Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7.5/10. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7.5/10. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 września 2019

Recenzja: "Anima vilis"

Tytuł: "Anima vilis"
Autor: Krzysztof T. Dąbrowski
Wydawnictwo: Initium
Opis wydawcy:


"Anima vilis” to zbiór oryginalnych opowiadań grozy.

Wyobraźcie sobie zombie w scenerii westernu. Lub opowieść, w której spotykacie demonicznego Świętego Mikołaja. W tajemniczym korowodzie przez opowiadania zbioru przewijają się też słowiańskie demony, UFO, kosmici i wiedźmy. A wszystko to w smakowitym sosie, przyrządzonym na bazie takich motywów, jak teorie spiskowe, apokalipsa czy podróże między wymiarami. Dodatkowo mistrz kuchni przyprawił wszystkie historie szczyptą czarnego humoru, groteski i cynizmu.

Jeśli lubisz się bać, a jednocześnie uwielbiasz być zaskakiwany - ta książka porwie Cię w szaloną podróż już od pierwszej strony.

Jest to druga książka Krzysztofa T. Dąbrowskiego, stawianego przez recenzentów obok takich autorów, jak Topor, Bierce, Mrożek, a nawet klasyków grozy, jak Poe i Masterton.

Opowiadania Dąbrowskiego były publikowane w prasie zagranicznej (USA, Anglia, Rosja, Czechy, Słowacja, Węgry, Niemcy, Izrael, Hiszpania, Brazylia, Meksyk, Argentyna). W 2009 roku jedno z jego opowiadań zostało opublikowane w "Playboyu". W polskiej prasie publikowany był m.in. w "Science Fiction Fantasy i Horror" oraz w "Lśnieniu" i "Grabarzu Polskim".







Czarny humor rządzi światem


Krzystof T. Dąbrowski to twórca kojarzony przede wszystkim z horrorem i groteską, sprawdzający się zarówno w tekstach humorystycznych, jak i tych nieco poważniejszych, autor licznych opowiadań, scenariuszy i powieści, ekranizowanych i wydawanych również za granicą.  Sama kojarzę jego pióro m.in. z licznych tekstów z antologii i "Anomalii", która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. "Anima vilis" to jego drugi zbiór opowiadań, stanowiący tematyczny miszmasz i przyciągający uwagę szalonym pomarańczem okładki. Sięgając po niego, spodziewałam się literatury stawiającej przede wszystkim na akcję i rozrywkę, czyli coś w sam raz dla miłośników lekkich, wciągających i przewrotnych historii grozy. Co zastałam?

"Anima vilis" jest zbiorem siedmiu, niekiedy ze sobą powiązanych, tekstów. Część z nich, jak właśnie tytułowe "Anima vilis", "Uprowadzenie", czy "Przeznaczenie znajdzie drogę" stawia na zaskakiwanie i rozbawianie czytelnika, w czym moim zdaniem pióro Dąbrowskiego sprawdza się znakomicie, choć oczywiście jest to humor dość specyficzny i obfitujący w bezkompromisową makabrę. Nie brakuje też jednak poważniejszych opowieści - choćby "Losu dopełnienie" to utwór przejmujący i nostalgiczny, stojący niejako w kontraście do większości pozostałych fabuł. Do moich faworytów mogę tu zaliczyć szczególnie "Biwak", gdyż pomimo lekkiej przewidywalności jest naprawdę mocnym i wyrazistym slasherem, nawiązującym w mojej ocenie do klasycznych dla horrorów motywów i humorystyczne teksty o postaci Martynki.

