Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Neil Gaiman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Neil Gaiman. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 czerwca 2018

Recenzja: "Dym i lustra"

Tytuł: "Dym i lustra"
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Premiera: 2018
Cena rynkowa: 39 zł
Opis wydawcy:


"Zebrane w tej książce historie pochodzą z niezliczonych krain Po drugiej stronie lustra. Są wytworem bujnej wyobraźni Neila Gaimana – jednego z największych współczesnych mistrzów literatury fantastycznej. Opowiadają o wydarzeniach zabawnych, wzruszających, budzących grozę lub po prostu cudownych. Łączy je nie tylko osoba autora, ale przede wszystkim niezwykła sugestywność i oryginalność kreowanych wizji."





Za taflą lustra


Twórczość Neila Gaimana stała się ostatnio bardzo popularna, m.in. za sprawą serialowej ekranizacji "Amerykańskich bogów" i wydawnictwa MAG, które postanowiło wznowić wiele jego dzieł. Jednym z tych wznowień jest "Dym i lustra", pierwszy zbiór opowiadań brytyjskiego pisarza. Znajdują się w nim bardzo różnorodne teksty, niejednokrotnie publikowane wcześniej w antologiach tematycznych i nie tylko. Zapoznając się z tą książką, miałam nadzieję, że zgodnie z zapowiedzią doczekam się tworów niejednoznacznych, tajemniczych i surrealistycznych, w których nie zabraknie grozy i, tak typowej dla Gaimana, fantastycznej baśniowości. Oczekiwałam przewrotnych, magicznych, przejmujących historii, do jakich mnie już przyzwyczaił. Co zastałam? Czy krótkie formy literackie Brytyjczyka wywarły na mnie tak samo pozytywne wrażenia, jak jego powieści?

Nowe wydanie "Dymu i luster" od początku imponuje już samą, bogato zdobioną oprawą graficzną i obszernym wstępem autorstwa samego Gaimana, w którym zamieścił wiele ciekawostek dotyczących znajdujących się w zbiorze tekstów oraz, co zaskakujące, krótkie opowiadanie. Na kolejnych stronach znalazły się dzieła różnej długości, od liczących zaledwie kilkadziesiąt słów shortów, przez nieco poetyckie eksperymenty, do kilkudziesięciostronicowych opowieści. Wszystkie łączy jakiś pierwiastek niesamowitości, wiele z nich przypomina przypowieści, zawiera przesłanie czy refleksję o życiu i upływającym czasie.

Tego zbioru nie da się jednoznacznie zaklasyfikować do konkretnego gatunku, znajdują w nim twory, które można by uznać m.in. za historie obyczajowe, science-fiction, fantasy, subtelną grozę lub baśń dla dorosłych. W zależności od preferencji czytelniczych, to spora wada bądź zaleta. Niektóre są bardzo proste i skupiają się na problematyce dojrzewania, inne zaś trudne w odbiorze, oniryczne, z zaskakującym zakończeniem, brutalne, ocierające się o dość prymitywną pornografię bądź nieco ckliwe, rozczulające i humorystyczne. Przyznam, że osobiście najbardziej podobały mi się te wpisujące się wyraźnie w szeroko pojętą fantastykę, ale nawet obyczajowe w ogóle mnie nie nudziły, gdyż są bardzo treściwe i skondensowane.

Niewiele jest tu miejsca na dywagacje bądź dokładne opisy, toteż "Dym i lustra" praktycznie się pochłania, a skupia się na bardziej zapadających w pamięć historiach. Do moich faworytów należą zwłaszcza: "Prezent ślubny", który pokazuje, że często w życiu nie ma prostych wyborów i jednoznacznie dobrych rozwiązań, "Rycerskość", z niezwykle urzekającą postacią staruszki, "Cena", opowiadająca o waleczności i poświęceniu pewnego zwierzęcia domowego, nieco surrealistyczne "Fakty w sprawie zniknięcia panny Finch", tragiczne i futurystyczne "Zmiany", opowiadająca o zemście "Córka sów", dotyczące pogoni za fantazjami i marzeniami "Szukając dziewczyny" i humorystyczno-apokaliptyczne "Załatwimy ich panu hurtowo". Bardzo podobały mi się również opowiadania nawiązujące do twórczości Lovecrafta. Uważam, że najgorzej wypadły shorty i teksty, w których autor sięgnął po prostolinijną i dosłowną erotykę, gdyż na tle możliwości pisarskich Gaimana wypadają dość nijako i ubogo, wydają się niepotrzebne, ale na szczęście nie ma ich tu dużo.


