Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka Słów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fabryka Słów. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 sierpnia 2016

Recenzja: "Adept"

Tytuł: "Adept"
Autor: Adam Przechrzta
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cena rynkowa: 39, 90 zł
Polska premiera: 13 kwietnia 2016
Opis wydawcy:



"Warszawa początek dwudziestego wieku.
W środku miasta pojawia się enklawa, jej rozrost może powstrzymać jedynie mur nabity srebrnymi prętami. Nikt nie wie, skąd się wzięła, dlaczego zmienia się tam układ ulic i wygląd kamienic. Identyczne strefy znajdują się w Moskwie i Petersburgu. Pozornie normalne życie tuż obok emanacji wynaturzonego świata pełnego stworzeń rodem z mrocznych legend. Do strefy zapuszczają się jedynie carskie patrole i alchemicy w poszukiwaniu składników do swoich eksperymentalnych leków. Polski alchemik Olaf Rudnicki oraz oficer elitarnej carskiej gwardii, muszą zmierzyć się z zagrożeniem, stawiając na szali nie tylko życie. Na domiar złego narasta konflikt miedzy mocarstwami, nieubłaganie zbliża się wojna. Pojedynki, zakazane eksperymenty i narastające wrzenie w mieście, prowadzą do finału, którego nikt się nie spodziewa."





Alchemia, demony i historia



Adam Przechrzta to historyk, doktor nauk humanistycznych, autor licznych opowiadań, powieści, laureat Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. "Adept" to pierwszy tom jego nowego cyklu "Materia Prima", w którym historia alternatywna łączy się z wątkami fantastycznymi. Nie ukrywam, że do książki przyciągnęły mnie zarówno niezwykle klimatyczne ilustracje, jak i zapowiadający obfitującą w akcję fabułę opis. Byłam bardzo ciekawa, czy połączenie typowych dla fantastyki motywów z obrazem Polski pod zaborem rosyjskim się sprawdzi. Co otrzymałam? Czy treść najnowszej powieści Przechrzty wywarła na mnie równie pozytywne wrażenia, co jej oprawa wizualna?

Akcja powieści toczy się w Warszawie, na początku dwudziestego wieku. W niej, w Moskwie oraz w Petersburgu pojawiają się tajemnicze enklawy, przez które do tych miast zaczyna wkraczać magia oraz demony. Na ich teren wpuszczani są tylko alchemicy i carskie patrole. Do tych pierwszych należy Olaf Rudnicki - zdolny aptekarz, niemalże medyk, który słynie ze skuteczności podawanych przez siebie specyfików i sukcesów w leczeniu trudnych przypadków. Wkrótce nawiązuje on współpracę z Aleksandrem Samarinem - oficerem elitarnej rosyjskiej gwardii. Wspólnie próbują rozwiązać problemy związane z paranormalnymi zjawiskami. Jakby tego było mało, w jednej ze strzelanin ranna zostaje Anastazja - nikomu nieznana, urodziwa kobieta, która może mieć arystokratyczne korzenie. Zostaje pacjentką Olafa i stopniowo zdobywa jego zaufanie. Tymczasem sprawy Rudnickiego zaczynają przybierać coraz bardziej niebezpieczny obrót. Kim tak naprawdę jest Anastazja? Kto zagrozi Rudnickiemu? Skąd pojawiły się demony? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po "Adepta". 

Bohaterowie najnowszej powieści fantasy Adama Przechrzty to wiarygodnie wykreowane grono indywidualistów, którzy stopniowo zaskakują czytelnika coraz bardziej wymyślnymi intrygami oraz sekretami, jakie z czasem wychodzą na jaw. Olaf Rudnicki, dzięki swoim niezwykłym talentom, skromności i zasadniczości, przykuwa uwagę i zdobywa sympatię czytelnika. Aleksander Samarin do samego końca stanowi dla odbiorcy zagadkę, a jego zabarwione politycznymi smaczkami dyskusje z Olafem intrygują, zwłaszcza że jako jeden z nielicznych Rosjan ma do Polaków dość pozytywne nastawienie. Najbarwniejszą bohaterką jest bez wątpienia zjawiskowa Anastazja - postać tajemnicza, sprytna, bystra i władcza. Ciekawie zostały też przedstawione wszelkie paranormalne stwory i bohaterowie poboczni.