Dąbrowski kreuje bardzo wyraziste, groteskowe charaktery, które przeżywają mnóstwo ekscentrycznych, niejednokrotnie wstrząsających przygód. Stworzone przez niego historie są bardzo emocjonujące - mogą wyzwolić napady śmiechu, uczucie współczucia bądź rozczulenia. Ponieważ generalnie stawiają na szybko toczącą się, czasem lekko absurdalną akcję, powinny przypaść do gustu zwłaszcza fanom wciągających horrorów klasy b i czarnych komedii, ale również czytelnik preferujący bardziej refleksyjne dzieła znajdzie tu coś dla siebie. Sama należę zarówno do wielbicieli horrorów stawiających stricte na rozrywkę, jak i tych krwistych, stawiających na nastrój bądź mrożących krew w żyłach, także taki tygiel konwencji to moim zdaniem zdecydowanie plus "Anima vilis" i pokazuje, że autor jest twórcą niezwykle wszechstronnym, potrafiącym odnaleźć się w różnych konwencjach.


Podsumowując, zbiór opowiadań Krzysztofa T. Dąbrowskiego charakteryzuje przede wszystkim groteska, przewrotność i wciągająca akcja, także przypadnie do gustu zwłaszcza wielbicielom lekkich, barwnych i stawiających na rozrywkę opowieści grozy. W tym przypadku okładka dość dobrze odwzorowuje ekscentryczne wnętrze książki. Choć Dąbrowski potrafi też pisać refleksyjnie, moim osobistym faworytem została tu większość tych tekstów, które raczej dziwią, śmieszą i szokują.





Moja ocena:


7,5/10








wtorek, 14 listopada 2017

Recenzja: "Mapa Cieni"

Tytuł: "Mapa Cieni"
Autorzy: Krzysztof T. Dąbrowski,  Michał Gacek, Dawid Kain, Kazimierz Kyrcz jr, Michał J. Walczak, Łukasz Radecki, Aleksandra Zielińska, Piotr Roemer, Krzysztof Maciejewski, J.D. Bujak, Magdalena Maria Kałużyńska, Marek Grzywacz, Michał Stonawski, Sylwia Błach, Krzysztof Biliński, Rafał Christ
Wydawnictwo: Wydawnictwo Van Der Book
Cena rynkowa: 35 zł
Premiera: 2017 r.
Opis wydawcy:


"Mapa Cieni to książka niezwykła nie tylko ze względu na temat, który podejmuje, ale swoją dwoistość. Łączy ona ze sobą publicystykę i beletrystykę. W równym stopniu. Jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego. Michał Stonawski i Krzysztof Korsarz Biliński poświęcili prawie rok czasu na zdobywanie informacji o niezwykłych miejscach w Krakowie i okolicach, odwiedzanie każdego z nich, rozmowy z mieszkańcami i wreszcie napisanie reportaży. Następnie grupa polskich pisarzy napisała opowiadania związane z tymi miejscami. Z tych części składowych – ciężkiej pracy, dociekania prawdy i fikcji literackiej powstała unikalna mieszanka."




Duchy przeszłości


"Mapa Cieni" to zbiór opowiadań opartych częściowo na legendach i opowieściach o nawiedzonych miejscach z okolic Krakowa, poprzedzonych krótkimi ich genezami oraz relacjami z podróży w te rejony. Książka powstała dzięki akcji crowdfundingowej i sporemu zaangażowaniu m.in. ze strony Michała Stonawskiego - pisarza, publicysty i pomysłodawcy Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego oraz Krzysztofa Bilińskiego - muzyka, redaktora związanego z kwartalnikiem "OkoLica Strachu" i autora tomików poetyckich, współprowadzących wspólnie m.in. audycję radiową "Misterium Grozy", którzy podjęli się ambitnego projektu: napisania reportaży ze swoich wyjazdów i namówienia polskich autorów horrorów do stworzenia tekstów na ich podstawie. Premiera publikacji przeciągała się, ale ostatecznie całość prezentuje się bardzo dobrze, zwłaszcza od strony wizualnej. Okładka autorstwa Darka Kocurka jest bardzo klimatyczna i dość dobrze odwzorowuje zawartość książki. Zapoznając się z nią, miałam nadzieję, że zapoznam się z wieloma nieznanymi mi wcześniej, intrygującymi legendami, a opowiadania urzekną mnie nastrojem bądź wartką akcją.