Podczas czytania "Dymu i luster" odnosiłam wrażenie, że Gaiman chce zaprezentować odbiorcy pełnię swoich możliwości pisarskich. W celu zalewa czytelnika bogactwem podejmowanej tematyki i zróżnicowaniem formy, jednocześnie pokazując, że nie boi się eksperymentować, co czasami wychodziło mu na dobre, a kiedy indziej zdawało się dość wymuszone. Najbardziej urzekła mnie tu kreacja bohaterów, gdyż zdecydowana większość z nich albo zdobyła moją ogromną sympatię i zdała się niezwykle urokliwa, albo niezmiernie zaintrygowała. Moją uwagę przykuło również bogactwo językowe, ponieważ nie zabrakło zarówno prostych, jak i dość zawiłych stylistycznie tekstów. Osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowana z przeczytania tego zbioru i możliwe, że kiedyś powrócę do zawartych w nim opowiadań.







Moja ocena:



7/10,       4/6








RECENZJA ZOSTAŁA NAPISANA DLA PORTALU GAME EXE I MOŻNA JĄ PRZECZYTAĆ RÓWNIEŻ POD TYM LINKIEM:











Za książkę bardzo dziękuję portalowi Game Exe






oraz wydawnictwu MAG










wtorek, 17 stycznia 2017

Recenzja: "Gwiezdny pył"

Tytuł: "Gwiezdny pył"
Autor: Neil Gaiman
Liczba stron:  206
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 29 zł
Polska premiera: 2016
Opis wydawcy:


"Młody Tristran Thorn zrobi wszystko, byle tylko zdobyć lodowate serce pięknej Victorii – przyniesie jej nawet gwiazdę, której upadek z nieba oglądali razem pewnej nocy. By jednak to uczynić, musi wyprawić się na niezbadane ziemie po drugiej stronie starożytnego i dobrze pilnowanego muru, od którego bierze nazwę ich maleńka wioska. Za owym murem leży Kraina Czarów, gdzie nic nie jest takie, jakim je sobie wyobraził – nawet upadła gwiazda. 

Bestsellerowy autor Neil Gaiman przedstawia opowieść o niezwykłej wyprawie do mrocznej, cudownej krainy – w poszukiwaniu miłości i tego, co niemożliwe."





W poszukiwaniu przeznaczenia


"Gwiezdny pył" to słynna baśń autorstwa Neila Gaimana, która w 2007 r. doczekała się świetnej hollywoodzkiej ekranizacji, w jakiej przyszło zagrać m.in. Robertowi De Niro i Michelle Pfeiffer. Sięgając po jej nowe wydanie, miałam nadzieję, że treść pozwoli mi na całkowite oderwanie się od rzeczywistości i oczaruje mnie specyficznym, bajkowym, acz nieszczędzącym odbiorcy szczypty grozy i czarnego humoru klimatem. Wspaniała okładka autorstwa Dark Crayon sprawiła, że jeszcze przed rozpoczęciem lektury odczułam magiczną atmosferę opowieści i z przyjemnością się w nią zagłębiłam. Co zastałam? Czy powieść Gaimana okazała się równie barwna, co jej filmowa adaptacja i zaspokoiła mój czytelniczy głód pełnej akcji historii?

Historia wykreowana przez Gaimana w "Gwiezdnym pyle" skupia się na losach Tristrana Thorna, żyjącego w wiosce Mur, za której granicami znajduje się Kraina Czarów. Chociaż żadnemu mieszkańcowi wsi nie wolno jej opuszczać, pewnego dnia młodzieniec postanawia przynieść swojej ukochanej, Victorii, spadającą gwiazdę. Pomimo tego, że pomysł wydaje się być absurdalny, udaje mu się wyruszyć na jej poszukiwanie. Po drodze spotyka mnóstwo ciekawych osób i dziwnych stworzeń, a gwiazda nie okazuje się być zwykłym kawałkiem skały, który można by po prostu przenieść, tylko zdenerwowaną, młodą kobietą. Jakby tego było mało, szuka jej też sporo innych, niebezpiecznych osób. W sprawę zamieszani są zarówno żądni władzy arystokraci, jak i potężne, okrutne czarownice, a Tristran odkrywa w sobie nowe zdolności. Co przydarzy się mężczyźnie? Czego konkretnie chcą wiedźmy? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w powieści Neila Gaimana.

Główny bohater "Gwiezdnego pyłu" to z początku sympatyczny, ale dość naiwny, idealistycznie nastawiony do życia młodzieniec, który dojrzewa wraz z rozwojem historii. Przystosowuje się do zmieniającej się sytuacji, trochę zmienia swój system wartości i staje się bardziej odpowiedzialny. To typowy biały, ale intrygujący charakter. Bardziej specyficznie została wykreowana Yvaine, czyli gwiazda. Jest nad wyraz bystra, błyskotliwa, uparta i niezależna, choć z racji swojego pochodzenia zdarzają jej się wynikające z niewiedzy błędy. Również pozostałe postacie zostały wykreowane w ciekawy sposób i nieraz potrafią zaskoczyć czymś odbiorcę. Praktycznie każda z nich skrywa jakieś tajemnice, bywa niebezpieczna bądź ma cele, do których uporczywie dąży. Pomimo to muszę stwierdzić, że jeden z bohaterów, Kapitan Szekspir, został lepiej i barwniej przedstawiony w filmie, choć zapewne jest to już kwestia gustu.

