Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyd. Gmork. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyd. Gmork. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 grudnia 2017

Recenzja: "Grzesznik"

Tytuł: "Grzesznik"
Autor: Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Gmork
Cena rynkowa: 38 zł
Premiera: 2017 r.
Opis wydawcy:




"Gabriel Amorth, egzorcysta, sporządził klasyfikację pięciu stopni nękania człowieka przez złego ducha: kuszenie, dręczenie, obsesje, nawiedzenie i opętanie.

Zapomniał jednak o jeszcze jednym, najgorszym: gdy wszystko to spotyka cię jednocześnie…



Marek Suchocki, boss suwalskiego półświatka, dowiaduje się, że jego najgroźniejszy konkurent wychodzi z więzienia. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, wraz ze swoimi wiernymi ludźmi postanawia raz na zawsze stawić mu czoło. Porachunki kończą się tragicznie – Marek spada ze schodów i doznaje silnego wstrząsu mózgu. Kiedy po tygodniowej śpiączce odzyskuje przytomność, okazuje się, że jego grupa została rozbita, a wszystkie pieniądze zarobione przez lata przestępczej działalności zniknęły. Jego przeciwnik, przez swoje brutalne i bezkompromisowe dokonania ochrzczony niegdyś przez media Grzesznikiem, daje się poznać jako genialny, niesamowicie inteligentny psychopata, który nie zna litości. Stawia Suchego przed wyborem – albo ustąpi, albo zostanie mu odebrane wszystko, czym tylko kiedykolwiek się cieszył. Na domiar złego, wkrótce po wypadku ujawniają się nowe, przerażające zdolności Marka…

Poznaj zaskakujące, niespotykane dotąd połączenie horroru i opowieści gangsterskiej w klimacie "Chłopców z ferajny"!"






Groza i gangsterskie porachunki



Artur Urbanowicz to pisarz i wykładowca akademicki, który tworząc zwraca dużą uwagę zarówno na rozrywkowy charakter swoich historii, jak i  na nastrój grozy oraz tworzenie wyrazistych postaci. Jego debiut, utrzymane w klimatach słowiańskiego horroru "Gałęziste" (moja recenzja: tu), został świetnie przyjęty przez czytelników oraz recenzentów, zapewniając mu wyróżnienie w III edycji Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego i jednocześnie łamiąc stereotypy związane z debiutowaniem powieścią grozy na polskim rynku. Wydany niecałe dwa lata później "Grzesznik" stanowi połączenie thrillera z horrorem i sensacją oraz, podobnie jak swój poprzednik, imponuje już samą oprawą wizualną i dobrze przemyślaną strategią promocyjną, zachęcając do zagłębienia się w treść. Sięgając po kolejną książkę Urbanowicza miałam dość wysokie wymagania, ale też przeczucia, że i tym razem jego wyobraźnia mnie nie zawiedzie. Co otrzymałam? Czy połączenie trzech gatunków literackich się opłaciło? 

"Grzesznik" opowiada o losach grupy przestępczej koordynowanej przez Marka Suchockiego ("Suchego"), będącego postrachem całych Suwałków, który pewnego dnia musi zetknąć się z wcześniejszym mafijnym bossem, Grzegorzem Samielewiczem ("Grzesznikiem"), i przez to ulega groźnemu wypadkowi. Ląduje w szpitalu, ma poważny uraz głowy, a jego życie wkrótce ulega drastycznym zmianom. Odwracają się od niego podwładni, natyka się na poważne problemy w sferze prywatnej i, jakby tego było mało, zaczynają dręczyć go odczucia, że coś z nim jest nie tak. Widzi dziwne rzeczy, ma poczucie, że stopniowo traci nad wszystkim kontrolę i znajduje się na granicy obłędu. Psychiatra nie pomaga, więc stopniowo zaczyna podejrzewać, że jego sprawy nie da się racjonalnie wyjaśnić. Co w takiej sytuacji zrobi Marek? Kim tak naprawdę jest Grzegorz Samielewicz? Jakie konkretnie nieszczęścia spotkają mafioza? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania i wsiąknąć w niezwykły świat mafijnych zbrodni - zapoznajcie się z tą książką.

