdaniem równie intrygująco w lekkiej, rozrywkowej, jak i tej poważnej, nastrojowej wersji. Różnorodność podejmowanej przez niego tematyki wskazuje na jego niezwykłą wszechstronność i pomysłowość. Chętnie sięgnę po jego kolejne książki, jestem przekonana, że jeszcze nieraz mnie zaskoczą.






Moja ocena:



9,5/10,         
                6-








                                                    Za książkę dziękuję Autorowi

                                                                     










środa, 6 kwietnia 2016

Recenzja: "Ślepe stado"

Polski tytuł: "Ślepe stado"
Tytuł oryginalny: "The Sheep Look Up"
Seria: Artefakty
Autor:  John Brunner
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Liczba stron: 432
Cena rynkowa: 39 zł
Wydawnictwo: Mag
Polska premiera: 3 lutego 2016
Opis wydawcy:


"Ta powieść, od lat uznawana za klasyczną, jest dramatycznym i proroczym spojrzeniem na przyszłe skutki niszczenia ziemskiego środowiska. W tym koszmarnym świecie powietrze zatrute jest tak bardzo, że powszechnie używa się masek filtracyjnych. Rośnie śmiertelność noworodków i wygląda na to, że każdy człowiek na coś choruje. Woda jest zatruta, a tę z kranu pije tylko biedota. Władza praktycznie nie funkcjonuje, a korporacje dorabiają się na filtrach do wody, maskach i organicznej żywności. 


Działacz ekologiczny, Austin Train, musi się ukrywać. Trainiści - ruch ekologiczny, czasami posuwający się do terroryzmu - chcą, by im przewodził. Władze chcą go aresztować, a najchętniej stracić. Media chcą mieć igrzyska. Wszyscy coś dla niego planują, Train jednak ma swój własny plan."

"Najlepsza powieść Brunnera, jaką dotąd czytałem. (…) Wspaniale rozplanowana i dramatyczna. Prawdziwe dzieło sztuki!".
                                                                                                        - James Blish
"Moim zdaniem, a argumentów mam wiele, jest to bezsprzecznie najlepsza powieść science fiction wszech czasów".
                                                                                                        - John Grant, współwydawca "The Encyclopedia of Fantasy"









Dramat wymierającej natury


John Brunner to brytyjski pisarz science fiction, zdobywca Nagrody Hugo, autor wielu uznanych powieści, wśród których aż trzy pozycje ukazały się w Polsce nakładem wydawnictwa MAG: „Wszyscy na Zanzibarze”, „Na fali szoku” i „Ślepe stado”. Sięgając po książkę Brunnera, miałam nadzieję, że jej treść dorówna mocnej, klimatycznej okładce Dark Crayon. Przedstawiona na grafice czaszka nastawiła mnie na tragiczną, turpistyczną historię, która ukaże przyszłość w sposób bezkompromisowy, naturalistyczny, przejmujący i wiarygodny. W końcu pewne skutki wieloletniego niszczenia środowiska przez człowieka są widoczne już dzisiaj i dość często zbierają swoje krwawe żniwa, powodując liczne choroby i klęski. Wizja apokalipsy zrodzonej z eksploatacyjnych działań ludzi zdawała mi się więc prawdopodobna i byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób opisze ją twórca „Ślepego stada”. Co otrzymałam? Jakie wrażenie wywarła na mnie powieść Brunnera? Czy spełniła moje oczekiwania?

Akcja „Ślepego stada” rozgrywa się głównie w Stanach Zjednoczonych. Środowisko jest skażone, w powszechnym użytku są maski filtracyjne. Bez nich nie można normalnie funkcjonować. Żywność przeważnie zawiera szkodliwe substancje, ziemia rodzi coraz mniej obfite plony, ludzkość choruje. Rozwijają się epidemie, które podtrzymują panikę, służby coraz gorzej radzą sobie z wypełnianiem społecznych obowiązków i opanowywaniem coraz to częstszych zamieszek. Trainiści, ekologiczna sekta opierająca swoje założenia na koncepcji Austina Traina, naukowca wieszczącego rychłą zagładę, mają coraz więcej wyznawców podejmujących liczne ataki o charakterze terrorystycznym i nie tylko. Przedsiębiorcy wciąż używają sporych ilości środków chemicznych i wykorzystują większość okazji do skumulowania kapitału, przyczyniając się tym do śmierci wielu niewinnych osób. Media nieustannie poszukują sensacji i w celach zarobkowych korzystają z pomocy sponsorów, którzy do potencjalnie zdrowej żywności dodają niebezpiecznych chemikaliów. Gdzie ukrywa się Train, prawdopodobny sprawca zamieszania związanego z sektą? Jakie jeszcze przypadłości nękają ludzi żyjących w tak ciężkich warunkach? Czy władzom uda się w końcu jakoś zapanować nad zaistniałą sytuacją? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania – zapoznajcie się z powieścią Johna Brunnera.