Powieść została napisana bardzo malowniczym, ale dość przystępnym językiem. Mocno zróżnicowany jest sposób wypowiadania się poszczególnych bohaterów, którzy często prowadzą ze sobą wiarygodne, pasjonujące i świetnie skonstruowane dialogi. Baśń nieraz kipi od czarnego humoru i groteski. Nie brakuje barwnych, ale nieprzesadzonych opisów otoczenia. Akcja toczy się dość szybko. Historia stworzona przez Neila Gaimana to świetna, wciągająca, lekka, przewrotna rozrywka dla starszego czytelnika, który lubi bajkowe, klimatyczne opowieści z nutką grozy.

"Gwiezdny pył" okazał się porywającą, obfitującą w czarny humor i przewrotne sceny baśnią, która kompletnie mnie pochłonęła. Choć jest dość zwięzła i niektóre sceny prezentują się ciekawiej w filmie na jej podstawie, to świetna, oryginalna i klimatyczna opowieść. Czytałam ją z wielką przyjemnością. Z pewnością jeszcze kiedyś do niej powrócę.





Moja ocena: 


9/10,     6-








Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją znaleźć tu:  








Za książkę dziękuję wydawnictwu MAG




oraz portalowi Game Exe











sobota, 31 grudnia 2016

Recenzja: "Nigdziebądź"

Tytuł: "Nigdziebądź"
Autor: Neil Gaiman
Liczba stron:  384
Wydawnictwo: MAG
Cena rynkowa: 39 zł
Polska premiera: 2016
Opis wydawcy:



"Wersja preferowana przez autora.
Zawiera nowy wstęp i opowiadanie "O tym jak markiz odzyskał swój płaszcz".

Pod ulicami Londynu leży świat, o którym ludziom nawet się nie śniło.

Kiedy Richard Mayhew pomaga znalezionej na ulicy rannej dziewczynie, jego nudne życie w mgnieniu oka zmienia się nie do poznania. Dziewczyna ma na imię Drzwi, ucieka przed dwoma zabójcami w czarnych garniturach i pochodzi z Londynu Pod.

Zwykły odruch litości poprowadzi Richarda w miejsce pełne potworów i aniołów, gdzie w labiryncie mieszka Bestia, a stary Hrabia urządził sobie dwór w pociągu metra.
Wszystko to jest dziwnie znajome, a przecież kompletnie obce..."





"Z jednej rzeczywistości w drugą"


Neil Gaiman to aktualnie jeden z najpopularniejszych pisarzy fantastyki, cieszący się uznaniem zarówno ze strony czytelników, krytyków, jak i filmowców, dzięki którym część jego dzieł została bądź zostanie zekranizowana. Potrafi stworzyć zarówno baśń, jak i pełną filozoficznych odniesień historię z pogranicza grozy i fantasy. Często nawiązuje do mitologii, problemów dzisiejszego społeczeństwa i nadaje im niepowtarzalny, magiczny wymiar. Nowe wydanie powieści "Nigdziebądź" przyciąga wzrok piękną oprawą, zawiera nowy wstęp i opowiadanie "O tym, jak markiz odzyskał swój płaszcz". Zapoznając się z nią, miałam nadzieję, że treść wzbudzi we mnie równie pozytywne emocje, co krótki, intrygujący opis i po raz kolejny pokaże mi, że twórczością Gaimana nie sposób się znudzić. Co otrzymałam? Czy "Nigdziebądź" spełniło moje oczekiwania?

"Nigdziebądź" opowiada o Richardzie Mayhew - przeciętnym Londyńczyku, który pewnego dnia poznaje zakrwawioną, niezwykłą dziewczynę i postanawia jej pomóc. Wkrótce okazuje się, że ta ma na imię Drzwi, jest ścigana przez dwóch zabójców i pochodzi z Londynu Pod. Choć sytuacja zdaje się nad wyraz niedorzeczna, z każdą kolejną chwilą na jaw wychodzi coraz więcej dziwnych faktów, a Richarda zaczynają spotykać niewytłumaczalne wydarzenia. Jakby tego było mało, zrywa z nim narzeczona. W końcu zostaje wplątany w sieć intryg mających związek z Drzwiami i istotami żyjącymi w równoległej rzeczywistości. Tam czyha na niego wiele niebezpieczeństw, mrożących krew w żyłach sytuacji i ekscentrycznych zjawisk. Jak w tym wszystkim odnajdzie się Richard? Kto okaże się jego sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - zapoznajcie się z powieścią Neila Gaimana.