Publikacja rozpoczyna się wstępami obu pomysłodawców antologii, które wprowadzają odbiorcę w wybrany przez nich temat i go uzasadniają. Pierwsze opowiadanie to "Cięcie" Magdaleny Marii Kałużyńskiej, pisarki znanej z krwawych, bezkompromisowych, oryginalnych horrorów, autorki m.in. cyklu "Alvethor", który przyniósł jej Nagrodę Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. Umieszczenie tego tekstu na samym początku było strzałem w dziesiątkę. Stanowi on świetny punkt zaczepienia, jest niejako ironicznym komentarzem do samotnego chodzenia po opuszczonych, niebezpiecznych miejscach, ma mocny przekaz, bawi się konwencją, wprowadza czytelnika w świat tworzenia i fascynowania się mrocznymi historiami, bardzo wyróżnia się na tle innych opowiadań. Moim zdaniem to jeden z najmocniejszych punktów w całym zbiorze. 

Drugi tekst, "Muzeum Snów" Dawida Kaina, znanego z bardziej surrealistycznych upodobań, autora m.in. "Fobii" i "Kotku, jestem w ogniu", jest utrzymany w klimacie metafizyki, oniryzmu i symboli. Stawia bardziej na nastrój i niedopowiedzenia. To krótkie, ale zgrabne nawiązanie do procesu tworzenia. Kolejnym opowiadaniem jest "Biel" autorstwa Łukasza Radeckiego, jednego z najbardziej znanych i utalentowanych polskich pisarzy gore, autora m.in. niedawno wydanego "Królestwa Gore", "Zombie.pl", czy też "Miasteczka". Tym razem Radecki prezentuje się w zdecydowanie bardziej subtelnym wydaniu i stawia na nastrój, sprawnie wykorzystując motyw bieli. Trochę szkoda, że to opowiadanie nie ma więcej wątków bądź odrobiny drapieżności, bo przez skupienie się na różnorodnej symbolice tej barwy staje się dość przewidywalne. Osobiście preferuję jego twórczość w dosadniejszej, bardziej rozrywkowej i zapewniającej więcej intensywnych wrażeń wersji. 

Czwarta jest "Galeria IX Mrocznych Obrazów" Krzysztofa Bilińskiego. To opowiadanie, które urzeka przede wszystkim bogactwem słownictwa, sprawnym warsztatem, mnogością nawiązań do różnych tekstów popkultury i rozważaniami na tematy egzystencjalne. Porusza kwestie religijne, czerpie z dorobku dzieł psychologów czy okultystów. Pod względem językowym prezentuje się najlepiej w całej antologii. Piąte opowiadanie to "Porcelanowe pieski z zakurzonymi oczami" Piotra Roemera, znanego m.in. z opowiadań, które pojawiały się w antologiach grozy z serii "City". Ten tekst jest krótki, ale nie brakuje w nim sensualizmu, synestezji i nostalgii, dzięki czemu bardzo dobrze się go czyta. 

Jako szósty prezentuje się Krzystof T. Dąbrowski, pisarz, który często posługuje się groteską, makabreską, nieraz ocierając się bardziej o bizarro, niż rasowy horror, autor m.in "Anima Vilis" i "Orgazmokalipsy". "Ratunku! Trup i inne wpadki" to lekka, nieco makabryczna komedia, w której pojawiają się znani już z jego twórczości metalowiec Hubi i kocur Wikary. Nie brakuje tu bardzo specyficznego, toaletowego humoru i zaskakujących zwrotów akcji. Siódme opowiadanie to "Ostatnia podróż Zu" Aleksandry Zielińskiej, autorki m.in. "Przypadku Alicji", która w swojej twórczości często porusza ciężką, społeczną tematykę. Tym razem pojawia się motyw przemocy w rodzinie i trudności ciąży. Pomimo tak trudnego tematu, tekst należy raczej do tych bardzo delikatnych, dopiero na końcu pokazuje swoją moc. 