Bohaterowie powieści Urbanowicza są bardzo wyraziści, różnorodni i intrygujący. Praktycznie każda postać, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowa, przykuwa uwagę odbiorcy, czymś się wyróżnia, ma swoje wady i zalety. Marek Suchocki prawie kompletnie traci pozornie idealną pozycję, znajdując się w kompletnie dla siebie nowej sytuacji, w której odczuwa permanentny lęk i traci dotychczasową pewność siebie, przez co zaskakuje i zaciekawia czytelnika. Grzegorz Samielewicz stanowi tajemnicę, jaką zapewne każda czytająca tę książkę osobę chciałaby odkryć. Gangsterzy to barwni indywidualiści. Nawet teoretycznie mało znacząca w kontekście całej historii postać jest charakterystyczna. Dialogi bohaterów są nacechowane indywidualizmem, zróżnicowane pod względem tematyki, ciekawią i nieraz są pełne rozważań o charakterze etycznym oraz czarnego humoru, który genialnie wkomponowuje się w przedstawioną przez autora opowieść. 

Powieść Artura Urbanowicza to godna uwagi hybryda gatunkowa, w której nie brakuje wątków sensacyjnych, kryminalnych oraz klimatu grozy. Na początku autor wprowadza czytelnika w gangsterski światek, skupiając się na stronie sensacyjno-obyczajowej, by następnie dość płynnie przejść bardziej w kierunku grozy i kryminału. Akcja "Grzesznika" charakteryzuje się dużą dynamicznością. Rozpędza się z czasem, nie brakuje w niej przekrętów, stopniowo odkrywanych tajemnic, nieprzewidywalności. W porównaniu do "Gałęzistego", znajduje się tu znacznie mniej szczegółowych opisów, struktura historii jest bardziej zbalansowana, przez co nieustannie trzyma odbiorcę w napięciu, jednocześnie go nie przeciążając i pozwalając mu kompletnie zatracić się w lekturze. Język powieści jest przystępny, ale bardzo bogaty, pełen charakterystycznych zwrotów i stosowanych przez gangsterów wulgaryzmów, dzięki czemu całość bardzo przyjemnie się czyta i zapada w pamięć.  


"Grzesznika" zapamiętam jako rewelacyjną, pełną akcji, oryginalną i nieprzewidywalną powieść grozy, która dostarczyła mi mnóstwo dobrej rozrywki. Jest jeszcze lepszą książką niż "Gałęziste", co utwierdza mocną pozycję Artura Urbanowicza na rynku polskiej literatury grozy i pokazuje, że z czasem staje się coraz lepszym pisarzem. Z niecierpliwością czekam na jego kolejne powieści. 






Moja ocena:




10/10,        6








Za książkę dziękuję Autorowi i wydawnictwu Gmork



Recenzja ukazała się też na portalu Kostnicahttps://kostnica.com.pl/grzesznik-artur-urbanowicz/









wtorek, 20 grudnia 2016

Recenzja: "Bez znieczulenia"

Tytuł: "Bez znieczulenia"
Autor: Juliusz Wojciechowicz
Liczba stron:  212
Wydawnictwo: Wydawnictwo GMORK
Cena rynkowa: 25 zł
Polska premiera: sierpień 2016
Opis wydawcy:



"Wkraczacie w świat cudownie schorowanych pomysłów, nie musicie nawet zapinać pasów, tym zajmą się sanitariusze – po lekturze.

Bez znieczulenia to kilkadziesiąt mikroświatów składających się na obraz Polski odbity w źrenicach Juliusza Wojciechowicza. Świat przedstawiony daleki jest od obiektywizmu, językiem lepkim od porównań autor serwuje nam przekąski tak cholernie ciężkostrawne, że jeszcze długo odbijają się czkawką przemyśleń, nasze umysły łączą się na krótkie chwile z umysłami protagonistów, przez co jeszcze mocniej dostaje się czytelnikowi po głowie. Opowiadania, niczym płonące kielony wódy, spływają do gardeł, w pierwszej kolejności wywołując szok. Potem przychodzi czas na śmiech, refleksję, wstyd, a nierzadko złość lub po prostu smutek. Pozostawcie więc lepiej nadwrażliwość w realnym świecie.



Uwaga: środków znieczulających nie załączono."