Główny bohater "Nigdziebądź" to pozornie przeciętny, pracowity Londyńczyk, któremu brakuje pewności siebie. Jego życie jest raczej monotonne i choć wiedzie mu się całkiem nieźle, często odnosi wrażenie, że czegoś w nim brakuje. Ma piękną, ambitną narzeczoną, ale chociaż dość dobrze mu się z nią układa i prawie zawsze się jej podporządkowuje, raczej nie żywi do niej głębokich uczuć. Poznając Londyn Pod przechodzi swoistą przemianę, zyskując dojrzałość. Został wykreowany w bardzo barwny i wiarygodny sposób, dość szybko zdobywa sympatię czytelnika. Drzwi to z kolei chodząca enigma i przyczyna większości utrapień Richarda. Większość postaci stworzonych przez Gaimana to osobliwi indywidualiści, stopniowo odkrywający swe tajemnice przed czytelnikiem. Nie brakuje tu magicznych istot, anioła, mówiących zwierząt, rzezimieszków i arystokratów. Praktycznie wszystkie przykuwają uwagę odbiorcy i niejednokrotnie czymś zaskakują.

Neil Gaiman posługuje się barwnym, nieco poetyckim językiem, nie stroni od błyskotliwych nawiązań i ironii. W "Nigdziebądź" znajdzie się trochę czarnego humoru, ale w porównaniu do jego innych dzieł, jest go niewiele. Dzięki trzecioosobowej narracji, szybkiemu tempu akcji, odrobinie makabry i groteski oraz scenom walki książkę czyta się z przyjemnością. Sensualne, dość szczegółowe opisy dodatkowo umilają lekturę, pozwalając czytelnikowi niemalże odczuć miejski klimat Londynu Nad i chaotyczność specyficznego Londynu Pod. Zetknięcie się prostego świata Richarda z nieznanym zostało przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Cała opowieść jest surrealistyczna i intrygująca, choć miejscami przewidywalna.

Nowe wydanie "Nigdziebądź" prezentuje się bardzo dobrze zarówno od strony wizualnej, jak i fabularnej. Okładka świetnie odzwierciedla klimat wykreowanej przez pisarza historii. Po raz kolejny przekonałam się, że Neil Gaiman potrafi stworzyć wciągającą, klimatyczną powieść urban fantasy, obok której nie sposób przejść obojętnie.


Polecam: miłośnikom klimatycznych, pełnych akcji powieści fantastycznych.

Nie polecam: osobom przewrażliwionym na punkcie czarnego humoru i odrobiny makabry.




Moja ocena:


8,5/10,      5+







Recenzja została napisana dla portalu Game Exe, można ją znaleźć tu:  





Za książkę dziękuję wydawnictwu MAG




oraz portalowi Game Exe









sobota, 23 sierpnia 2014

Recenzja: "Amerykańscy bogowie"

Autor: Neil Gaiman
Tytuł oryginalny: American Gods
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 464
Cena rynkowa: 45 zł
Wydawnictwo: MAG
Polska premiera: październik 2013
Opis wydawcy:

"Najsłynniejsza powieść Neila Gaimana, która zdobyła serca czytelników na całym świecie. „Amerykańscy bogowie” to opowieść o współczesnym świecie, o przemijaniu wartości, konflikcie pomiędzy tym co nowe a tradycjami, które powstawały przez wieki. Opowiada o pasji, miłości, nienawiści i śmierci, o codziennych problemach i rozterkach trapiących nas ludzi na początku nowego tysiąclecia.

Po trzech latach spędzonych w więzieniu Cień ma wyjść na wolność. Ale w miarę jak do końca odsiadki pozostają tygodnie, godziny, minuty, sekundy, czuje narastający niepokój. Na dwa dni przed zakończeniem wyroku, jego żona, Laura, ginie wypadku samochodowym w tajemniczych okolicznościach – wszystko wskazuje na zdradę małżeńską. Oszołomiony Cień powraca do domu, gdzie spotyka tajemniczego Pana Wednesday, twierdzącego, iż jest uchodźcą wojennym, byłym bogiem i królem Ameryki. Razem wyruszają oni w niesamowitą podróż przez Stany, rozwiązując zagadkę morderstw, które co zimę są dokonywane w małym amerykańskim miasteczku. Jednak podąża za nimi ktoś, z kim Cień musi zawrzeć pokój..."


W cieniu zapomnianych bóstw

"Amerykańscy bogowie" to moje kolejne spotkanie z twórczością Neila Gaimana, pisarza niezwykle popularnego i oryginalnego, który nastrojowość baśni często łączy z posępną, gęstą atmosferą grozy i filozoficznymi dywagacjami. Po książkę sięgnęłam zachęcona mnóstwem pozytywnych opinii i możliwością przeniesienia się na chwilę w świat współczesnej Ameryki Północnej, widzianej przez pryzmat religii i przekazów ludowych migrującej tam ludności. Również sama okładka powieści wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i sprawiła, że jeszcze chętniej zdecydowałam się na jej zakup. Kusiła mnie także zapowiedź obiecującej kryminalnej intrygi i perspektywa przekonania się na własnej skórze, skąd bierze się powszechne uznanie krytyków dla tego dzieła. Tematyka mitologiczna, orientalizm odległych kultur od zawsze mnie fascynowały. Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób nawiąże do nich autor. Spodziewałam się intrygującej historii, utrzymanej w niepowtarzalnym klimacie, dzięki której kompletnie zatracę się w lekturze. Co zastałam? W czym tkwi ogromny sukces tej pozycji i czy jest on całkowicie zasłużony? 

