Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świat Dysku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świat Dysku. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 sierpnia 2015

Recenzja: "Blask fantastyczny"

Polski tytuł: "Blask fantastyczny"
Tytuł oryginalny: The Light Fantastic
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Cykl: Świat Dysku - tom 2
Liczba stron: 236
Cena rynkowa: 29,90 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Polska premiera: 1995
Opis wydawcy:


"Tylko jedna osoba może ocalić Świat Dysku, który sunie ku nieuniknionej z pozoru kolizji ze złowróżbną czerwoną gwiazdą. Na nieszczęście, osobą tą jest mało uzdolniony i tchórzliwy mag o imieniu Ricewind, którego po raz ostatni widziano, jak spadł poza krawędź świata... 

Rincewind zostaje magicznie ściągnięty z Kosmosu, by stać się obiektem polowania wszystkich ośmiu Obrządków Magicznych, próbujących odzyskać ukryte w jego umyśle Zaklęcie. W towarzystwie Dwukwiata z Bagażem i Cohena - największego i najsłynniejszego z bohaterów Dysku (choć ostatnio trochę bez formy) - po licznych przygodach powraca do Ankh Morpork, by uczestniczyć w jednym z kluczowych wydarzeń historii i kosmologii równocześnie. Na szczęście zakończonym szczęśliwie."





Magia niesforności


Lubisz fantastykę, przewrotną akcję, groteskę i satyrę? Nudzą Cię długie, staranne, klimatyczne opisy otoczenia, schematyczność i śmiertelna powaga w kreacji świata przedstawionego? Masz dystans do kwestii religijnych, nie przeszkadza Ci szczypta czarnego humoru, sarkastyczne dialogi, a tradycjonalizm drażni? Bardzo możliwe, że całkowicie wciągniesz się w krainę Ankh-Morpork, która drwi sobie z konwencjonalności oraz stawia na dobrą zabawę okraszoną szczyptą nawiązań do społecznych przywar i absurdów. "Blask fantastyczny" to kontynuacja "Koloru magii" - fantastycznej historii o nad wyraz marnym magu - Rincewindzie oraz jego perypetiach związanych z prześladującym go pechem i magiczną niedołężnością. Choć Terry Pratchett zmarł, jego literacka spuścizna prawdopodobnie zapewni mu historyczną nieśmiertelność, a już z całą pewnością - kultowym bohaterom wykreowanym na łamach jego powieści. Przenosząc się ponownie do Świata Dysku miałam nadzieję, że i tym razem nie zawiedzie mnie niesamowita oryginalność wizji Pratchetta, a także barwność nietuzinkowych bohaterów i nieprzewidywalna, prędko tocząca się akcja. Co zastałam? Jak "Blask fantastyczny" prezentuje się na tle poprzedniego tomu?

W "Blasku fantastycznym" autor kontynuuje dzieje Rincewinda, naiwnego turysty Dwukwiata, wiernego Bagażu i wplątuje ich w wydarzenia związane z misją ocalenia Świata Dysku przed zbliżającą się zagładą. Temu bowiem zagraża kolizja z czerwoną gwiazdą. Jakby tego było mało, nieudolny mag usiłuje uchronić się przed szaleństwem rozmowy z drzewami i przeżyć, co przecież nie jest takie łatwe, gdy prawie na każdym kroku spotyka się Śmierć. Niewidoczny Uniwersytet zaś zmaga się z zamieszkami spowodowanymi panikującą wokół ludnością i przerażonymi magami. Czy Rincewindowi oraz jego niesfornej kompanii uda się zapobiec apokalipsie? Jakie role odegrają tu Cohen Barbarzyńca i wojownicza Herrena Hennowłosa Herridan? Jeżeli masz ochotę poznać odpowiedzi na te pytania, na chwilę wciągnąć się w świat, w którym trudno o jakąkolwiek przewidywalność,  patos bądź nużące rozważania - zapoznaj się ze Światem Dysku.  