W „Ślepym stadzie” jest bardzo wielu bohaterów, którzy zazwyczaj pełnią w fabule role poboczne. Główna postać, Austin Train, została przedstawiona dość oszczędnie i zagadkowo, choć oryginalnie i wyraziście. W historii stworzonej przez Brunnera najważniejszy zdaje się być przekaz, a ludzie są niejako pionkami w grze – głuchą, ślepą masą poddaną woli bogatych osobistości i dużych przedsiębiorstw. John Brunner zwraca uwagę na pewną naiwność osób żyjących w takich warunkach, które do pewnego momentu wręcz nie chcą sobie zdawać sprawy z tragicznej sytuacji, w jakiej się znalazły. Podkreśla rolę autorytetów, za jakimi podążają niczego nieświadome zbiorowości. Nakreśla bardzo ponury, acz realistyczny i naturalistyczny obraz przyszłości – wszechobecnej choroby, brudu, nędzy i rozkładu – spowodowany bezrefleksyjną działalnością człowieka i nieustanną, często wręcz niepotrzebną ingerencją w naturę. Nie oszczędza odbiorcy, przedstawiając mu makabryczne opisy i wiarygodne przyczyny stopniowego wymierania ludzkości.

Dystopia wykreowana przez Brunnera jest wielowątkowa i wstrząsająca. Zawarte w powieści liczne wycinki artykułów z lokalnych gazet i innych mediów tej okrutnej rzeczywistości charakteryzują się bardzo mocnym przekazem. Dialogi są świetne, bardzo dynamiczne, emocjonujące; rozmowy między bohaterami to często krytyczne komentarze do dramatycznej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Posępna, pesymistyczna wizja apokalipsy zrodzonej z nadmiernie wyeksploatowanego środowiska gra na emocjach czytelnika, szczegółowo przedstawiając możliwe konsekwencje dalszego postępu przemysłu. „Ślepe stado” bazuje na podstawowych lękach i potrzebach każdego człowieka, nie szczędzi odbiorcy gorszących scen i zjawisk. Potępia nadmierny konsumpcjonizm i bierność, zmuszając do refleksji. Książka jest bardzo klimatyczna, ponura, wywołuje odczucie niepokoju.

„Ślepe stado” to dramatyczna, misternie wykreowana powieść, którą z pewnością zapamiętam. Choć wymaga sporej uwagi ze strony odbiorcy, bardzo możliwe, że kiedyś do niej powrócę.


Polecam: wielbicielom ambitnych, oryginalnych, wstrząsających książek science fiction, które piętnują powszechne, niebezpieczne zjawiska.

Nie polecam: odbiorcom poszukującym lekkiej lektury, czytelnikom o słabych nerwach i żołądkach.





Moja ocena:

10/10,    6








Za książkę dziękuję portalowi Bestiariusz


oraz wydawnictwu Mag









czwartek, 3 marca 2016

Recenzja: "Głębia. Skokowiec"

Tytuł: "Głębia. Skokowiec"
Autor: Marcin Podlewski
Cykl: Głębia - tom 1
Liczba stron: 720
Cena rynkowa: 39,90 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Premiera: 16 września 2015
Opis wydawcy:



"Witaj w nowym wymiarze space opery.

Oto Wypalona Galaktyka — Droga Mleczna, która tysiące lat temu została spustoszona przez serię potwornych wojen. 

Oto kosmos, w którym ludzie zamieszkują resztkę ocalałych z pożogi układów - gdzie nieliczne, inteligentne Maszyny budzą trwogę, a wygnani poza Granicę Galaktyczną Obcy znani są już tylko z legend. 

Oto wszechświat Głębi — zagadkowej, wpędzającej w szaleństwo nibyprzestrzeni.

Oto świat Myrtona Grunwalda, który stracił swój statek i załogę. I który zrobi wszystko, by znowu pożeglować ku gwiazdom.

A nie będzie to łatwe.

Jego nowy statek ma za sobą mroczną przeszłość. 

Jego nowa załoga skrywa tajemnice.

Jego nowa szklaneczka z migdałową whisky jest już prawie pusta."




Kosmiczne podróże i sztuczna inteligencja


Marcin Podlewski to pisarz i publicysta znany szerszemu gronu odbiorców głównie dzięki opowiadaniom, które ukazywały się m.in. w „Nowej Fantastyce”, „Science fiction po polsku 2”, „Zombiefilii” i „Księdze Wampirów” oraz powieści „Happy End”. „Głębia. Skokowiec” jest pierwszym tomem cyklu o Wypalonej Galaktyce, utrzymanego w konwencji postapokaliptycznej space opery. Zapowiedź takiej mieszanki sama w sobie wydawała mi się obiecująca, zwłaszcza że na współczesnym polskim rynku fantastycznym raczej trudno natknąć się na podobne połączenie. Miałam nadzieję, że nie zawiodę się, dając mu szansę, a wizja Podlewskiego będzie na tyle fascynująca i rozbudowana, że nawet nie odczuję, kiedy skończę wertować ponad siedemset stron książki. Bądź co bądź, autor doczekał się nominacji do nagrody imienia Janusza A. Zajdla i wygrał kilka konkursów literackich, więc uznałam to za pewien wyznacznik jakości, jaką powinna reprezentować jego twórczość. Co otrzymałam? Czy pierwszy tom „Głębi” spełnił moje oczekiwania i pozostawił z apetytem sięgnięcia po kolejną część serii?