Fabuła powieści rozpoczyna się w więzieniu. Cień, skazany za pobicie, odsiaduje w areszcie już ponad trzy lata i niespodziewanie dowiaduje się o przedterminowym zwolnieniu. Niestety, z pozoru wesoła wiadomość dociera do niego wraz z informacją o śmierci ukochanej żony. Załamany i zrezygnowany, bez pracy i perspektyw na przyszłość,  spotyka wścibskiego, tajemniczego Wednesdeya, który wkrótce zostaje jego pracodawcą. Wszystko mogłoby potoczyć się normalnie, gdyby nie to, że jego nowe zajęcie wplątuje go w świat afer i boskich intryg, które nieraz zagrażają jego życiu. Mało tego, początkowo błaha rola, jaką miał w nich odegrać, powoli okazuje się być czymś więcej, niż przypuszczał. Wymaga od niego całkowitego poświęcenia, sprytu i siły woli. Na dodatek, dowiaduje się o szczegółowych okolicznościach wypadku zmarłej małżonki, które bynajmniej nie są całkowicie zwyczajne i niemalże niszczą jego wszystkie miłe wspomnienia na temat ich wspólnej przeszłości, pozostawiając z goryczą ciężkich do zaakceptowania faktów. Jak z tym wszystkim poradzi sobie Cień? Kto przyczynił się do śmierci jego żony? Dlaczego został wplątany w konflikty bogów? Kim tak naprawdę jest Wednesday i czemu upodobał sobie byłego kryminalistę? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po "Amerykańskich bogów".

Gaiman stworzył historię, która łączy w sobie elementy urban fantasy, horroru, powieści filozoficznej, kryminału, legendy i czarnej komedii. W swojej wykwintnej opowieści zawarł mnóstwo odniesień do wierzeń kultur z całego świata. Ukazał kwestie wiary i kultu nie tylko z perspektywy wyznawców, ale też ich dzieł, czyli samych bóstw. Starał się odpowiedzieć na pytanie, co dzieje się z nimi wtedy, kiedy popadają w zapomnienie i ustępują miejsca bogom techniki, pośpiechu, szarej codzienności, w jaki sposób wtedy funkcjonują, jak przechodzą do przeszłości, czy w ogóle są jeszcze ludziom potrzebni. Pisanie tej powieści stało się dla niego pretekstem do snucia refleksji na temat sensu i wpływu religii na tożsamość i funkcjonowanie człowieka we współczesnym społeczeństwie, które nieraz odchodzi od tradycji przodków, wierzy w cywilizację technologiczną i odrzuca od siebie to, co metafizyczne, niewyjaśnione, nienamacalne. Książkę wzbogacił ludowymi podaniami i retrospekcjami do czasów kolonizacji Ameryki Północnej, czyli do momentu, kiedy niewolnicy i imigranci niejako przenieśli na kontynent pamięć o rodzimych bogach, przesądach, rytuałach. Język i narracja powieści są lekkie i przyjemne w odbiorze. Niestety, niektóre opisy są w moim odczuciu przesadnie szczegółowe. Zamiast budować nastrój i stanowić ciekawy przerywnik fabularny, nieraz nużą i utrudniają odbiorcy całkowite zatracenie się w lekturze. Wymagają dużej uwagi, skupienia oraz wyrozumiałości ze strony czytelnika. Pisarz w ciekawy sposób podjął się krytyki kultury Stanów Zjednoczonych, powstałej ze zlepków przybyłych na ich tereny narodowości, przyjrzał się im w krzywym zwierciadle i w intrygujący sposób pokrył fantastyczną, ekscentryczną otoczką. Rozważania Gaimana tyczą się też samej istoty przemijania, zmian, ewolucji ludzkiej mentalności na przestrzeni kilkuset lat. Całość została podana w prostej, acz specyficznej formie, bardzo charakterystycznej dla jego twórczości.

Głównym bohaterem "Amerykańskich bogów" jest Cień. W chwili rozpoczęcia opowieści to trzydziestodwuletni, przeciętny mieszkaniec Stanów Zjednoczonych. Poza tym dobrze sprawujący się więzień, który żałuje swoich wybryków i tęskni za wyczekującą jego powrotu żoną. Przez cały swój pobyt w zamknięciu snuje plan życia i organizacji sobie zajęć na wolności. Z chwilą, kiedy dowiaduje się o śmierci ukochanej, a następnie przyjaciela, wszystkie jego perspektywy na przyszłość legną w gruzach. Gaiman wykreował wiarygodną psychologicznie, niejednoznaczną, zdolną do poświęceń postać, która nie do końca godzi się ze swoim losem, ale potrafi dostosować się do nawet najbardziej nietypowych sytuacji. Pomimo chaotycznych wydarzeń, w jakie zostaje wplątany nasz bohater, nie opuszcza go odwaga, a lojalność wobec nowego pracodawcy przeważnie stanowi dla niego priorytet. Wzbudza sympatię odbiorcy, sprawia, że całą historię śledzi się przyjemnie i kibicuje się mu podczas osobliwej, niebezpiecznej misji, do jakiej został w pewien sposób powołany.
  
