Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amerykańscy bogowie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amerykańscy bogowie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 sierpnia 2014

Recenzja: "Amerykańscy bogowie"

Autor: Neil Gaiman
Tytuł oryginalny: American Gods
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 464
Cena rynkowa: 45 zł
Wydawnictwo: MAG
Polska premiera: październik 2013
Opis wydawcy:

"Najsłynniejsza powieść Neila Gaimana, która zdobyła serca czytelników na całym świecie. „Amerykańscy bogowie” to opowieść o współczesnym świecie, o przemijaniu wartości, konflikcie pomiędzy tym co nowe a tradycjami, które powstawały przez wieki. Opowiada o pasji, miłości, nienawiści i śmierci, o codziennych problemach i rozterkach trapiących nas ludzi na początku nowego tysiąclecia.

Po trzech latach spędzonych w więzieniu Cień ma wyjść na wolność. Ale w miarę jak do końca odsiadki pozostają tygodnie, godziny, minuty, sekundy, czuje narastający niepokój. Na dwa dni przed zakończeniem wyroku, jego żona, Laura, ginie wypadku samochodowym w tajemniczych okolicznościach – wszystko wskazuje na zdradę małżeńską. Oszołomiony Cień powraca do domu, gdzie spotyka tajemniczego Pana Wednesday, twierdzącego, iż jest uchodźcą wojennym, byłym bogiem i królem Ameryki. Razem wyruszają oni w niesamowitą podróż przez Stany, rozwiązując zagadkę morderstw, które co zimę są dokonywane w małym amerykańskim miasteczku. Jednak podąża za nimi ktoś, z kim Cień musi zawrzeć pokój..."


W cieniu zapomnianych bóstw

"Amerykańscy bogowie" to moje kolejne spotkanie z twórczością Neila Gaimana, pisarza niezwykle popularnego i oryginalnego, który nastrojowość baśni często łączy z posępną, gęstą atmosferą grozy i filozoficznymi dywagacjami. Po książkę sięgnęłam zachęcona mnóstwem pozytywnych opinii i możliwością przeniesienia się na chwilę w świat współczesnej Ameryki Północnej, widzianej przez pryzmat religii i przekazów ludowych migrującej tam ludności. Również sama okładka powieści wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i sprawiła, że jeszcze chętniej zdecydowałam się na jej zakup. Kusiła mnie także zapowiedź obiecującej kryminalnej intrygi i perspektywa przekonania się na własnej skórze, skąd bierze się powszechne uznanie krytyków dla tego dzieła. Tematyka mitologiczna, orientalizm odległych kultur od zawsze mnie fascynowały. Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób nawiąże do nich autor. Spodziewałam się intrygującej historii, utrzymanej w niepowtarzalnym klimacie, dzięki której kompletnie zatracę się w lekturze. Co zastałam? W czym tkwi ogromny sukces tej pozycji i czy jest on całkowicie zasłużony? 

Fabuła powieści rozpoczyna się w więzieniu. Cień, skazany za pobicie, odsiaduje w areszcie już ponad trzy lata i niespodziewanie dowiaduje się o przedterminowym zwolnieniu. Niestety, z pozoru wesoła wiadomość dociera do niego wraz z informacją o śmierci ukochanej żony. Załamany i zrezygnowany, bez pracy i perspektyw na przyszłość,  spotyka wścibskiego, tajemniczego Wednesdeya, który wkrótce zostaje jego pracodawcą. Wszystko mogłoby potoczyć się normalnie, gdyby nie to, że jego nowe zajęcie wplątuje go w świat afer i boskich intryg, które nieraz zagrażają jego życiu. Mało tego, początkowo błaha rola, jaką miał w nich odegrać, powoli okazuje się być czymś więcej, niż przypuszczał. Wymaga od niego całkowitego poświęcenia, sprytu i siły woli. Na dodatek, dowiaduje się o szczegółowych okolicznościach wypadku zmarłej małżonki, które bynajmniej nie są całkowicie zwyczajne i niemalże niszczą jego wszystkie miłe wspomnienia na temat ich wspólnej przeszłości, pozostawiając z goryczą ciężkich do zaakceptowania faktów. Jak z tym wszystkim poradzi sobie Cień? Kto przyczynił się do śmierci jego żony? Dlaczego został wplątany w konflikty bogów? Kim tak naprawdę jest Wednesday i czemu upodobał sobie byłego kryminalistę? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po "Amerykańskich bogów".

Gaiman stworzył historię, która łączy w sobie elementy urban fantasy, horroru, powieści filozoficznej, kryminału, legendy i czarnej komedii. W swojej wykwintnej opowieści zawarł mnóstwo odniesień do wierzeń kultur z całego świata. Ukazał kwestie wiary i kultu nie tylko z perspektywy wyznawców, ale też ich dzieł, czyli samych bóstw. Starał się odpowiedzieć na pytanie, co dzieje się z nimi wtedy, kiedy popadają w zapomnienie i ustępują miejsca bogom techniki, pośpiechu, szarej codzienności, w jaki sposób wtedy funkcjonują, jak przechodzą do przeszłości, czy w ogóle są jeszcze ludziom potrzebni. Pisanie tej powieści stało się dla niego pretekstem do snucia refleksji na temat sensu i wpływu religii na tożsamość i funkcjonowanie człowieka we współczesnym społeczeństwie, które nieraz odchodzi od tradycji przodków, wierzy w cywilizację technologiczną i odrzuca od siebie to, co metafizyczne, niewyjaśnione, nienamacalne. Książkę wzbogacił ludowymi podaniami i retrospekcjami do czasów kolonizacji Ameryki Północnej, czyli do momentu, kiedy niewolnicy i imigranci niejako przenieśli na kontynent pamięć o rodzimych bogach, przesądach, rytuałach. Język i narracja powieści są lekkie i przyjemne w odbiorze. Niestety, niektóre opisy są w moim odczuciu przesadnie szczegółowe. Zamiast budować nastrój i stanowić ciekawy przerywnik fabularny, nieraz nużą i utrudniają odbiorcy całkowite zatracenie się w lekturze. Wymagają dużej uwagi, skupienia oraz wyrozumiałości ze strony czytelnika. Pisarz w ciekawy sposób podjął się krytyki kultury Stanów Zjednoczonych, powstałej ze zlepków przybyłych na ich tereny narodowości, przyjrzał się im w krzywym zwierciadle i w intrygujący sposób pokrył fantastyczną, ekscentryczną otoczką. Rozważania Gaimana tyczą się też samej istoty przemijania, zmian, ewolucji ludzkiej mentalności na przestrzeni kilkuset lat. Całość została podana w prostej, acz specyficznej formie, bardzo charakterystycznej dla jego twórczości.