Rzeczywistość w krzywym zwierciadle


Juliusz Wojciechowicz to pisarz, który tworzy głównie w konwencji szeroko pojętej grozy i groteski. Jego teksty ukazały się m.in. w antologiach: "Księga wampirów", "Toystories", "Pokłosie", czy "Hardboiled". "Bez znieczulenia" jest pierwszym samodzielnym zbiorem krótkich historii autorstwa Wojciechowicza. Sięgając po nie, miałam nadzieję, że swoim klimatem będą przypominać minimalistyczną, acz dość niepokojącą okładkę i, zgodnie z zapowiedzią, zapewnią mi sporą dawkę wbijającej w fotel, mocnej, dosadnej i przewrotnej literackiej uczty dla miłośnika ostrej satyry. Co otrzymałam?

W zbiorze opowiadań Wojciechowicza znajduje się trzydzieści pięć tekstów, poprzedzonych urokliwym, barwnym, zaskakującym i wyrazistym wstępem Marka Zychli oraz zakończone autorskim posłowiem, dzięki któremu ciekawski czytelnik może zapoznać ze zwięzłymi historyjkami i anegdotami dotyczącymi inspiracji i procesu tworzenia poszczególnych opowieści. Niektóre opowiadania są bardzo krótkie - mają tylko trzy strony długości, inne zaś są znacznie bardziej rozbudowane, choć zazwyczaj nie przekraczają dziesięciu. Podejmują bardzo różnorodną tematykę, często w specyficzny sposób odnoszą się do mankamentów i zjawisk znanych większości ludzi z szarej codzienności, przedstawiając je w mocno przejaskrawionym, doprawionym krztyną czarnego jak smoła humoru, świetle. Na stronach "Bez znieczulenia" można znaleźć odniesienia do minusów życia na osiedlu, zaburzeń psychicznych, problemów ludzi z nad wyraz rozwiniętą empatią, bezrefleksyjnej pogoni za szczęściem, rozważań egzystencjalnych i duchowych, fanatyzmu religijnego, ludzkiej fizjologii, nadmiernej seksualizacji, bądź rozkwitu portali społecznościowych. Pojawiają się abstrakcyjne, surrealistyczne sytuacje, które nierzadko stanowią ubarwioną i podciągniętą do ekstremum rzeczywistość.

Bohaterowie występujący w "Bez znieczulenia" są bardzo zróżnicowani. Niektórzy reprezentują margines społeczny, inni zdają się najzwyklejszymi, przeciętnymi przedstawicielami klasy średniej. Znajdzie się tu trochę czarnych charakterów, choć większość postaci trudno jednoznacznie zaszufladkować, bo ich zachowanie motywuje pewna określona okoliczność, chęć zemsty bądź pojedyncza, choć bardzo mocna wada. Nie brakuje tu również mówiących zwierząt i ożywionych przedmiotów. Część z nich jest zarysowana w bardzo naturalistyczny sposób, inni to groteskowe, surrealistyczne kreatury. Niektórzy zostali osadzeni we wręcz absurdalnych, ciekawych, nieraz skrajnie dziwnych, niebezpiecznych i makabrycznych sytuacjach.

Wojciechowicz posługuje się pełnym metafor i porównań językiem. Dość dokładnie, choć zazwyczaj zwięźle, opisuje szczegóły wyglądu postaci i otoczenia, tworząc niepokojące i barwne obrazy, w jakie może wczuć się odbiorca. Nie szczędzi czytelnikowi kontrowersji, elementów niczym z horroru, obskurnych wydarzeń, które mogą wstrząsnąć bardziej wrażliwym czytelnikiem. Łamie tabu, bawi się konwencjami, lubi satyrę, krytycznie komentuje brudną, brutalną rzeczywistość. Czasami mocno folguje swojej wyobraźni, tworząc fascynujące abstrakcje. Niektóre historie są bardzo mocne, emocjonujące i pełne akcji, inne zaś lżejsze i bardziej humorystyczne, ale jako całość prezentują się co najmniej dobrze.

"Bez znieczulenia" to zbiór krótkich, zróżnicowanych tematycznie, ale intrygujących opowiadań, dzięki którym niejednokrotnie zdarzyło mi się zaśmiać bądź zmarszczyć brwi nad lekturą. Z pewnością powrócę do niektórych opowieści autorstwa Wojciechowicza.


Polecam: wielbicielom zbiorów opowiadań pełnych satyry, groteski, czarnego humoru.

Nie polecam: czytelnikom o słabych nerwach, poszukującym lekkiej lektury.





Moja ocena:


8/10,       4+




RECENZJA ZOSTAŁA OPUBLIKOWANA NA PORTALU BESTIARIUSZ:




Za książkę dziękuję portalowi Bestiariusz 




i wydawnictwu Gmork