Postacie drugoplanowe powieści to głównie bogowie pochodzący z mitologii nordyckiej, słowiańskiej, afrykańskiej i nie tylko, zdetronizowani nieraz do rangi przeciętnych ludzi lub zwierząt, lekceważeni, zapomniani i czasami nieradzący sobie we współczesnych realiach. Są niesamowicie barwnym gronem. Spotkamy się tu m. in. z Anubisem, Horusem, Odynem, Królową Saby. Często funkcjonują tak, jak normalny człowiek, wtapiają się w tłum miejscowej ludności, pracują, dokuczają sobie nawzajem oraz wspominają czasy minionej potęgi i splendoru. Niektórzy z nich umierają, ogarnia ich szaleństwo, zapomnienie sprawia, że popełniają samobójstwa bądź nawet tracą swoją prawdziwą tożsamość. Sam Wednesday to wspaniały krętacz, a jego mistrzowskie intrygi nieraz zaskakują. 

Akcja powieści toczy się dosyć spokojnym rytmem. W niektórych momentach przyspiesza i mocniej wciąga czytelnika w historię, ale nie jest to jakieś wybitnie prędkie tempo. Nie wszystkim przypadnie do gustu, po prostu potrzeba tu nieco cierpliwości. Bywa mozolna, bo mnóstwo tu różnego rodzaju dialogów, opisów, refleksji, a trochę mniej samych wydarzeń i zwrotów fabularnych. Można jednak do niej przywyknąć, bo znajdzie się też kilka ciekawszych smaczków w postaci morderstw, bójek i innych niespodzianek. Same rozmowy bohaterów nieraz pełne są symboliki, niejednoznacznych odniesień, czarnego humoru i oryginalnych stwierdzeń. Zachęcają do samodzielnego poszerzania wiedzy na temat mitologii i skłaniają do refleksji. Neil Gaiman bardzo sprawnie posługuje się tematyką snu. Z kart powieści bucha sytuacyjny surrealizm, oniryzm, granica pomiędzy marą a rzeczywistością oraz życiem i śmiercią bywa bardzo cienka.

"Amerykańscy bogowie" to intrygująca powieść, którą można smakować dniami i nocami, pełna refleksji, czarnego humoru oraz niebanalnych bohaterów. Spędziłam z nią mnóstwo czasu i bardzo pozytywnie go wspominam. Neil Gaiman i tym razem mnie nie zawiódł, stworzył niepowtarzalny klimat i zaskoczył oryginalnym podejściem do tematu mitologii. Nie mogę się już doczekać ponownego spotkania z jego twórczością.


POLECAM: czytelnikom lubującym się w powieściach pełnych filozoficznych refleksji na temat codzienności, wielbicielom tematyki mitologicznej, światopoglądowej, oryginalnych powieści fantasy z wątkiem kryminalnym i czarnego humoru. 

NIE POLECAM: osobom, które nie przepadają za długimi opisami i szukają lekkiej, łatwej w odbiorze książki, pełnej wartkiej akcji.  



Moja ocena:

8 /10,        4+




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Utwory na dziś:

Týr - Hold The Heathen Hammer High (viking metal)

Nile - Even The Gods Must Die (death metal)

Adrian von Ziegler - Legend (muzyka celtycka)







niedziela, 28 lipca 2013

Recenzja: "Chłopaki Anansiego"

Autor:  Neil Gaiman
Tytuł oryginalny: Anansi Boys
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 344
Cena rynkowa: 29, 90 zł
Wydawnictwo: Mag
Polska premiera: luty 2006
Opis wydawcy:


"Czytelnicy z Ameryki i całego świata po raz pierwszy poznali pana Nancy’ego (Anansiego), pajęczego boga, właśnie w Amerykańskich bogach. Chłopaki Anansiego to historia o jego dwóch synach, Grubym Charliem i Spiderze.
Gdy ojciec Grubego Charliego raz nadał czemuś nazwę, przyczepiała się na dobre. Na przykład kiedy nazwał Grubego Charliego „Grubym Charliem”. Nawet teraz, w dwadzieścia lat później, Gruby Charlie nie może uwolnić się od tego przydomku, krępującego prezentu od ojca – który tymczasem pada martwy podczas występu karaoke i rujnuje Grubemu Charliemu życie.
Pan Nancy pozostawił Grubemu Charliemu w spadku różne rzeczy. A wśród nich wysokiego, przystojnego nieznajomego, który zjawia się pewnego dnia przed drzwiami i twierdzi, że jest jego utraconym bratem. Bratem tak różnym od Grubego Charliego, jak noc różni się od dnia, bratem, który zamierza pokazać Charliemu, jak się wyluzować i zabawić... tak jak kiedyś ojciec. I nagle życie Grubego Charliego staje się aż nazbyt interesujące. Bo widzicie, jego ojciec nie był takim zwykłym ojcem, lecz Anansim, bogiem-oszustem. Anansim, buntowniczym duchem, zmieniającym porządek świata, tworzącym bogactwa z niczego i płatającym figle diabłu. Niektórzy twierdzili, że potrafił oszukać nawet Śmierć.

Sam Gaiman pisze o swojej wykraczającej poza granice gatunków książce: „To zabawna i straszna historia, nie będąca do końca thrillerem, i nie do końca horrorem, nie pasująca też do szufladki opowieści o duchach (choć występuje w niej co najmniej jeden duch) ani komedii romantycznej (mimo że pojawia się w niej kilka romansów, i z pewnością jest komedią, no, prócz tych strasznych kawałków). Jeśli musicie ją jakoś zaklasyfikować, to jako magiczno-komiczno-rodzinno-obyczajowy-horroro-thrillero-romans-z duchami, choć w ten sposób pominiecie elementy detektywistyczne i kawałki o jedzeniu.” (Nie zapominajmy, że pojawia się w niej bardzo interesująca limonka.)

"Chłopaki Anansiego" to szalona przygoda, popis biegłości literackiej i urocza, zwariowana farsa, opowiadająca o tym, skąd pochodzą bogowie – i jak przeżyć we własnej rodzinie."




Tkając sieć intryg

Neil Gaiman jest jednym z najpopularniejszych pisarzy fantasy dzisiejszych czasów. Jego książki i scenariusze zdobyły wiele prestiżowych nagród i uznanie ze strony krytyków. Część jego powieści doczekała się ekranizacji - mowa tu o surrealistycznej, psychodelicznej "Koralinie" - przez niektórych uznawanej za następczynię "Alicji w Krainie Czarów" - oraz o "Gwiezdnym Pyle". Twórczość tego autora miałam w planie już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz natknęłam się na jedno z jego dzieł w bibliotece. O "Chłopakach Anansiego" wiele osób wypowiadało się pochlebnie, opis tej pozycji również był bardzo zachęcający. Odkąd pamiętam uwielbiam tematykę mitologii, bóstw, grozy i intryg. Historia o pajęczym bogu, który wszystko komplikuje i lubi płatać innym figle wydawała mi się obiecująca. Byłam ciekawa wizji pająka-inteligenta, miałam nadzieję, że mnie ona nie zawiedzie i zaintryguje oryginalnymi pomysłami Gaimana. Zniechęcała mnie tylko kolorystyka okładki. Czy książka spełniła moje oczekiwania? A może połączenie wielu gatunków literackich okazało się w tym przypadku zwykłym niewypałem?

"Chłopaki Anansiego" to opowieść o Grubym Charlie - z pozoru przeciętnym urzędniku, któremu nie przelewa się najlepiej. Jest cichy, pracowity, unika jakiegokolwiek rozgłosu. Prześladuje go pech, jego ojciec zaś tylko dostarcza mu dodatkowych udręk. Wyśmiewa się z niego, przynosi mu wstyd szlajając się po obskurnych spelunkach, każe uczyć się pocztu amerykańskich prezydentów na pamięć i, co najgorsze - umiera podczas zakrapianej alkoholem zabawy. Jednak największe kłopoty Charlie'go dopiero się zaczynają. Pewnego dnia nasz bohater odbywa dziwną rozmowę ze swoją dawną sąsiadką. Dowiaduje się z niej, że podobno ma brata-bliźniaka i aby go przywołać należy pomówić w tej sprawie z pająkiem. Dzięki swojej narzeczonej, która prosi go o pomoc w usunięciu tego stworzonka z łazienki - lekko podpity pechowiec pyta go o braciszka. A on się zjawia... Wtedy jego życia obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Odkrywa, że zaprosił do domu pół-boga. I to nie jakiegoś miłego, życzliwego krewnego, lecz przystojnego, manipulującego innymi potwora - Spider'a. Wkrótce Charlie staje się potencjalnym przestępcą i pragnie odprawić towarzysza z powrotem. Dlaczego nagle miewa problemy z prawem? Jaki talent posiada? Czy uda mu się przepędzić intruza? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania - sięgnijcie po dzieło Gaimana.