Głównym bohaterem "Amerykańskich bogów" jest Cień. W chwili rozpoczęcia opowieści to trzydziestodwuletni, przeciętny mieszkaniec Stanów Zjednoczonych. Poza tym dobrze sprawujący się więzień, który żałuje swoich wybryków i tęskni za wyczekującą jego powrotu żoną. Przez cały swój pobyt w zamknięciu snuje plan życia i organizacji sobie zajęć na wolności. Z chwilą, kiedy dowiaduje się o śmierci ukochanej, a następnie przyjaciela, wszystkie jego perspektywy na przyszłość legną w gruzach. Gaiman wykreował wiarygodną psychologicznie, niejednoznaczną, zdolną do poświęceń postać, która nie do końca godzi się ze swoim losem, ale potrafi dostosować się do nawet najbardziej nietypowych sytuacji. Pomimo chaotycznych wydarzeń, w jakie zostaje wplątany nasz bohater, nie opuszcza go odwaga, a lojalność wobec nowego pracodawcy przeważnie stanowi dla niego priorytet. Wzbudza sympatię odbiorcy, sprawia, że całą historię śledzi się przyjemnie i kibicuje się mu podczas osobliwej, niebezpiecznej misji, do jakiej został w pewien sposób powołany.
  
Postacie drugoplanowe powieści to głównie bogowie pochodzący z mitologii nordyckiej, słowiańskiej, afrykańskiej i nie tylko, zdetronizowani nieraz do rangi przeciętnych ludzi lub zwierząt, lekceważeni, zapomniani i czasami nieradzący sobie we współczesnych realiach. Są niesamowicie barwnym gronem. Spotkamy się tu m. in. z Anubisem, Horusem, Odynem, Królową Saby. Często funkcjonują tak, jak normalny człowiek, wtapiają się w tłum miejscowej ludności, pracują, dokuczają sobie nawzajem oraz wspominają czasy minionej potęgi i splendoru. Niektórzy z nich umierają, ogarnia ich szaleństwo, zapomnienie sprawia, że popełniają samobójstwa bądź nawet tracą swoją prawdziwą tożsamość. Sam Wednesday to wspaniały krętacz, a jego mistrzowskie intrygi nieraz zaskakują. 

Akcja powieści toczy się dosyć spokojnym rytmem. W niektórych momentach przyspiesza i mocniej wciąga czytelnika w historię, ale nie jest to jakieś wybitnie prędkie tempo. Nie wszystkim przypadnie do gustu, po prostu potrzeba tu nieco cierpliwości. Bywa mozolna, bo mnóstwo tu różnego rodzaju dialogów, opisów, refleksji, a trochę mniej samych wydarzeń i zwrotów fabularnych. Można jednak do niej przywyknąć, bo znajdzie się też kilka ciekawszych smaczków w postaci morderstw, bójek i innych niespodzianek. Same rozmowy bohaterów nieraz pełne są symboliki, niejednoznacznych odniesień, czarnego humoru i oryginalnych stwierdzeń. Zachęcają do samodzielnego poszerzania wiedzy na temat mitologii i skłaniają do refleksji. Neil Gaiman bardzo sprawnie posługuje się tematyką snu. Z kart powieści bucha sytuacyjny surrealizm, oniryzm, granica pomiędzy marą a rzeczywistością oraz życiem i śmiercią bywa bardzo cienka.

"Amerykańscy bogowie" to intrygująca powieść, którą można smakować dniami i nocami, pełna refleksji, czarnego humoru oraz niebanalnych bohaterów. Spędziłam z nią mnóstwo czasu i bardzo pozytywnie go wspominam. Neil Gaiman i tym razem mnie nie zawiódł, stworzył niepowtarzalny klimat i zaskoczył oryginalnym podejściem do tematu mitologii. Nie mogę się już doczekać ponownego spotkania z jego twórczością.


POLECAM: czytelnikom lubującym się w powieściach pełnych filozoficznych refleksji na temat codzienności, wielbicielom tematyki mitologicznej, światopoglądowej, oryginalnych powieści fantasy z wątkiem kryminalnym i czarnego humoru. 

NIE POLECAM: osobom, które nie przepadają za długimi opisami i szukają lekkiej, łatwej w odbiorze książki, pełnej wartkiej akcji.  



Moja ocena:

8 /10,        4+




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwory na dziś:

Týr - Hold The Heathen Hammer High (viking metal)

Nile - Even The Gods Must Die (death metal)

Adrian von Ziegler - Legend (muzyka celtycka)