Akcja "Adepta" początkowo toczy się wolnym rytmem. Z czasem przyśpiesza, by pod koniec osiągnąć niemalże zawrotną prędkość. Książka została napisana dość przystępnym, barwnym i mocnym językiem. Zawiera odrobinę rosyjskich zwrotów, które zostały wyjaśnione na końcu. Fabuła pełna jest walk, strzelanin, elementów zaskoczenia i brutalnych, krwawych scen. Nie brakuje też dobrych, intrygujących dialogów między Rosjanami i Polakami oraz odrobiny wątków romantycznych. Całość prezentuje się bardzo klimatycznie i wciągająco. Połączenie typowych dla fantastyki elementów i rozwiązań z obrazem Polski pod zaborem rosyjskim okazało się świetnym i umiejętnie wykonanym pomysłem. 

"Adept" to obiecujący, dobrze napisany, intrygujący początek cyklu "Materia Prima". Jeżeli kolejne części będą równie dobre, to szykuje się wielka uczta dla miłośników fantasy. 


Polecam: wielbicielom klimatycznych, wciągających powieści fantastycznych z zaskakującymi zwrotami akcji i demonami w tle.

Nie polecam: czytelnikom oczekującym głównie przedstawienia szczegółowych faktów historycznych, miłośnikom misternych, rozbudowanych opisów.



Moja ocena:


8.5/10,   4+





Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz:







Za książkę dziękuję portalowi Bestiariusz

oraz wydawnictwu Fabryka Słów













sobota, 23 kwietnia 2016

Recenzja: "Czas Żelaza"

Polski tytuł: "Czas Żelaza"
Tytuł oryginalny: Age of Iron
Seria: Czas żelaza (tom 1)
Autor: Angus Watson
Tłumacz: Maciej Pawlak
Liczba stron: 776
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cena rynkowa: 44, 90 zł
Polska premiera: 6 listopada 2015
Opis wydawcy:



"Nikt nie rodzi się legendą. Legendę wykuwa przeznaczenie.

Dug Fokarz to pechowy najemnik, który zmierza na południe, aby zaciągnąć się do armii króla Zadara. Przeszkadza mu w tym nieustanne ratowanie z opresji niewłaściwych ludzi.


Dug znalazł się więc po złej stronie barykady względem wielotysięcznej armii, do której chciał dołączyć, a to dopiero początek jego kłopotów.

"Powieść Watsona jest krwawa i nieprzyzwoita - pełno tu morderczej walki i rubasznego humoru, od czasu do czasu błyśnie iskierka magii. Fakty historyczne przeplatają się ze swobodą twórczą autora, mamy więc do czynienia z oldschoolową epicką opowieścią spod znaku magii i miecza, okraszoną subtelnymi odwołaniami do współczesności, które czynią z niej łakomy kąsek nie tylko dla miłośników gatunku!"
Publisher's Weekly

"Czy przeczytałbym część drugą? A czy foka lubi pływać? Dajcie mi młot, nalejcie piwa i, na bogów, niech ktoś skoczy do księgarni!"
SF Crowsnest"





"Młot, żelazo i walka"


"Angus Watson to dziennikarz, którego debiutancki „Czas Żelaza”, pierwszy tom trylogii o tym samym tytule, szybko zdobył uznanie czytelników i recenzentów, również w Polsce. Pomysł osadzenia akcji w czasach, gdy Rzymianie próbowali podbić Brytanię wydał mi się intrygujący, podobnie jak opis oraz okładka książki, zapowiadające klimatyczną, pełną akcji oraz brutalnych, naturalistycznych scen lekturę. Bardzo cenię sobie w literaturze historyczne nawiązania okraszone dużą ilością brutalnych pojedynków i fantastycznych elementów. Miałam nadzieję, że powieść Watsona spełni moje wymagania i dostarczy mi świetnej, surowej, emocjonującej rozrywki. Co zastałam? Czy treść debiutu literackiego Angusa Watsona wywarła na mnie równie pozytywne wrażenie jak jej oprawa i zasłużyła na swoją popularność?