"Chłopaki Anansiego" to podróż po ludzkim zmaganiu się z niedoskonałościami, odrzuceniem i niesprawiedliwością. Neil Gaiman stworzył historię, która z pewnością stanie się bliska każdemu, kto czuje się niedowartościowany, ma problemy z rodzicami, nie może sprostać absurdalnym wymaganiom rodziny. Połączył ze sobą wątek obyczajowy, romantyczny, fantastyczny, kryminalny i całość oprawił w surrealistyczną otoczkę, pełną grozy, czarnego humoru, dziwacznych, intrygujących, nieco skomplikowanych rozwiązań. Jego styl jest bardzo charakterystyczny, książka ma miejscami charakter prześmiewczy. Ekscentryczność - to określenie, które zdecydowanie pasuje do tego zdumiewającego dzieła. Oryginalnym i świetnym pomysłem było nawiązanie do mitologii afrykańskiej, bo zdecydowanie nie cieszy się ona wystarczającą popularnością w dzisiejszych czasach. Całość charakteryzuje duża doza absurdu, specyficznego dystansu i niesłychanej wyobraźni. Można odrzucić je w kąt i pogubić się w niektórych jego wątkach, ale można też siedzieć nad nim przez kilka godzin i zachwycać się każdą zadrukowaną stroną.

Główny bohater powieści zyskał przezwisko "gruby" tylko dzięki pomysłowi swojego ojca. Charlie jest wielowymiarowy, jego charakter zmienia się w trakcie czytania "Chłopaków Anansiego". Z początku jego głównymi cechami są nieśmiałość, ofermowatość, a przede wszystkim - pechowość i brak wiary we własne możliwości. Ma obniżone poczucie własnej wartości, ucieka przed publicznymi wystąpieniami, prowadzi spokojny tryb życia i stara się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Po poznaniu brata zostaje jednak wciągnięty w wir otaczających go z różnych stron ludzi - głównie wielbicieli uroku osobistego Spider'a i osób/stworzeń próbujących go zabić. Powoli staje się pewnym siebie, odważnym mężczyzną. Nagły nawał nieszczęść i absurdalnych sytuacji załamuje go, ale jednocześnie wzmacnia na przyszłość. Przygotowuje go do pełniejszego czerpania z życia i wykorzystywania swoich możliwości. Wzbudza sympatię czytelnika.

Spider jest pod wieloma względami przeciwieństwem Charlie'go, ale wbrew pozorom łączy go z nim więcej, niż sam się spodziewa. Zawsze przyciąga do siebie tłum wielbicieli, potrafi manipulować ludzkimi emocjami, ingerować w czyjąś wolną wolę. I on przechodzi tu przez pewien rodzaj przemiany. Zaczyna pojmować, że nie zawsze powinien kierować się tylko swoimi własnymi zachciankami. Przestaje być kompletnym egoistą i hedonistą.

Neil Gaiman wykazuje się tu niemal mistrzostwem w kreacji bohaterów, zwłaszcza tych drugoplanowych. Na uwagę zasługują zwłaszcza Rosie oraz jej chłodna, poważna matka i grono znajomych ojca bliźniaków - bogowie o niecodziennym wyglądzie i charakterze. Są oni przedstawicielami przeróżnych ludzkich cech i postaw, mają głęboką symbolikę, którą można by analizować godzinami.

Akcja powieści jest zaskakująca, miejscami nieprzewidywalna, absurdalna, intrygująco dziwna i odkrywcza. Problem dla niektórych czytelników może stanowić niezwykły sposób łączenia różnych, dziwnych wątków i zestawianie ich ze światem rzeczywistym. Zachęcam jednak do próby podążenia za wyobraźnią autora, bo z pewnością będzie to ciekawe doświadczenie. Co nie zmienia faktu, że kilka utartych schematów również się w tej opowieści znajdzie. Sam język powieści i trzecioosobowa narracja powinny przypaść wszystkim do gustu.

"Chłopaki Anansiego" to książka, której długo nie zapomnę. Z pewnością sięgnę też po inne dzieła tego autora i mam nadzieję, że będą one tak samo intrygujące i oryginalne. Czytało mi się ją szybko i nie przeszkadzał mi  brak znajomości "Amerykańskich bogów", z którymi również mam zamiar się później zaznajomić.


POLECAM: miłośnikom książek fantasy z odniesieniem do wielu innych gatunków literackich, absurdalnych, surrealistycznych opowieści z morałem i wieloma odniesieniami do życia codziennego.

NIE POLECAM: wielbicielom prostej, mało skomplikowanej literatury, unikającym absurdu i czarnego humoru.




Moja ocena:

8/10,       5-




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Utwór na dziś:

King Diamond - "The Spider's Lullaby"




INFORMACJA:

Jutro rano wyjeżdżam nad morze, więc przez kilkanaście najbliższych dni nie będę miała dostępu do internetu. Wracam ok. 12 sierpnia i wtedy też możecie się spodziewać nowych postów, wcześniej niestety nie będę obecna w blogosferze. A w kolejce do recenzji czekają m. in. "Pośród złudzeń" i"Dom 1000 trupów" (film). Do zobaczenia!