Ósma jest Sylwia Błach z "Wszyscy jesteśmy samotni", autorka m.in "Syndromu Riddocha" i "Trzech lat strachu", która jest bardzo wszechstronna (np. potrafi stworzyć grozę w wersji dla dzieci) i nie boi się bezkompromisowości oraz odrobiny gore. To opowiadanie również podejmuje tematykę przyszłego macierzyństwa, ale w inny, bardziej przystępny i nieco dosadniejszy sposób. Moim zdaniem to jedno z najlepszych opowiadań w antologii ze względu na narastające, bardzo umiejętnie budowane napięcie i stopniowo rozpędzającą się akcję, dzięki której pochłania się stronę za stroną. Dziewiąte opowiadanie to "Trucizny w żyłach miasta" Marka Grzywacza, pisarza znanego z zamiłowania do bizarro oraz tekstów publikowanych m.in. w "Nowej Fantastyce". Tym razem pojawia się motyw egoistycznego spełniania swoich życzeń i pobudek. Grupa znajomych musi w krótkim czasie wydać ogromną sumę pieniędzy tylko na własne korzyści, a namawia ich do tego dziwna, budząca fascynację istota. To staje się jednak zadaniem trudniejszym, niż któremukolwiek mogłoby się wydawać. Człowiek jest bowiem jednostką społeczną, istotą złożoną nie tylko z materialistycznych zachcianek, ale i powiązaną z innymi ludźmi więzią, której trudno się wyprzeć. To opowiadanie również stanowi jeden z mocniejszych punktów tego zbioru.

Dziesiąte jest opowiadanie Michała Stonawskiego pt. "Każdy człowiek ma swoją godzinę". Pewna kobieta chce odejść od agresywnego męża, ale nie kończy się to dla niej zbyt dobrze. To dość mocny i ciekawy tekst z wartką akcją. Potem pojawia się krótki "Most Samobójców" Krzysztofa Maciejewskiego, dziennikarza, laureata Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego, autora "Albumu" i wielu opowiadań publikowanych w licznych antologiach. Ten tekst jest oparty na bardzo ciekawym pomyśle i zaskakuje mocnym zakończeniem. Pomimo swojej długości, zdecydowanie zasługuje na uwagę. Dwunasty jest "Jeździec" Michała Gacka, autora m.in. powieści "Endemia" i opowiadań publikowanych w kilku antologiach. Ta historia przedstawia pozornie zwykłą relację dwóch dziewczyn, które zaczyna łączyć coś więcej niż przyjaźń. To wciągający tekst z dość nieoczywistym zakończeniem. 

Rafał Christ, autor, który publikował m.in. w "Horror Masakrze" i w kilku antologiach, ze swoim "Najlepszym przyjacielem człowieka" jest trzynasty i zdecydowanie nie jest to pechowa liczba, lecz jeden z najbardziej wciągających tekstów w antologii, klimatyczny, charakteryzujący się zaskakującymi zwrotami akcji i delikatnym nawiązaniem do klasyki horroru. Czternaste opowiadanie to "Granice synestezji" Joanny Doroty Bujak, autorki m.in. powieści "Ogniskowa". Pewien mężczyzna korzysta z okazji i wyjeżdża wraz ze swoją wybranką do ekskluzywnego hotelu. To świetny, nastrojowy tekst, który bardzo przyjemnie się czyta. Ostatni są Kazimierz Kyrcz jr, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarzy grozy, autor m.in. "Femme fatale" i "Dziewczyn, które miał na myśli" oraz Michał J. Walczak, piszący z nim w duecie, znany z opowiadań publikowanych m.in. w magazynie "Pocisk" i w "OkoLicy Strachu". "Ładnym łatwiej" to krótkie, mocne opowiadanie, które stanowi porządne zakończenie zbioru. 