(...) DALSZY CIĄG RECENZJI NA: http://polacyniegesi.qs.pl/recenzja-czas-zelaza-angus-watson/


Polecam: miłośnikom fascynujących, krwawych, pełnych nieprzewidywalnej akcji  i surowego klimatu powieści fantastycznych. 

Nie polecam: odbiorcom przewrażliwionym na punkcie wulgaryzmów i brutalnych, naturalistycznych scen walki. "




Moja ocena:


9/10,    5+/6












Za egzemplarz recenzencki dziękuję akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają


oraz wydawnictwu Fabryka słów














czwartek, 3 marca 2016

Recenzja: "Głębia. Skokowiec"

Tytuł: "Głębia. Skokowiec"
Autor: Marcin Podlewski
Cykl: Głębia - tom 1
Liczba stron: 720
Cena rynkowa: 39,90 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Premiera: 16 września 2015
Opis wydawcy:



"Witaj w nowym wymiarze space opery.

Oto Wypalona Galaktyka — Droga Mleczna, która tysiące lat temu została spustoszona przez serię potwornych wojen. 

Oto kosmos, w którym ludzie zamieszkują resztkę ocalałych z pożogi układów - gdzie nieliczne, inteligentne Maszyny budzą trwogę, a wygnani poza Granicę Galaktyczną Obcy znani są już tylko z legend. 

Oto wszechświat Głębi — zagadkowej, wpędzającej w szaleństwo nibyprzestrzeni.

Oto świat Myrtona Grunwalda, który stracił swój statek i załogę. I który zrobi wszystko, by znowu pożeglować ku gwiazdom.

A nie będzie to łatwe.

Jego nowy statek ma za sobą mroczną przeszłość. 

Jego nowa załoga skrywa tajemnice.

Jego nowa szklaneczka z migdałową whisky jest już prawie pusta."




Kosmiczne podróże i sztuczna inteligencja


Marcin Podlewski to pisarz i publicysta znany szerszemu gronu odbiorców głównie dzięki opowiadaniom, które ukazywały się m.in. w „Nowej Fantastyce”, „Science fiction po polsku 2”, „Zombiefilii” i „Księdze Wampirów” oraz powieści „Happy End”. „Głębia. Skokowiec” jest pierwszym tomem cyklu o Wypalonej Galaktyce, utrzymanego w konwencji postapokaliptycznej space opery. Zapowiedź takiej mieszanki sama w sobie wydawała mi się obiecująca, zwłaszcza że na współczesnym polskim rynku fantastycznym raczej trudno natknąć się na podobne połączenie. Miałam nadzieję, że nie zawiodę się, dając mu szansę, a wizja Podlewskiego będzie na tyle fascynująca i rozbudowana, że nawet nie odczuję, kiedy skończę wertować ponad siedemset stron książki. Bądź co bądź, autor doczekał się nominacji do nagrody imienia Janusza A. Zajdla i wygrał kilka konkursów literackich, więc uznałam to za pewien wyznacznik jakości, jaką powinna reprezentować jego twórczość. Co otrzymałam? Czy pierwszy tom „Głębi” spełnił moje oczekiwania i pozostawił z apetytem sięgnięcia po kolejną część serii?