Wydarzenia przedstawione w „Głębi. Skokowcu” mają miejsce w odległej przyszłości i dotyczą działań załóg statków kosmicznych, które przemierzają wyniszczoną przez wojny Drogę Mleczną. Myrton Grunwald kompletuje nową załogę i wyrusza w podróż skokowcem o wdzięcznej nazwie Wstążka. W tym samym czasie swoją wyprawę kontynuuje również kilku innych indywidualistów z intrygującą przeszłością, sekty – Elohim, Stripsowie oraz Zbiór sieją postrach i zniszczenie, a astrolokatorka, Pinsleep Wise, zmaga się z nietypowymi, niepokojącymi wizjami. Przemieszczanie się po galaktyce ułatwia tajemnicza Głębia, która jednak może być przyczyną postradania zmysłów. Nieodłącznym elementem życia ludzi jest dostęp do nowoczesnych technologii, personali i Strumienia. Maszyny kontrolują statki i są podporządkowane załodze, ale jednocześnie wciąż budzą trwogę o powrót czasów ich dawnej świetności oraz konfliktów pomiędzy nimi a ludzką rasą. Czy strach przed powrotem niesamowicie inteligentnych maszyn okaże się uzasadniony? Co wydarzy się podczas wyprawy załogi Wstążki? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania – sięgnijcie po powieść Marcina Podlewskiego.

Postacie wykreowane przez Podlewskiego to bardzo różnorodne, szczegółowo zarysowane grono. Nie ma tu stricte czarnych bądź białych charakterów – większość z nich to w pewnym zakresie indywidualiści z bogatą przeszłością i sporymi ambicjami. Główne bohaterki, Kirke Bloom i Pinsleep Wise, to złożone, silne osobowości. Umiejętność zachowania stalowych nerwów w niemal każdej sytuacji sprawia, że ich działania śledzi się z przyjemnością. Losy męskich postaci również przykuwają uwagę i są dość nieprzewidywalne, ale odniosłam wrażenie, że zostały opisane w bardziej ogólnikowy sposób, jakby ich los był nieco mniej ważny w kontekście całej historii. Myrton Grunwald jest odważny, zdeterminowany, ale uzależniony od alkoholu. Pomimo swojej złożoności, traci na wyrazistości w porównaniu do reszty swojej załogi i agresorów. Bardzo ciekawie i wiarygodnie zostały przedstawione reakcje ludzi na sekty, ich zagadkowość oraz obcość. Relacje między bohaterami wypadają całkiem nieźle i intrygująco, choć znacznie lepiej śledziło mi się ich samodzielne poczynania i monologi wewnętrzne.

W „Głębi. Skokowcu” jest sporo szczegółowych opisów różnych urządzeń i technologicznych określeń, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu. Język charakteryzuje barwność i prostota. Fabuła bywa nieprzewidywalna, nie brakuje pełnych akcji scen i odrobiny mrożących krew w żyłach momentów. Powieść ma świetny klimat, a wszystkie wydarzenia ładnie się ze sobą wiążą. Marcin Podlewski prowadzi narrację z kilku perspektyw, dzięki czemu czytelnik ma okazję lepiej poznać osobowość i punkt widzenia poszczególnych bohaterów. Rozdziały rozpoczynają się krótkimi fragmentami z dzieł wymyślonych na potrzeby uniwersum, co stanowi dodatkowy atut. Realia, w których toczy się historia, są świetnie wykreowane, wiarygodne, intrygujące, dokładnie omówione, ale jednocześnie pozostawiają odbiorcę głodnego nowych informacji, bo znajdzie się tu kilka niewyjaśnionych zjawisk i zagadnień – choćby tytułowa Głębia bądź nieznane fakty z Wojny Maszynowej. Połączenie postapokalipsy ze space operą okazało się w tym wypadku dobrym i przemyślanie rozwiniętym pomysłem.

Powieść Marcina Podlewskiego to obiecujący początek serii o przygodach ludzi w wyniszczonej przez wojny galaktyce. Uniwersum stworzone przez autora jest bardzo złożone i klimatyczne. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kolejna część „Głębi” będzie co najmniej tak samo intrygująca. 



POLECAM: wielbicielom science fiction - zarówno tym początkującym, jak i zagorzałym, czytelnikom poszukującym rozbudowanego, oryginalnego uniwersum. 

NIE POLECAM:  osobom wrażliwym na dość szczegółowe, pełne technologicznych nawiązań opisy. 




Moja ocena:

8,5/10,    5










Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Bestiariusz




oraz wydawnictwu Fabryka Słów