Podsumowując, "Mapa Cieni" to zbiór intrygujący i bardzo różnorodny, w którym każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Jako całość stawia zdecydowanie bardziej na klimat, niż ekstremę, wielbiciele krwistych opowieści mogą więc nie być całkowicie zadowoleni. Relacje z nawiedzonych miejsc są świetnym i ciekawym dodatkiem do opowiadań, choć z racji oszczędności opowieści miejscowych są raczej zwięzłe i raczej nie nazwałabym ich reportażami.



Moja ocena:


 4/5,     7,5/10










Za książkę dziękuję Wydawnictwu Van Der Book





oraz portalowi Bestiariusz













sobota, 19 marca 2016

Recenzja: "Siódma dusza"

Tytuł: "Siódma dusza"
Autor: Andrzej Wardziak
Liczba stron: 240
Cena rynkowa: 29,90 zł
Wydawnictwo: Videograf
Premiera: 2015
Opis wydawcy:

"Historia pięciorga znajomych, którzy postanawiają spędzić pewien piątkowy wieczór w wiekowym domu, odziedziczonym po tragicznie zmarłym wuju jednego z chłopaków. Niestety szybko okazuje się, że w domu nie są sami, a wieczór wcale nie będzie spokojny. Jeden z bohaterów niemalże śmiertelnie się okalecza, a pozostali nie potrafią się odnaleźć w panującym chaosie. Podczas zwiedzania willi młodzi ludzie znajdują ukryty pokój, służący do nawiązywania kontaktów z zaświatami i to uruchamia lawinę kłopotów, które doprowadzają do tragedii... "






Obłęd w starym domu


Andrzej Wardziak zadebiutował powieścią „Infekcja”, jedną z pierwszych książek o polskiej apokalipsie zombie, która została dobrze przyjęta przez czytelników. Sięgając po jego kolejne dzieło, „Siódmą duszę”, miałam wobec niego spore wymagania. Pozytywne rekomendacje popularnych recenzentów i świetna, bardzo nastrojowa, nagrodzona Złotym Kościejem okładka autorstwa Darka Kocurka sprawiły, że nastawiłam się na coś, co po prostu rzuci mnie na kolana. Oczekiwałam historii w jakiś sposób wyróżniającej się oryginalnością, nieprzewidywalnością i klimatem sprawiającym, że włos zjeży mi się na głowie. Co otrzymałam? Czy fabuła wykreowana przez Wardziaka spełniła moje wysokie oczekiwania i zmroziła mi krew w żyłach, zachwycając niebanalnym podejściem do tematu?

Historia przedstawiona w „Siódmej duszy” traktuje o grupie nastolatków, którzy spędzają czas w starym domu położonym na odludziu. Choć początkowo znajomi dobrze się bawią, wkrótce wokół nich zaczynają zachodzić dziwne, niepokojące zjawiska. Młodzież odkrywa sekrety budynku, natyka się na ukryty, ekscentrycznie urządzony pokój, najprawdopodobniej służący do wywoływania duchów. Ponadto jedna z bohaterek zdaje się przejawiać zdolności parapsychiczne, co potęguje lęk całej grupy. Zdani na samych siebie próbują racjonalnie wyjaśnić zaistniałą sytuację, kiedy jednak im się to nie udaje, zaczynają wpadać w panikę i chcą opuścić przerażające miejsce. Co tak naprawdę dzieje się w budynku? Czy młodzi ludzie wyjdą z tego bez szwanku? Jakie konkretnie umiejętności posiada jedna z dziewczyn? Jeżeli chcecie otrzymać odpowiedzi na te pytania – zapoznajcie się z powieścią Andrzeja Wardziaka.

Bohaterowie „Siódmej duszy” to dość przyziemna, przeciętna młodzież, lekkomyślna i nastawiona na chwile beztroskiej zabawy. Pobyt w domu kolegi jest dla nich okazją do bezkarnego korzystania z używek i innych uciech. Moją uwagę przyciągnęła Nadia, reszta postaci została raczej dość delikatnie zarysowana i zachowuje się w miarę przewidywalnie. Relacje między nastolatkami są wiarygodne, choć skupiają się głównie na różnego rodzaju niesnaskach i krótkich wymianach zdań. Andrzej Wardziak świetnie przedstawił reakcję młodych ludzi na mrożącą krew w żyłach sytuację, rodzące się z jej powodu napięcia, kłótnie, problemy. 