"Blask fantastyczny" to krótka, intensywna czytelnicza przygoda pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humorystycznych dialogów, ciekawych anegdot i nawiązań do absurdów społeczeństwa. Terry Pratchett kreuje swoje uniwersum w satyryczny, oryginalny sposób. Zarówno trzecioosobowa narracja, jak i brak przydługich, szczegółowych opisów oraz prosty, barwny język sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Żarty sytuacyjne są ciekawsze, a kompozycja oraz fabuła lepiej rozplanowane, mniej chaotyczne, niż w poprzedniej części cyklu. Widać, że kontynuując dzieje kultowego maga, autor zdecydowanie rozwinął swoje skrzydła. Fantasy w jego wykonaniu prezentuje się niezwykle oryginalnie, komicznie, łączy w sobie elementy parodii z typową dla gatunku obfitą ilością baśniowych istot oraz nietypowych przygód bohaterów. Wciąga, poprawia humor, pozwala na chwilę kompletnego oderwania się od rzeczywistości. Stanowi bardzo lekką, acz intrygującą rozrywkę. Wciąż brakuje tu nieco momentów, w których czytelnik może na chwilę "odsapnąć" od nacierających na niego z prędkością światła wydarzeń, ale jest to bardzo niewielki minus.    

Postacie stworzone przez Pratchetta są niezwykle zabawne, ekspresyjne, groteskowe i raczej trudno o nich zapomnieć. Zarówno stereotypowy bogacz-turysta Dwukwiat, jak i roztrzepany, nieudolny mag oraz śledzący ich bagaż wzbudzają sympatię odbiorcy i stanowią miłą odmianę dla całej masy sztywnych, wyidealizowanych bohaterów powieści fantastycznych.  Mówiące drzewa, trolle i masa specyficznych stworków oraz parodia typowego herosa-wojownika stanowią ciekawe, lekkie tło dla rozgrywającej się fabuły i chwil, kiedy akcja toczy się nieco wolniej.  

"Blask fantastyczny" będę wspominać jako lekką, przezabawną powieść, lepszą od poprzedniczki, którą zdecydowanie warto było przeczytać. Sądzę, że Terry Pratchett zdecydowanie zasłużył na swą olbrzymią popularność i zachęcił mnie do tego, by w przyszłości kolejny raz zagłębić się w jego nietypową twórczość. Mam nadzieję, że i następnym razem mnie ona zawiedzie.


POLECAM: wielbicielom lekkich, oryginalnych, humorystycznych powieści fantasy obfitujących w prędko toczącą się, zaskakującą akcję, satyryczne dialogi, miłośnikom groteski, motywu maga w literaturze.

NIE POLECAM: zwolennikom klimatycznych, szczegółowych opisów, epickich, tradycyjnych konstrukcji fabularnych, realistycznych, skomplikowanych uniwersów. 





Moja ocena:

8/10,     4+






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwory na dziś:

Queens of the Stone Age - Burn the Witch

The Doors - People Are Strange

The Birthday Massacre - Kill The Lights









poniedziałek, 6 stycznia 2014

Recenzja: "Kolor magii"

Autor: Terry Pratchett
Tytuł oryginalny: The Colour Of Magic
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Liczba stron: 208
Cena rynkowa: 29, 90 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Polska premiera: wrzesień 1994
Opis wydawcy:

"To pierwsza część słynnego wieloksięgu rozgrywającego się na płaskiej Ziemi - śmieszna, mądra i cudownie zadowalająca - jak wszystkie książki Pratchetta. W odległym, trochę już zużytym układzie współrzędnych, na płaszczyźnie astralnej, która nigdy nie była szczególnie płaska, skłębiona mgiełka gwiazd rozstępuje się z wolna... Spójrzcie..."



Żółw, na którym stoją cztery słonie 


Twórczością Pratchetta zachwyca się już tylu miłośników fantasy, że aż wstyd choćby nie spróbować dać się wciągnąć przez "Świat Dysku". Pokaźne grono wielbicieli pisarza, który pisze o magii, chaosie i absurdzie, a sam wierzy w cywilizację technologiczną, wciąż rośnie w siłę. Nie wiem, czy kiedyś dorówna potędze żółwia dźwigającego słonie, czy też umiejętnościom biegającej na niezliczonej ilości nóżek skrzynce, ale z pewnością zdoła rozerwać na strzępy autorów niepochlebnych dla cyklu o Rincewindzie recenzji. Tak, Pratchett nie trafia w gusta wielu czytelników, ale wcale nie strąca go to z tronu jednego z najpopularniejszych i najoryginalniejszych autorów współcześnie wydawanej fantastyki. Jego książki doczekały się m. in. ekranizacji i własnej gry planszowej. Powszechne uwielbienie dla pratchettowskiej wyobraźni skłoniło mnie do tego, by na własnej skórze przekonać się, skąd biorą się te wszystkie zachwyty i czy sama dołączę dołączę do grona fanów niby-maga Rincewinda oraz jego nietuzinkowych tarapatów, w które tak łatwo się pakuje. Czy i mnie porwał czar świata "Koloru magii"? Co sprawia, że uniwersum to cieszy się niesłabnącą popularnością, a główny bohater cyklu to postać nieomalże kultowa? 

"Kolor magii" to pierwsza część wielotomowego cyklu "Świat Dysku", który Pratchett zaczął pisać mając piętnaście lat i od tamtej pory nie brakuje mu pomysłów na wciąż wydawane kontynuacje. Książka dzieli się na kilka rozdziałów, w których opisywane są przygody niedouczonego, wyrzuconego z uniwersytetu maga o wątpliwych umiejętnościach magicznych - Rincewinda i Dwukwiata - turystę Świata Dysku, który na swoje szczęście bądź nieszczęście nie szczędzi swojemu przewodnikowi kosztowności i udaje się na wyprawę z pechowym czarodziejem. Odwiedzana przez niego planeta jest kompletnie płaska i otoczona wodospadem. Podtrzymują ją cztery zwrócone do siebie tyłem słonie, które nosi żółw A'Tuin. W tułaczce naszych bohaterów, począwszy od miasta Ankh-Morpork, uczestniczy Bagaż - towarzysz niezwykle funkcjonalny i nieobliczalny, który porusza się na wielu małych nóżkach i lojalnie, jak każdy bagaż powinien, nieustannie podąża za swoim właścicielem. Naszych podróżników często odwiedza Śmierć we własnej osobie, nie omijają ich też spotkania z bogami, smokami, driadami. Największą zarazą tego świata zdaje się być właśnie magia, symbolizowana przez liczbę osiem i nieustannie ingerująca w spokojne życie maga, który sam nie umie czarować. Przez nią staje się więźniem drzewa i zamiast spokojnie, zgodnie ze swoją wygodnicką naturą, cieszyć się brakiem najmniejszych nawet problemów, kolejny raz pakuje się w tarapaty. Czy kolejna wizyta Śmierci skończy się tylko na rozmowach? Jakie moce posiada wykonana z myślącej gruszy skrzynka? I jaką rolę odegra tu Hrun Barbarzyńca? Jeśli macie ochotę na chaotyczną przygodę z pechowym magiem - sięgnijcie po książkę Pratchetta.

"Kolor magii" to prześmiewcza, humorystyczna, lekka, oryginalna, iskrząca się od zabawnych dialogów i nieco poplątanej, intensywnej akcji pozycja, wobec której trudno pozostać czytelnikowi obojętnym. Pratchett postawił na absurd, chaotyczność, groteskę i licznego rodzaju żarty zarówno na tle fantastyki, jak i te bardziej poruszające treści życia codziennego. Ilość tych odniesień jest całkiem spora, bardziej uważny odbiorca może wyłapać ich naprawdę dużo. Kolejnym niezaprzeczalnym plusem książki jest bogate, wyraziste i zaskakujące nieraz uniwersum wykreowane przez autora. Roi się tu od dziwacznych stworków, gadających przedmiotów. Łamane są tu prawa fizyki, fabuła ma dziwne, chaotyczne zaskoki i zwroty akcji, która nieraz toczy się aż nazbyt prędko, nie pozostawia czytelnikowi chwili na wytchnienie i odpoczęcie, czasami wymaga pełnego skupienia nad czytaną treścią. Miejscami miałam wrażenie, że niektóre wydarzenia są nieco wyrwane z kontekstu. Pan Terry ma bardzo bogatą wyobraźnię i charakterystyczny, czasami trochę urywkowy i "pomieszany" styl pisania. Nie ma tu typowych dla epickich fantasy przerywników. Niewiele jest dłuższych opisów, czy też monologów wewnętrznych bohaterów. Nieustannie coś się dzieje, a osobowość poszczególnych postaci poznajemy wraz z rozwojem wydarzeń, które czasami w ogóle się ze sobą nie wiążą. 

Narracja również jest co najmniej specyficzna. Przez nią z początku miałam mały problem z wciągnięciem się w fabułę, z czasem, jak już zdążyłam się do niej przyzwyczaić, było coraz lepiej. Zaliczam się do wielbicieli absurdu i historii nieraz tak poplątanych w swoim wyrazie, że przeciętny czytelnik, który za kryterium oceny książki bierze przykładowo szczegółowość, logikę, przekaz z morałem, realizm psychologiczny bohaterów, czy też dbałość o szczegóły i piękno literackiego języka, uznałby je za twórcze omyłki bądź też mało warte, pomieszane twory wyobraźni. "Kolor magii" to barwna zabawa z fantastycznym światem, która, zgodnie z regułą słoni stojących na żółwiu, nie każdemu przypadnie do gustu. Nie można traktować jej w stu procentach poważnie, trzeba umieć się wczuć w ten twórczy chaos i płynąć z szybkim nurtem rzeki wydarzeń, bez wytchnienia i oczekiwania na malowniczą, wdzięczną, wzorową i przejrzystą konstrukcję fabularną. Tu najważniejsza jest sama opowieść, rozrywka, nawiązania, humor i nieposkromiona wyobraźnia Pratchetta.

Dużą zaletę "Koloru magii" stanowią wyraziści, nieco przerysowani bohaterowie. Rincewind, jako mag-nieudacznik i pechowiec łatwo zdobywa sympatię czytelnika. Dwukwiat, podróżnik z Imperium Agatejskiego, bawi swoją nieporadnością i naiwnością. Sama chciałabym posiadać jego Bagaż... podróżując w ogóle nie musiałabym się martwić, czy przypadkiem gdzieś go nie zostawiłam, bo chodziłby za mną jak dobrze wytresowany piesek. Fantastycznych stworzeń jest tutaj całe mnóstwo, co tylko uprzyjemnia czytelniczą przygodę. Dobrą parodię Conana stanowi Hrun Barbarzyńca, ciekawa jest również teoria z ateistami, którzy są tutaj... karani przez bóstwa. Brawurowo w moim odczuciu został wykreowany tutaj Śmierć, którego polubiłam od pierwszego "usłyszenia". Bogactwo Świata Dysku zachwyca swoją różnorodnością.

Warto wspomnieć tu jeszcze o okładce, która budzi nieco skrajne emocje. Niektórych odrzuca ukazany na niej nieład, kolorystyka, brak symetrii i chaotyczność ilustracji. W moim odczuciu jednak świetnie obrazuje ona pratchettowski styl, poczucie humoru i pomysły autora, które są równie szalone, specyficzne, lekko nieogarnięte i wymykające się standardom większości schematów. 

"Świat Dysku" to bezsprzecznie oryginalny, zabawny i obiecujący początek cyklu Pratchetta o Rincewindzie. Choć z pewnością jego specyficzność, barwność i chaotyczność nie wszystkim przypadnie do gustu, to osobiście miło spędziłam z nim czas i już nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejny tom serii. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy i ponownie wprawi mnie w dobry nastrój.


POLECAM: wielbicielom zabawnych, absurdalnych historii fantasy, którzy szukają czegoś oryginalnego, niesztampowego, miłośnikom szybko prowadzonej, wciągającej akcji.

NIE POLECAM: czytelnikom zwracającym znaczną uwagę na przejrzystą narrację, skrupulatność, ciągłość fabuły i staranność opisów. 


Moja ocena:

7/10,        4-





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwory na dziś:


DragonForce - Heart of the dragon (power metal)



Electric Wizard - Barbarian (doom metal)