Wydarzenia przedstawione w „Głębi. Skokowcu” mają miejsce w odległej przyszłości i dotyczą działań załóg statków kosmicznych, które przemierzają wyniszczoną przez wojny Drogę Mleczną. Myrton Grunwald kompletuje nową załogę i wyrusza w podróż skokowcem o wdzięcznej nazwie Wstążka. W tym samym czasie swoją wyprawę kontynuuje również kilku innych indywidualistów z intrygującą przeszłością, sekty – Elohim, Stripsowie oraz Zbiór sieją postrach i zniszczenie, a astrolokatorka, Pinsleep Wise, zmaga się z nietypowymi, niepokojącymi wizjami. Przemieszczanie się po galaktyce ułatwia tajemnicza Głębia, która jednak może być przyczyną postradania zmysłów. Nieodłącznym elementem życia ludzi jest dostęp do nowoczesnych technologii, personali i Strumienia. Maszyny kontrolują statki i są podporządkowane załodze, ale jednocześnie wciąż budzą trwogę o powrót czasów ich dawnej świetności oraz konfliktów pomiędzy nimi a ludzką rasą. Czy strach przed powrotem niesamowicie inteligentnych maszyn okaże się uzasadniony? Co wydarzy się podczas wyprawy załogi Wstążki? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania – sięgnijcie po powieść Marcina Podlewskiego.

Postacie wykreowane przez Podlewskiego to bardzo różnorodne, szczegółowo zarysowane grono. Nie ma tu stricte czarnych bądź białych charakterów – większość z nich to w pewnym zakresie indywidualiści z bogatą przeszłością i sporymi ambicjami. Główne bohaterki, Kirke Bloom i Pinsleep Wise, to złożone, silne osobowości. Umiejętność zachowania stalowych nerwów w niemal każdej sytuacji sprawia, że ich działania śledzi się z przyjemnością. Losy męskich postaci również przykuwają uwagę i są dość nieprzewidywalne, ale odniosłam wrażenie, że zostały opisane w bardziej ogólnikowy sposób, jakby ich los był nieco mniej ważny w kontekście całej historii. Myrton Grunwald jest odważny, zdeterminowany, ale uzależniony od alkoholu. Pomimo swojej złożoności, traci na wyrazistości w porównaniu do reszty swojej załogi i agresorów. Bardzo ciekawie i wiarygodnie zostały przedstawione reakcje ludzi na sekty, ich zagadkowość oraz obcość. Relacje między bohaterami wypadają całkiem nieźle i intrygująco, choć znacznie lepiej śledziło mi się ich samodzielne poczynania i monologi wewnętrzne.

W „Głębi. Skokowcu” jest sporo szczegółowych opisów różnych urządzeń i technologicznych określeń, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu. Język charakteryzuje barwność i prostota. Fabuła bywa nieprzewidywalna, nie brakuje pełnych akcji scen i odrobiny mrożących krew w żyłach momentów. Powieść ma świetny klimat, a wszystkie wydarzenia ładnie się ze sobą wiążą. Marcin Podlewski prowadzi narrację z kilku perspektyw, dzięki czemu czytelnik ma okazję lepiej poznać osobowość i punkt widzenia poszczególnych bohaterów. Rozdziały rozpoczynają się krótkimi fragmentami z dzieł wymyślonych na potrzeby uniwersum, co stanowi dodatkowy atut. Realia, w których toczy się historia, są świetnie wykreowane, wiarygodne, intrygujące, dokładnie omówione, ale jednocześnie pozostawiają odbiorcę głodnego nowych informacji, bo znajdzie się tu kilka niewyjaśnionych zjawisk i zagadnień – choćby tytułowa Głębia bądź nieznane fakty z Wojny Maszynowej. Połączenie postapokalipsy ze space operą okazało się w tym wypadku dobrym i przemyślanie rozwiniętym pomysłem.

Powieść Marcina Podlewskiego to obiecujący początek serii o przygodach ludzi w wyniszczonej przez wojny galaktyce. Uniwersum stworzone przez autora jest bardzo złożone i klimatyczne. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kolejna część „Głębi” będzie co najmniej tak samo intrygująca. 



POLECAM: wielbicielom science fiction - zarówno tym początkującym, jak i zagorzałym, czytelnikom poszukującym rozbudowanego, oryginalnego uniwersum. 

NIE POLECAM:  osobom wrażliwym na dość szczegółowe, pełne technologicznych nawiązań opisy. 




Moja ocena:

8,5/10,    5










Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Bestiariusz




oraz wydawnictwu Fabryka Słów