Największymi atutami powieści Andrzeja Wardziaka są dynamiczna, szybko rozwijająca się akcja oraz klimatyczne, dość sensualne i naturalistyczne opisy, które potęgują atmosferę grozy, sprawiając, że książkę do samego końca śledzi się z ciekawością i zaangażowaniem, niemalże odczuwając przeżywany przez bohaterów strach. Dzięki nim czytelnik może na chwilę kompletnie oderwać się od rzeczywistości, pozwalając sobie na lekką, pasjonującą, ale i przerażającą rozrywkę. Pomimo tego, że większość rozgrywających się w „Siódmej duszy” wydarzeń można przewidzieć, bo historia charakteryzuje się schematycznością, nie musi to wpływać na czerpaną z lektury przyjemność. Trzecioosobowa narracja i prosty język sprawiają, że horror Wardziaka wciąga i nie wymaga silniejszego skupienia nad używanymi przez bohaterów wyrażeniami.

„Siódma dusza” to dobry, miejscami bardzo nastrojowy, lekki, rozrywkowy horror. Pomimo tego, że fabuła stworzona przez Wardziaka w znacznej mierze bazuje na ogranych motywach i rozwiązaniach, zapewnia odbiorcy chwilę kompletnego oderwania od rzeczywistości, gdzieniegdzie mogąc nawet przyprawić go o dreszczyk emocji. Choć początkowo nastawiałam się na coś bardziej oryginalnego, historię zdanych na samych siebie znajomych śledziłam ze sporą przyjemnością. 


Polecam: miłośnikom lekkich, wciągających, oddziałujących na wyobraźnię horrorów opartych na dość popularnych motywach.

Nie polecam: czytelnikom poszukującym ambitnej, nieprzewidywalnej, niekonwencjonalnej powieści grozy.





Moja ocena:

7,5/10,   4/6










Za książkę dziękuję portalowi Bestiariusz



oraz wydawnictwu Videograf










niedziela, 21 lutego 2016

Recenzja: "Keller"

Tytuł: "Keller"
Autor: Marcin Jamiołkowski
Liczba stron: 416
Cena rynkowa: 34,90 zł
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: październik 2015
Opis wydawcy:



"Od Rozproszenia upłynęło kilka tysięcy lat. Ludzie opuścili Ziemię i przenieśli się do innych układów gwiezdnych. Znaleźli nowe światy do zamieszkania, znaleźli Obcych, ale nie znaleźli spokoju. Bo co towarzyszy ludzkości od zarania dziejów? Walka o wpływy i pieniądze. I jeszcze większe wpływy, i jeszcze większe pieniądze.

Główny bohater, Ian Keller, awanturnik i przemytnik, zostaje zwerbowany przez służby specjalne Układu Polonusa i wysokich przedstawicieli Nowego Watykanu do wykonania pewnej misji – odzyskania relikwii skradzionych przez uzurpatorski, powstały w wyniku Wielkiej Schizmy, Kościół Pontifexański. 

Na Pontifexie zbliżają się obchody Czwartego Tysiąclecia Męki Pańskiej. To doskonały czas, by przeniknąć na planetę. Doskonały czas na zapoznanie się z papieską córką. Doskonały czas na zemstę na generale Caratu.

Czy misja się powiedzie? 

Kim naprawdę jest Ian Keller?

I co jest ważniejsze – zadanie czy zemsta?

Jeśli jesteś fanem "Stalowego Szczura" i "Gwiezdnych Wojen" – musisz poznać Kellera."


Zamieszki w kosmosie 

Marcin Jamiołkowski jest autorem serii książek o warszawskim magu – Herbercie Kruku. "Keller" to space opera, której opis i okładka od początku wzbudzały we mnie pozytywne skojarzenia z popularnymi "Gwiezdnymi wojnami". Krótka rekomendacja książki napisana przez Pawła Majkę ostatecznie przekonała mnie do tego, żeby sięgnąć po tę powieść i przekonać się na własnej skórze, jak znaczne są podobieństwa między słynną sagą a prozą Jamiołkowskiego. Miałam nadzieję, że nie będzie ich nazbyt dużo. Oczekiwałam wartkiej akcji i wspaniałej, wciągającej, nieskomplikowanej rozrywki. Co otrzymałam? Czy historia przygód Iana Kellera wywarła na mnie równie dobre wrażenie, co jej zapowiedź?

Fabuła "Kellera" toczy się w czasach, w których ludzie opuścili Ziemię i zasiedlili inne układy gwiezdne. Ian Keller, przemytnik, awanturnik i kapitan statku zwanego Truposzem, udaje się na Pontifex, gdzie znajduje się powstały w wyniku Wielkiej Schizmy Kościół Pontifexański. Nasz bohater ma za zadanie wykraść ważne relikwie. Przy okazji pragnie zemścić się na generale Caratu. Zamiast jednak zabierze się za realizację planu, musi uporać się ze swoją dość ekscentryczną załogą - w tym z dość niestałym w uczuciach, sprowadzającym na pokład mnóstwo zbędnych pasażerek lekarzem. Wkrótce Keller wikła się w romantyczną, jednak i niebezpieczną relację z papieską córką, będącą w centrum uwagi tamtejszych mediów i śledczych. Sprawa przybiera dość nieoczekiwane obroty, ale nietuzinkowy sprawca całego zamieszania kontynuuje swoją przygodę, stając się celem służb specjalnych. Jak potoczy się pobyt Iana na Pontifexie? Czy uda mu się wyjść cało z opresji? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po powieść Marcina Jamiołkowskiego.

Główny bohater "Kellera" jest barwny, odważny i intrygujący. Prawie cały czas coś się koło niego dzieje. Mimo wszystko ma swoje tajemnice, które sprawiają, że czytelnik łaknie coraz więcej informacji o jego cechach i przeszłości. Pozostałe postacie stanowią dość urozmaicone, ciekawe grono. Papieska córka wzbudza sympatię odbiorcy, przedstawiony w krzywym zwierciadle kler bawi nawiązaniami do dość aktualnych problemów ówczesnego kościoła. W powieści nie brakuje sporej ilości dobrego humoru, satyry, nieoczekiwanych zwrotów akcji, groteski, nawiązań do absurdów dzisiejszego polskiego społeczeństwa. Książka Jamiołkowskiego stanowi dobrą, wciągającą, lekką rozrywkę. 

Realia przedstawione w Kellerze są ciekawe i stanowią dobre tło dla rozgrywającej się historii. Język powieści jest barwny, prosty i przyjemny. Nie zabraknie tu odrobiny wulgaryzmów, zabawnych stwierdzeń i dialogów. Opisy są raczej krótkie i stanowią dobre przerywniki dla wartkiej akcji. Mimo wszystko w trakcie lektury kilka razy odniosłam wrażenie, że niektóre wydarzenia następują po sobie nieco zbyt szybko i jest ich nazbyt dużo. Przygody Iana Kellera umiliły mi czas, chętnie zapoznałabym się z ich kontynuacją. 

"Keller" to dobra, lekka, rozrywkowa space opera zawierająca odniesienia do współczesnych absurdów społeczeństwa. Bardzo miło ją wspominam, kiedyś sięgnę też po inną powieść Marcina Jamiołkowskiego.



POLECAM: czytelnikom poszukującym dobrej, lekkiej książki science fiction zawierającej elementy satyryczne.

NIE POLECAM:  odbiorcom nadwrażliwym na żarty związane z sytuacją obecnego kleru. 








Moja ocena:

7,5/10,        4







Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona